niedziela, 3 maja 2015

22. Tak cz.1

Leon
Wstałem rano, wyłączając szybko budzić, aby nie zbudzić jej za wcześnie. Chciałem sprawić jej niespodziankę i przygotować śniadanie do łóżka, albo przynajmniej przygotować wszystko na dole, jeśli nie zdążyłbym przynieść wszystkiego na górę. Spojrzałem jeszcze na śpiącą ukochaną i uśmiechnąłem się do siebie. Odgarnąłem delikatnie włosy, które opadały jej na policzek, a mój uśmiech automatycznie się poszerzył. Musnąłem delikatnie jej policzek i przygryzłem wargę. – Jest piękna – pomyślałem – i cała moja – dodałem szeptem i spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę piątą czterdzieści sześć. Przeciągnąłem się, po czym usiadłem, rozglądając się za bokserkami lub walizką, skąd mógłbym je wyciągnąć. Zakląłem, kiedy żadnej z tych rzeczy nie mogłem zlokalizować i wstałem zupełnie nagi, poszukując walizki. Znalazłem ją po kilku chwilach. Otworzyłem ją i wyciągnąłem potrzebne na dziś rzeczy. Wciągnąłem na siebie czarne bokserki z białym napisem, mówiącym o tym, że jestem świetnym kochankiem. Resztę zaniosłem do łazienki i w podskokach zszedłem po dębowych schodach, kierując się do kuchni. Otworzyłem na wstępnie drzwi od białej jak śnieg, chociaż już wiekowej lodówki i wyciągnąłem z niej kozie mleko. Szybko odszukałem kakao i garnki. Przelałem mleko do srebrnego naczynia i ustawiłem je na gazie. Następnie zabrałem się za przygotowywanie grzanek, mieszając od czasu do czasu białą ciecz, aby się nie przypaliła, co niestety w moim przypadku było bardzo prawdopodobne. Z ciepłych, zarumienionych grzanek wyciąłem serduszka i posmarowałem je czerwonym dżemem o smaku truskawki. Uśmiechnąłem się do siebie, zjadając okruchy, aby nic się nie zmarnowało.  
Wyłączyłem gaz i rozlałem mleko do wysokich szklanek z motywem jakiś ciast. Dodałem do tego kakao i miód, po czym zamieszałem dokładnie i z lodówki wyciągnąłem bitą śmietanę i zaaplikowałem ją na górę. Na sam koniec posypałem to kakałem, chcąc, aby i ta posypka wyszła w kształcie serca, ale się nie udało. Nie jestem ideałem, niestety. Westchnąłem i przygotowałem resztę grzanek, po czym ułożyłem wszystko na srebrnej tacy, którą znalazłem w szafce z garnkami. Jak dobrze, że Vilu miała wszystko poukładane w szafach, których dużo nie było. Z czasem myślę, że tego dojdzie, bowiem mam zamiar o to zadbać. W końcu teraz będzie tego więcej. W końcu teraz jest nas dwoje, a za jakiś czas być może będzie nas więcej.  Wziąłem wszystko i ruszyłem do sypialni szatynki, modląc się, aby nie oblać się gorącym kakałem i nie porozrzucać tostów.
Kiedy wszedłem do pokoju, zauważyłem, że moja księżniczka i już nie śpi, tylko siedzi na łóżku owinięta w białe prześcieradło. Uśmiechnąłem się do siebie.

- Myślałam, że to wszystko mi się śniło – szepnęła, patrząc prosto na mnie z delikatnym uśmiechem, a z jej oczu wydobywał się niespotykany blask, który ciężko było opisać słowami.
- Byłem zrobić śniadanie – odparłem cichutko, nie chcąc zburzyć atmosfery, która się między nami wytworzyła. Odłożyłem tacę na półkę, znajdującą się obok rozłożonej kanapy, na której spaliśmy. – Wiesz, pomyślałem sobie, że moglibyśmy wyremontować dom, co Ty na to? – Spojrzałem na nią niepewnie i ją pocałowałem na powitanie. Uśmiechnąłem się szeroko. – To pomieszczenie mogłoby robić tylko i wyłącznie za naszą sypialnię. Byłoby tu duże łoże małżeńskie i szafy na rzeczy – zasugerowałem przy jej ustach. – Kanapa wcale nie jest potrzebna – dodałem.
- Od wczoraj też tu mieszkasz i myślę, że możemy się zastanowić nad remontem. Teraz nie zmieszczą się tu Twoje rzeczy, a fajnie by było, jakbyś nie musiał mi uciekać każdego ranka do innego pokoju po ubrania – stwierdziła po chwili namysłu. – Co tam dobrego przygotowałeś? – Poprawiła opadające prześcieradło, które w pewnym momencie przestało zasłaniać jej krągłe piersi, powodując, że się zarumieniła.
- Sama zobacz. – Przygryzłem delikatnie wargę. – Zjedzmy, a potem może jakiś prysznic? Chętnie umyję Ci plecy – zaoferowałem się, co spotkało się oczywiście z aprobatą, choć poprzedzoną radosnym śmiechem.
- Jesteś mój – skwitowała po chwili.
- A Ty moja – odparłem z uśmiechem.

***

Siedziałem w pracy, próbując skupić się na nowej kampanii reklamowej, promującej naszą nową kolekcję. Niestety nijak mi to szło, bowiem moją głowę zaprzątał fakt, iż od jakiegoś czasu jestem najszczęśliwszym facetem w galaktyce.
Leżeliśmy w łóżku po długim i namiętnym okazywaniu sobie uczuć. Jej głowa leżała na mojej piersi, a dłonią kreśliła różne wzorki na moim torsie. Uśmiechała się. Czułem to, a i na mojej twarzy gościł szeroki uśmiech. Obejmowałem ją delikatnie, głaszcząc kciukiem jej ramię, a ona po chwili złożyła pocałunek w miejscu, gdzie bije mi serce i przytuliła się jeszcze mocniej. Rozmawialiśmy, kiedy ni stąd ni zowąd zadałem pytanie, które mogło zmienić całe nasze życie.
- Wyjdziesz za mnie? Zostaniesz moją żoną? – Zastygła w bezruchu, a atmosfera się zagęściła. Przez chwilę analizowała moje słowa. Przynajmniej tak mi się wydaje. Po kilku minutach, które dla mnie były wiecznością podniosła się delikatnie i spojrzała mi w oczy.
- Ale… – Zaczęła, nie do końca wiedząc, co chce powiedzieć, bo przerwała na kolejną chwilę, a ja coraz bardziej zacząłem sobie uzmysławiać, jaką popełniłem gafę. Przecież jeszcze niedawno nie chciała mnie znać. Teraz się pogodziliśmy za sprawą moich, a właściwie myślę, że mogę powiedzieć, iż naszych przyjaciół, zeszliśmy się i zaczęliśmy ponownie pracować i mieszkać razem, a ja proponuję jej małżeństwo! Przecież to zdecydowanie za szybko! Verdas, Ty debilu! – jak Ty to sobie wyobrażasz? – Dokończyła w momencie, kiedy chciałem wszystko odwołać.
- Wiem, że nie tak to sobie wyobrażałaś. Zasługujesz na lepsze oświadczyny. Palnąłem głupstwo i zdaję sobie z tego sprawę, ale prawdę powiedziawszy nie żałuję sowich słów i biorę za nie pełną odpowiedzialność. Nie musimy się przecież od razu żenić. – Zacząłem się tłumaczyć. – Chcę, aby każdy wiedział, że jesteś zajęta. – Dodałem. – A widząc pierścionek zaręczynowy tak właśnie będzie. – Zakończyłem.
- Ale przecież ja nie mam pierścionka… Chyba, że masz jakiś schowany w zapasie, bo już to planowałeś – zaśmiała się, zupełnie jakby chciała nieco rozluźnić atmosferę.
- Nie mam, nie planowałem – westchnąłem. – Ale to można nadrobić. Pierścionek wybierzemy razem, oświadczę się raz jeszcze, co tylko sobie zażyczysz. Kocham Cię i chcę być z Tobą już na zawsze. Pragnę, abyś o tym wiedziała, a to jedna z najlepszych metod. Kiedy dostaniesz pierścionek i będziesz go nosić, będziesz wiedziała, że to nie sen. Spojrzysz tylko na rękę i już będziesz się uśmiechała, bowiem przypomnisz sobie, że gdzieś niedaleko jest mężczyzna, który zrobi dla Ciebie wszystko, bo jesteś dla niego najważniejsza. Jesteś dla niego wszystkim, bez Ciebie on nie istnieje – wyznałem i dopiero po chwili zorientowałem się, że z jej pięknych, brązowych oczu płyną łzy. Zdezorientowany zacząłem je delikatnie ocierać, przepraszając ją pospiesznie i prosząc, by zapomniała o całej sprawie, bo nie chcę niczego między nami psuć.
- Zamknij się, durniu i mnie pocałuj. – Zaśmiała się przez łezki i pokazała swoje śnieżnobiałe ząbki. – Wzruszyłam się po prostu – wyjaśniła i sama zatopiła swoje wargi w moich ustach, nie czekając na spełnienie przeze mnie jej prośby. Całowaliśmy się przez dłuższy czas, aż sama się ode mnie oderwała, aby zaczerpnąć powietrza. Zaśmiałem się.
- Królewno, podczas całowania musisz pamiętać o oddychaniu. To taka czynność, która pozwala na wymianę gazową. Podczas wdechu pobierasz tlen z powietrza, a podczas wydechu pozbywasz się dwutlenku węgla z organizmu. Proces ten jest niezmiernie potrzebny do życia, wiesz? – Poczułem jej delikatną dłoń na mojej klatce piersiowej. – Ał – wyszczerzyłem ząbki.
- Tak – szepnęła, a ja nie bardzo wiedziałem, na które pytanie to jest odpowiedź. Miałem nadzieję, że na to pierwsze, bowiem to drugie jest oczywiste i wcale odpowiadać nie musiała. Jednak mogła się ze mną droczyć i je olać, przynajmniej tymczasowo – zostanę Twoją żoną – zakończyła, czym rozwiała moje wątpliwości. Nie myśląc o niczym wpiłem się w jej wargi, mamrocząc przedtem, że bardzo ją kocham.
Z moich myśli wytrącił mnie perlisty śmiech mojej narzeczonej, która wciąż nie doczekała się pierścionka. Chciałem kupić go dziś, ale cóż. Nie miałem czasu. Musiałem nadrobić pracę, którą zaniedbałem. Violetta przekonywała mnie, że nie muszę się śpieszyć, ale jednak wolałbym mieć to z głowy.

Wstałem i wyszedłem powoli z gabinetu, aby sprawdzić, co jest powodem radości mojej kobiety. Kobiety, która skradła mi serce, jak żadna inna. To, co zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie. Przez głowę przeleciało mi milion myśli, począwszy od tej, że mnie zdradza, czy też się mną po prostu bawi, ale szybko odgoniłem je od siebie. Nie byłaby do tego zdolna. I przede wszystkim, nie afiszowałaby się tym pod moim gabinetem, kiedy w nim jestem i mogę z niego w każdej chwili wyjść, nakrywając ją na gorącym uczynku.



~*~

Początkowo chciałam to napisać na raz, ale jest już późno, a ja na siódmą do pracy, więc nie bardzo mam czas, aby to dokończyć. A ponieważ wydaje mi się, że przetrzymałam Was wystarczająco długo, postanowiłam to jednak przedzielić, bowiem nie wiem, kiedy znajdę czas, aby to dokończyć. Trochę mam do roboty w związku ze studiami. Także, cóż. :D
Przepraszam za wszelkie opóźnienia :P

Jak myślicie, co zobaczył Leoniasty, że do głowy wpadły mu takie myśli? :D

Pozdrawiam Was serdecznie, mam nadzieję, że szóstoklasistą i gimnazjalistą dobrze poszedł test/ poszły testy. I tym samym, korzystając z okazji życzę maturzystą powodzenia, bowiem, jakby nie było jest to najważniejszy test ze wszystkich. Od niego dużo zależy. Trzymam kciuki!

Do następnego!
Candy.

19 komentarzy:

  1. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ^^
    Jejku, ale się naczekałam na ten cudowny rozdział i w końcu jest :)
    Rozumiem, że jesteś zajęta i nie masz czasu więc nie mam Ci nic za złe więc wiesz :D
    Rozdział wspaniały ;D I ja tu tak czekam na jej odpowiedź, a tu nagle, że on idzie zrobić im śniadanie, ale później się wyjaśniło ;)
    Udało mu się wszystko ładnie przyszykować i nawet myślał raz o dzieciach :3
    No i jednak Violetta zgodziła się zostać jego żoną ;3 Wzruszyła się, a tyn ją zaczął przepraszać hahaha xD Oj ten Leon :P
    W końcu musi jej pierścionek kupić :) No i Violetta tam z kimś rozmawia, tylko z kim? Zgadywałabym, ale chyba nie pamiętam kto to mógłby być, wybacz ;)
    Czekam na kolejny rozdział ;*
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały!!!!!
    Boże, jaki boski rozdział :)
    Leoś śniadanie robi dla Violci...
    Awww... jaki on cudowny :DDD
    Eeeeejjjjjj ;/
    No co się na końcu dzieje????????????????!!!!!!!
    Uch... nie mogę się doczekać nexta
    Pozdrawiam

    L

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejna cześć one shota ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli pytasz o przedszkolaki to niestety nie umiem Ci odpowiedzieć. Wciąż czekam na fragment Suzy z bloga http://suzy-story-violetta-dorosla.blogspot.com/ To do niej w chwili obecnej musisz skierować pytanie. ;)

      Usuń
  5. Ojeju! Moja kochana wróciła!!! Tęskniłam! :* :* :* :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział przecudowny!!!
      León romantyk śniadanie chciał przygotować i przygotował!
      Zawsze chciałam żeby mój chłopak mi gotował i mam nadzieję że u mnie jak tu też się to spełni!!
      Ale powiem szczerze że zaskoczyłaś mnie tymi zaręczynami!! I do tego w łóżku?!
      Ale nie ważne gdzie! Ważne że z ukochaną osobą! :D jeju jak ja to czytałam to to było takie piękne *.*
      Nie dość że ty wróciłaś to jeszcze mój León się tak stara!!!
      Kochanie czekam na next!!!
      Życzę duzooooooo weny!! Na OS też czekam :*:*:*
      Życzę Ci żeby dobrze poszła Ci nauka na studiach ;* ;* ;* a i powodzenia w pracy!! :* <3
      Pozdrawiam
      Komarek ;*;*

      Usuń
  6. Candy!
    Umiliłaś mi tym rozdziałem dzisiejszy ranek, śniadanie i wyjazd do lekarza :D
    Rozdział cudny, strasznie mega przeładowany słodyczą Leonetty ;) Co jest fajne, chociaż nie lubię aż takich słodziasznych ( czy tak się mówi?! aaaa kij z tym xD) Czytając myślałam tylko "Jaaaaaaaki Leon jest kochanyyyyy". No normalnie się rozkręciłaś z jego słodyczą. Fajnie, że Violetta powiedziała tak, chociaż dobre wiesz, że ja o wiele bardziej lubię jak się kłócą i rozstają :D. Co do końcówki to myślę, że to nie będzie nic wielkiego, a przynajmniej Leon nie powinien robić scen xD
    Rozdział jednym słowem genialny! (Tak jak wszystkie)
    Obiecuję, że niedługo się do Ciebie odezwę w związku z dokończeniem Przedszkolaków w akcji :) Swoją drogą mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła...
    Pozdrawiam Suzy :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny<333
    Czekam na net:D

    Justi

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Hej, Candy. ;)
      Trafiłam tutaj przypadkiem, jednak zostanę na dłużej. Oczywiście, zaraz zaobserwuję ;)

      Hmmm... Rozdział bardzo krótki, po dwóch miesiącach - nie, nie przeszkadza mi to, nie każdy ma czas. Czekam na przedszkolaki, jednak wiem, jak wygląda sytuacja ♥

      Czyżby Violetta go zdradziła? Nie sądzę. Może po prostu... Zaprosiła kogoś, lub coś innego?:/ Kurde, za trudna zagadka. Wskazówka?

      Jeśli miałabyś czas, zapraszam do mnie ♥

      Pozdrawiam,
      Keira

      Usuń
  9. Zostałaś u mnie nominowana do LBA! http://i--need-you-in-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Dawno mnie tu nie było, za co przepraszam. Ale już jestem :)
    Rozdział - oczywiście genialny. Więc teraz czekam na kolejny *.*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy