piątek, 5 września 2014

Informacje i OS Leonetta, który brał udział w konkursie "Żyjąc złudzeniami" cz.1

Od dzisiaj, tj. 5września do 11 września, godziny 21 można głosować w sondzie. wyniki będą podane po tej godzinie. Jest mi przykro, że party nie były komentowane, bo widzę, że liczba ich wyświetleń jest mniej więcej taka sama. Cóż, rok szkolny pewnie robi swoje.
Niestety 8 praca została zdyskwalifikowana. Suzy przeprasza za zamieszanie, które wynikło z tego iż sama zapomniała o tym, że kiedyś napisała w poście, że taki part planuje. Gdyby ktoś jeszcze zauważył jakieś naruszanie regulaminu to proszę mnie o tym poinformować. To tyle z najważniejszych ogłoszeń. Teraz zapraszam na mojego parta, który został wyróżniony w konkursie u Oli na blogu Podaruj mi jeden dzień więcej. Planuję napisać kolejną/kolejne część/części, jednak nie wiem kiedy i nie wiem ile ich będzie. Być może faktycznie tylko jedna, muszę to dokładnie przemyśleć. Miłego czytania.




Kochany Pamiętniku,
Dawno nie pisałam, za co przepraszam. W ostatnim czasie jednak tyle się wydarzyło, że musiałam do Ciebie zajrzeć. Już nie wytrzymuję!
            Moje życie legło w gruzach. Nie mam już nic. Rodziców, przyjaciół, narzeczonego, a nawet dziecka. Wszystko straciłam. Moje życie to jedna, wielka farsa, stek bzdur, kłamstwo.
            To koniec. Mam dość. Chciałabym zniknąć, ale nie potrafię. Brak mi odwagi. Jestem tchórzem. Cholernym tchórzem.
                                                                                                                      V.

czwartek, 4 września 2014

Konkursowy OS numer 8 "10 powodów dlaczego cię kocham"


Wszystko zaczęło się kilka lat temu. Najpierw byliśmy znajomymi, później staliśmy się parą. Kochałam go, on mnie też. Przez liceum byliśmy szczęśliwi razem, później poszliśmy na studia. Przez ten cały czas prawie się nie kłóciliśmy, od czasu do czasu mieliśmy delikatne sprzeczki, jak każda para. Zaczęliśmy studiować, Leon medycynę ja projektowanie wnętrz. Chociaż nie było łatwo spotykaliśmy się, cały czas nasze kontakty były świetne. Po drugim roku zamieszkaliśmy ze sobą, było nam dobrze. Oboje skończyliśmy studia i zaczęliśmy pracować. I tutaj zaczęło się wszystko rozpadać. Coraz więcej obowiązków, coraz mniej czasu. W pewnym momencie zapomnieliśmy dlaczego ze sobą jesteśmy. Leon miał dyżury, wyjeżdżał na różne konferencje. Ja musiałam często wyjeżdżać, dniami i nocami siedziałam w biurze. I tak w pewnym momencie w ogóle nie istnieliśmy dla siebie nawzajem. Stwierdziliśmy, że lepiej będzie jeżeli się rozstaniemy. Leon wyprowadził się z mieszkania, ale nie wyjechał z miasta.

Już jesień.... Od mojego zerwania z Leonem minęły 2 miesiące. Przez cały czas dużo pracowałam, ale dziś jest pierwszy dzień od kiedy mam wolne, mogę w spokoju pomyśleć o moim życiu. Czuję pewną pustkę, ale nie od rozstania, od dawna. Myślę, że podjęliśmy dobrą decyzję, ten związek nie miał szans. Siedząc teraz na kanapie, popijając herbatę nawet nie wiem dlaczego z nim byłam. Co w nim widziałam, co go wyróżniało. Sama nie wiem. Całe uczucie z dnia na dzień ulatywało. Teraz się nim nie przejmuję, nie wiem co się z nim dzieje i nie obchodzi mnie to. Z serca wyrzuciłam go już dawno, ale w domu pozostały po nim rzeczy. Chyba czas je zebrać. Poszłam po 2 duże kartony do piwnicy i udałam się do salonu. Powyciągałam nasze zdjęcia z ramek, jakieś pamiątki z podróży i przeszłam do szafek. Usiadłam w siadzie skrzyżnym i wyrzuciłam wszystko bez mrugnięcia okiem, ale coś przykuło moją uwagę. Była to jakaś gruba książka w formacie A4 obita czerwoną skórą. Otworzyłam ją. Na pierwszej stronie ładnym, dużym i lekko ozdobnym pismem było napisane"10 powodów dlaczego cię kocham".Już wiedziałam co to jest i sama nie wiem kiedy przewróciłam kartkę na następną stronę. Powinnam od razu ja zamknąć i wrzucić do pudła, ale coś mnie podkusiło. Na następnej stronie był wstęp." Kochanie, to są powody za które cię kocham, jest ich jeszcze milion, ale chciałem ci pokazać tylko te. Wiedz, ze jesteś dla mnie najważniejsza i kocham tylko ciebie. Mam nadzieję, że będziemy już zawsze będziemy razem." -Nie będziemy.- szepnęłam i nie wiem dlaczego w moich oczach zebrały cię łzy. Szybko je otarłam i kontynuowałam czytanie.

1. Kocham Cię za Twój uśmiech.
Gdy go widzę mój świat zaczyna nabierać kolorów. Życie nareszcie ma sens, a ja wiem, że tym sensem jesteś ty. Zawsze widzę kiedy wymuszasz uśmiech, a kiedy śmiejesz się szczerze. Pewnie dlatego uwielbiam cię rozśmieszać, bo kiedy widzę Twój szeroki uśmiech i białe ząbki, mój świat nabiera kolorów. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki świat zaczyna się kolorować, a wszystko zaczyna żyć. Bo ty jesteś moja wróżką, czarodziejką, kwiatuszkiem, motylkiem, moją miłością. Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy kiedy z uśmiechem na ustach mówisz jak mnie kochasz. Nawet nie wiesz jak a się wtedy wyjątkowo czuję...

2. Kocham Cię za to że kiedy przy nie jesteś zatrzymuje się zegar.
Świat staje w miejscu, i jesteś tylko Ty. Jesteś dla mnie najważniejsza i zawsze będziesz. Chcę z Tobą spędzić cały czas jaki mam w swoim życiu. Wiedz, że lata jakie spędziłem dotychczas z Tobą były najlepszymi w moim życiu i nigdy ich nie zapomnę.

3. Kocham Cię za Twoje oczy.
One zdradzają wszystko. Są zwierciadłem Twojej duszy, książką, w której zapisane są uczucia. Całe szczęście, że umiem patrzeć w nie i czytać jak z otwartej księgi. To dzięki temu wiem kiedy cię przytulić, kiedy pocieszyć, a kiedy pocałować w policzek i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. To właśnie tam widzę twój strach, smutek, zmęczenie, radość, złość, ekscytację, wiem kiedy kłamiesz, a kiedy mówisz szczerze. Codziennie tonę w Twoich czekoladowych tęczówkach i nie chcę przestać na nie patrzeć. Widzę w nich raj, moje miejsce na ziemi. Uwielbiam iskierki pojawiające się w nich. Jednak najbardziej lubię Twoje spojrzenie, w którym widzę....miłość. Miłość do mnie.

4. Kocham Cię za Twoje ciepło.
Bije ono od Ciebie i ogrzewa mnie. Nie wiem co bym bez niego zrobił, co bym zrobił bez Ciebie. Mam nadzieję, że to nigdy nie nastąpi. Bo kiedy na jakiś czas się od Ciebie odsunę czuję, że zamarzam. Mam nadzieję, ze nigdy nie będę musiał zrezygnować z teko przyjemnego ciepła.

5. Kocham Cię za to, że uświadomiłaś mi czym jest miłość.
Nigdy nie wiedziałem czym ona jest i myślałem, że potrafi ona tylko sprawiać ból. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Miłość do ciebie okazałą się być piękna. To właśnie jej, a raczej ciebie szukałem w życiu. Mam nadzieję i pilnuję się by ciebie nie ranić i nie stracić. To uczucie rośnie we mnie, co dzień jest większe chociaż nie wiem jak o jest możliwe, ty wypełniasz moje serce miłością. Dziękuję ci za to.

6. Kocham Cię za Twoje czułe pocałunki.
Nawet w najgorszy dzień one potrafią poprawić mi humor. Kiedy całujesz mnie na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Sprawiasz, że latam. One, ty, potrafisz doprowadzić mnie do stanu, w którym myślę tylko o Tobie. Kiedy rano budzę się z twoimi ustami na moim policzku wiem, że ten dzień musi być udany, bo zacząłem go z Tobą.

7. Kocham Cię za to, że zawsze wiesz kiedy coś mnie trapi i tylko ty wtedy umiesz mi pomóc.
Nie tylko jesteś moja dziewczyną i miłością mojego życia, jesteś też najlepszą przyjaciółką jaką w życiu miałem. To bardo ważne, żeby oprócz miłości w związku była przyjaźń, a taka jest między nami. Jako dziewczyna czy przyjaciółka potrafisz dostrzec we mnie strapienie i jako jedyna potrafisz pomóc mi rozwiązać problem. Jesteś najlepsza!

8. Kocham Cię za Twoją czułość.
Kocham jak twoje kruche rączki oplatają moją talię, a ty wtulasz się w mój tors, wiem wtedy, że w ramionach mam cały mój świat. To właśnie twoje czułe spojrzenia, głos, pocałunki, przytulenia skradły moje serce i do dziś je trzymają. Nie wiem co zrobię jeżeli kiedyś ich zabraknie.

9. Kocham Cię za to, że jesteś najwspanialszą dziewczyną na świecie.
Nigdy nie było, nie ma ani nie będzie wspanialszej od ciebie. Co prawda masz parę wad, ale one się chowają przy twoich licznych zaletach i przy tym jakim jesteś człowiekiem. Jesteś dla mnie najważniejsza i dziękuję, że nadal ze mną wytrzymujesz. Jesteś cudowna.

10. Kocham Cię za to, że kiedy mówię "kocham cię" odpowiadasz mi tym samym.
To piękne uczucie, wiedzieć, że jest się kochanym. Mam nadzieję, że ty czujesz i wiesz, że Cię kocham. Już zawsze będę się starał żeby zapewnić ci miłość.
Każdy powód miał swoją stronę, był pisany odręcznie jego pismem i miał dużo powklejanych naszych zdjęć, a na ostatniej stronie był napis "Kocham cię" i zdjęcie uśmiechniętego Leona robiącego z dłoni serduszko. Powoli wstałam i odłożyłam książkę na stolik. Z moich oczu płynęły łzy, poszłam do przedpokoju, ubrałam buty, założyłam kurtkę i owinęłam się ciepłym szalikiem. Sięgnęłam po klucze i wyszłam z domu zamykając go. Włożyłam dłonie do kieszeni i skierowałam się do parku. Muszę wszystko przemyśleć. Ten plik kartek wszystko zmienił, przypomniał mi, że Leon był czułym kochającym mnie chłopakiem. Już wiem czego mi brakuje, ciepła. Zauważam teraz jak on mnie kochał, co on do mnie czuł. Oboje straciliśmy siebie już dawno temu, gdybym tylko wiedziała, że coś takiego się stanie zrobiłabym coś. A może właśnie to wszystko się stało, bo nie przetrwaliśmy próby. Egzaminu naszej miłości. Te wszystkie myśli, rozważania mnie przytłaczają. Już sama nie wiem co się stało. Tylko jedno do mnie dotarło, kocham go, nadal, bezustannie go kocham i chcę żeby przy mnie był, ale na to chyba już za późno. Dotarłam na most, zwykły, średniej wielkości most, który w środku parku łączył dwa brzegi rzeki. Oparłam się o barierki i popatrzyłam na szarą panoramę miasta. Zakryłam dłońmi twarz, a łzy coraz szybciej skapywały na moje dłonie. Chyba jest już za późno. Nie było sensu teraz tak stać, postanowiłam jeszcze się przejść. Znów moje dłonie schowały się w płaszczu. Zwiesiłam smętnie głowę i tak pogrążona w swoich poplątanych myślach poszłam dróżką po parku. W pewnym momencie zderzyłam się z kimś, chciałam burknąć przepraszam i wyminąć tego człowieka, ale podniosłam głowę i zobaczyłam Leona. On też na mnie spojrzał i zobaczyłam cień uśmiechu na jego twarzy.

Jakiś czas później
Z Leonem odnowiliśmy relacje. Kiedy spotkaliśmy się w parku poprosiłam go żeby ze mną poszedł do domu. Pokazałam mu książkę, dzięki której zrozumiałam, że popełniliśmy błąd. Wytłumaczyłam mu wszystko o czym myślałam, co czuję, a on przyznał, ze za mną tęsknił. Obecnie jesteśmy na etapie przyjaźni, poznajemy siebie nawzajem. Oboje ograniczyliśmy trochę swoja pracę tak, by regularnie się spotykać. Mam nadzieję, że w końcu zdecydujemy się na ponowny związek i tym razem będziemy szczęśliwi już zawsze.




 ~*~
Oto przed Wami ostatnia praca, za którą, jak zwykle, bardzo dziękuję autorce.Standardowo zapraszam do czytania, komentowania i głosowania, w sondzie, która pojawi się po opublikowaniu wszystkich prac konkursowych.
Jakby ktoś chciał przeczytać jeszcze raz i nie chce mu się szukać (choć w sumie to na razie nie trzeba) to jest stworzona zakładka dla konkursowych partów - "Konkurs OS". Przypomnienie, już ostatnie ;d

środa, 3 września 2014

Konkursowy OS numer 7 "Jesteś tu..."

- Ana ,  mogłabyś tu przyjść na chwilę ?-krzyknął przystojny szatyn siedzący za dużym biurkiem  w swoim gabinecie. Nie całą minutę późnej do pomieszczenia weszła piękna blondynka .
-Wołał mnie pan? - starała się ,  żeby jej głos brzmiał pociągająco.
-Tak  , przynieś mi papiery związane z  nowym projektem.-powiedział nie odrywając wzroku od stojącego przed nim laptopa.
-Oczywiście-znowu starała się go poderwać lecz Verdas uporczywie wpatrywał się w ekran komputera. Dziewczyna cicho westchnęła i wyszła z gabinetu jej szefa.
Gdy chłopak usłyszał dźwięk zamykanych drzwi podniósł wzrok i ze zrezygnowaniem oparł się o oparcie skórzanego fotela ,  na którym siedział.
Codziennie tak samo uroczy głos, zadziorne uśmieszki ,krótka spódnica ,duży dekolt. Gdyby tylko chciał , miał by codziennie inną i to nie taką zwykłą dziewczynę  z ulicy ale córki bogatych biznesmenów i tym podobne. Leon nie znosi ,  gdy jakaś kobieta cierpi przez niego . A to zachowanie pojawiło się gdy skrzywdził najważniejszą dziewczynę  w jego życiu. Zachował się jak jakiś szczeniak , choć miał tylko 18 lat. Do dzisiaj wszystko pamięta i nie może sobie tego wybaczyć. Bardzo ją kochał i wciąż o niej myślał. Tęsknił za nią.
Jego przemyślenia przerwała asystentka ,  która przyniosła plik .
- Dziękuje . Połóż je na biurku i możesz iść- powiedział obojętnym tonem .Dziewczyna stała na środku pomieszczenia i wahała się. Chciała mieć pewność , że   powiedzie jej  się to ,  co chciała zrobić od dawna  . Szatyn wyczuł , że blondynka stoi w tym samym miejscu już dłuższy czas więc spojrzał na nią i podniósł pytająco brew.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech ,  zaś Leon już wiedział jakie będzie pytanie .Chciał jak najszybciej zakończyć nawet nie zaczętą rozmowę.
-Chciałabym zapytać pana co szef robi po pracy ...-zaczęła robić się co raz odważniejsza -Może byśmy poszli  tak ra...-przerwał jej dzwoniący telefon Verdasa
"TAAAAAK" krzyknął w myślach szatyn. Był uratowany.
-Przepraszam to ważne .-Wziął do ręki czarnego smarthone’a .Zanim odebrał zerknął na wyświetlacz .  "Ludmiła". Ech ,  lepsze to niż nic.- pomyślał. Nacisnął zielony przycisk a telefon przyłożył do ucha. W tym momencie dziewczyna  patrzyła na niego z lekko zdenerwowanym wzrokiem .Czego się dziwić : już była tak blisko , ale zawsze ktoś musi popsuć jej plany.
-Leon Verdas  , słucham.
-Hej ,  co tak oficjalnie  ?-zaśmiała się siostra Verdasa
-Ależ oczywiście ,że mam te papiery niech pan chwileczkę poczeka za minutę prześlę .-Powiedział kierując się do wyjściowych drzwi 
-Leon o czym ty mówisz .Jakie papiery ?Jaki pan?!-zaczęła się denerwować Ludmiła.
Leon przechodząc obok swojej asystentki powiedział tylko że może już iść. Gdy tylko wyszedł z gabinetu , szybko  podążył w stronę pokoju ,  gdzie spokojnie można było  zjeść coś czy wypić kawę .O tej porze już prawie nikogo nie było w firmie ,  więc był spokojny że nikt tu nie będzie zaglądać.
-No już jestem..
-Leon co ty odwalasz?!
-Uratowałaś mi tyłek.
-A co się stało?
-Napalona asystentka ,  ot co.
-Naprawdę ?To na pewno ta blondynka co się do ciebie tak słodko uśmiecha.
-Tak ,  to ta sama. Dobra ,  a teraz do rzeczy. Po co dzwonisz?
-A co nie mogę  już zadzwonić do swojego brata ot tak?
-Możesz ale jak dzwonisz to tylko dlatego bo masz jakąś rzecz do załatwienia lub jakąś prośbę .
-No więc ,  dla odmiany dzwonie do ciebie bo  chcę cię zaprosić na kolację w sobotę wieczorem.
-A co ,  jeżeli w sobotę wieczorem jestem zajęty? -zaczął się z nią droczyć
-Nie zrobisz mi czegoś takiego.
-Fakt
-To jak? Będziesz?
-Będę
-Świetnie to do soboty ! Papaa!
-Pa


Leon

Właśnie  jestem u Ludmiły. Jest całkiem miło ,  choć  jak by to nazwać ...dziwnie ? Wszyscy dziwnie się uśmiechają niektórzy nie mogą usiedzieć na miejscu  , inni (  mam na myśli Federica)  podskakują na  krześle i w ogóle atmosfera jest jakaś nietypowa.
-Leon  , jak tam w firmie? -zapytała mnie Francesca
-A można powiedzieć ,że świetnie.-i znowu nastała ta  niezręczna cisza . Ona trwała kilka minut aż  przerwał  dzwoniący telefon Ludmiły. Zanim odebrała połączenie zerknęła  na wyświetlacz .Momentalnie spoważniała
-Przepraszam muszę odebrać to bardzo ważne.-Rzuciła w naszą stronę i odeszła kilka kroków od stołu
-Halo?- zaczęła nie pewnie- Tak to ja. A co się stało...Ale jak to ...No tak to moja przyjaciółka...Tak już jadę...Oczywiście . Do widzenia.- rozłączyła się. Przez jakiś czas tępo wpatrywała się w swój biały telefon,  a potem podniosła wzrok  nas. Była zmartwiona i roztrzęsiona. Jako pierwszy odezwał się Federico.
-Lu co się stało?
-Ona jest w szpitalu..
-Co ?!Aaaale jak to ...-zaczęła się dopytywać Fran
-Miała wypadek.
Kto jest w szpitalu, kto miał wypadek , kim jest ta dziewczyna już nic nie łapię.
-Jedziemy do szpitala.-zarządziła Włoszka a ja dalej nic nie kumałem. Wszyscy już zaczęli się zbierać i wychodzić , ale  zatrzymałem ich
-Czekajcie ! Kto miał ten wypadek?
-Leon przestań zadawać takie głupie pytania- oburzyła się blondynka 
-W ogóle nie jest głupie pytanie 
-Jest.-Powiedziała oschle Ludmiła. Już nie chciałem robić afery  , więc postanowiłem pojechać razem z nimi do tego szpitala.
                       
                                                      ***

-Ma pani 5 sekund na podanie informacji o mojej przyjaciółce !- Ludmiła tak głośno krzyczała , można było usłyszeć ją na drugim końcu szpitala. Blondynka już tak od jakiś 15 minut stoi przy pielęgniarce i wydziera się na nią ,  bo ta nie chce podać jakichkolwiek wiadomości .Miałem tego już dość .Wypuściłem powietrze z płuc i podszedłem do zdenerwowanej blondynki i starającego się ją uspokoić Włocha
-Proszę pani ,  powtórzę to jeszcze raz ,  gdy przyjdzie  doktor ,  powie pani wszystko ,  a teraz proszę usiąść i poczekać na niego. – powiedziała kobieta w białym kitlu. Moja siostra już otwierała buzie żeby coś powiedzieć,  ale jej przerwałem
-Dziękujemy bardzo –podziękowałem  młodej pielęgniarce. Ta tylko skinęła głową i już chciała iść  , ale zatrzymałem ją -Jeszcze przepraszam na minutę. Kiedy może pojawić się lekarz? -zapytałem uroczo się uśmiechając. Pielęgniarka zarumieniła i cicho zaśmiała.
-Tak gdzieś 10 minut , może mniej .Nie jestem pewna.
-Aha. Dziękuje za  informacje. -Rzuciłem , a później  odwróciłem się w stronę blondynki i Włocha
-Leon co ty...
-Zamknij się.-Powiedziałem stanowczo. Ona aż otworzyła usta.
-Ale...-i znowu jej przerwałem
-Siadaj i bądź cicho. -rozkazałem. Ona popatrzyła na mnie gniewnym wzrokiem i wykonała moje polecenie. Usiadła na plastikowym krześle i zrobiła minę obrażonego dziecka.
-Jak ty to umiesz robić? -Brunet nie mógł uwierzyć w to , co zrobiłem.
-Po prostu.- wzruszyłem ramionami -  Nie bałem się jej. A co ona może mi zrobić?
-Fakt  -rzucił i usiadł koło naburmuszonej blondynki. Cicho westchnąłem .Nigdy nie bałem się swojej siostry . Choć jestem o 3 lata młodszy ,  ona nigdy niebyła górą. Jak byliśmy mali , to ja rządziłem ,  a Ludmiła zawsze była posłuszna. Gdy przypomniałem sobie te wszystkie momenty z czasów dzieciństwa , od razu na mojej twarzy zawitał uśmiech .Spojrzałem w stronę  , gdzie siedzieli moja siostra z jej narzeczonym. Patrzyli na mnie jak na barana.
-Co tak się szczerzysz ? - burknęła nadal obrażona dziewczyna.
-Przypomniało mi się coś.-wyjaśniłem spokojnie.
Lekko przechyliłem głowę w lewą stronę i zauważyłem ,że kilka metrów dalej siedzi mała dziewczynka. Wyglądała tak  , jakby kogoś szukała .Z daleka było widać ,że jest sama . Postanowiłem do niej podejść. Gdy byłem już na miejscu kucnąłem i szeroko się uśmiechnąłem
-Hej-odezwałem się  jako pierwszy .Dziewczynka odwróciła głowę w moją stronę i teraz widziałem jej małą , zamartwioną twarzyczkę .W jej oczach malowało się ogromne przerażenie , strach i niepewność
-Gdzie jest twoja mama? – zapytałem ,  wpatrując się  w zielone jak łąka latem oczka. Była bardzo przestraszona .Wahała się. Postanowiłem załagodzić napiętą atmosferę między nami.-No , może się przedstawię .Jestem Leon a ty?
-Lena.-wydukała bardzo nieśmiało
-To co , powiesz ,  gdzie jest twoja mama? - dopytywałem się uśmiechnięty
-Nie wiem - powiedziała łamiący się głosem . Zdziwiłem się.
-Jak to nie wiesz?
-No ,  bo jechałyśmy na kolację do mojej cioci a potem wielkie uderzenie i od wtedy już jej nie widziałam -powiedziała patrząc na swoje małe rączki.
Biedna .Co ja mam teraz zrobić. Odruchowo spojrzałem w stronę mojej siostry i Federica. 

Właśnie skończyła rozmawiać z doktorem . 

Ludmiła

Leon podszedł do jakieś małej dziewczynki siedzącej niedaleko nas nie zdążyłam go zatrzymać ,  ponieważ podszedł do nas doktor
-Doktorze co z nią ? - odezwałam się jako pierwsza 
-Pani Castillo nic nie jest . Już jutro będzie mogła iść do domu.- powiedział starszy pan w kitlu.
-Ach  , całe szczęście.-odetchnął z ulgo Diego
-Tak ale przez ten czas będzie ktoś musiał zająć się jej córeczką -rzekł lekarz
-Oczywiście a gdzie ona jest? - zapytała Fran 
-Tam -Wskazał miejsce gdzie był Leon i mała szatynka ."Oooo jak słodko " -  pomyślałam 
-Dziękuje panu bardzo-powiedział Fede i podał doktorowi rękę .Ten ją uścisnął i odszedł . Od razu do nas podszedł i Leon.
-Słuchajcie tej małej trzeba pomóc. Jej matka miała wypadek.-powiedział z takim głosem że aż żal mi go się zrobiło .Chwila ,  mam pomysł
-Tak...-Spojrzałam na skruszoną  dziewczynkę i złapałam Francesce za rękę.-Choć ,  zapytamy ,  co z nią zrobić.-  zwróciłam się do Włoszki.
Szybko zniknęła za rogiem  tak żeby schować się przed chłopakami .Tak na prawdę ,  to tylko przed Leonem ,  bo ci dwaj i tak zaraz się dowiedzą. Gdy byłam pewna że nas nie usłyszą ani zobaczą stanęłam a czarnowłosa dziewczyna podniosła pytająco brew.
-Mam pomysł-Odezwałam się jako pierwsza .
-No słucham. - skrzyżowała ręce na piersi i czekała na wyjaśnienie sprawy.
-Więc ,  chcę znowu połączyć Leona i Violettę –oznajmiłam z uśmiechem
-No fajnie ,  ale jak nie wypali?
-Oj Fran przecież gołym okiem widać ,że Leon bardzo za nią tęskni ,  a Viola tak samo  , bo niedawno z nią rozmawiałam i kiedy wspomniałam o nim  , zrobiła się dziwna.
-Okej  , jak chcesz to zrobić?
-Więc ,  wykorzystam małą Lenkę. Powiemy mu że musi się zająć się  małą , a my we piątkę pojedziemy na "wakacje" i biedaczek nie będzie miał wyjścia. Zbliży się do dziewczynki a uwierz  , wystarczy spędzić z nią kilka godzin ,  żeby się w niej zakochać
-Bomba . Ale co powiemy Violettcie ?
-Prawdę. - powiedziałam pewna siebie.
-Okej  , to zaczynamy? -zapytała z uśmiechiem Włoszka
-Jasne.
Leon
Gdy dziewczyny poszły dowiedzieć czegoś o Lence ja chciałem dowiedzieć się czegoś o tej przyjaciółce.
-Więc Fede  , jak tam ta dziewczyna się trzyma?- oczywiście zwróciłem się do Włocha ,  ponieważ  można od niego dużo wyciągnąć
-A dobrze. Już jutro będzie mogła wyjść ze szpitala.-powiedział nic nie podejrzewając
-A słuchaj , ty znasz  ją  ?-dopytywałem się ciekawy
-Jasne ! Przecież każdy zna naszą ...-przerwał mu Diego uderzając go w ramie 
-No ja jej nie znam.-Powiedziałem i zerknąłem na Diega.
-Nie słuchaj ,  go plecie głupoty.-Wyjaśnił mi Hiszpan. Oni coś ukrywają i ja dowiem się  , co . Chciałem jeszcze czegoś się dowiedzieć ,  ale nie było mi dane ,  ponieważ wróciły dziewczyny.
-I jak ?- spytał się Diego
-Lekarka powiedziała ,że jej matka miała bardzo poważny wypadek i teraz leży w śpiączce.-Zaczęła opowiadać blondynka
-Próbowali skontaktować się z ich rodziną , ale za mało wiemy! Pewne jest , że  ojciec dziewczynki siedzi w więzieniu a dziadkowie nie żyją .Póki kobieta jest w śpiączce  , musi ktoś się nią zająć.- sprostowała Francesca
-Ani ja , ani Fran nie możemy tego zrobić ,  ponieważ  we czwórkę  wyjeżdżamy .-powiedziała gestykulując rękoma Ludmiła
-No to kto się nią zajmie ?- zapytał Federico.
-No tak myślałyśmy ,że Leon nic niema do roboty ,  to on może by się nią  zajął.- aż wytrzeszczyłem oczy .  Ja mam zaopiekować się tą mała dziewczynką ?! Jakbym ja  nie miał pracy ! Już chciałem coś powiedzieć  , ale wyprzedził mnie chłopak Włoszki.
-On?!-Wskazał ręką na mnie - Przecież on ze sobą nie radzi ,  a co powiedzieć z małym dzieckiem .-wyrzucił z siebie a ja spojrzałem na niego z wyrzutami.
-Chwila, chwila. Zacznijmy od początku . O jakim wyjeździe wy mówicie?!- zaczął dopytywać się Federico.
-Aaaaa , no przecież! - Diego klepnął ręką w czoło-Na śmierć zapomnieliśmy .
-No właśnie  ! Jedziemy jutro na wycieczkę  z tą moją przyjaciółką. Leon ,  zajmiesz się tą małą? - zapytała mnie Ludmiła . Jeszcze raz spojrzałem w stronę ,  gdzie siedziała mała szatynka  .Aż żal było  na nią patrzeć .... Taka przestraszona  , taka bezbronna... Z powrotem spojrzałem na moich przyjaciół . Wszyscy patrzyli na mnie z błagalny wzrokiem . Ciężko westchnąłem i pokiwałem twierdząco głową.


  Leon

Wciąż nie mam pojęcia jak mogłem zgodzić się na coś takiego. Pierwszy dzień z Leną był bardzo dziwny. Ani ona , ani ja nie wiedzieliśmy ,  co robić. Atmosfera była bardzo napięta i dziwna , lecz potem jakoś się rozluźniła. Zaczęliśmy rozmawiać ,  śmieć się. Gdy poznałem ją bliżej, okazało się , że była bardzo miłą ciepłą i wesołą dziewczynką.
O niej samej wiem nie dużo ,  ponieważ nie chce powiedzieć ,  jak ma na nazwisko  , jak nazywa się jej mama i tym podobnych . Wiem o niej tylko to ,że ma na imię Lena ,  mieszka z mamą , ojca nie zna , że kiedyś mieszkała w Madrycie . A !I  że ma 5 lat . Jak na tak młodą osóbkę ,  jest dość mądra.
W teraz siedzę  w moim salonie na kanapie i myślę ,  co zrobić jutro ,  kiedy będę musiał pójść do pracy. Przecież  nie zostawię jej samej w domu. Ludmiła , Fede , Diego , Fran i ta przyjaciółka pojechali na te wakacje . Myślałem  , że mógłbym zostawić ją z którąś z moich znajomych , lecz te znajome są dla mnie tylko od jednego . Nie będę ryzykować . Najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest wzięcie jej ze sobą do pracy . Głośno westchnąłem , ale nawet nie zauważyłem ,że obok mnie stoi i przygląda się  mi Lena.
-Co jutro będziemy robić? - zapytała z uśmiechem
-Jutro idziemy do pracy.- powiedziałem wstając
-Ja ? Do pracy? - zdziwiła się mała.
-Nie ,  ja do pracy , a ty ze mną . Przecież nie zostawię ciebie  samej w domu.- sprostowałem.
-Ale fajnie! – krzyknęła uradowana.
 -Chcesz się czegoś napić? – zapytałem ,  wstając z kanapy.
-Może soczek.- powiedziała tym swoim słodkim głosikiem.
-Okej. To chodź – oznajmiłem , prowadząc ją do kuchni.
-Leon  , mogę  mieć do ciebie małe pytanie? – zapytała ,  gdy wchodziłem do wcześniej wymienionego miejsca.
-Jasne . A o co chodzi? – zapewniłem ,  nalewając do szklanki sok pomarańczowy.
-Masz dziewczynę? - okej przyznam ,  zamurowało mnie . Skąd ona bierze takie pytania?
-Nie , nie mam - rzuciłem krótko -A co ? - zapytałam podnosząc pytająco brew , podając jej szklanką z napojem. -Okej pij i idź do łóżka . Jutro wcześnie wstajemy.- oznajmiłem z uśmiechem.
-Dobrze. –pięciolatka  odstawiła pustą szklankę  na blat - Dobranoc. – Rzuciła głośno , wychodząc z kuchni i kierując się na schody prowadzące do jej sypialni . Uśmiechnąłem się pod nosem i też szepnąłem ciche "Dobranoc"
Wypuściłem powietrze z ust i ruszyłem w ślady małej szatynki . Od razu skierowałem się do łazienki . Tam umyłem się i przebrałem w spodnie od dresu i czarny t-shirt. Idąc do swojej sypialni postanowiłem zajrzeć do Lenki. Podszedłem do pokoju gościnnego i cichutko otworzyłem drzwi . Zobaczyłem ogromne dwuosobowe łóżko , w którym  spała mała osóbka . Wyglądała tak słodko ,że aż mimowolnie się uśmiechnąłem . Ten widok ,  jak piękny , Chciałbym go widzieć codziennie . Cicho westchnąłem i zamknąłem drzwi . Już nie czekając dłużej poszedłem  do sypialni  , położyłem się i nie czekając długo na sen , odpłynąłem.

                                                     ***

-Leon  , daleko jeszcze? - te słowa słyszę  już chyba czwarty raz w ciągu 7 minut.
-Przecież  raptem 2 minuty temu pytałaś mnie – odpowiedziałem ,  patrząc ja drogę
-No ,  ale ile jeszcze zostało? - uporczywie drążyła temat
-Policz sobie .- z lekka zirytowany odpowiedziałem
-Mam pięć lat. Nie umiem jeszcze liczyć.- powiedziała tak słodkim tonem ,że aż zerknąłem na nią. Patrzyła na mnie tymi swoimi ślepkami .Ciężko westchnąłem i z powrotem skierowałem wzrok na drogę.
-Pięć minut- rzuciłem  z od niechcenia . Przez jakiś czas była cisza , ale jak zawsze  ją musiała  przerwać siedząca obok dziewczynka .
-Jesteś na mnie zły? - spytała  się z lekka wystraszona . Zdziwiło mnie trochę  to pytanie.
-Nie. Dlaczego tak uważasz  ?
-Bo tak oschle odpowiedziałeś. – zaległa cisza . .Miała rację . Zareagowałem trochę za ostro . Dalszą drogę do firmy spędziliśmy w niezręcznej ciszy. Gdy wjechałem na parking należący do mnie , postanowiłem się odezwać.
-Już jesteśmy na miejscu.- oznajmiłem  i zaparkowałem samochód . Szybko odpiąłem pasy i wysiadłem z czarnego BMW . Mała zrobiła to samo ,  tylko mniej sprawnie  .Poczekałem aż wysiądzie z auta  , a później zamknąłem drzwi .Lena spojrzała na mnie a ja uśmiechnąłem się do niej promiennie.
-Gotowa? - zapytałem nadal się uśmiechając . Pokiwała głową . Chwyciłem ją za małą rączkę i ruszyliśmy w stronę ogromnego wieżowca.
Gdy weszliśmy do środka , wszystkich oczy zwróciły się do nas."No tak , to coś nowego . Szef przychodzi do pracy z jakimś dzieckiem" – pewnie to sobie pomyśleli . Nie zwracając na nich uwagi poszedłem dalej . Zobaczyłem ,  ,że Lena nie wiedziała , co się dzieje i się miotała to w jedną to w drugą  stronę . W połowie drogi prowadzącej do windy zatrzymałem się i kucnąłem ,żeby być twarzą w twarz z mała szatynką.
-Nie zwracaj na nich uwagi. - szepnąłem i wziąłem ją na ręce , tym samym lustrując wszystkich moich pracowników stojących i gapiących się na nas . Od razu powrócili do swoich zajęć .Następnie ,  odwróciłem głowę w drugą stronę .Tam , stojące osoby zachowały się tak samo ,  jak pozostałe . Lekko się uśmiechnąłem i spojrzałem na dziewczynkę ,  którą miałem na rękach.
-Oni boją się ciebie - szepnęła zdziwiona.
-I słusznie- rzuciłem uśmiechając się i ruszyłem w stronę windy.

                                                     ***

Nawet nie zauważyłem , kiedy  minął piąty dzień .Razem z Leną codziennie szliśmy do pracy . Tam z nią było o wiele weselej niż samemu . Kiedy Ana  zobaczyła mnie z dzieckiem , to aż się nie popłakała . Ale  potem się uspokoiła .  Na pewno dowiedziała się do kogoś , że to nie moja córka . A szkoda. Teraz wiem, ze chciałbym mieć dziecko  .Może kiedyś.
Wczoraj dzwoniła Ludmiła i mówiła ,żebym dzisiaj przywiózł do nich Lenkę . Oznajmiła wcześniejszy powrót z wakacji
Właśnie w teraz szykujemy się ,  by odwiedzić moją siostrę i jej narzeczonego.
-Leon ,  a po co tam tak w ogóle jedziemy ? - zapytała mała , czesząc sobie włosy.
-Nie wiem , ale Lu prosiła , żebyśmy przyjechali .- wyjaśniłem , spoglądając na nią  .Gdy odłożyła szczotkę na stół ,  poprawiła mała rączką swoją sukienkę kupioną przeze mnie . Wyglądała tak słodko i uroczo , że nie mogłem przestać się uśmiechać.
-Gotowa ? - zapytałem lekko rozbawiony
Na odpowiedź szatynka pokiwała głową i złapała mnie za rękę.
Droga do domu Federica i Ludmiły niebyła długa.10 minut później staliśmy przed drzwiami i czekaliśmy ,aż ktoś nam otworzy . Po kilku chwilach usłyszałem czyjeś krzyki i stukot obcasów zbliżających się do drzwi . W tym samym momencie drzwi gwałtownie się otworzyły , a w  nich zobaczyłem lekko potarganą i zadyszaną blondynkę.
-Hej .-wysapała
-Wszystko w porządku ?- spytałem  lekko zdziwiony
-Ta jasne... wchodźcie.- otworzyła nam szerzej drzwi a ja wziąłem dziewczynę na ręce i tylko wtedy wszedłem .Blondynka zamknęła drzwi i podążyła za mną , do salonu.
-To po co nas zapraszałaś? – spytałem prosto z mostu , nadal trzymając dziewczynkę na rękach.
-Yyyy... Leon słuchaj muszę coś ci powiedzieć.- oznajmiła  poważnie . Chciałem spojrzeć na nią ,żeby czegoś więcej się dowiedzieć , ale ona uporczywie unikała mojego spojrzenia.
-Lu co jest ? - zapytałem lekko zaniepokojony.
-No bo....bo...-Nie mogła się wysłowić.
-No bo co ? - zapytałem z lekka poirytowany . Spuściła głowę .Nabrała głośno powietrza  do płuc i tak samo wypuściła . Starała się uspokoić . Nie chciałem jej bardziej denerwować , więc spokojnie czekałem ,  aż ona pierwsza się odezwie . Nie minęła 5 sekunda ,  a podniosła gwałtownie głowę i spojrzała na mnie.
-Leon , okłamałam ciebie co do naszych wakacji ,  co do Mamy Leny i co do niej samej.- powiedziała , patrząc na mnie z powagą
-Nie rozumiem...
-No ,  bo mama Leny miała wypadek ,  ale nic poważnego jej się nie stało.
-No dobrze , ale co z tymi wakacjami ?
-Okłamaliśmy cię ,żebyś się zajął Lenką .Żebyś  ją poznał.
-Co ? Ja nic nie rozumiem ...- O czym ona mówi ? Dlaczego miałbym poznać Lenę ? - Ludmiła wyjaśnij mi o co tu chodzi ! - zacząłem się denerwować.
-Uspokój się .- rozkazała mi moja siostra - Jest tu ktoś ,  kto ci to wszystko wyjaśni . - powiedziała i podeszła do mnie. Cały czas była poważna  .- Chodź .- zwróciła się do małej szatynki , którą nadal trzymałem na rękach . Ona szybko przeniosła się na ręce blondynki . Bez słowa odwróciła się i wyszła z salonu .Zostałem tam sam .W ogóle nie wiedziałem ,  co tu się dzieje . Byłem oszołomiony.
Nie całą minutę później do salonu weszła średniego wzrostu  szatynka . Miała miodowego koloru włosy z rozjaśnianymi końcówkami . One były lekko zakręcone i opadały na ramiona dziewczyny.
Głowę miała skierowaną w stronę podłogi , więc nie mogłem rozpoznać ,  kim ona była , choć może i mógłbym to zrobić.... Kogoś mi bardzo przypominała ....Kogoś ,  kto był i wciąż jest bardzo ważną osobą w moim sercu.
Dziewczyna cicho westchnęła i powoli podniosła głowę . Gdy zobaczyłem jej twarz momentalnie moje nogi zrobiły się jak z waty . To była Violetta . Patrzyłem na nią jak na duch ,  a ona wciąż stała z tą spokojną ,  lekko zawstydzoną miną . Staliśmy tak gdzieś z minutę .Czekałem ,  aż on coś powie . Niepewnie otworzyła swoje malinowe usta i powiedziała ciche "cześć" . Na zewnątrz ,   tego nie było widać ,  ale w środku skakałem ze szczęścia jak małe dziecko . Stała kilka metrów ode mnie , zwrócona w moją stronę . Może to jakiś sen , z którego zaraz się obudzę i nie będzie przy mnie ani Violetty ,  ani Leny.
-Nic nie powiesz ?- z  rozmysłem wyrwał mnie głos szatynki . Szybko zamrugałem i lekko się uśmiechnąłem.
-Jesteś tu ...- nie wiedziałem ,  co mam powiedzieć . Ona lekko się zawahała , a potem podeszła do mnie i leciutko złapała za rękę . Automatycznie przeniosłem swój wzrok na nasze splecione dłonie ,  a następnie podniosłem głowę i nasze spojrzenia się spotkały . Patrzyłem w  jej oczy z taką dokładnością – nie mogłem przegapić żadnego uczucia . Tam kłębiło się ich bardzo dużo : zakłopotanie, niezręczność, szczęście , tęsknota....a to ostatnie , to była... chyba była miłość.
-Musimy poważnie porozmawiać . – rzekła ,  nadal patrząc w moje oczy.-Może usiądziemy ? – zaproponowała  ,  głową pokazując na czarną skórzaną kanapę stojącą nieopodal .  Na odpowiedź skinąłem głową i nadal trzymając się za ręce ,  ruszyliśmy do  wcześniej wymienionego miejsca.
Gdy usiedliśmy na kanapę ,  Violetta  szykowała się wyznać  coś  , ciężko oddychając .Przyglądałem jej się z zaciekawieniem . Jest jeszcze piękniejsza niż w moich  wspomnieniach . Podniosła głowę do góry i spojrzała głęboko w oczy.
-Leon mam  ci coś bardzo ważnego do powiedzenia . Miałam to zrobić już prawie 5 lat temu , ale nie zrobiłam tego i musiałam z tym żyć . Kiedy zobaczyłam cię z tą dziewczyną...- głos jej zaczął się łamać i to przeze mnie.-...to cholernie mnie to zabolało . Wróciłam do domu cała zapłakana i załamana . Mój ojciec od razu powiedział ,że wyjeżdżamy . Nigdy nie chciałam stąd wyjeżdżać . Zrobiłam to pod wpływem emocji . Chciałam wrócić i wszystko wyjaśnić . Kochałam cię i nadal kocham. Dlatego chciałam wrócić.- wyznała  łamliwym głosem i spuściła głowę.
-To dlaczego nie wróciłaś ? - spytałem.
-Najpierw ojciec musiał wszystko załatwić i tylko wtedy mogliśmy wracać . Ale okazało się , że jestem...-urwała w połowie zdania . Z jej oczu zaczęły wypływać łzy . Szybko je otarłem i przytuliłem , żeby się uspokoiła . Moczyła moją koszule swoimi łzami . W ogóle mnie to nie przeszkadzało . Po niecałej minucie troszkę  się uspokoiła .Wzięła głęboki wdech i zaczęła dalej opowiadać- Zaszłam w ciążę . - zaniemówiłem. Teraz wszystko stało się jasne.
-Co ? Aaale jak to ...?-jąkałem się , nie wiedząc , co mam zrobić.
-No tak po prostu . Pamiętasz tą imprezę u Federica?
-No nie za bardzo ...
-To może inaczej, pamiętasz jak weszliśmy do klubu z Ludmiłą, Fede ,Fran ,Marco i Maxim z Natalią?
-No powiedzmy ,że tak . Ostatnia impreza z Marco i Fran razem?
-Dokładnie . Oboje się upiliśmy a następnie przenieśliśmy się do Federica a tam to ja już nic nie pamiętam . - opowiadała już trochę spokojniej.
-Ale skąd wiesz , że to się wydarzyło wtedy?
-Naty mi opowiedziała . Ona jako jedyna wszystko pamiętam.
-No dobrze , ale dlaczego nie wróciłaś ? Przecież bym cię nie wyrzucił.- powiedziałem ,  jedną ręką łapiąc ją za rękę a drugą   podnosząc jej podbródek tak,  by patrzyła mi prosto w oczy.
-Leon ,  teraz tak mówisz , ale kiedyś byłeś w ogóle inny. Powiedz ,  który weekend pamiętasz ? -zapytała z wyrzutami. Milczałem . Ma rację. Bardzo mało było takich sobót  , które pamiętałem - No właśnie . Byłeś szalony . Kochałam ten twój charakter , kochałam ciebie i nie chciałam niszczyć ci życia  , wyskakując z ciążą. - wyznała płacząc.
Nie mogłem patrzeć , jak ona płacze . I to z mojej winy.
-Violu ,  nie płacz , proszę...- poprosiłem ,  łamiącym się .Przytuliłem ją mocno do siebie . Violetta zaś mocno się wtuliła w moją klatkę piersiową . Cicho popłakiwała ,  ale ja starałem się ją uspokoić . Po 3-4 minutach szatynka odsunęła się ode mnie i spojrzała mi głęboko w oczy
-Lena to moja i twoja córka...- szepnęła ocierając łzy . Słysząc te słowa  szeroko uśmiechnąłem się  i powiedziałem 2 słowa  , które i tak nie mogą opisać moich u czuć wobec Violi .
-Kocham cię.- szepnąłem jej do uszka.
-Ja ciebie też kocham.


~*~
Praca numer siedem, za którą również bardzo dziękuję autorce przyleciała już do Was. Standardowo zapraszam do czytania, komentowania i głosowania, w sondzie, która pojawi się po opublikowaniu wszystkich prac konkursowych.
Jakby ktoś chciał przeczytać jeszcze raz i nie chce mu się szukać to jest stworzona zakładka dla konkursowych partów - "Konkurs OS", to tak dla przypomnienia. ;d

Obserwatorzy