niedziela, 25 października 2015

OS Miniaturka "Zawsze będę Cię kochać"

- Cześć, Kochanie – szepnęłam, podchodząc do kilkuletniej mogiły swojego narzeczonego. Byłego narzeczonego. Z westchnięciem przy niej ukucnęłam i przejechałam dłonią po chłodnym marmurze, po czym na nim usiadłam i spojrzałam przed siebie. – To już cztery lata, wiesz? Cztery lata od Twojej śmierci,  a cztery lata, dziesięć miesięcy i dwadzieścia siedem dni odkąd się poznaliśmy. Pamiętasz?

Był piękny słoneczny dzień. Razem z moją ówczesną przyjaciółką poszłyśmy na imprezę do Natalii. Bawiliśmy się świetnie. ‘Dzieciaki z wyższych sfer’. W pewnym momencie pojawiliście się Wy. Ty, Leon i grupa Waszych kolegów. Motocyklistów. Zobaczyłam Cię, kiedy kradłeś mi pieniądze z portfela, za które umówiliśmy się na obiad następnego dnia. Zawróciłeś mi w głowie już wtedy. Kto by pomyślał, że pół roku później mi się oświadczysz.

- Dzień, w którym Cię poznałam był jednym z najlepszych w moim życiu. Chociaż Violetta początkowo Was nie lubiła to później jednak zmieniła zdanie, związała się z Leonem… Ach, Fede. Wiesz, że oni już nie są razem? Od tamtego wydarzenia.

piątek, 28 sierpnia 2015

OS Leonetta. "Przedszkolaki w akcji." cz.3 Współautorka Suzy



OS pisany z Suzy, z bloga I will always love you, która obecnie jest dostępna tylko na blogu Przyjaźń, czy miłość?

Swoją drogą Suzy kazała Wam podziękować, że przez to, że była nieuchwytna nikt jej nie torturował za to, że tak długo pisała swoją część. Myślę jednak, że każdy jej to wybaczy.

A teraz mam zaszczyt zaprosić Was na długo wyczekiwaną trzecią już część OS, który przyjął się bardzo dobrze, co z pewnością zaskoczyło i mnie i Zuzkę. Jesteście świetni i to wielka przyjemność pisać dla takich czytelników jak Wy. Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się kolejna część. Zaczyna się rok szkolny i akademicki, a oprócz tego zaczynam pracę już na stałe w Gimnazjum. Także, jeżeli ktoś coś chciałby wiedzieć, gdzie się z czym udać u siebie w szkole to pisać śmiało. Skończyłam i Gimnazjum i Liceum, a teraz nawet pracuję w tym pierwszym, więc z pewnością w razie problemów pomogę, bynajmniej będę się starała.
Nie przedłużam już, tylko zapraszam do czytania!
Candy.

PS Nie mam pojęcia, dlaczego skoro tekst jest jednolity przy edytowaniu, po opublikowaniu niektóre dialogi są od akapitu, a niektóre nie. ;/ Coś mi ostatnio blogger świruje. Jak nie to to sobie tła robi ;/

środa, 29 lipca 2015

22. Tak. cz.2

Violetta
Wstałam momentalnie z kolan Federico, widząc minę mojego narzeczonego. Nie był zadowolony, to fakt. Ale jak mógł być skoro siedziałam na kolanach u innego, obejmowałam go, a on mnie, a oprócz tego najwyraźniej świetnie się bawiliśmy. Cóż, naprawdę świetnie się bawiliśmy. Zawsze tak było, odkąd tylko pamiętam.
- To jest właśnie Leon – wyjaśniłam brunetowi, który teraz też wstał i podszedł do mojego partnera, podając mu rękę. – A to Federico. Chłopak Ludmiły, a mój…
- Kochanek? – Przerwał mi, ściskając rękę mężczyzny. – Nie lubię trójkątów. Mogłaś mi powiedzieć, że z kimś kręcisz zanim przyjęłaś oświadczyny – wyrzucił rozczarowany, a Federico chciał już coś powiedzieć, obronić się, ale mu nie pozwolił. Wycofał się bez słowa i zamknął w swoim gabinecie. Usłyszałam ciche przepraszam, ale machnęłam ręką, mówiąc, że nie ma się tym przejmować, że to załatwię i wszystko będzie dobrze. Na końcu dodałam, że wracam za chwilę. Wzięłam oddech i bez pukania weszłam do gabinetu. Kiedy spojrzałam na Leona aż się cofnęłam. Z jego spojrzenia uciekła cała radość. Był swoim cieniem. Znowu. Zaśmiałam się i podeszłam bliżej, po czym utorowałam sobie drogę do jego kolan i usiadłam wygodnie.

piątek, 17 lipca 2015

OS Leonetta. "Żyjąc złudzeniami" cz. 2

                W poprzedniej części:
Violetta wiodła szczęśliwe życie. Miała rodziców, narzeczonego i spodziewała się dziecka. Wydawało się, że była kochana. Jedyna córka, oczko w ich głowie. W jednej chwili wszystko uległo zmianie. Pojawiła się Natalia i Vilu straciła wszystko. Okazało się, że w dniu ich urodzenia doszło do pomyłki i noworodki zostały podmienione. Natalia wychowała się w rodzinie, w której nigdy się nie przelewało, ledwie wiązali koniec z końcem. Panna Castillo wręcz odwrotnie. Mogła mieć wszystko, co chciała, toteż kiedy Natalia jakimś cudem dowiedziała się o sytuacji postanowiła odnaleźć biologicznych rodziców i odzyskać to, co się jej należy. Nie patrzyła przy tym na to, że krzywdzi innych, że Viola nie jest niczemu winna. W jednej chwili jej rodzice potraktowali ją, jakby nigdy jej nie kochali, bo czy można wyrzucić na bruk dziecko, które się wychowało? O którym od początku się myślało, że to ich wymarzona od wielu lat córka? A Tomas? Znali się od najmłodszych lat, zawsze go wspierała, była obok, a on? Potraktował ją jak śmiecia. Pobił, w wyniku czego straciła ich dziecko.
Od swoich rodziców dostała mieszkanie w kamienicy, która raczej nie zachęca, rozpoczęła pracę w miejscu, gdzie jeszcze niedawno spędzała czas z rodzicami, przyjaciółmi i kuzynem. Walczy. Walczy o to, aby pokazać wszystkim, że potrafi, ale jest jej często. Nastrój poprawia jej Federico, ukochany kuzyn.

***

poniedziałek, 13 lipca 2015

Informacja

Witam Was po jakże długiej i spowodowanej tylko i wyłącznie przeze mnie przerwie!

Od czego by tu zacząć? Na przeprosiny niby nigdy nie jest za późno, ale prawdę powiedziawszy jest mi po prostu wstyd. Nieco się zawaliłam. Jednak praca i studia robią swoje. Na szczęście od środy przechodzę na pół etatu to będzie lajt. Nawet nie wiecie, jak tęsknię za szkołą. Uwierzcie mi na słowo i nie narzekajcie, niech te lata trwają jak najdłużej, bo lżej już nigdy nie będzie ;/
Nie mniej, nie chciałam pisać o tym. Cóż, sesję zakończyłam z dwoma poprawkami, jednak tydzień na tak obszerne przedmioty to za mało. Nie mniej poprawkę mam dopiero we wrześniu, więc ze spokojem powoli zacznę się uczyć, codziennie po trochu i nikt tego nie odczuje, a mi wyjdzie na dobre.

Kiedy się coś pojawi? Prawdę powiedziawszy nie wiem. Ale... Dziś w pracy znalazłam chwilę i zaczęłam pisać kolejną część OS "Żyjąc złudzeniami", także zainteresowanych odsyłam do zakładki z jednorazówkami, zaraz uzupełnię ją o pierwszą część, gdyby ktoś chciał sobie przypomnieć. ;) Sądzę, że to pojawi się jako pierwsze. Potem rozdział a następnie najprawdopodobniej nowy parcik, na który ostatnio zrodził się pomysł w mojej głowie.

Jeśli chodzi o kolejną część Przedszkolaków to tak jak mówiłam, póki co pytanie nie do mnie. Aczkolwiek widziałam, że na którymś z blogów Suzy coś się pojawiło, więc być może i OS wróci do łask, jeśli nie to wystąpię do niej z prośbą, abym dopisała to, co jej brakuje i byśmy wróciły do wspólnego pisania, bo tak chyba łatwiej idzie, co Suzy? :D

Także ten, to chyba wszystko. Plany na najbliższe dwa tygodnie znacie. Mam nadzieję, że Żyjąc złudzeniami uda mi się dokończyć jeszcze w tym tygodniu, jeśli nie to wstawię to zaraz w poniedziałek. Wtedy na czwartek (23.07) zaplanowałabym rozdział i nowość na poniedziałek(27.07)

Teraz już oficjalnie, bez owijania w bawełnę, bardzo Was przepraszam. Zawiodłam i Was i siebie. I pewnie zrobię to jeszcze nie raz, dlatego też będę dążyła, aby jak najwięcej napisać przez te wakacje i jak najszybciej skończyć tę historię, a potem zająć się być może jednorazówkami, kiedy będę miała chwilę. Zobaczymy, daleka przyszłość. 

Pozdrawiam Was serdecznie i do kolejnego wpisu!


PS Tak szczerze, łapka w górę, kto jeszcze jest?

Candy.

niedziela, 3 maja 2015

22. Tak cz.1

Leon
Wstałem rano, wyłączając szybko budzić, aby nie zbudzić jej za wcześnie. Chciałem sprawić jej niespodziankę i przygotować śniadanie do łóżka, albo przynajmniej przygotować wszystko na dole, jeśli nie zdążyłbym przynieść wszystkiego na górę. Spojrzałem jeszcze na śpiącą ukochaną i uśmiechnąłem się do siebie. Odgarnąłem delikatnie włosy, które opadały jej na policzek, a mój uśmiech automatycznie się poszerzył. Musnąłem delikatnie jej policzek i przygryzłem wargę. – Jest piękna – pomyślałem – i cała moja – dodałem szeptem i spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę piątą czterdzieści sześć. Przeciągnąłem się, po czym usiadłem, rozglądając się za bokserkami lub walizką, skąd mógłbym je wyciągnąć. Zakląłem, kiedy żadnej z tych rzeczy nie mogłem zlokalizować i wstałem zupełnie nagi, poszukując walizki. Znalazłem ją po kilku chwilach. Otworzyłem ją i wyciągnąłem potrzebne na dziś rzeczy. Wciągnąłem na siebie czarne bokserki z białym napisem, mówiącym o tym, że jestem świetnym kochankiem. Resztę zaniosłem do łazienki i w podskokach zszedłem po dębowych schodach, kierując się do kuchni. Otworzyłem na wstępnie drzwi od białej jak śnieg, chociaż już wiekowej lodówki i wyciągnąłem z niej kozie mleko. Szybko odszukałem kakao i garnki. Przelałem mleko do srebrnego naczynia i ustawiłem je na gazie. Następnie zabrałem się za przygotowywanie grzanek, mieszając od czasu do czasu białą ciecz, aby się nie przypaliła, co niestety w moim przypadku było bardzo prawdopodobne. Z ciepłych, zarumienionych grzanek wyciąłem serduszka i posmarowałem je czerwonym dżemem o smaku truskawki. Uśmiechnąłem się do siebie, zjadając okruchy, aby nic się nie zmarnowało.  
Wyłączyłem gaz i rozlałem mleko do wysokich szklanek z motywem jakiś ciast. Dodałem do tego kakao i miód, po czym zamieszałem dokładnie i z lodówki wyciągnąłem bitą śmietanę i zaaplikowałem ją na górę. Na sam koniec posypałem to kakałem, chcąc, aby i ta posypka wyszła w kształcie serca, ale się nie udało. Nie jestem ideałem, niestety. Westchnąłem i przygotowałem resztę grzanek, po czym ułożyłem wszystko na srebrnej tacy, którą znalazłem w szafce z garnkami. Jak dobrze, że Vilu miała wszystko poukładane w szafach, których dużo nie było. Z czasem myślę, że tego dojdzie, bowiem mam zamiar o to zadbać. W końcu teraz będzie tego więcej. W końcu teraz jest nas dwoje, a za jakiś czas być może będzie nas więcej.  Wziąłem wszystko i ruszyłem do sypialni szatynki, modląc się, aby nie oblać się gorącym kakałem i nie porozrzucać tostów.
Kiedy wszedłem do pokoju, zauważyłem, że moja księżniczka i już nie śpi, tylko siedzi na łóżku owinięta w białe prześcieradło. Uśmiechnąłem się do siebie.

środa, 25 lutego 2015

21. Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie? cz.2 +18

Dla Lucyy i wszystkich zdolnych do logicznego myślenia i empatii...


Violetta
Weszłam pod prysznic, nucąc sobie pod nosem piosenkę Maite Perroni Tu y yo, chociaż ona nijak się miała do sytuacji. Przecież w końcu my z Leonem właśnie się zeszliśmy, a May śpiewa, że „Ty i ja już nie”. Jednak nic na to nie poradzę, że w tym momencie akurat ta melodia mi się nasunęła. Pewnie chodzi o samo to „Ty i ja”. My. Jak to cudownie brzmi. Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek będę równie szczęśliwa. Zwłaszcza po śmierci mojej rodziny.
Puściłam wodę i odczekałam aż zleci ta zimna, by ciepłą zmoczyć swoje ciało i opłukać je z resztek włosków, po czym sięgnęłam po truskawkowy żel pod prysznic i nalałam go trochę na swoje drobne dłonie, po czym namydliłam swoje ciało, a po pomieszczeniu rozpłynął się zapach płynu. Przymknęłam oczy, pozwalając odpłynąć swojej duszy do tylko mi znanej krainy. Zastanawiałam się jak to będzie, czy nie wycofam się w ostatniej chwili, czy na pewno jestem na to gotowa. Nie chciałam rozczarować Leona, nie zasłużył na to.
Po dłuższej chwili wyszłam spod prysznica i osuszyłam swoje ciało brązowym ręcznikiem, po czym sięgnęłam do toaletki, skąd wzięłam granatową tubkę z balsamem firmy Yves Rocher o zapachu czarnych owoców i wsmarowałam odpowiednią ilość w swoje ciało. Pomieszczenie wypełniło się intensywnym zapachem czarnych jagód i innych owoców, które wraz z innymi składnikami tworzyły aksamitną konsystencję, służącą do nawilżania ciała. Odłożyłam tubkę na miejsce, po czym podeszłam do pralki, na której zaraz po wejściu do łazienki położyłam czarną, koronkową koszulkę nocną z czerwonymi wstawkami. Lara, wybrała ją specjalnie na tę okazję, o czym oczywiście mnie poinformowała.
- Będziesz wyglądała w niej bosko, podkreśli Twoje kształty, figurę i nada Ci dodatkowej zmysłowości. – Odtworzyłam sobie w głowie jej słowa, uśmiechając się mimowolnie. Szybko wciągnęłam na siebie koronkowe bokserki do kompletu, bowiem na stringi nie dałam się namówić, sądząc, że są one niewygodne, więc dziewczyna poszukała mi takiego kompletu, w którym były bokserki, a następnie wciągnęłam na siebie koszulkę. Musiałam przyznać jej rację. Wyglądałam seksownie i ponętnie. I po cichu liczyłam, że Leon stwierdzi tak samo.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Wyjaśnienia EDIT 11.02

Hej.

Wiem, że długo nie pisałam, nie reagowałam na komentarze i wgl. Chciałam Was za to przeprosić i poprosić jeszcze o trochę cierpliwości. Chociaż nie jestem pewna, czy mogę to w ogóle zrobić. Zawaliłam i dobrze o tym wiem. Bloga nie usunę i nie napiszę teraz epilogu, jak któraś z czytelniczek sugerowała, jeśli nie mam chęci pisać. Chęci mam, to czasu mi brakuje.
Gwoli wyjaśnień po raz kolejny powtórzę, że studiuję na Uniwersytecie. Na zaliczenie muszę uzyskać 60% z kolokwium/egzaminu. To nie jest tak hop siup. Narzekacie w gimnazjum, liceum, a niekiedy nawet w podstawówce, że macie dużo nauki i się nie wyrabiacie, więc proszę nie wymagajcie trzymania wszelkich terminów ode mnie. Uwierzcie mi na słowo, że jak teraz nie dajecie rady to życzę powodzenia. Zaczęłam prowadzić bloga przed maturą. I właściwie bez problemu go pisałam systematycznie, nie narzekając, że muszę się uczyć, ale teraz to się skończyło. No ludzie, nie łudźmy się, ale to już nie przelewki.
Nie chcę swoją wiadomością nikogo urazić, ale chcę uzmysłowić, bądź inaczej mówiąc uświadomić niektórym osobom, że ja też nie mam lekko.
Chciałam napisać drugą część w grudniu, ale mi nie wyszło. Wstawałam rano o 6, a kładłam się po północy przez cały miesiąc. Nie miałam kiedy. Jak już usiadłam do komputera to na chwilę.
Reasumując rozdział, OS czy cokolwiek innego pojawi się, ale w lutym, mniej więcej w połowie.
Teraz w ten weekend mam 4 kolokwia, potem zostanie mi 1 i 2 egzaminy. Jeżeli zdam to będę miała trochę wolnego i wtedy coś na pewno napiszę, bo będzie przerwa między semestrami i nie będę w ogóle myślała o nauce, studiach. Wcześniej niestety nic się nie pojawi.

Przepraszam. Nie będę nikogo zmuszała, aby czekał. Zrobicie to, co uważacie za słuszne.
Ja też się opuściłam w czytaniu Waszych blogów. Mam straszne zaległości, ale no cóż. Życie, nie? Nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Pamiętajcie, łatwiej nigdy nie będzie, będzie coraz trudniej, wbrew wyobrażeniom, że jak się skończy 18 lat to będzie z górki. Będzie gorzej, nie strasząc :P

Na koniec chciałam podziękować tym, co jeszcze są i będą, a także tym, co pamiętali o moich urodzinach i przesłali życzenia. Było mi bardzo miło. :) Dziękuję.

Jeśli ktoś to przeczytał to prosiłabym o pozostawienie najdrobniejszego komentarza. :P Zobaczę ilu tu Was jeszcze jest. Niemniej jednak, nieważne ile osób zostało i planuje jeszcze poczekać, dokończę historię, choćby dla jednej osoby. Mam do dokończenia opowiadanie i OS - Żyjąc złudzeniami. Z przedszkolakami może być gorzej. :P

To chyba tyle.
Do zobaczenia PO 7.02
Candy.


EDIT: Tak, wiem, że obiecałam. Ale dzisiaj się dowiedziałam, że wczoraj zginął mój kolega w wypadku i no wybaczcie, ale nie mam teraz do tego głowy. Nie mniej jednak do kolejnej sesji daleko, więc coś się na pewno pojawi, nie wiem tylko kiedy.

Obserwatorzy