W
poprzedniej części:
Violetta wiodła szczęśliwe życie.
Miała rodziców, narzeczonego i spodziewała się dziecka. Wydawało się, że była
kochana. Jedyna córka, oczko w ich głowie. W jednej chwili wszystko uległo
zmianie. Pojawiła się Natalia i Vilu straciła wszystko. Okazało się, że w dniu
ich urodzenia doszło do pomyłki i noworodki zostały podmienione. Natalia
wychowała się w rodzinie, w której nigdy się nie przelewało, ledwie wiązali
koniec z końcem. Panna Castillo wręcz odwrotnie. Mogła mieć wszystko, co
chciała, toteż kiedy Natalia jakimś cudem dowiedziała się o sytuacji
postanowiła odnaleźć biologicznych rodziców i odzyskać to, co się jej należy.
Nie patrzyła przy tym na to, że krzywdzi innych, że Viola nie jest niczemu
winna. W jednej chwili jej rodzice potraktowali ją, jakby nigdy jej nie
kochali, bo czy można wyrzucić na bruk dziecko, które się wychowało? O którym
od początku się myślało, że to ich wymarzona od wielu lat córka? A Tomas? Znali
się od najmłodszych lat, zawsze go wspierała, była obok, a on? Potraktował ją
jak śmiecia. Pobił, w wyniku czego straciła ich dziecko.
Od swoich rodziców dostała
mieszkanie w kamienicy, która raczej nie zachęca, rozpoczęła pracę w miejscu,
gdzie jeszcze niedawno spędzała czas z rodzicami, przyjaciółmi i kuzynem.
Walczy. Walczy o to, aby pokazać wszystkim, że potrafi, ale jest jej często.
Nastrój poprawia jej Federico, ukochany kuzyn.
***
Violetta od rana była jakaś
niespokojna. Nim wyszła do pracy zdążyła się oblać wodą, przy myciu zębów i herbatą
podczas jedzenia śniadania. Federico bacznie się jej przyglądał, zastanawiając
się czy jest zdenerwowana ze względu na Leona, który dzisiaj ma przylecieć,
przeprowadzkę, czy raczej faktem, że dziś miał zamiar złożyć pismo w celu
rozpoczęcia rozprawy o pobicie i nie dopilnowanie obowiązków przez służbę
bezpieczeństwa, jaką powinna być policja. Kiedy nadarzyła się okazja Fede
zapytał, o co chodzi, ale zbyła go odpowiedzią, że wszystko jest w porządku i o
nic nie musi się martwić. Prawda była jednak zupełnie inna. Przerażało ją
dosłownie wszystko, co miało się wydarzyć tego dnia. W nocy miała koszmary, w
których Tomas poprzysięgał jej zemstę, albo mdlała na widok Leona, a ten się z
niej śmiał.
W pracy nawet jej szef zauważył,
że coś jest nie tak i po drugiej wylanej szklance poprosił ją na rozmowę.
- Co się dzieje? – Zaczął, patrząc na nią zdezorientowany.
Chciał być na nią zły, ale ewidentnie nie mógł. Znał tę dziewczynę od małego i
znał też sytuację. Wiedział, że zawsze jest pracowita, szczera i uczciwa, mógł
ręczyć za nią głową. – Od rana chodzisz z głową w chmurach, wylałaś dwie
szklanki wody na sali, całe szczęście, że nie na klientów. – Dodał.
- Przepraszam – szepnęła skruszona – to się więcej nie
powtórzy, ja…
- Przestań – przerwał jej. – Nie chodzi mi o przeprosiny,
Vilu. Chcę wiedzieć, co się dzieje. Nigdy się tak nie zachowywałaś. A teraz
ewidentnie jest coś nie tak. Może chcesz wziąć dzień wolnego? Odpoczniesz.
Dziewczyno chwytasz się wszystkiego, co się da. Wykończysz się – przyglądał się
jej uważnie.
- Nie – początkowo spuściła głowę, ale już po chwili na
niego spojrzała. – Nie chcę wolnego. Potrzebuję tych pieniędzy. Dobrze o tym
wiesz. – Rzuciła, obawiając się, że odeśle ją do domu i odciągnie jej to z
pensji, a dokładniej z nadgodzin. – Chodzi o to, że dzisiaj przylatuje Leon i
będzie rozmawiał z Fede na mój temat, czy mogę z nimi zamieszkać i pracować.
Nie mówiłam jeszcze, ale Federico zaproponował mi pracę sekretarki. Tu
oczywiście, jeśli się dogadamy będę chciała zostać na kilka godzin dziennie
wieczorami. Jeśli oczywiście szef się zgodzi – zaczęła – poza tym, Federico
jest prawnikiem. Powiedział, że nie popuści policji tego, że zignorowała wyniki
obdukcji i nie wszczęła śledztwa. Dzisiaj idzie złożyć pismo do sądu o
wszczęcie postępowania przeciwko nim i przeciw mojemu byłemu. – Wyjaśniłam. –
Boję się, bo nie wiem, jak to będzie. Przecież Tomas mnie zabije – usiadła
zrezygnowana. – To dlatego jestem dzisiaj taka rozkojarzona. – Zakończyła.
- Prosiłem, abyś mówiła mi po imieniu – rzucił po
wysłuchaniu jej słów. – Myślę, że co do pracy się dogadamy. Życzę Ci jak
najlepiej, przecież wiesz. Znamy się już trochę. Uważam, że Twój kuzyn bardzo
dobrze robi. Tym ludziom nie może do ujść na sucho. Śmieszne jest to, że w
dwudziestym pierwszym wieku sława jest bardziej wpływowa niż bezpieczeństwo.
Powinni stracić zgodę na wykonywanie zawodu. – Stwierdził. – Idź do domu.
Myślę, że powinnaś być przy tej rozmowie. O nic się też nie martw. W pracy
byłaś. Pojedziesz na zakupy i to będzie w ramach delegacji, którą zaraz wypiszę
i wszystko będzie w porządku. Nikt z kadry ani księgowości nie będzie się
czepiał, że dostałaś pensję, jak za cały dzień. – Posłał jej uśmiech – poczekaj
chwilę. – Usiadł za biurkiem i wyciągnął z szuflady pliczek z drukami
delegacji. Szybko wypisał jej dane,
stanowisko, jakie zajmuje cel i czas delegacji. W następnej kolejności
sprawdził w zeszyciku, który to będzie numer i wprowadził do rejestru jej dane.
Podbił u góry pieczątką firmy, a na dole swoją i się podpisał. Oderwał
karteczkę i podał ją pracownicy.
- Nie wiem, jak Ci się odwdzięczę. Dziękuję – chwyciła
delegację. – Ale nie wiem, czy chcę być przy tej rozmowie – przyznała, mając
nadzieję, że nie będzie wnikał dlaczego. Przecież nie powie mu, że kiedyś coś
między nimi było i ona, jak naiwna idiotka wciąż się łudzi, że coś dalej jest,
bowiem sama nigdy nie zapomniała o tym, co czuła, kiedy się całowali. Jak była
z Tomasem to o tym po prostu nie myślała. Śnił jej się tylko czasami, kiedy
długo nie widziała narzeczonego. Ale teraz, po rozmowie z kuzynem sama wraca do
tego dnia, w którym pierwszy i ostatni raz poczuła gorące wargi szatyna.
Rozkoszowała się wspomnieniem, kiedy to Leon penetrował jej buzię językiem, a
ona nie pozostawała mu dłużna. Wstyd się było przyznać, ale czuła się wtedy
lepiej niż podczas pocałunków z Tomasem. Z nim nigdy nie poczuła nawet połowy z
tego, co czuła przy Leonie. Zapytacie – to, dlaczego z nim była? – Otóż
następnego dnia z Leonem się już nie spotkali. Właściwie to nie jestem pewna,
czy to przypadkiem nie będzie ich pierwsze spotkanie od tamtego pocałunku. Być
może gdzieś się kiedyś minęli, jak odwiedzała kuzyna, albo spotkali na jego
urodzinach, ale na pewno nie rozmawiali ze sobą od tego czasu. Toteż teraz tym
bardziej się boi. A Tomas? Znali się od dziecka, spotykali niemal codziennie i
tak zaczęli się spotykać. Kto wie, może gdyby któreś z nich, albo Leon albo
Violetta odważyliby się na choćby rozmowę to teraz byliby razem i nie byłoby
całej tej akcji z pobiciem, z poronieniem? Może w tej chwili razem cieszyliby się
z ciąży dziewczyny. A tak? Niestety tego się nigdy nie dowiemy, możemy gdybać,
ale to nam nic nie da. Czasu już nie cofniemy, zostają nam same domysły, więc,
po co się nimi zadręczać. Stało się.
- Spokojnie. Po prostu odpocznij. Widzimy się jutro. A teraz zmykaj – posłał jej szeroki uśmiech i
kiwnął głową, dając jej tym samym znak, że może już iść. Podziękowała mu raz
jeszcze i ruszyła w stronę wyjścia, jednak zatrzymała się przy drzwiach.
- A co z listą zakupów? – Spojrzała na niego niepewnie.
- Idź do sklepu Libre i kup wina te, co zwykle oraz wodę. Na
fakturę. Zaraz do nich zadzwonię. Albo lepiej, przefaksuję im listę zakupów i
pod wieczór odbierzesz gotowca, co? Zamykają o dziewiętnastej. – Rzucił z
uśmiechem – a teraz już naprawdę znikaj. Nic tu po Tobie. Robisz za trzech,
więc potrzebujesz odpoczynku – ponownie wskazał na drzwi. Tym razem już o nic
nie pytała tylko pożegnała się i wyszła. Odłożyła na miejsce swój fartuszek i
ruszyła ku drzwiom wyjściowym. Po drodze pożegnała się z mijanymi koleżankami i
wyszła na świeże powietrze. Przemaszerowała kilka kroków i usiadła na
drewnianej ławce, pomalowanej na ciemnobrązowy kolor. Odchyliła głowę w tył i
spojrzała na błękitne niebo, po którym pływały drobne, śnieżnobiałe chmurki.
Westchnęła, ponownie zastanawiając się, jak to będzie. Zwłaszcza, że jeszcze
dziś dom nie jest przygotowany na odbiór. Stanie się to najwcześniej jutro i
Fede zaprosił Leona na noc do niej, a przecież ona nie ma na to miejsca.
Federico śpi na fotelu, a potem przenosi się do łóżka, kiedy ona idzie do pracy
i tam dosypia. A co z Leonem? Powiem Wam, że jako narrator, który to wie,
Federico wpadł na taki pomysł, który zaskoczy chyba Was wszystkich, łącznie z
naszymi bohaterami. A głównym zainteresowanym pozornie nie będzie się on podobał.
Posiedziała
na owej ławce dobre dziesięć minut, po czym wstała i niezbyt chętnie poszła w
stronę domu. Miała nadzieję, że Leon jeszcze nie przyjechał, albo poszli gdzieś
na miasto. Nie chciała się z nim jeszcze widzieć, ale spodziewała się, że będzie
inaczej. Fede od początku nie przepadał za Tomasem, a trzymał raczej kciuki za
Leona. Więc teraz, skoro oboje są wolni, co wynika z jej dedukcji, no, bo która
dziewczyna wypuściłaby swojego chłopaka tak daleko na stałe i to bez siebie? A
Federico nic nie wspominał o innej lokatorce. Mieli tam mieszkać w trójkę, on,
Leoś i ona, jeśli wszyscy się zgodzą. Więc nie mogła tam się teraz pojawić jakaś
kobieta, po prostu nie mogła. A może jednak mogła?
Po
dłuższym zastanowieniu sięgnęła po telefon i wybrała numer kuzyna, po czym
nacisnęła przycisk dzwonienia. Połączenie zostało odebrane po trzech sygnałach.
- Stało się coś, Violetta? – Usłyszała głos, który z całą
pewnością nie należał do jej kuzyna. Znała go, to było pewne, przynajmniej
jakaś część tego głosu była jej znana. Ta barwa, nacisk na jej imię. To był on.
To był Leon. Barwa jego głosu dalej była ciepła i delikatna, ale w porównaniu
do tego, co pamiętała stała się teraz bardziej męska i kusząca. Słysząc to
jedno proste, nic nieznaczące zdanie chciało się pocałować usta właściciela. A
może tylko Vilu to poczuła? – Halo, Violetta, jesteś tam? Vilu?
- Llleon? – Wydukała po chwili, kiedy odzyskała już
minimalne panowanie nad głosem. Jej oczy zaszły łzami, kiedy potwierdził.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo się za nim stęskniła. Miała
ochotę wtulić się w jego silne ramiona i choć przez chwilę poczuć się
bezpiecznie. – Nic się nie stało. Wyszłam z pracy i wracam do domu, wieczorem
muszę iść po zakupy, mam delegację i chciałam się dowiedzieć, czy jesteście w
domu. I czy ewentualnie pomożecie mi z zakupami. Mogą być ciężkie. A nie chcę
tracić pieniędzy na taksówkę, sam rozumiesz. – Wyszeptała cichutko, że ledwie
ją usłyszał.
- Ja jestem, Fede poszedł załatwiać sprawy w prokuraturze.
Spotkamy się w parku? Wyjdę po Ciebie. Chętnie się z Tobą spotkam bez mojego
wścibskiego przyjaciela. – Zaśmiał się – a zakupami się nie martw. Pójdę z Tobą
na pewno. I może uda się załatwić dostawę. Możesz zadzwonić do szefa, czy
możesz to rozegrać w ten sposób. A wejdziemy tam tylko się upewnić, czy na
pewno wszystko się zgadza. – Słuchała go uważnie. Zawahała się. Nie była pewna
swojej reakcji na niego, a Federico zawsze by mógł ją powstrzymać. Zresztą to
była osoba trzecia, jego przyjaciel. Na pewno nie robiłaby tych rzeczy, które
czasami zrobi teraz, jak będą sami. Bo przecież nie mogła odmówić. Co by mu
niby powiedziała? Że się boi? To nie wchodziło w grę. – Okey. To ja piszę
kartkę dla tego jełopa, który zostawił telefon, aby mu nie zadzwonił, kiedy nie
jest to wskazane, jakby nie mógł go wyciszyć, aby się nie martwił, kiedy wróci
a dom będzie pusty. – Powiedział, wyjaśniając tym samym, dlaczego odebrał jego
telefon. Prawda jest jednak taka, że przyjaciel Leona zrobił to świadomie.
Tłumaczenie z dzwonieniem to tylko pretekst. Tak naprawdę wiedział, że jeśli
Vilu będzie coś chciała to będzie dzwoniła do niego, a on chciał spiknąć
Leonettę, więc musiał coś wymyślić. Prawda, że na początek pomysł jest niemal
idealny?
Kilkanaście
minut później siedziała na ławce w środku parku, przy fontannie wykonanej z
białego marmuru. Czekała na Leona, z którym się umówiła, choć prawdę
powiedziawszy, gdyby nie to, już dawno byłaby pod domem, ale co zrobić. Nie
wpadła na taki argument, kiedy jej to proponował. W pewnej chwili poczuła na
swoich oczach silne, aczkolwiek z drugiej strony delikatne ręce. Na jej skórze
pojawiła się tak zwana gęsia skórka, zrobiło jej się chłodno, ale się nie bała.
- Zgadnij, kto – wymruczał jej na uszko, starając się
zmanipulować swój głos tak, aby go nie poznała, jednak jego starania na nic się
zdały, bo od początku wiedziała, kto jest sprawcą zasłoniętych oczu.
- Leon –powiedziała pewnie, a on w tym momencie ją puścił,
przeszedł na drugą stronę ławki, a ona wstała. Przyjrzeli się sobie dokładnie.
Jej oczom ukazał się przystojny mężczyzna, o niezidentyfikowanym kolorze oczu.
Ni to niebieskie, ni to zielone, w zależności od tego, jak padało światło. Był
dobrze zbudowany, jego mięśnie przebijały się nawet przez luźną koszulkę.
Przełknęła ślinę. Z kolei on zobaczył piękną szatynkę, z nieco przygaszonymi
oczyma, które rozbłysły na jego widok. Schudła. I to bardzo. Niezmiernie go to
zmartwiło, więc postanowił ją gdzieś zabrać. Jako psycholog zdawał sobie sprawę
z tego, że droga restauracja, do jakich oboje zwykli chodzić w tym momencie
odpada. Mogłoby to ją urazić.
Przyglądali
się tak sobie kilka minut, aż w końcu Leon rozłożył ręce w zapraszającym
geście. Po chwili zawahania przysunęła się bliżej niego i wtuliła się mocno w
jego kojące ramiona. Poczuła się bezpieczna i szczęśliwa. Zwłaszcza, kiedy
poczuła jego usta na swojej głowie. Chociaż prawdę powiedziawszy była
rozczarowana tym, że to nie były jej usta, ale pod żadnym pozorem nie mogła się
do tego przyznać.
- Mam ochotę zabić tego debila, wiesz? – Szepnął, a ona
domyśliła się, że chodzi mu o Tomasa. – Tak strasznie Ci współczuję i jestem
wściekły na siebie, że nie było mnie obok – dodał, a ona chciała już coś
wtrącić, ale jej nie pozwolił – a najbardziej jestem wściekły na to, że w
pewien sposób cieszy mnie to, co się stało. –Wyszeptał jeszcze ciszej. –
Tęskniłem za Tobą, za Twoimi dłońmi na moim ciele i moimi na Twoim. Za naszymi
rozmowami, byłem strasznym debilem wtedy. – Przyznał, mając nadzieję, że
zrozumie.
- Cii – przyłożyła mu palec do ust, odsuwając się od niego
nieznacznie. – Nie mam do Ciebie o nic pretensji. Mój związek z nim to była
moja decyzja. Chciałam zapomnieć początkowo o Tobie, ale nikt nie kazał mi się
w to angażować. To ja jestem temu wszystkiemu winna, a nie Ty – stwierdziła. –
Ale fakt. To nie jest miłe, że się cieszysz, że poroniłam – spuściła głowę.
- Nie o to mi chodziło – zaprzeczył. –Cieszę się, że z nim
nie jesteś. Może uda mi się odbudować to, co między nami było. Minęło już
trochę czasu i możesz powoli zacząć myśleć o przyjacielu. Zawsze posłużę Ci za
niego. Będę Twoim oparciem. Z dzieckiem też byśmy Ci pomogli, to, że je zabił
czyni go większym debilem niż ja byłem, co mnie pociesza w takim sensie, że nie
jestem taki jak on. Oboje pozwoliliśmy Ci odejść, wypuściliśmy Cię z rąk, ale
on jest mordercą. – Wyjaśnił i pogłaskał ją po policzku.
- Co to właściwie znaczy?
- Patrzyła mu w te jego oczy, oczekując na odpowiedź. Chciała, aby jej
powiedział, że o niej nie zapomniał, że będzie przyjacielem, ale tylko do
czasu, jak będzie go potrzebowała, bo chce być kimś więcej. Chciała, aby
powiedział jej, że na nią poczeka, że ją kocha. Chciała, naprawdę tego chciała.
- O nic – odparł tylko. – Idziemy coś zjeść, na pewno jesteś
głodna. Hod-dog, hamburger? A może pizza? – Odsunął się od niej na krok,
wypuszczając ją ze swoich objęć. Rozczarował ją, chociaż w sumie tego właśnie
się spodziewała. Nie zauważyła jego zażenowania. Był rozczarowany, że właściwie
wszystko jej powiedział, ale ona nie zrozumiała go tak, jak chciał być
zrozumiany. Odważył się powiedzieć jej, co czuje. Może nie bezpośrednio, ale
jednak dało się to wyczuć. A ona po prostu nie zwróciła na to uwagi. Być może
dla niej to nie miało żadnego znaczenia?
Z
Federico spotkali się dopiero po powrocie ze sklepu, w którym Castillo miała
zrobić zamówienie, które tak naprawdę było załatwione faksem. Była wdzięczna
szefowi za ten dzień, chociaż po wydarzeniach w parku atmosfera pomiędzy nią, a
Leonem była dość napięta. Każde z nich ważyło słowa, nie chcąc, aby prawda
wyszła na jaw. Zgrozo, o ile życie byłoby piękniejsze, gdyby ludzie nie
obawiali się swoich uczuć!
Po
powrocie nastał czas na decydującą rozmowę. Kto, z kim śpi. Violetta poddała
się woli swojego kuzyna, chociaż domyślała się, że nie wyjdzie z tego nic
dobrego. Nie mniej była im wdzięczna za to, co dla niej robili, więc nie miała
najmniejszego zamiaru dyskutować na ten temat.
- Ja będę spał tam, gdzie spałem dotychczas. Zastanawiałem
się w sumie początkowo, czy nie wyeksmitować tam Vilu, ale ja z Leonem spać nie
będę. Z kuzynką też nie. Źle by mi się to kojarzyło. Cóż, jesteś piękną kobietą
– zaśmiał się. – Leon, śpisz z moją kuzynką. Ale pamiętaj, że Cię wykastruję,
jeśli zrobisz cokolwiek wbrew niej.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł – zaczęli razem Leon i
Violetta, ale zostali uciszeni przez bruneta.
- Najlepszy – posłał im jednoznaczne spojrzenia, ale tak,
aby żadne z nich nie zauważyło, że druga osoba też została nim obdarowana. Leon
sięgnął po telefon, aby zaprotestować. Wiedział, że nie może w tej chwili
zrobić nic innego, jak napisać wiadomość, w której przedstawi swoje racje.
„Feder, do cholery!
Doskonale wiesz, że ona nie jest mi obojętna. Tymczasem ja jej najwyraźniej
tak. Rozmawialiśmy o tym. Praktycznie powiedziałem jej, co czuję, a ona nic.
Dlaczego mnie na to skazujesz? Przecież się przyjaźnimy!”
Na odpowiedź nie musiał
długo czekać.
„Leon, nie wydurniaj
się. Znam ją lepiej niż ktokolwiek inny. Gdybyś wtedy nie spieprzył to dziś
byście planowali ślub! Ona nie zapomniała. Nie spędzałaby z Tobą całego dnia,
nie denerwowałaby się Twoim przybyciem. Na pewno coś źle zrozumieliście.
Przeniosę się na korytarz. Macie pokój wolny, ale grzecznie. Sądzę, że na nią
za szybko. Bądź mężczyzną i zawalcz! Jesteś psychologiem, wiesz najlepiej, jak
się teraz zachować!”
Leon kiwnął niezauważalnie
głową. Federico miał rację. Nie mógł zrezygnować, nie tym razem. Udając niechęć
zgodził się na spanie w jednym łóżku, po czym zadowolony brunet oznajmił, że
idzie się kąpać. Następna miała być Violetta, a na samym końcu Leon.
Biorąc
pod uwagę stan łazienki każde z nich chciało ją jak najszybciej opuścić toteż
kąpiel całej trójce zajęła mniej niż pół godziny. Pasquarelli tak jak
zapowiedział Leonowi przeniósł się na korytarz, co spotkało się z oburzeniem
Violetty. Teraz obawiała się wszystkiego jeszcze bardziej, zwłaszcza, że
kołdra, którą posiadała była mała. Nie obędzie się przez przytulania.
Przeniosła
wzrok, na wchodzącego do pokoju Leona, który po drodze zakładał koszulkę.
Widziała jeszcze krople wody na jego umięśnionym torsie i niemal od razu
zrobiło się jej gorąco. Nie chciała się do tego przyznać, a przede wszystkim
nie chciała, aby to zauważył, ale miała na niego ochotę. Kusił ją samym swoim
wyglądem i nie mogła nic na to poradzić.
- Przepraszam – szepnęła, kiedy usiadł na łóżku. Spojrzał na
nią zdezorientowany. – Za warunki, jakie tu panują – dodała, widząc jego minę. –
To niedorzeczne, że musimy razem spać, a w łazience strach przebywać. Zresztą
podobnie jak w pozostałych pomieszczeniach. Oddam Ci przynajmniej kołdrę, a ja
pójdę po ręcznik. – Wymamrotała. Nie miała niestety kolejnego koca.
- Daj spokój. To nie Twoja wina. Cieszę się, że jestem tu z
Wami. I będzie mi bardzo miło, jeśli jednak zrezygnujesz z ręcznika i się po
prostu do mnie przytulisz. – Zatrzymał ją. – Ja nie gryzę. Co najwyżej w
odruchu bezwarunkowym mogę Cię dotykać podczas snu. Nie wścieknij się, jak się
obudzisz, a ja będę miał na przykład rękę na Twoim biuście – Zauważył,
przyciągając ją do siebie. Momentalnie zamknęła oczy, układając niepewnie głowę
na jego torsie. Spytała, czy może, a on zaśmiał się cicho i odpowiedział
twierdząco. Zamknęła oczy, odpływając do krainy Morfeusza. Na wpół śpiąca
wyszeptała jego imię, choć nie do końca była tego świadoma. Myślała, że mówi je
tylko w swojej głowie. – Kocham Cię – szepnął, myśląc, że śpi.
- Ja Ciebie też – odparła niezrozumiale, jakby zamiast niej
przekazało tę informację jakieś stare nagranie. Spojrzał na nią zdziwiony, ale
spostrzegł, że już śpi. Chciał wierzyć, że mówiła to do niego, że jakimś cudem
jednak go usłyszała i, co ważniejsze odwzajemnia jego uczucia. Ale obawiał się,
że po prostu w głowie ma wymalowany obraz Tomasa. Po chwili przypomniał sobie
jednak, że on zabił ich dziecko, a to z pewnością zabiło jej uczucia względem
jego osoby, więc na nowo rozbudziła się w nim nadzieja. Walczył przez chwilę
sam ze sobą, po czym po przegranej przez sumienie bitwę, a wygranej przez
ciekawość, złapał jej ramiona i podciągnął ją wyżej, by po chwili zanurzyć się
w jej ustach. Myślała, że śni, kiedy odwzajemniła pocałunek, jednak po chwili
się ocknęła i spojrzała na niego przestraszona.
- Właśnie wyznałaś mi miłość, znaczy chyba, mam nadzieję.
Powiedziałaś, że Ty mnie też. Mam nadzieję, że nie przyśnił Ci się wyznający Ci
miłość Tomas. – Wyjaśnił. Patrzyła na niego tymi swoimi brązowymi oczyma.
- Dobrze rozumiem? Kochasz mnie? – Spytała po dłuższym
myśleniu. Musiała to wiedzieć, nawet jeśli nie była jeszcze gotowa na nowy
związek. Wiedziała, że przy Leonie może się czuć bezpieczna, że on jej nigdy
nie wyrządzi krzywdy. Potrzebowała go. W każdym wydaniu, bo wiedziała, że on
zrozumie.
- Tak. Od samego początku. – Odparł po chwili. Czekał na jej
reakcję i w chwili, kiedy poczuł jej usta na swoich odetchnął z ulgą. – A więc
przytul się mocno i śpij. Jutro też jest dzień. Pogadamy na spokojnie i
wyjaśnimy sobie wszystko.
~*~
Zgodnie z obietnicą przybywam do Was z 2 częścią Żyjąc złudzeniami, czy jestem zadowolona? Nie do końca. Nie mniej wychodzi na to, że będzie przynajmniej jeszcze jedna część. Wybaczcie błędy, ale nie miałam kiedy sprawdzić no i pisałam na raty, jak w pracy miałam czas. Nie lubię tak. Wolę od razu napisać całość, wtedy jakoś łatwiej idzie i lepiej się trzyma. No nic.
Zdecydowałam, że króciutko przybliżę Wam to, co działo się w poprzedniej części. Jeżeli ktoś chce wiedzieć więcej to zapraszam do przeczytania ;)
Zdecydowałam, że króciutko przybliżę Wam to, co działo się w poprzedniej części. Jeżeli ktoś chce wiedzieć więcej to zapraszam do przeczytania ;)
Myślę, że w niedzielę uzupełnię zakładkę LBA, nie będę już publikować odpowiedzi w formie postu, ale zrobię to tam. Nawet już się za to zabrałam, także odpowiedzi się pojawią. Niestety tylko na te pytania, które dalej są dostępne. Niektóre osoby albo usunęły bloga, albo go wyczyściły, tego niestety nie odzyskam, więc i nie odpowiem. Przepraszam.
Dziękuję tym, co zostali.
Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z OS bardziej niż ja.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu,
Candy.
Zajęte ❤❤
OdpowiedzUsuńKobieto! I Ty nie jesteś z tego zadowolona??! Serio?
OdpowiedzUsuńWiesz co, powoem Ci tyle!: nigdy nie czytałam czegoś tak wspaniałego! Obie części są idealne, niesamowite, a Twój talent jest niewiarygodny! To coś pięknego, rzadko zdarza się, że kiedy coś czytam czuję tak dziwną a jednocześnie miłą więź. ❤Więcej napisze później, od ponad miesiąca jestem w US i jest tu dopiero 1:34, soo :) Ja zostanę z Tobą na zzawsze. Tym razem jako Okay, nie jako Go.. Kocham! ❤
Dobra, wróciłam. Cóż, że późno, ale wróciłam. Od rana jestem na nogach. Fatalne skutki. No cóż, Ty już jako dorosła, pracująca kobieta z pewnością wiesz jak to jest. No ale, nie będę się żalić, bo nie po to tu wróciłam.
UsuńFede tak pomógł Violi <3 To niesamowite, jak bardzo dobrze się dogadują, pomimo tego, że tak naprawdę nie są krewnymi. To wszystko co dla niej robi jest niezwykłe! Dzięki niemu Violetta ciągle stara się być szczęśliwa. No... trudno by nie być, skoro ma się takiego kochanego "kuzyna". I przyłączam się do niego: Feduś wykopiemy tą całą slużbę "bezpieczeństwa" poza atmosferę, by więcej tlenu już nie marnowali. A Tomas... Tomas to najpierw niech przejdzie katorgi... Skoro taki z niego wielki piłkarz, niech kopnie się w dupę, by trochu krwi znalazło się w tego jego pustej głowie. Niech się nacierpi, idiota!
Violetta straciła przez niego najwięcej. Cóż, straciła swoich "rodziców", ale gdyby jej "kochany" piłkarzyk jej tak nie potraktował planowaliby nową, szczęśliwą rodzinę. No ale... Zawsze jest jakieś ale. ;)
No i Leon... Nie było go w jedynce, więc musiał pojawić się w dwójce! ;) Ty cwaniaro, doskonale wiesz jak obudzić w czytelniku emocje! Uwierz, że od tej pory czekam na książkę Twojego autorstwa. A sukces gwarantuje Ci już teraz! Jeszcze jak napiszesz ją na podstawie tej historii... Mmm! Niebo na Ziemi!
Leon... Oh, Leon... Tak bardzo ubarwiłeś życie tej historii... Oh, oh, oh!
Cód. Miód. Malina.
Twoje teksty powalają mnie całą! Aż trudno uwierzyć co Ty ze mną robisz!
Oh, Leon...
Leonetta <3
ONI <3 RAZEM <3 TO <3 JAK <3 WYGRAĆ <3 ŻYCIE <3
Seriously.
LOL ;P
U mnie już prawie 10:30, u Was nie ma nawet szóstej :) Boże, jakie to dziwne. Nadal nie mogę się przyzwyczaić <3
Ja spać pójdę, jak wy wstaniecie.... :O
Haah! Gośka przynudzasz.... Musisz to ogarnąć ... :) ;p
Będę kończyć już chyba, piszę coś z dwadzieścia minut, a mama ciągle woła o komputer, bo chce coś tam zrobić ;D
I proszę Cię, nie udawaj, że Ci się nie podoba. To najwspanialsze czytadło, jakie kiedykolwiek, jakkolwiek, od zawsze, teraz i na zawsze udało mi się przeczytać. I nie marudź, że będzie jeszcze przynajmniej jedna część więcej, bo ja tu będę się teraz modlić o to, byś zrobiła z tego opowiadanie, na minimum sto rozdziałów <3 Albo tak jak pisałam, napisz książkę ^^ I jako pierwsza podaruj ją mi <3 *.*
KOCHAM CIĘ BARDZO MOCNO I ŚCISKAM NA DOBRY POCZĄTEK DNIA! <3
Pozdrowienia z Chicago, w którym dzisiaj nie uszło wytrzymać (ludzie, jakbym postała tam dwie minuty dłużej, byłabym spalonym kurczakiem, albo plamą tłuszczu) :D.
Niech Ci się uśmiech trzyma tak cały dzień ;*
Czytamy się w/pod następnym poście <3
BYE !
Ale prze mega zajebista część OS!
OdpowiedzUsuńSzczerze wyznam że najlepszy blog jaki czytam nie równa się z tym! To wyznanie miłości... Po prostu takie Ooooo <3 Nie wiem jak mogę to opisać. Jestem zbyt ograniczona słownie by opisać jakie to było genialne! Gdy to czytałam nie czułam się jak czytelnik. Czułam się jak obserwator i widziałam to co się tam działo na własne oczy. Nie mogę się doczekać aż znowu coś dodasz bo pewnie się rozpuszczę... Ale na razie kończę. Więc... Papa!
Asia Ari <3
Super!
OdpowiedzUsuńBędzie niedługo kolejna część?
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Witam 😘
OdpowiedzUsuńprzechodząc do tego dzieło niniejszym mogę stwierdzić ze jest to arcydzieło...
więc ludzie do komentowania się zbierać A nie teraz tyłki na plaży opalacie :D :D
aż mi sie smutno robi jak to czytam... :/
No ale cóż jak coś jest piękne to musi to odznaczac na czyimś uczuciu 😉
mam tylko prośbę czy oddasz trochę swojego talentu? :D
Jak mi szkoda tej Fiolki...
Ale Leon daje radę...; )
tak sobie czytam i się zastanawiam jaki ty musisz mieć do tego łeb... zebycis tak pięknego napisac 😍😍😍
Dobra nie rozpisuje się; )
Czekam na next i życzę weny 😉
pozdrawiam 😘
Natalia ♡
Witam 😘
OdpowiedzUsuńprzechodząc do tego dzieło niniejszym mogę stwierdzić ze jest to arcydzieło...
więc ludzie do komentowania się zbierać A nie teraz tyłki na plaży opalacie :D :D
aż mi sie smutno robi jak to czytam... :/
No ale cóż jak coś jest piękne to musi to odznaczac na czyimś uczuciu 😉
mam tylko prośbę czy oddasz trochę swojego talentu? :D
Jak mi szkoda tej Fiolki...
Ale Leon daje radę...; )
tak sobie czytam i się zastanawiam jaki ty musisz mieć do tego łeb... zebycis tak pięknego napisac 😍😍😍
Dobra nie rozpisuje się; )
Czekam na next i życzę weny 😉
pozdrawiam 😘
Natalia ♡
Witam 😘
OdpowiedzUsuńprzechodząc do tego dzieło niniejszym mogę stwierdzić ze jest to arcydzieło...
więc ludzie do komentowania się zbierać A nie teraz tyłki na plaży opalacie :D :D
aż mi sie smutno robi jak to czytam... :/
No ale cóż jak coś jest piękne to musi to odznaczac na czyimś uczuciu 😉
mam tylko prośbę czy oddasz trochę swojego talentu? :D
Jak mi szkoda tej Fiolki...
Ale Leon daje radę...; )
tak sobie czytam i się zastanawiam jaki ty musisz mieć do tego łeb... zebycis tak pięknego napisac 😍😍😍
Dobra nie rozpisuje się; )
Czekam na next i życzę weny 😉
pozdrawiam 😘
Natalia ♡
Witam 😘
OdpowiedzUsuńprzechodząc do tego dzieło niniejszym mogę stwierdzić ze jest to arcydzieło...
więc ludzie do komentowania się zbierać A nie teraz tyłki na plaży opalacie :D :D
aż mi sie smutno robi jak to czytam... :/
No ale cóż jak coś jest piękne to musi to odznaczac na czyimś uczuciu 😉
mam tylko prośbę czy oddasz trochę swojego talentu? :D
Jak mi szkoda tej Fiolki...
Ale Leon daje radę...; )
tak sobie czytam i się zastanawiam jaki ty musisz mieć do tego łeb... zebycis tak pięknego napisac 😍😍😍
Dobra nie rozpisuje się; )
Czekam na next i życzę weny 😉
pozdrawiam 😘
Natalia ♡
Wspaniały <3
OdpowiedzUsuńPostaram się wrócić i napisać coś więcej :D
Wspaniały!
OdpowiedzUsuńTobie nie podoba się jakoś bardzo bardzo ale jak dla mnie ta część jest cudowna i chyba nie tylko dla mnie ;)
Nie wiem czemu ale nie czytałam pierwszej części dlatego przeczytałam obie dzisiaj i obie są hsidbdd ;D W dobrych tych literek znaczeniu ;)
Fede taki kuzyn cudowny *-* Tak się troszczy o nią i w ogóle chce połączyć Leonettę co w sumie całkiem nieźle mu poszło :p
Jak słodko oni razem tak :3 I jeszcze tak sobie uczucia wyznali w nocy, wszystko takie jejku ^^ Mam nadzieje ze w kolejnej części będzie tak samo i będzie dobrze wszystko :) Kto wie może Fede jednak gdziś tam w przyszłości zostanie tym wujkiem a Leonetta rodzicami :3
Haha moja wyobraźnia trochę też xD Czekam niecierpliwie na kolejną część OS'a ;*
Kocham Cię <333
Wspaniały
OdpowiedzUsuńCzekałam na kolejna część :*
OdpowiedzUsuńOne Shot niesamowity <3
Nie mogę się doczekać kolejnej części jak i rozdziału :*
Wspaniały!
OdpowiedzUsuńA będzie 3 część Parta Przedszkolaki w akcji?
Czekam na rozdział :*
To jest: niesamowite, boskie, wspaniałe i nie wiem co jeszcze. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńKochana Candy.!
OdpowiedzUsuńPo prostu brak mi słów. Nawet nie wiesz ile czekałam na tego One Shota. Jak ty możesz "Nie do końca" być z niej zadowolona? Ja przy tobie leżę i kwiczę.
Dobra, a teraz przejdźmy do komentowania tematu Shota.
Fede, najlepszy kuzyn świata!
To takie przykre. Jak rodzice Violetty mogli tak potraktować własne dziecko (tak, odnoszę się trochę do pierwszej części).
Ale teraz wszystko będzie dobrze, prawda?
I ta Leonetta na końcu.
To: "Kocham Cię".
Boże! To ja Ciebie Kocham za ten fragment.
Podziwiam Cię za twój talent pisarski, oryginalność i inne rzeczy, których ja nie posiadam.
Nie mogę się doczekać kolejnej części i kolejnego rozdziału, który pojawi się już jutro!
Jeej!
Pozdrawiam Cię Serdecznie.
Nelson Beck
(dawny anonim)
Ahsud jak takie coś może ci się nie podobać *o*
OdpowiedzUsuńZa karzdyn razem kiedy ja próbuję coś napisać, wykrzesać iskierkę to jest jak grochem o ściane :P
Jak rodzice mogli wywalić na próg dziecko, które wychowywali przez całe jego życie! Potwory, a nie ludzie.
Ooo to słodkiw jak Feder troszczy się o swoją kuzynkę :>
Chce połączycć leonette i nawet mu się to udało ;)
Vilu taka uprzejma, chce spać pod ręcznikiem, ale Leon jej na to nie pozwolił :D
Co za nocne wyznania, nawet pół przytomna Violetta dobrze wie co powiedzieć, znaczy się kiedy jest pół przytomna słucha swojego serca, to takie romantyczne, chcę wiedzieć jak będzie wyglądała ich poranna rozmowa Aww
Z niecierpliwością czekam na nexta, bo naprawdę ci to wychodzi, życzę żebyś miała czas na napisanie następnej części i oczywiście weny, która jest podstawą do napiania czegokolwiek ;)
Pozdrawiam L.Z.C. :*