- Cześć, Kochanie – szepnęłam, podchodząc do
kilkuletniej mogiły swojego narzeczonego. Byłego narzeczonego. Z westchnięciem
przy niej ukucnęłam i przejechałam dłonią po chłodnym marmurze, po czym na nim
usiadłam i spojrzałam przed siebie. – To już cztery lata, wiesz? Cztery lata od
Twojej śmierci, a cztery lata, dziesięć
miesięcy i dwadzieścia siedem dni odkąd się poznaliśmy. Pamiętasz?
Był
piękny słoneczny dzień. Razem z moją ówczesną przyjaciółką poszłyśmy na imprezę
do Natalii. Bawiliśmy się świetnie. ‘Dzieciaki z wyższych sfer’. W pewnym
momencie pojawiliście się Wy. Ty, Leon i grupa Waszych kolegów. Motocyklistów.
Zobaczyłam Cię, kiedy kradłeś mi pieniądze z portfela, za które umówiliśmy się
na obiad następnego dnia. Zawróciłeś mi w głowie już wtedy. Kto by pomyślał, że
pół roku później mi się oświadczysz.
- Dzień, w którym Cię poznałam był jednym z
najlepszych w moim życiu. Chociaż Violetta początkowo Was nie lubiła to później
jednak zmieniła zdanie, związała się z Leonem… Ach, Fede. Wiesz, że oni już nie
są razem? Od tamtego wydarzenia.
Były
osiemnaste urodziny Violetty. Leon miał był w konflikcie z Diego. Mieli się
ścigać. Nikt nie wiedział, że ma to być na śmierć i życie. Nikt nie
wiedział, o co dokładnie chodzi. Nie. Ja nie wiedziałam. Nie poszłam na
urodziny przyjaciółki, bo poszłam z Tobą na tor. Leon poszedł do niej. Pomimo,
że wcześniej mu zabroniła, bo się pokłócili. Wszedł do sali, zauważyli się,
podeszli do siebie i rzucili się w swoje ramiona. Później znowu się pokłócili
przez Marco.
- Lena, siostra Vilu do tej pory opowiada o tej
scenie z uśmiechem.
My byliśmy na tym torze. Gdybym wiedziała,
że Ludmiła jest zazdrosna o Violettę, że pragnie się na Leonie zemścić nigdy
bym nie wsiadła z Tobą na ten motocykl. Nie dopuściłabym do tego wyścigu. Nie
wiedziałam. Przywiązałam się do Ciebie paskiem, siedząc tyłem. Bez kasku.
Poczułam chłodny wiatr we włosach i wiedziałam, że wystartowaliśmy. Wszystko
szło dobrze, aż…
Słone łzy zaczęły płynąć mi po policzku.
Diego nas zepchnął. Przewróciliśmy
się. Byłam mocno poobijana, ale Ty… Zadzwoniłam do Leny, która ściągnęła Vilu i
Leona. On Cię znalazł. Byłeś już w tym czarnym worku. Wpadł w szał. Dopadł do
Ciebie wbrew zakazom i zaczął płakać. Pierwszy raz widziałam, aby to robił.
Obwiniał się o ten wypadek, wiedząc, że to chodziło o niego. Ty byłeś w tym
tylko zastępcą. W furii zaczął okładać maszynę, na której startowałeś. Vilu
chciała go powstrzymać, ale nie słuchał. Odeszła. Odeszła w chwili, kiedy oboje
jej najbardziej potrzebowaliśmy.
Gdy zabrali Twoje ciało poszedł za
nią. Nawrzucała mu, że to Jego wina, że go nienawidzi, nie chce więcej widzieć
i wiele, wiele innych, dużo gorszych rzeczy. Spoliczkował ją. Rozeszli się, a
on wyjechał z kraju. Tylko ze mną utrzymywał kontakt.
Uśmiechnęłam się niemrawo, ponownie przejeżdżając
dłonią po chłodnym nagrobku. Spojrzałam na złoty napis, który przedstawiał imię
i nazwisko, oraz datę urodzenia i śmierci mojego ukochanego.
Wrócił
po dwóch latach. Po dwóch latach spotkałam się też z Vilu. Ale nie potrafiłam
jej wybaczyć. Wiesz, co mi wtedy powiedziała? Że nie dała rady i przeprasza…
Zaśmiałam się gorzko.
Ona nie dała rady? Zostawiła mnie,
Twoją narzeczoną i swojego ukochanego, Twojego przyjaciela samych. To my
mogliśmy nie dać rady. Nie ona. Potrzebowaliśmy jej, a ona zwiała. Zostawiła
nas. Tego nie mogłam jej wybaczyć. Ale wiedziałam, że ta dwójka dalej coś do
siebie czuje. Zwabiłam go na spotkanie do niej. Przespali się ze sobą na plaży.
A ona mu potem powiedziała, że chciała sprawdzić, czy dalej go kocha, bo za dwa
tygodnie wychodzi za mąż. Egoistka.
Zamilkłam na chwilę, zupełnie jakbym chciała, aby
Federico przyswoił te informacje, które mu właśnie przekazałam. Pomimo upływu
czasu nie potrafiłam mu tego wyjawić wcześniej. Kiedy przychodziłam na cmentarz
nie wytrzymywałam długo. Przez bardzo długi okres nie potrafiłam sobie poradzić
z tym, że go już nie ma przy mnie.
Teraz jest z nim już dwa lata po
ślubie. Z Marco. A dziwiła się Leonowi,
że jest o niego zazdrosny. Pokłócili się w jej osiemnastkę, bo jej obecny mąż
wylał wino na jej białą sukienkę. Leon był wściekły, sądząc, że ten zrobił to
specjalnie. Cóż. Nie dziwię mu się, bowiem, kiedy wszedł wtedy na salę to
zastał ją rozmawiającą właśnie z nim i on podobno robił maślane oczka.
Przymknęłam oczy, starając się ponownie zapanować
nad głosem. – Nie będę więcej opowiadać o przeszłości. To już było. Chciałam Ci
powiedzieć, że w końcu pogodziłam się z Twoim odejściem. Poznałam kogoś. Nico
potrafi sprawić, że znowu się uśmiecham. Dziwnie się z tym czuje, ale Leon
mówi, że to dobrze. Od dawna powtarza, że powinnam iść dalej. A ja nie
potrafiłam. Podobnie jak on. Przyganiał kocioł garnkowi. Tyle czasu minęło od
Violetty, a on dopiero teraz ułożył sobie życie. Poznał dziewczynę. To on
zapoznał mnie z Nicolasem. Spotyka się z
jego siostrą, więc dalej mnie pilnuje. Jest moim przyjacielem. Ostoją. Dzięki
niemu nie zwariowałam. Zazdroszczę Ci tak lojalnego przyjaciela. Cieszę się, że
nie okazał się być farbowanym lisem jak Violetta – zamilkłam na chwilę. – Wiem,
że on tu przychodzi częściej niż ja. Przepraszam. Po prostu nie miałam siły,
odwagi. Wiesz, jak to na mnie działało. Widziałeś to z góry. Obiecuję Ci, że
będę przychodziła częściej. Przyprowadzę tu nawet Nico, abyś mógł go poznać,
przetestować, chociaż Leo już to zrobił. Jest niczym starszy brat. – Zaśmiałam się
i starłam łzy, które przez cały ten czas leciały po moich policzkach, a
następnie otuliłam się szczelniej swoim szarym płaszczem. – Polubisz go. Jestem
pewna. – Wstałam i sięgnęłam po zwiędnięte już kwiaty, które przyniosłam tutaj
ostatnim razem. Spostrzegłam kartkę, która z nich wyleciała. Schyliłam się po
nią i odczytałam swoje pochyłe pismo. Uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam ku
wyjściu z terenu cmentarza.
„Zawsze będę
Cię
kochać,
Fede.
Twoja na zawsze, Fran”
***
Witam Was bardzo serdecznie po tak długiej przerwie. Niestety muszę Was zmartwić, bowiem częstotliwość dodawania nie ulegnie zmianie. Problemy osobiste sprawiają, że czasu nie mam prawie wcale. To jest mój pierwszy wolny weekend od jakiegoś czasu. Masakra jakaś.
Nie chcę Was zagłębiać w swoje problemy. Przyjemne nie są. Nie mniej nie mam teraz nastroju na pisanie czegoś wesołego. To coś wyżej w jakiś sposób oddaje to, co czuję. A, że zbliża się dzień Wszystkich Świętych to postanowiłam coś podobnego skleić, żeby dać znać, że żyję, pamiętam i w ogóle. Tak oto powstała ta miniaturka.
Enjoy!
Candy.
Inspiracja Tmsec (Tres metros sobre el cielo)
Eeeeeee..... wow ? Nie wiem co napisać.No bo z jeden strony bardzo się cieszę ,że znalazłaś czas i piękne jest to ,że w natłoku obowiązków i problemów ,cały czas o nas myślisz,a z drugiej strony mi się trochę nie podobało.Nie chodzi mi tu,że Violetta jest tu zła XDD po prostu coś mi tu nie pasuje. Tak jak nie ty.Wydaje mi się ,że masz inny styl pisania. Te wspomnienia były trochę zagmatwane i całość tak stylistycznie nie trzymała się kupy,ale kurcze spoko ja jestem noga z polskiego więc moja opinia może nie być słuszna :P .Poza tym i tak się cieszę ,że jak już wspomniałam ,znalazłaś dla nas czas. No więc tak ta miniaturka choć cieszę się ,że się pojawiła ,podobała mi się raczej średniawo (czuje się trochę winna ,że Ci to piszę,powinnam się cieszyć ,że coś wstawiłaś) ,ale tak czy siak (trochę się zagmatwałam) kocham twoje opowiadania,OS ,miniaturki i cokolwiek napiszesz bo po prostu masz talent.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,ściskam mocno i przesyłam dużego buziaczka :*
Agata :D
Ja czekam na przedszkolaki :-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne to ooo ♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńTrzy metry nad niebem <33
OdpowiedzUsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńKochana wróciłaś! <3<3
Tak się cieszę!
Genialny os!
Nie martw się kochanienka!
Jesteśmy z Tobą!
Oby wszystko się rozwiązało i polepszyło!
Wracając do miniaturki:
Miałam łzy w oczach to czytając.
Przypomniały mi się książka i film :)
No cudo!
Wzruszające...
Takie realistyczne :*
Duuuuuużo weny Ci życzę!
Czekam kochana na kolejną część Przedszkolaków w akcji :*
Właśnie dzięki przedszkolakom znalazłam Twojego bloga i go pokochałam!
Także trzymaj się!
Buziaki :* :* :*
#Tinistas
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Strasznie smutne, ale prawdziwe :')
OdpowiedzUsuńCudne ale ja pragne przedszkolaków :-) :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńKaaty :-)
Zgadzam się!
UsuńNiesamowity,cudowny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na przedszkolaków :D
OdpowiedzUsuńNo normalnie cię kocham!
OdpowiedzUsuńPierwsza osoba ktora ewidentnie napisała że Violka jest tą złą a Fran jest główną bohaterką.
Uwielbiam twoje Shoty i Rozdziały więc chyba się rozumie iż czekam na więcej
Crazy ♥
+ Tres Metros Sobre El Cielo ♥♥♥
UsuńUwielbiam ten film. Jest genialny ♡
Przedszkolaki rządzą xxxx
OdpowiedzUsuń:-) jeeeeeee !!!!!!
Hahahahhaha i m soryy hahahahha
A właśnie miałam pisac, że chyba oglądałas Trzy metry nad niebem xd Ja też oglądałam, piękny film, serio.
OdpowiedzUsuńA part śliczny. Mało kto teraz publikuje coś w fioletowym świecie na bolggerze. Dobrze, że pozostały chociaż takie perełki jak ty, i raz na jakiś czas - oczywiście, rzadko, w porównaniu z tym działo się na blogspocie dwa lata temu, wtedy były multum blogów, a każdy coś w sobie miał, nie można się było nudzić - można przeczytać coś tak pięknego, wzruszającego.
Osoby takie jak ty udowadniają, że są osoby, które po zakończeniu przygody z Violką, i pomimo braku wolnego czasu, potrafią jeszcze coś napisać.
Czekam z niecierpliwością na kolejny. I chcę, żebyś wiedziała, że pomimo, że nie zawsze komentuję, to czytam wszystko.
<3
Wybacz mi sens mojej wypowiedzi, powtórzenia itd - dzisiaj ciężki dzień, trochę już nie myślę. :))
UsuńEkstra EKSTRA ekstra ale ka sie nie długo wykończe.... potrzebuje przedszkolaków :-)
OdpowiedzUsuńKiedy pojawią się przedszkolaki?
OdpowiedzUsuńCzekamy na ciebie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Gosia:*