środa, 29 lipca 2015

22. Tak. cz.2

Violetta
Wstałam momentalnie z kolan Federico, widząc minę mojego narzeczonego. Nie był zadowolony, to fakt. Ale jak mógł być skoro siedziałam na kolanach u innego, obejmowałam go, a on mnie, a oprócz tego najwyraźniej świetnie się bawiliśmy. Cóż, naprawdę świetnie się bawiliśmy. Zawsze tak było, odkąd tylko pamiętam.
- To jest właśnie Leon – wyjaśniłam brunetowi, który teraz też wstał i podszedł do mojego partnera, podając mu rękę. – A to Federico. Chłopak Ludmiły, a mój…
- Kochanek? – Przerwał mi, ściskając rękę mężczyzny. – Nie lubię trójkątów. Mogłaś mi powiedzieć, że z kimś kręcisz zanim przyjęłaś oświadczyny – wyrzucił rozczarowany, a Federico chciał już coś powiedzieć, obronić się, ale mu nie pozwolił. Wycofał się bez słowa i zamknął w swoim gabinecie. Usłyszałam ciche przepraszam, ale machnęłam ręką, mówiąc, że nie ma się tym przejmować, że to załatwię i wszystko będzie dobrze. Na końcu dodałam, że wracam za chwilę. Wzięłam oddech i bez pukania weszłam do gabinetu. Kiedy spojrzałam na Leona aż się cofnęłam. Z jego spojrzenia uciekła cała radość. Był swoim cieniem. Znowu. Zaśmiałam się i podeszłam bliżej, po czym utorowałam sobie drogę do jego kolan i usiadłam wygodnie.


- Nie masz, o co się złościć, Zazdrośniku – szepnęłam mu na uszko, czując, że nawet się nie poruszył, nie objął mnie, nic. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Wiem. Znam Cię i wiem, że byś mnie nie zdradziła, ani nie zagrała sobie na moich uczuciach. Kochasz mnie – rzucił pewnie – ale… Siedziałaś na kolanach u jakiegoś gagatka i…
- Cii – tym razem to ja mu przerwałam. – Opowiadałam mu o zaręczynach. To mój kuzyn, nie musisz się czuć zagrożony. Zawsze był ważnym mężczyzną w moim życiu. Kiedyś był partnerem Fran. Marco do dzisiaj obawia się, czy do niego nie wróci – wzruszyłam ramionami i w tym momencie poczułam jego silne ramiona. Czułam, że się uśmiecha, że jest zadowolony.  – Po co wyszedłeś? Chyba nie tylko dlatego, aby mnie skontrolować? – Przygryzłam zmysłowo wargę i z zadowoleniem poczułam, jak napina swoje ciało. Sięgnął ręką do moich ust i uwolnił jej wargę spod zębów, mamrocząc, abym tego nie robiła, bo wiem, jak to na niego działa. Zaśmiałam się perliście – nie odpowiedziałeś – zauważyłam sprytnie i przekrzywiłam głowę, patrząc na niego.
- Nie przejdzie, że się za Tobą stęskniłem i chciałem Cię po prostu zobaczyć? – Pokręciłam przecząco głową – a to, że chciałem Cię zabrać do jubilera po pierścionek. – Powtórzyłam gest – ale dlaczego? Opowiadałaś kuzynowi o zaręczynach. Nie był zdziwiony, że nie masz pierścionka? Przecież to nie zaręczyny bez niego. Dalej nie widać od Ciebie, że jesteś zajęta, a tylko dlatego się tak spieszyłem. – Czy on nie jest słodki? Ciekawe, co mu wpadło do tej główki, która jest pokryta brązową czupryną, którą wręcz uwielbiam tarmosić. Zawsze mnie o to wyzywał. Na zasadzie „psujesz moją fryzurę, wiesz ile się nad nią napracowałem?” Ta, z łazienki wychodzi po dziesięciu minutach i jest umyty i ubrany. Na pewno specjalnie się nie czesze. Artystyczny nieład i tyle.
- To nic. Zna mnie na tyle, ż jest skłonny uwierzyć, że się w coś takiego wpakowałam. Powinieneś go przeprosić, wiesz? Źle się poczuł, słysząc Twoje oskarżenia. – Zauważyłam, a szatyn tylko westchnął, podnosząc się z miejsca, ze mną na rękach, po czym posadził mnie na biurku. Obserwowałam go uważnie, bowiem dalej nie dowiedziałam się, po co tak naprawdę wyszedł. Czyżby aż tak mi nie ufał? Zastrzegał się, że jest inaczej, a ja mu ufałam. Może to był błąd? – Wybierasz się dokądś? – kiwnął głową – a nasza rozmowa? – Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Dokończymy jak wrócę, teraz idę przeprosić Twojego kuzyna – oczywiście zawołałam za nim, że osobiście wydaje mi się, że to tylko ściema, a on po prostu chce mieć więcej czasu na wymyślenie jakiejś durnowatej wymówki, stworzenie problemu, do którego rozwiązania byłabym mu potrzebna. – Nie wymyślaj, co? Po prostu chcę mieć dobry kontakt z Twoją rodziną, czy to takie dziwne, kiedy jesteśmy razem? – Nie. Punkt dla niego. Przeklęłam pod nosem, czy ten człowiek zawsze musi znaleźć jakąś wymówkę, która zamknie mi usta i sprawi, że przyznam mu rację, chociaż tego nie chcę?   Przecież to niedorzeczne!  Wróciłam do siebie i zajęłam swoje miejsce. Chciałam się czymś zająć, ale nie wiedziałam w co włożyć ręce. Wciąż irytowało mnie zachowanie chłopaka. Naprawdę aż tak mi nie ufał? Przecież kto jak kto, ale ja nie dałam mu powodu do tego, aby we mnie wątpił. Zawsze go wspierałam i byłam obok. Nie zdradzałam, nie kłamałam i wybaczałam mu za każdym razem, kiedy to on coś przeskrobał. To ja bym mogła być wściekła i zwątpić, kiedy bym go zobaczyła w takiej sytuacji, ale do cholery nie on! Nie miał ku temu żadnych podstaw.
Byłam cholernie ciekawa, co takiego wymyśli. Z tego wszystkiego nie mogłam usiedzieć na miejscu i znowu wstałam, zaczynając przechadzać się po biurze. Tu zajrzałam do segregatorów, tam przetarłam palcem po meblach, aby sprawdzić, czy są kurze wytarte. Byłam tak zdenerwowana, że aż podskoczyłam, słysząc wibrację mojego telefonu, który leżał na moim biurku. Szybko się jednak uspokoiłam i podeszłam do biurka, usiadłam i chwyciłam srebrny, przedpotopowy telefon. Leon
Kochanie, niczym się nie przejmuj. Wyluzuj, z Fede wszystko załatwiłem, to fajny gość, wiesz? :D Mam do Ciebie pewną propozycję. Biznesową. Dlatego stwierdziłem, że moglibyśmy gdzieś wyskoczyć w ramach tego. Wiesz, łączenie przyjemności z pożytecznym. Będę po Ciebie za godzinę, więc ochłoń. Zamknij wszystko, bo do firmy już nie wrócimy. Zaraz po spotkaniu pójdziemy po obrączkę. Już nie mogę się doczekać, jak na Twoim palcu będzie dowód na to, że jesteś zajęta. Kocham Cię :*”
Świnia! Po prostu świnia! I jak ja mam się tu na niego gniewać, kiedy on jest taki kochany? Trafiłam na fantastycznego faceta. Lepszego nie mogłam sobie po prostu wymarzyć. Jest spełnieniem moich marzeń. Kocham go odkąd pamiętam i nigdy nie sądziłam, że z każdym dniem będę go kochać bardziej. No, ale powiedzcie, czy on nie jest słodki, kiedy się tak stara, tak tłumaczy? Już sobie wyobrażam tę jego minę, kiedy to pisał. Na pewno tak śmiesznie marszczył oczy, wymyślając, jak to ubrać w słowa. Achh, mój kochany mężczyzna.
Przygryzłam delikatnie wargę i uśmiechnęłam się pod nosem, a następnie spojrzałam na godzinę, która wyświetlała się na moim komputerze. Stwierdziłam, że dziś i tak już nic nie wymyślę toteż zamknęłam program i komputer. Zamknęłam jego biuro i po prostu poszłam do toalety. No co, mam prawo, prawda? Nikt nie pisał, że przez ten czas mam siedzieć z tyłkiem na krześle pod jego gabinetem i zająć się czymś, co w tej chwili nie istnieje. Wzięłam więc torebkę i poszłam do łazienki, gdzie przypudrowałam odrobinkę nosek i poprawiłam kolor na swoich ustach. Malinowy błyszczyk z pewnością należał do moich, jak i Leona ulubionych. Chociaż nie raz narzekał, że przez niego świecą mu się usta jak babie i przyjmują dziwny kolor. Cóż, nikt mu nie kazał mnie całować, kiedy miałam go nałożonego. Skoro to robił to musi brać na siebie tego konsekwencje. Nie będę się przecież do niego dostosowywać! Na samym końcu, aby poprawić jeszcze bardziej swoją aparycję wytuszowałam delikatnie rzęsy i przyjrzałam się sobie w lustrze, robiąc przy tym śmieszny dzióbek, niczym gimnazjalistka. Zaśmiałam się i skorzystałam jeszcze z toalety, po czym umyłam ręce. Wzięłam torebkę i poszłam na recepcję, zobaczyć kto dzisiaj jest. Może będzie ktoś, z kim da się rozmawiać. Niestety. Przeliczyłam się. Nie było nikogo, co jest raczej dziwne, bo zazwyczaj ktoś się tu kręcił. No nic, poszłam do gabinetu Diego, może chociaż jemu się przydam.
Przywitałam się grzecznie z Ludmiłą – jego sekretarką i spytałam, czy jest u siebie. Kiwnęła tylko głową i po chwili dopowiedziała, że jest sam, ale radziłaby tam nie wchodzić. Z uśmiechem zignorowałam jej słowa i zapukałam.
- Ludmiła, mówiłem, że… - Dało się usłyszeć, ale wtedy weszłam i aż zaniemówił.
- To tylko ja i wiem, co mówiłeś. Co się dzieje? Pomogę – podeszłam bliżej i zajęłam miejsce naprzeciw niego. Obrócił ekran laptopa w moją stronę i zaczęłam przeglądać jego analizy. Cholera. Nie było dobrze. Było wręcz bardzo źle. Spojrzałam na niego przerażona – przecież to oznacza zwolnienia. – Szepnęłam, a on tylko pokiwał głową. Westchnęłam. – A cięcia pensji? Jestem pewna, że większość będzie wolała pracować za niższą stawkę niżeli być na zasiłku, który będzie jeszcze niższy.
- Wiem. Będę musiał zwołać zarząd. Leon się wścieknie. Ma teraz inne problemy. – Złapał się za głowę.
- Pomyślę nad tym wieczorem. Na razie nic mu nie mów. Zgraj mi to na pendriva. Posiedzę nad tym i jutro z rana Cię odwiedzę. Pomogę. – Zaoferowałam. Miałam skończoną odpowiednią do tego szkołę. Takie kalkulacje robiłam na porządku dziennym. Musiało być przecież inne wyjście. Zaczęłam się dopytywać, co jest tutaj uwzględnione. Miałam nadzieje, że mieści się w tym pokaz i marketing nowej kolekcji, bo jak to nie jest uwzględnione to nie pomogą nawet cięcia budżetowe. To będzie pogrzeb.
Na szczęście, Diego to wszystko tu wprowadził, niestety łącznie z szacowanymi dochodami za nową kolekcję. Byliśmy strasznie na minusie.
Gadałabym z nim dalej, ale zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się imię mojego narzeczonego. Przeprosiłam towarzysza i odebrałam. Okazało się, że mnie szuka, bo minęła godzina. Powiedziałam mu, gdzie jestem i się rozłączyłam.

- Leon zaraz tu będzie. – Wyjaśniłam krótko. Uśmiechnął się tylko i podał mi urządzenie przenośne z wgranym plikiem. Podziękowałam i się pożegnałam, po czym wyszłam, nie chcąc aby mój ukochany dłużej czekał. Złapałam go już przy recepcji. Objął mnie delikatnie i wyszliśmy na zewnątrz. Spacerkiem przeszliśmy do restauracji, gdzie miał mi wyjaśnić dzisiejszą akcję.  I nie powiem, ale jego propozycja mnie zaskoczyła. I to bardzo.


~*~

O ile z OS byłam nie do końca zadowolona, o tyle z tego nie jestem wcale zadowolona. W pewnym momencie chciałam wszystko usunąć i zacząć od nowa, ale wtedy mnie naszedł pomysł, jak wklepać to, na co wpadłam w kolejny rozdział, więc zrezygnowałam. Nie chciałam też Was przetrzymywać.


Wiem, że miał być w weekend, ale jak się spędza go niemal w całości na komisariacie to to jest nierealne. I jakby to jeszcze była moja wina. Egh, Cudowna sprawa. 
Dobra sprawa - czekajcie na telefony :D

Dobra, nie przedłużam. Następny nie wiem kiedy. Kończy się czas, w którym mogłam pisać w pracy. :D 
Ciao :*
Candy.

24 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam ^^
    Cudowny rozdział w końcu dodany :3
    Myślałam że coś tam się dzieje a ona u Fede na kolanach siedziała a Leon taki zazdrośnik :D No ale nadal nie wiemy dlaczego tam wyszedł eh :p Ooo i będzie miała pierścionek zaręczynowy w końcu :) Coś się dzieje w firmie i nie jest za dobrze ;-; Jestem ciekawa jaka ta propozycje jej złożył w tej restauracji no ale tego dowiemy się w kolejnym rozdziale za ile nie wiem ale się dowiemy ;D
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny jak zwykle nie mogę się doczekać next

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały *-*
    Leon taki zazdrośnik, myśli, że Viola z Federem, jakby nie znał Violi i nie wiedziała, że tego nie zrobi, a nie czekaj, wiedział to, w takim razie ja nie wiem co mu w tej głowie siedzi XD
    Idą po pierścionek, Violetta będzie zaobrączkowana, już nikt nie będzie miał prawa jej tknąć :P
    Diego jest zły, niedobre rzeczy dzieją się z firmą, już się boję
    Ciekawe co Leoś zaproponował Vilu, że tak jej się to spodobało, trudno muszę poczekać żeby się dowiedzieć :/
    Życzę weny i czasu, do nexta
    Pozdrawiam L.Z.C. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Super przeczytałam wszystkie rozdziały i czekam na następne ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :*
    Uwielbiam twoje opowiadanie oby tak dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział ;) Już nie mogę się doczekać kolejnego *.* ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny ;3
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny rozdział nie mogę się doczekać 😊 next nie każ nam czekać dlugo 😁

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski :D Czekam na next oraz kolejna część one shota :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle cudowny nie mogę się doczekać next :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajęłam sobie miejsce, ale... Znikło :O
    Czytałam już to jakiś czas temu, ale... Ale nie miałam czasu na skomentowanie.
    Zacznę od tego, że... Myślałam, że to już się nie pojawi, czekałam na to naprawdę dłuuugo!
    Po drugie... Jakie to cuuudowne! <333
    Te dzieci jak na kilkuletnie ludziki wiedzą baaardzo dużo *-*
    Aleeee! Nie wiem czemu Fjolka się na końcu obraziła!
    Przecież, chyba słyszała kłótnie Leona i Fran, nie? Poza tym, chyba wiedziała, że wychowuje synka sam... Więc?!
    Czekam na ciąg dalszy! Mam nadzieję, że nie tak długo jak na tą część <3
    Buziaaaki!
    S.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy