wtorek, 20 maja 2014

10. To on!

Wiem, że pisałam to poprzednio, ale zazwyczaj notki z informacją nie są tak często czytane, więc zrobię to raz jeszcze. :D Nasza koleżanka, Tini Verdas postanowiła jednak do nas wrócić, pod pseudonimem Niewidoczna Z i zacząć nowe opowiadanie. Tym razem nie o Violettcie, a o 1D. Także serdecznie zapraszam na jej bloga. KLIK. 



Leon

Leżę właśnie w pokoju gościnnym u Violetty i myślę, o tym, co udało nam się przez ten miesiąc osiągnąć.  Castillo wróciła do pracy i zachowuję się jakby nic się nie stało. Przynajmniej tam, bo kiedy wraca do domu to wiem, że jest inaczej. Ciągle o tym myśli, boi się. Nie ma, co się dziwić, bo śledztwo przeciwko temu zwyrodnialcowi zostało zatrzymane. Facet zniknął, zapadł się pod ziemię. Po raz kolejny zarzucili jej kłamstwo. Zupełnie jakby ktoś mógł tak perfidnie kłamać w tak poważnej sprawie. Przecież to nie do pomyślenia.
Sięgnąłem ręką po zdjęcie, które leżało na półce przy łóżku. Była na nim cała nasza czwórka. Pozornie szczęśliwa, ale czy tak było naprawdę? Uśmiechnąłem się pod nosem widząc, jaki zapatrzony jestem na nim w Violettę. Przez tę całą sytuację zbliżyliśmy się do siebie.  Teraz rozumiem Marco, Fran. Violetta naprawdę jest wspaniałą osobą. Ma w sobie tyle dobroci, tyle ciepła, że mogłaby stopić cały lód na Arktyce i Antarktydzie. A Grenlandia znowu byłaby zielona. Nie myślałem, że na świecie istnieją jeszcze tacy ludzie.  Jakże się pomyliłem.
- NIE! Proszę, nie! – Głośny krzyk pomieszany ze szlochem przerwał moje rozmyślenia. Szybko zerwałem się z łóżka i pobiegłem do pokoju przyjaciółki. Znowu koszmar. To jedna z tych rzeczy, które wciąż nie chcą jej opuścić, a mnie informują, że każdy jej uśmiech nie jest do końca szczery. Usiadłem na jej łóżku i przytuliłem do siebie. Niemal natychmiast zaczęła mnie odpychać i prosić, abym nie robił jej krzywdy. Jakbym miał taki zamiar.
- Hej! To ja! – Powiedziałem pewnie – Leon. – Dodałem. – Nic się nie dzieje. Jesteśmy sami, jesteś bezpieczna. – Szeptałem cicho w jej włosy. Po chwili opór zniknął, a Violetta wtuliła się we mnie jak mała dziewczynka, szepcząc przy tym moje imię. Nieudolnie wdrapała się na moje kolana i zaczęła cicho szlochać. Kołysałem jej ciało w powolnym rytmie wiedząc już, że to ją uspokaja.
- On tu był. – Szepnęła spokojnie, a ja wiedziałem, że opowiada o śnie. – Przyszedł tu, dotykał, całował. A ja… ja nie chciałam. Leon, ja naprawdę nie chciałam, ale on… - Ponownie zaczęła płakać. – Jest zbyt silny, nie umiem się przed nim bronić – mówiła łkając. – Znowu to zrobił.
- Cii. – Szepnąłem i zmusiłem ją, aby spojrzała mi w oczy. Delikatnie otarłem jej łzy, a potem przejechałem palcem po jej miękkich od płaczu wargach. Uśmiechnęła się lekko. – Nikogo tu nie było.  – Powtórzyłem. – Jesteś bezpieczna, nie pozwolę Cię skrzywdzić. – Musnąłem czule jej czoło, a następnie przytuliłem mocno do mojej piersi. Chciałem jej powiedzieć, że ją kocham, że jak ten idiota się w niej zakochałem, że jest najważniejsza, ale nie mogłem. Co by sobie o mnie pomyślała? Na pewno nic dobrego. Mogłaby nawet stwierdzić, że jestem kolejnym, który czyha na jej, chciałoby się powiedzieć cnotę, ale ona została już skradziona w najgorszy, z możliwych sposobów.  Ona teraz potrzebowała przyjaciela, a nie kochana, więc tym przyjacielem musiałem dla niej być. Musiałem jej pokazać, że jest dla mnie ważna, że mi na niej zależy. Po prostu musiała to wiedzieć.
- Zostaniesz tu? Ze mną? – Zapytała cicho, niepewnie. Z uśmiechem tylko pokiwałem głową i razem z nią wsunąłem się pod pomiętą kołdrę. Kopnięciem nogi rozprostowałem ją na tyle, aby nas okryła. Przytuliłem ją do siebie, a ona życząc mi dobrej nocy wtuliła się we mnie jak w pluszowego misia.  Wiedziałem, że ta noc będzie dobra. Będzie idealna, bo spędzona z nią. Z tą myślą zasnąłem.
***

Rano budząc się pierwsze, co zobaczyłem to wtulone we mnie ciało kobiety, z którą w ostatnim czasie mieszkam. Spała tak spokojnie, że człowiekowi mogło się wydawać, że jest szczęśliwa, że nic jej nie trapi, że być może jest zakochana. Zakochana we mnie. Jakżebym chciał, aby to była prawda. Jakżebym chciał budzić się codziennie rano w jej ramionach, całować ją na dzień dobry, do widzenia, dobranoc. Gdybym tylko mógł, to nie wypuściłbym jej kruchego ciała ze swoich objęć. Już na zawsze starałbym się ją chronić przed każdym złem tego świata swoimi ramionami, swoim ciałem. Nie pozwoliłbym, aby cierpiała. Chciałbym tego wszystkiego, co tylko mogłaby mi ofiarować, chciałbym jej miłości, ale chcieć, a móc czy dostać to zupełnie inne rzeczy. Kiedy tak się jej przyglądałem spostrzegłem, że zaczyna zabawnie marszczyć nosek i powoli otwierać oczy. Wyciągnęła swoją główkę w górę oraz otworzyła swoje powieki pozwalając mi tym samym na zatopienie się w jej pięknych, czekoladowych oczach. Uśmiech zagościł na naszych buziach niemalże w tym samym momencie.
- Dzień dobry, Słoneczko – szepnąłem nie chcąc zakłócać tej przyjemnej ciszy, która trwała pomiędzy nami. Głaskałem delikatnie jej plecy odziane w zwykłą, męską koszulkę. Szkoda, że nie moją, ale cóż. Nadrobimy to. – Jak się spało? – Spytałem zanim zdążyła się przywitać. Przeciągnęła się delikatnie uważając, aby nie trącić mnie ramieniem albo, co gorsza łokciem.
- Dzień dobry – odparła. – Cudownie i spokojnie odkąd tu przyszedłeś. Przepraszam, że przeze mnie się nie wyspałeś. – Dodała, a ja zaśmiałem się cicho. Gdyby tylko wiedziała, co do niej czuję, o czym marzę to na pewno nie powiedziałaby takiej głupoty. Przynajmniej dla mnie, bo biorąc pod uwagę jej minę stwierdzam, że naprawdę sądzi, że się przez nią nie wyspałem, że mi było nie wygodnie.
- Wyspałem się jak nigdy dotąd – zapewniłem przywracając tym samym uśmiech na jej twarzy. Powoli zacząłem zbliżać swoją twarz do jej buźki i już, już miałem ją pocałować, kiedy w ostatniej chwili zmieniłem zdanie i tylko musnąłem jej policzek. Skarciłem się w myślach za to, co chciałem zrobić. Przecież bym ją tylko przestraszył, a tego nie chcę. Francesca by mnie zabiła i to dosłownie. Zresztą nie tylko ona. Marco zrobiłby to samo, a i ja sam nie pozostawiłbym na sobie suchej nitki i starał się to odpokutowywać do końca swojego marnego życia, które przez ten głupi gest wiódłbym najprawdopodobniej bez niej. – Leć się myć i szykować, ja nam zrobię śniadanie. – Poleciłem patrząc jej w oczy. W odpowiedzi tylko pokiwała głową i zaczęła wyswobadzać się z moich objęć. Niechętnie ją puściłem, po czym odprowadziłem ją wzrokiem do drzwi. Poleżałem sam tylko chwilę. Wstałem i udałem się do kuchni, gdzie wstawiłem wodę, a potem otworzyłem lodówkę, aby przejrzeć jej zawartość. Po chwili namysłu wyciągnąłem jajka, boczek, cebulę oraz pomidory i troszeczkę smalcu, który roztopiłem na patelni. Smażyłem jajecznicę, a na samym końcu tego procesu otworzyłem lodówkę raz jeszcze i wyciągnąłem mleko, które wlałem na patelnię. Oblizałem usta czując cieknącą ślinkę. Pozostawiłem wszystko przez chwilę na ogniu, a w tym czasie wyciągnąłem talerze, sztućce i szklanki. Zaparzyłem herbatę, przełożyłem na talerze smażone jajka z pomidorami i po boku ułożyłem kilka kromek chleba. Postawiłem wszystko na stole, więc teraz pozostało czekać tylko na Violettę. Nim się pojawiła posprzątałem po sobie i poszedłem uszykować sobie rzeczy do pracy, aby po śniadaniu tylko się umyć i ubrać, żeby przypadkiem nie musiała na mnie czekać.

***

Siedzieliśmy w pracy nad analizami z ostatniego miesiąca i w przyjemnej atmosferze rozmawialiśmy to o pracy, to o życiu, kiedy usłyszeliśmy jakieś krzyki na korytarzu. Niewiele myśląc przeprosiłem towarzyszkę i udałem się w stronę, skąd dochodziły doniosłe dźwięki.
- Coś się dzieje? – Zapytałem stając przy recepcji. Sprawnym okiem oceniłem sytuację. Była tutaj Fran i jakiś mężczyzna, ubrany w garnitur. Biznesmen, albo ktoś taki. Przecież nikt normalny nie ubiera się tak, na co dzień.
- Ja do Violi. – Rzucił nim Fran zdążyła cokolwiek powiedzieć. Szybko wyjaśniłem mu gdzie jest dziewczyna i spojrzałem karcącym wzrokiem na pracownicę. Łudziłem się, ze to tylko kuzyn, albo ktoś z rodziny, a nie jakiś jej były ukochany, który wyjechał do pracy za granicę i teraz wrócił, aby założyć z nią szczęśliwą rodzinę i zabrać mi ukochaną praktycznie sprzed nosa.
- Coś Ty do cholery zrobił?! – Rzuciła podniesionym głosem. I już chciałem jej powiedzieć, że nie powinna się denerwować oraz, że nie powinna tak traktować gości, którzy przychodzą do innych, a zwłaszcza do jej przyjaciółki. Już chciałem powiedzieć, że nie odzywa się w taki sposób do szefa, kiedy ona dodała. – To on.
- Jaki on? – Spytałem szybko marząc, aby nie potwierdziła moich najgorszych myśli, aby nie powiedziała, że on to on. Ten, którego szukała policja, ten, który tak skrzywdził moją Violę. Patrzyłem na nią z przerażeniem wymalowanym na twarzy z niecierpliwością czekając na przeczący ruch głowy. Sekundy były dla mnie godzinami, a minuty całymi dniami. Denerwowałem się jak cholera.
- On. – Szepnęła. – Thomas. – Co ja najlepszego zrobiłem?! Zachwiałem się na nogach i gdyby nie blat, którego się przytrzymałem pewnie runąłbym na ziemię. Nogi miałem jak z waty. Ona mnie znienawidzi, kiedy dowie się, że to ja go do niej posłałem. JA, który obiecywałem, że nie pozwolę jej skrzywdzić, a teraz wysłałem do niej jej oprawcę. Zostawiłem ją z nim samą! – Leon, leć! – Usłyszałem jak przez mgłę krzyk przyjaciółki, który sprawił, że wróciłem do rzeczywistości i pobiegłem do gabinetu.  Słychać było już szloch dziewczyny i złowieszcze słowa jej towarzysza. Słyszałem jak prosi, aby chociaż teraz nic jej nie robił. Słyszałem jak krzyczy NIE! Słysząc to ostatnie przyspieszyłem jeszcze bardziej i wpadłem do swojego gabinetu.
- Wyjdź! – Warknąłem szybko oceniając sytuację. Stali przy ścianie, on ją do niej dociskał i ściskał jej nadgarstki. A więc znowu. W trybie natychmiastowym zniwelowałem odległość nas dzielącą i oderwałem tego sukinsyna od Castillo, oraz walnąłem go w twarz. Do gabinetu wbiegł ochroniarz, który zabrał go z naszych oczu. Musiał być zawiadomiony przez brunetkę.
- Policja już jedzie. – Rzucił Maxi wyprowadzając stąd krzyczącego mężczyznę.
- Jeszcze Cię dorwę, szmato! – Wykrzykiwał. – Należy mi się to, do cholery! Powinnaś być na moje zachcianki, powinnaś robić to, co Ci każę! – Dźwięki powoli ucichły. Ukucnąłem przy skulonej i płaczącej Violettcie. Patrzyłem na nią przez chwilę, a potem przytuliłem mocno do siebie, mając nadzieję, że mnie nie odepchnie, że nie będziemy musieli przechodzić przez to wszystko drugi raz. Tym razem z mojej winy.
- Przepraszam – szepnąłem kołysząc się z nią delikatnie. – Ja nie wiedziałem, nie miałem pojęcia, że to on. Inaczej go sobie wyobrażałem. – Wyjaśniłem całując czubek jej głowy. – Jestem idiotą…
- To nie Twoja wina. – Przerwała mi. Wdrapała się na moje kolana i przytuliła jeszcze mocniej. – Dziękuję. Gdyby nie Ty to… - Rozpłakała się na dobre. Gdyby nie ja, to by go dzisiaj nie spotkała. Chciałem to powiedzieć, ale nie było w tym najmniejszego sensu.  Tuląc jej ciało do siebie starałem się ją uspokoić. I dopiero po dłuuugim czasie zaczęło to przynosić efekty.

 ~***~

Przepraszam za błędy, sprawdzę je i poprawię jak wrócę. Jest obiecany rozdział i jest przed 12. :D Nie do końca wyszedł taki, jaki bym chciała, ale cóż. Troszeczkę wyszłam z wprawy i jest gorzej niż już było, aczkolwiek na szczęście nie jest jeszcze źle. Myślałam, że będzie gorzej. :)
Przepraszam też za końcowe wulgaryzmy, które i tak są delikatne. Lżej się już nie dało ;D
Jak już jest rozdział to teraz mogę się pochwalić, że jestem już po maturach i wiem, że zdałam ustne bardzo dobrze. :) Wynikami się chwalić nie będę, aż tak perfidna nie jestem, chociaż jestem z siebie dumna. :D
Jeśli chodzi o pisemne to zdana jest matematyka i angielski. Nie wiem jak polski, biologia i geografia, bo zmieścić się w kluczu wyznaczonym przez egzaminatora to sztuka. Zwłaszcza, że po rozmowie o jednym błędzie z trzema (!) każdy z nich mówił inaczej odnośnie oceniania. I bądź tu mądry. Cóż. Muszę czekać do czerwca.
Maturzyści pozdrawiają z wakacji! :D
Wiem, wredna jestem. Ale musiałam ;D
Do następnej! :*
Kocham Was i dziękuję tym, co czekali i wciąż są ze mną.
Proszę jeszcze o szczere opinie. ;)
Candy.
PS Dodałam ankietę "Czytasz? " Wiem, że nie wszyscy komentują, więc chociaż w ten sposób chciałabym się dowiedzieć ile osób czyta to coś, żeby nie napisać badziewie. ;D

20 komentarzy:

  1. Cudo !!
    Czekam na next !! ~ Julka ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski <33
    Candy, wróciłaś ;p Jak się cieszę ;)
    Tęskniłam xDD
    Czekam na next ;p
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. No talentu tobie można pozazdrościć :D
    Thomas - dobrze że León sie w porę opamiętał..
    León coraz bardziej uczuciowy sie robi C:
    Genialne ♥
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu jestem ^^ Szczerze to sama nie wiem czy komentowałam juz u Ciebie rozdział, czy nie... Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko, że kiedyś usunął mi się kom i nie miałam już czasu pisać drugiego :p Egh... Blogger mnie nie lubi ;(((

    Po pierwsze i najważniejsze: UWIELBIAM CIĘ! ♥ Skąd ty wstrząsnęłaś taki talent, no?! Adres, namiary?! Cokolwiek! xDD A teraz serio: zazdroo ♥
    Tak wspaniale opisujesz uczucia, dialogi... ♥ ZAKOCHALAM SIĘ :D Miłość od pierwszego wejrzenia ^^ A tym nieszesliwcem jest... TWOJE OPOWIADANIE :D Współczuję z całego serca ;)

    Tomas, cioto -.- xd Szczerze nienawidzę gościa juz od pierwszego odcinka serialu, a u Ciebie o stokroć bardziej :/ Z BICZEM NA NIEGO! MUHAHAHA!

    Leos ♥♥♥♥♥♥ U ciebie za to jesr słodszy niż w serialu ^^

    Nie zwracaj uwagi na tego idiotycznego koma ;) 3 kawy robią swoje xDDD

    Czekam na next ;**

    Pozdrawiam ;)

    Nicol ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Siemanooo niezły rozdział
    Czekam na dalszą część
    Pozdrowionka od Kacpraa ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. No brak mi słów ...
      JEST PO PROSTU CUDOWNY.
      Nie mogę uwierzyć że taki talent do pisania jest jeszcze na tym świecie (ale inne blogerki też cudownie piszą XD)
      Leoś zrobił się taki czuły i delikatny :**** Uwielbiam go <333
      Wiem że Violetta musi się oswoić że nie zobaczy już Tomasa (mam taką nadzieje). Ale czy mogłaby choć troszkę zmienić swój styl kiedy będzie gotowa? To tylko prośba ;)
      Czekam na następny (boski) rozdział :*

      Pozdrawiam
      Kami ♥

      Usuń
  7. NARESZCIE!!!
    hehe mi siępodba i czeka na ta kiedy Viola znowu stanie się otwarta i wgl... :D wiem że to dluga droga ale no chce szybko <3
    Kochana ale masz zaj ^^ yhh też cche wakację ;)
    Gratuluje ci :** o trzymam kciuki za pozostale twoje exami :D na pewno bd dobrze :**
    Loffciam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny!
    Ty wiesz jak ja się go doczekać nie mogłam :)
    Nie no miałam banana na twarzy jak czytałam wypowiedź Leona :D
    Na szczęście już Tomasa nie będzie (przynajmniej mam taką nadzieję)
    Coś mi się wydaje, że z tym pocałunkiem to chyba Viola pocałuje Leona, ale mogę się mylić
    Biedna Viola, koszmary ja męczą, ale na szczęście obok jest Leoś!
    Awwww, no normalnie świetny, boski, cudowny i wiele wiele innych
    Nie mogę się doczekać next :D
    Pozdrawiam Suzy

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział :)
    Biedna Viola :/ Leoś taki opiekuńczy słodziak <3<3
    To opowiadanie jest genialne !!! Piszesz świetnie , masz wielki talent :)
    Życzę Ci weny , czasu i chęci na kolejne rozdziały :>
    Udanych wakacji :)
    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały
    Pozdrawiam :*****

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy dalej bo już się nie mogę doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  11. No no extra !!! Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział !
    Boże jakie śliczne :) Taki troskliwy ten Leonek i Viola jak na jego kolana siada to, aż tak słodko :3 I jeszcze ta końcówka. Co ty mówisz ? Nadal piszesz genialnie i wcale nie wyszłaś z wprawy ! Gratuluję :D Pisemne na pewno też Ci poszły świetnie ! Kocham i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział jest cudowny, uwielbiam to opowiadanie ♥♥♥
    Zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  14. No kochana, co ja ci mogę powiedzieć? Pięknie, pięknie i jeszcze raz pieknie <3333
    Tak, Violetcie musi być ciężko. W końcu nie jest łatwo otrząsnąć się po takim czymś.
    Tomas? No nie lubię go, fajnie że zrobiłaś z niego takiego palanta. Cieszy mnie to, serio ;) Nie żeby coś, ale... no :D
    Nie dziwię się, że Violetta ma te swoje koszmary. Ciężko, żeby nie miała. Ale Leon przy niej jest, i zawsze będzie, no ja mam taką nadzieję ;) Co ja wgl gadam? On musi przy niej być!
    Przecież bez niego sobie nie poradzi.
    Po takim traumatycznym przeżyciu lepiej mieć przy sobie kogoś kto pomoże, pocieszy i obroni. Leosiek bez wątpliwości jest kimś takim dla VIoletty.
    Cóż, ale wpuścił jednak tego idiotę. W sumie to przecież nie mógł wiedzieć, ale Francesca chyba by się tak tak nie awanturowała, gdyby to był zwykły klient, prawda?
    No, ważne że się wszystko dobrze skończyło ;)
    Taaak, dobijaj mnie. Ja jestem w trakcie poprawiania ocen -.- Boże, matma mnie ściga... No ty o tym wiesz ;) Jeszcze raz dziękuję za to wytłumaczenie mi tej proporcjonalności ;) Ogarnęłam dzisiaj na lekcji te głupie strzałki :D Jakoś mi powinno pójść jutro ;)
    A pochwal się, wynikami, czemu nie? No ja się nie dziwię, że matmę na pewno zdałaś :D
    Czekam na kolejny rozdział, kocham cię <33333

    OdpowiedzUsuń
  15. Arcydzieło <3
    Nie mogę doczekać sie nexta!

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny rozdział :*
    Wgl. Cała historia jest cudowna :D
    Dopiero dzisiaj odkryłam tego bloga *-*
    Bardzo mi się spodobał :)
    I sądzę, że będę tu częściej wpadać xD
    Biedna Viola... :c
    No ale Leon jest na każde zawołane :)
    Na szczęście wpadł zanim coś zaczęło się dziać, takiego naprawdę okropnego.. :>
    Okey, pozdrawiam :*
    ~Viki

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialnie piszesz!
    Dziś zaczęłam czytać twojego bloga i nie mogłam przestać, aż do tego rozdziału!<3
    Będę czytać regularnie!
    Przysięgam!<3
    Leoś taki kochany<3
    Okey,kończę.
    Papatki:D
    Tini

    OdpowiedzUsuń
  18. Hmm no i co tu napisać kreatywnego .? :)
    Czytaj pierwsze literki:
    Jogurt
    Encyklopedia
    Soczek
    Tata
    Ekran
    Świerk

    Nokia
    Arbuz
    Janek
    Lizak
    Ekierka
    Piłeczka
    Słonecznik
    Zegarek
    Ananas
    <333333 <3333333 <333333333 <333333333333333 <3333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham, Kocham :*
    Biedna Viola ;x ;c
    Ale Leoś przy niej był jest i będzie.
    Thomas- -.- [...] No Comment
    Leonetta <3 Leoś dbaj o nią bo dużo przeszła :* <3
    Sorry, że krótko, ale jeszcze tu wróce !
    Wpadniesz ? http://here-and-now-leonetta-dielena.blogspot.com/
    `Kiniaś Verdas Pasquerlli.♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy