Violetta
To nasza ostatnia noc tutaj. Z Leonem w końcu sobie wszystko
wyjaśniliśmy i jesteśmy razem, chociaż ja wciąż nie do końca w to wierzę.
Przecież to aż niemożliwe, żeby mężczyzna pokroju Verdasa zakochał się właśnie
we mnie. To niedorzeczne, chore i sama nie wiem jeszcze, jakie. Nie mniej
jednak widzę w jego oczach coś, czego dawno nie widziałam w oczach mężczyzny. A
może po prostu chcę to widzieć? Westchnęłam pod nosem, patrząc na siebie w
lustrze. Leon czekał na mnie w łóżku, a ja od trzydziestu minut ślęczałam w
łazience, jakbym się na coś przygotowywała.
Od jakiegoś czasu już mi to chodziło po głowie. Mam już
swoje lata, chłopaka i wiem, że muszę to zrobić. Wiem też, że nie mogłabym
wybrać lepszego kandydata niż Leona. Jest w końcu moim partnerem, przyjacielem
i przede wszystkim wie, skąd wzięły się moje opory. Zapewnie nie macie pojęcia,
co mi chodzi po głowie. Otóż sądzę, że czas powoli przyzwyczajać się do dotyku
chłopaka na innych częściach ciała niż tylko plecy, ramiona, brzuch, czy czasami
nogi i uda.
Leoś się stara trzymać ręce przy sobie, ale nie raz, jak śpi
położy je tam, gdzie nie powinien, a wtedy budzę się przerażona i jeśli go przy
tym nie zbudzę to sama przesuwam jego silne dłonie. Czasami nawet krzyczę,
prosząc by nic mi nie robił. Wtedy przerywam sen ukochanego i to on mnie budzi,
przepraszając i uspokajając mnie. To bardzo utrudnia wspólne spanie, a prawdę
powiedziawszy, przyzwyczaiłam się do mojej prywatnej, żywej Przytulanki. I nie
chcę z niej rezygnować, kiedy wrócimy do domu i będzie miał gdzie spać. Podoba
mi się to, że szatyn jest pierwszą i ostatnią osobą, którą widzę każdego dnia.
W jego ramionach czuję się bezpiecznie, więc dlaczego mam z tego zrezygnować,
przez mój irracjonalny lęk? Przecież to nie jego się boję.
Przejechałam po twarzy dłońmi, które wcześniej zamoczyłam w
zimnej wodzie, aby się ochłodzić. Przygładziłam też włosy, które sterczały we
wszystkie strony, dodałam sobie w myślach otuchy i wyszłam niepewnie z
łazienki. Spokojnie, małymi kroczkami podeszłam do łóżka. Czułam na sobie wzrok
ukochanego, toteż spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się niemrawo. Musiał
wyczuć, że coś się święci, bo zmienił pozycję z leżącej na siedzącą i bacznie
mnie obserwował, uśmiechając się zadziornie.
- Coś się stało, Kochanie? Wyglądasz jakbyś się bała. –
Stwierdził mój luby. Zna mnie jak nikt inny i w sumie sama nie wiem, kiedy
zdążył mnie tak dobrze poznać. Kiwnęłam tylko głową i wyciągnęłam w jego stronę
dłoń, którą od razu chwycił i pociągnął zdecydowanym ruchem, sprawiając, że
usiadłam mu na kolana. Przyjrzał mi się dokładnie. – Więc, co jest? –
Westchnęłam tylko, dobierając w głowie słowa. Po dłuższej chwili stwierdziłam,
że być może mu to jakoś pokaże, więc chwyciłam jego dłoń i położyłam na mojej
piersi. Wzdrygnęłam się lekko, a w moich oczach pojawiły się łzy. Leon siedział
spokojnie, obserwując moją mimikę twarzy i ewidentnie nad czymś myślał. Nie
wykonał żadnego ruchu. Nie zacisnął dłoni, ani też jej nie zabrał, nawet nie
próbował, a ja wciąż uparcie podtrzymywałam ją na materiale bluzki od mojej
niebieskiej piżamy w tym samym miejscu, co ułożyłam ją kilka minut temu.
- Myślę, że to już czas. Muszę przełamać strach, inaczej
wskoczysz do łóżka pierwszej lepszej, która będzie chętna. – Spojrzałam mu w
oczy, kiedy wyjaśniałam mu to, co teraz robimy. Widziałam, że już otwierał
buzię, aby coś powiedzieć, zapewne zaprzeczyć, ale nie zdążył, bo przyłożyłam
mu palec do ust, czym go powstrzymałam. – Nie miałabym Ci tego za złe. Jesteś
mężczyzną i masz swoje potrzeby. I tak jestem wdzięczna, że przez ten czas
opiekowałeś się mną, zaniedbując samego siebie. Chciałabym w końcu ruszyć na
przód i mam nadzieję, że mi w tym pomożesz. – Opuściłam dłoń, kiedy widziałam w
jego oczach, że odpuścił. Patrzyłam w nie uparcie, chcąc zatopić się w ich
głębi i odpłynąć daleko, gdzie nie było problemów. Jego tęczówki były dla mnie
czymś w rodzaju oazy, mogłabym się w nie wpatrywać godzinami i wiem, że nigdy
by mi się to nie znudziło. Jego spojrzenie było hipnotyzujące i wcale się nie
dziwię, że wiele modelek na nie poleciało. Przez całe swoje życie nie spotkałam
się z kimś, kto by miał takie oczy. I wiem, że nigdy drugiej takiej osoby nie
spotkam.
Milczeliśmy. Oboje nie wypowiedzieliśmy słowa, odkąd
wyrzuciłam z siebie swoje myśli, które już od jakiegoś czasu magazynowały mi
się w głowie. Patrzyliśmy sobie w oczy, chcąc wyczytać z nich wszystko.
Wiedziałam, że w moich wymalowany jest strach, ale byłam zdeterminowana, by go
pokonać. W pewnym momencie poczułam uścisk na piersi. Przymknęłam oczy,
oddychając płytko.
- Spokojnie. – Szepnął Leon, nie chcąc mnie wystraszyć. –
Otwórz w oczy. Chcę je widzieć, bo w nich odzwierciedla się Twoja dusza. To one
pierwsze mi powiedzą, kiedy posunę się za daleko. Nie chcę Cię wystraszyć,
bardziej niż jesteś. Powoli. – Szeptał mi na uszko i spojrzał w moje oczy,
które otworzyłam dopiero po chwili. Zauważyłam na jego twarzy uśmiech, a w jego
spojrzeniu malowała się duma. Był ze mnie dumny, a to znaczyło dla mnie wiele.
Dla tego spojrzenia jestem w stanie
dużo zrobić. Opuściłam rękę, a zaraz za moją w dół poszła ręka Leona. Przesunął
się ze mną w głąb łóżka i posadził mnie na sobie okrakiem, abym bez kręcenia
głową patrzyła na niego. Chwycił krańce mojej piżamy i podciągnął bluzeczkę w
górę. Jak zahipnotyzowana uniosłam ręce, aby mógł pozbyć się odzieży. Spojrzał
mi ponownie w oczy, jakby pytał o pozwolenie. Przygryzłam delikatnie wargę i
leciutko kiwnęłam głową, ale on to zauważył. Pochylił się i delikatnie musnął
najpierw jedną pierś, potem drugą. Syknęłam, zamykając oczy, a ręce zacisnęłam
w piersi. Powstrzymywałam się, aby nic nie powiedzieć. Po tej drobnej
pieszczocie Verdas podniósł głowę. – Są piękne. – Wyszeptał. – Jeżeli chcesz,
to możesz mnie też dotykać. – Stwierdził spokojnie. Nie wykonując żadnego ruchu
głową ułożyłam dłonie na jego idealnie wyrzeźbionym torsie, a on w tym czasie
swoimi zakrył mój biust i czekał. Czekał, aż mój oddech się uspokoi, aż
przyzwyczaję się do jego dotyku, aż mu zaufam na tyle, by mógł posunąć się
dalej. Przez ten cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Leon uśmiechał się lekko,
chcąc dodać mi otuchy. W końcu i ja się rozchmurzyłam, co dało mu nieme
pozwolenie na przełamanie kolejnej bariery.
Marco
- Fran, Kochanie dalej, bo się spóźnimy – krzyknąłem po raz
kolejny, czekając przy drzwiach. Dzisiaj wybieraliśmy się do ginekologa i mieliśmy
poznać płeć dziecka. Już ostatnio była taka możliwość, ale moja żona uparła
się, aby tego nie robić. Lepiej mieć niespodziankę, jak mówiła. Jednak, ku
mojej uciesze zmieniła zdanie, oczywiście z moją pomocą i jednak dziś zapytamy
o to, czy nasz potomek to córka czy może syn. Nie mogłem się doczekać. Lubiłem
te momenty, kiedy lekarz włączał głośnik i monitor, pokazując nam, gdzie
przebywa nasza mała fasolka i pozwalał posłuchać jak bije jego maleńkie
serduszko. Doktor Robin opowiadał o płodzie z takim zaangażowaniem i błyskiem w
oku, że wprost uwielbiałem go słuchać. Nie musiałem kupować książek, ani nic
innego by się czegoś dowiedzieć. Tłumaczył nam wszystko. Sam wyszukał nawet
zdjęcie, jak wygląda takie maleństwo. Pokazał je nam na przykładzie kogoś, kto
je usunął i zrobił zdjęcie, trzymając wyciągnięty płód na palcu. Był
mikroskopijny, no może trochę większy. I ciężko było zauważyć cokolwiek, jednak
wprawne oko dostrzegało pierwsze zarysy rąk, nóg, głowy czy tułowia. To jest
wspaniały widok. Jestem ciekawy, jakie zdjęcie nam dziś pokaże. W końcu na
każdą wizytę ma przygotowane inne, aby uzmysłowić nam wizualnie jak to wygląda
w kolorze. Coś niesamowitego.
- Już idę! – Krzyknęła moja małżonka i po chwili, ku mojemu
zaskoczeniu usłyszałem jej kroki na schodach, a po chwili pojawiła się
brunetka. Z uśmiechem obserwowałem, jak się do mnie zbliżała. Patrzyłem na jej
zaokrąglony, widoczny już brzuch i czułem szczęście. Byłem niezmiernie
szczęśliwy, że nam się udało i już niedługo będziemy rodzicami. Francesca
podeszła do mnie spokojnym krokiem, ująłem jej dłoń i wyszliśmy z domu, po czym
go zakluczyliśmy, aby nikt się nie włamał i nas nie okradł. Jak przystało na
kochającego i troskliwego męża pomogłem jej wsiąść do wyprowadzonego chwilę
wcześniej czarnego mercedesa, zamknąłem za nią drzwi i usiadłem za kierownicą.
Odpaliłem silnik, spojrzałem w lusterko i włączyłem się do ruchu, kiedy było to
możliwe. W przeciągu niecałych piętnastu minut dojechaliśmy na miejsce i
zaparkowałem samochód na wolnym miejscu parkingowym przed budynkiem, w którym
przyjmował ginekolog mojej żony. Wyszliśmy w tym samym momencie, podszedłem do
niej i objąłem, ruszając powoli do drzwi. Pilotem zablokowałem drzwiczki
pojazdu i otworzyłem szklane wrota, przepuszczając ukochaną przodem. Usiedliśmy
na wolnych krzesłach i czekaliśmy na swoją kolej.
Nie czekaliśmy długo, bo już piętnaście minut potem młody
lekarz zawołał nas do gabinetu. Francesca od razu usiadła wygodnie na kozetce,
a ja zająłem miejsce obok niej. Nie czekając na polecenie podwinęła bluzkę i
obserwowała jak doktor rozprowadza jej po brzuchu specjalny, przeźroczysty żel.
W tym czasie po raz kolejny ogarnąłem wzrokiem jego gabinet. Białe ściany,
meble w tym samym kolorze. Laptop na biurku, a obok niego ramka ze zdjęciem,
które przedstawiało go z żoną i dzieckiem. Karty pacjentów były równo ułożone
na samym brzegu. W pewnym momencie mój wzrok zarejestrował jedną zmianę. Otóż
fotel, który jeszcze ostatnio był biały teraz był czarny. Uśmiechnąłem się pod nosem, sądząc, że i jego
zaczął drażnić ten kolor toteż powoli wymieni, albo przynajmniej obije
wyposażenie gabinetu. Bo, na Boga jedyne kolory, które ożywiały gabinet to
zieleń, bijąca od dwóch roślin, czerń laptopa i ramki, brąz kopert i samo
zdjęcie. No i jeszcze szary odcień sprzętu, którego nazwy nie pamiętam. Wszystko
to stało przy ścianach, nie licząc owego biurka, które było wysunięte bardziej
na środek, aby z jednej strony mógł siedzieć on, a z drugiej pacjenci.
- Gratuluję. – Rzucił z uśmiechem, patrząc na monitor.
Chwilę wcześniej poprosiliśmy go, aby dziś podał nam płeć dziecka, jeśli będzie
taka możliwość. Mogło się przecież ułożyć do nas tyłem i wtedy nic by z tego
nie wyszło, ale chyba jednak leżało dobrze, bo by nam nie gratulował. –
Chłopiec i dziewczynka. – Dodał, a ja spojrzałem na niego jak na głupka. –
Bliźniaki. – Wyjaśnił dosadniej, a mnie zrobiło się czarno przed oczyma i urwał
mi się film.
Federico
Zakładałem wcześniej uszykowaną koszulę, kiedy usłyszałem
ciche pukanie do drzwi. Zapinając guziki, podszedłem otworzyć, a za drzwiami
stała śliczna blondynka, ubrana w czarno-czerwoną sukienkę, kończącą się przed
kolanem. Wyglądała zabójczo, a czerwone szpilki idealnie wydłużyły i
wyeksponowały jej nogi i pośladki.
- Już wychodzę. – Uśmiechnąłem się, otwierając szerzej białe
drzwi, aby weszła. Bez komentarza minęła mnie, pozwalając przy tym zaciągnąć
się jej słodkim zapachem, który roznosił się za nią. Przymknąłem na ułamek
sekundy oczy i zamknąłem drzwi. Kiedy się obróciłem siedziała na dużym łóżku,
pokrytym brązową narzutą. Patrząc na nią zapiąłem do końca guziki czarnej
koszuli i wsunąłem ją w jasne dżinsy. Psiknąłem się perfumem, który kiedyś od
niej dostałem. Wiedziałem, że to jej ulubiony męski zapach i dodatkowo
potwierdził to jej wyraz twarzy na widok znajomej fiolki. Sięgnąłem po portfel
i telefon, po czym obie rzeczy schowałem do kieszeni. – Idziemy? – Podałem jej
dłoń, którą z uśmiechem przyjęła. – Wyglądasz cudnie, jak zawsze. –
Stwierdziłem.
- Ty też niczego sobie – odparła z uśmiechem – jak zawsze. –
Dodała. Ułożyłem rękę na jej krzyżu i delikatnie wyprowadziłem z sypialni.
Opuściliśmy dom i spacerkiem udaliśmy się do kawiarni, w której spotkaliśmy się
po raz pierwszy. Oboje zgodnie stwierdziliśmy, że to miejsce idealnie nadaje
się na pierwszą randkę.
Usiedliśmy na tarasie przy brązowym, drewnianym stole z
czarnymi, metalowymi nogami. Krzesła oczywiście wyglądały tak samo. Słońce nie
raziło tak bardzo, ponieważ całość osłonięta była białymi parasolami, które rzucały
cień na nasz, i nie tylko, stolik. Po chwili przyszła kelnerka, która podała
nam karty. Nie skorzystaliśmy z nich, ponieważ wiedzieliśmy, co chcemy zamówić.
Deser owocowy i kawa latte macchiato. To samo zamówiliśmy wtedy, kiedy oboje
straciliśmy swoje soki, które wylądowały na bluzkach tego drugiego.
Patrzyliśmy sobie w oczy, czekając na zamówienie, które
przyniesiono nam po dziesięciu minutach. Milczeliśmy. Słowa były zbędne, bo
rozumieliśmy się bez nich. Spędziliśmy ze sobą tyle czasu, że nie były nam
potrzebne. Doskonale potrafiliśmy czytać ze swoich ciał, z mowy niewerbalnej.
Opanowaliśmy to niemal do perfekcji, czego zazdrościły nam inne pary, siedzące
w kawiarni.
Lara
- Kochanie, może pójdziemy do kina? – Spytał Diego, wchodząc
mi do łazienki, kiedy się malowałam. Spojrzałam na niego wymownie i zmierzwiłam
mu wilgotne od potu włosy. Przygryzłam delikatnie wargę.
- Serio? Dojdziemy tam w ogóle i dasz radę utrzymać rączki
przy sobie? – Odparłam wymijająco i kokieteryjnie. Zaśmiał się tylko pod nosem
i wzruszył ramionami.
- Najwyżej będę robił z Tobą nieprzyzwoite rzeczy na Sali kinowej.
– Zmarszczył zabawnie brwi i zbliżył się do mnie. Wykonałam krok do tyłu, aby
uniknąć zderzenia jego spoconego ciała z moim czystym, owiniętym tylko w biały
ręcznik. Przyłożyłam palec do jego klatki piersiowej.
- Zapomnij. Nie pozwolę. – Stwierdziłam pewnie. Niech sobie
nie myśli przecież, że będę mu za każdym razem się poddawać. Też mi coś. – Weź prysznic.
Zimny, orzeźwi Cię i ostudzi. Czekam na zewnątrz. Pospiesz się, bo nie będzie,
co wybrać. – Minęłam go i wyszłam z łazienki zadowolona z siebie. Zajrzałam do
szafy, uszykowałam się i czekałam na ukochanego.
~*~
Wiem, że miał być wcześniej, ale zabrali mi laptopa i nie mogłam wstawić. Właściwie dalej go nie mam, ale żebyście nie musieli już dłużej czekać to napisałam na nowo rozdział. Jest podobny do pierwotnej wersji. Zmieniony tylko trochę. ;)
Mam nadzieję, że mi wybaczycie to opóźnienie. Ono naprawdę nie wynikało ze złośliwości, czy też lenistwa.
Martina Stoessel, dziękuję Ci za wszelkie informacje ;) Dobrze wiedzieć, że nie tylko przywłaszczyła sobie bloga. ;)
Do następnego! ;)
Kocham Was,
Candy.
Jest genialny, jak wszystkie zresztą. Mam nadzieję, że nigdy nie przestaniesz pisać :D julka001
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńVioletta, spokojnie, będzie dobrze. :)
Świetnie pomyślane.
nie mogę się doczekać następnego.
Cudownie!
pozdrawiam serdecznie.
Boski :*
OdpowiedzUsuńCzekam ne next :)
Paula <\3
Boski !
OdpowiedzUsuńO Viola chce z Leosiem spróbować :) A on taki delikatny i opiekuńczy *-* Jak to ona nie wierzy, że taki Verdas się w niej zakochał ? Ma niską samoocenę :(
Fran i Marco będą mieli blizniaki jej :D Marco biedny zemdlał hehe :D Ja nie mogłam jak mu się przed oczami czarno zrobiło :*
Fede i Lu randka uuu ;* Bardzo do siebie pasują jak zawsze.
Lara i Diego nie wiem co tu napisać. Powiem więc jeszcze raz, że rozdział boski :*** Już czekam na następny rozdział :)
Kocham Cię <333
O Boże, jak ja dawno nie komentowałam Twojego wspaniałego bloga, toż to skandal! Muszę sobie jakąś karę wymyślić, ale za Chiny nie wiem jaką.
OdpowiedzUsuńVioletta przełamuje swój lęk przed dotykiem mężczyzny, mam nadzieję, że długo jej to nie zejdzie. León opiekuńczy jak zwykle, takiego go kocham (w opowiadaniach!). Diego co tu dużo mówić, lubię go, ale wersja "napalony" nie jest już taka fajna, mimo to podoba mi się Dielara.
Marcesca, para której nienawidzę, a w Twoim opowiadaniu kocham Powiedz mi jak to jest, że w serialu nie pałam do nich miłością, a tutaj owszem.
Fedemiła, nic dodać, nic ująć.
Z niecierpliwość czekam na 17 rozdział.
Pozdrawiam, Nath :*
Cudowny <33
OdpowiedzUsuńTak długo czekałam na rozdział i się doczekałam ;)
Leoś taki delikatny <3
Czekam na next z niecierpliwością ;D
Buziaki ;**
Ps. Dziękuję Ci za nominację. Na pewno na nią odpowiem ;)
boski rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na następny
Olivia :D
Cudo !!
OdpowiedzUsuńLeoś taki opiekuńczy !!
Czekam na next !! ~ Julka ♥
Super
OdpowiedzUsuńO kurwa moja idolka jak zawsze napisała takie cudeńko <3 czytałam wiczorem tak o 4 bo w angli sie baluje ale zawsze znajdę czas na twoje arcydzieło :P kochanie jesteś mega ahhhh Vilu sie łamie :D i chce sexu !!! Hehej zajebiscie <3 Leos jak aniolek ale z rozkami <3<3 mrer mój sexsiak <3<3 kocham cię i czekam na dalsza część wydarzeń aaa wypad Fran do ginekologa wypas :D buziaczki ;)
OdpowiedzUsuńcudowny
OdpowiedzUsuńSuper , czekam na next. :***
OdpowiedzUsuńCudo !
OdpowiedzUsuńVioletta i León = ♥
Miłość Leonetty rośnie !
Marcesca będzie mieć bliźniaki :-D
Mam prośbę dodaj w 17 wątek o Fedemile. Pliss !
Czekam na nexta!
Super rozdział
OdpowiedzUsuńOby wiecej leonetty :-)
Genialny rozdział .
OdpowiedzUsuńZresztą jak wszystkie
Cudowny, piekny
OdpowiedzUsuńI genialny
cudowny
OdpowiedzUsuńboooooooski
OdpowiedzUsuńuuuuuu Marko i Fran będziędą mieli blizniai
OdpowiedzUsuńjesteś najlepsza
OdpowiedzUsuńcudo :3
OdpowiedzUsuńGENIALNY!!! CUDOWNY!!! WSPANIALY!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNormalnie uśmiech nie schodzi mi z twarzy xp
Leoś taki troskliwy, Viola przełamuje lęk :DD
Wizyta Marco i Fran u ginekologa, będą bliźniaki ^-^ reakcja Marco genialna xD
Romantyczna randka Fede i Lu... mrrrr <3333
I nie zabrakło też wątku o Larze i Diego :)
Wszystko się uklada jak najlepiej, mam nadzieję, że tak zostanie :)
Czekam na next, jak zawsze :**
Majstersztyk, majstersztyk :)))
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
boski
OdpowiedzUsuńNaprawdę super rozdział, już nie mogłam się go doczekać <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next Buziaki <3 ;*
Cudowny rozdział:-)
OdpowiedzUsuńSuper.
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział , czekam na next . Nie moge sie doczekać .
OdpowiedzUsuńJesteś świetna i rozdzialy tez.
OdpowiedzUsuńFajny.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńJak każdy ;>
Masz rewelacyjne pomysły!<3
Czekam na następny ;*
Wspaniały ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej mnie chyba zaciekawił wątek Marco i Fran - Marco stracił przytomność? xD On się cieszyć powinien, a nie! :D
Dobrze, że Violetta odważył się przełamać strach, a Leon był taki czuły i delikatny... czekam na ich dalsze losy ;)
Czekam na kolejny, kocham <3
Niesamowity!
OdpowiedzUsuńKocham cię!
Cudowny zresztą jak wszystkie . Czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńLeonetta taka słodka :3
OdpowiedzUsuńLeon był so cute ♥ Taki czuły i wyrozumiały
Masz talent dziewczyno *.* Ogromy :**
Będą dwie fasolki ^^
Fedemiła <3 Tak u nich romantycznie
Lara i Diego. Ta para zawsze była dla mnie dziwna xD
Czekam na next :**
Cześć,przepraszam ,że dopiero teraz komentuje ,ale wyjechałam na wakacje i nie mam innej możliwości i to jeszcze z anonima :) rozdział super ! fajnie ,że napisałaś z tylu perspektyw... tytuł intygował mnie i zaciekawił (cały czas myślałam co to mogło być )
OdpowiedzUsuńjeszcze raz super rozdział ! POZDRAWIAM ! CAŁUJE I ŻYCZĘ WENY !
Agata Jankowska