Federico
Obudziłem się rano w wyśmienitym humorze, uśmiechając się
sam do siebie. Miałem niesamowity sen, a jaki był on realistyczny? Moje
marzenie się w nim spełniło i umówiłem się z Ludmiłą na randkę. Było wprost
cudownie. Rozmowa ani razu nie zeszła na przykre tematy, cały czas się
śmialiśmy, a do domu wróciliśmy za rękę. Dodatkowo jeszcze zasnęliśmy razem,
wtuleni w siebie niczym niemowlaki w swoje rodzicielki.
Westchnąłem pod nosem, chcąc, aby to się wydarzyło naprawdę
i wtedy poczułem ruch. Spojrzałem na kołdrę i ona się unosiła. – Federico, nie
panikuj. Przecież to normalne skoro oddychasz – szepnąłem do siebie i
wstrzymałem oddech, ale kołdra dalej miarowo się unosiła i opadała w dół.
Przełknąłem ślinkę i niepewnie, powoli przekręciłem głowę w prawą stronę, a tam
ujrzałem rozsypane długie blond włosy. Przerażony spojrzałem pod kołdrę, ale na
szczęście nasze ciała były ubrane, więc przynajmniej do niczego nie doszło i
mam nadzieję, że rzeczywiście tak jest. Co jeśli zdradziłem Ludmiłę? Znaczy,
nie mogłem jej przecież zdradzić, bo nie jesteśmy razem, ale no wiecie. Ja ją
KOCHAM, a śpię z jakąś lalą! To niedorzeczne, chore, porąbane i… Zaraz, zaraz.
A może to Ludmiła? Może to mi się wcale nie śniło? Może rzeczywiście byłem z
nią na naszej pierwszej randce i było wspaniale? Czy to możliwe, że moje
marzenie w końcu się spełniło, że to nie był jedynie piękny sen, z którego
właśnie miałbym się wybudzić?
Przyglądałem się przez chwilę twarzy blondynki, która ku
mojemu nieszczęściu w całości była pokryta włosami. Jednak ja znałem ten
zapach! Nie mogłem się pomylić, bo tak wiele razy zaciągałem się nim, kiedy
przytulałem ją do siebie. A ponadto wielokrotnie wchodziłem do jej łazienki, by
powąchać ten jej malinowy żel pod prysznic, bądź szampon do włosów o tym samym
zapachu. Wiem, wiem. To już paranoja, ale czy to moja wina, że jestem w niej
bez pamięci zakochany? Przecież oboje zasługujemy na szczęście i jestem niemal
pewny, że ja mógłbym jej te szczęście dać, a ona mnie, oczywiście.
Uniosłem powoli dłoń, nie wykonując przy tym żadnych
gwałtownych ruchów, które m mogłyby przypadkiem zbudzić, czy też wystraszyć
śpiącą obok mnie kobietę, a przecież nie to miałem w planach. Położyłem się bokiem,
czym jeszcze bardziej uniosłem satynową pościel i delikatnie odgarnąłem włosy z
twarzy dziewczyny. Wstrzymałem oddech, bojąc się tego, co zobaczę, ale już po
chwili zadowolony wypuściłem powietrze. To Ludmiła! Dacie wiarę? To nie był
sen, jawa ani żadna halucynacja! Moje marzenie rzeczywiście się spełniło!
Chciało mi się krzyczeć, ale nie chciałem zepsuć tego wszystkiego, co wczoraj
zbudowaliśmy. Powoli wygramoliłem się z kołdry i wstałem. Cały czas patrzyłem
na nią z niedowierzaniem. Sięgnąłem po swój czarny szlafrok, który przewieszony
był na brązowym krześle, stojącym przy biurku i zarzuciłem go na siebie. Cicho
uchyliłem drzwi, starając się zrobić to najciszej jak się dało i czmychnąłem z
pokoju, by po chwili znaleźć się w kuchni i przygotować śniadanie dla mojej
księżniczki.
Stałem przed otwartą lodówką, stojącą w rogu kuchni w
kolorze morskiego pasku i zastanawiałem się, co mogę przygotować na śniadanie.
Jajecznica? Kanapki, naleśniki? Przecież to banał, a ja chcę, aby to śniadanie
było wyjątkowe, takie żeby Ludmiła zapamiętała je do końca życia. Ale chwila,
jedna sprawa. Jeśli teraz zrobię coś super to co zrobię następnym razem?
Przecież nie mogę się uwsteczniać! A będzie jeszcze dużo okazji, które będą
godne przygotowania wypasionego posiłku. Co zrobię jej na śniadanie po tym jak
zgodzi się zostać moją żoną, jeśli teraz wymyślę coś ekstra? Albo zaraz po
ślubie, czy też jak powie mi, że jest w ciąży?! Postanowione! Robię kanapki.
Odłożyłem czerwoną tacę pełną kanapek z dwoma szklankami
kawy, sokiem pomarańczowym i dwoma literatkami na biurko i przysiadłem na
łóżku. Przejechałem palcem po jej policzku, a następnie po ustach i z uśmiechem
obserwowałem, jak na jej twarzy pojawiają się zmarszczki, świadczące o tym, że
marszczy swój idealny nosek.
- Kochanie, wstajemy. Jest jedenasta. – Rzuciłem spokojnie,
ale nie zareagowała. Pochyliłem się, by złożyć na jej ustach pocałunek, godny
filmu romantycznego i w momencie, kiedy poczułem na swoich ustach jej wargi
zauważyłem, że odwzajemnia pocałunek. – Nie śpisz, Ty oszustko! – Zaśmiałem się,
odsuwając od niej głowę.
- Cicho – rzuciła tylko, zarzucając swoje drobne ręce na
moją szyję i przyciągnęła mnie do siebie ponownie łącząc nasze usta.
Leon
- Viola, daj to. Pomogę Ci. – Stwierdziłem, patrząc jak moja
ukochana siłuje się z walizką na schodach. Dziś wyjeżdżaliśmy i jak na złość
windy miały jakąś awarię i trzeba było skorzystać ze schodów. Ustaliliśmy
chwilę wcześniej, że walizki poznoszę ja, a ona w tym czasie sprawdzi czy aby
na pewno wszystko zabraliśmy. Jak widać tylko ja myślałem, że mamy to ustalone
i spokojnie poszedłem z moją torbą na dół, bo wchodząc ponownie do hotelu, aby
zabrać pakunek Castillo zastałem ją, schodzącą na dół. Już od pięciu minut,
próbuję ją przekonać, żeby jednak mnie pozwoliła czynić te ‘honory’, ale ona
jest uparta jak wół. Nie patrzy na to, że walizka jest prawie cięższa od niej,
że już dwa razy leżała jak długa, w tym raz pod tą ciężką torbą. Nie zwraca
uwagi na to, że wróci do Buenos Aires w siniakach, a mnie Fran zabije za to, że
coś jej zrobiłem. Wszystko ma gdzieś, bo przecież jest samodzielna i może
zrobić to zupełnie sama. Zupełnie jakby ktoś w to wątpił. Na nic się zdały moje
prośby i tłumaczenia, przecież ona wie lepiej i nie będzie mnie wykorzystywać.
Kobiety. Nic dodać nic ująć. Teraz tylko muszę czekać aż dojedziemy do domu i
patrząc mi w oczy zarzuci, że to wszystko moja wina, bo przecież mogłem zabrać
jej rzeczy na dół. Zapomni o tym, że jej to proponowałem i to nie raz. Będzie
miała to gdzieś. Znając życie będzie jęczeć, że ją boli, że nic nie może sama
robić i jest purpurowa od sińców, a to wszystko, przez kogo? Przez Leona
Verdasa. Jakby inaczej? Przecież to ja ją zabrałem na te wakacje, to ja nie
zniosłem jej torby i to ja pozwoliłem na to, aby zrobiła to sama. Typowe,
prawda? Winny zawsze musi być tylko, dlaczego zazwyczaj mężczyzna? Dlaczego ja?
Brunetka stanęła na dole po kolejnych dziesięciu minutach i
spojrzała na mnie złowrogo. Oparła się ręką o drewniany blat wykonany z dębu,
jak na moje oko i oddychała ciężko. Stałem bez ruchu, czekając na dalsze
wydarzenia.
- Ała – jęknęła, a ja już wiedziałem, że się zaczyna. –
Mogłeś to ode mnie wziąć! – Zarzuciła, a ja już chciałem się bronić, ale
uniosła palec do góry w ostrzegawczym geście i po prostu odpuściłem. – Trzeba było
zabrać torbę siłą! – Warknęła i pociągnęła ją do samochodu. Ugięły się pode mną
kolana i opuściłem ręce. Kobiety zawsze mają na wszystko wytłumaczenie, zawsze
mają jakiś powód, cel. Czy ja dożyję kiedyś dnia, że któraś z pań powie mi „Leon
to moja wina, przepraszam”? Gwarantuję, że jeśli tak się stanie to założę
pamiętnik i to zapiszę! Na całej stronie, bo przecież takie coś zasługuje na
wyróżnienie.
Violetta
Podróż minęła nam spokojnie. Nie ma, co się dziwić, w końcu
Leon jest dobrym kierowcą toteż skutecznie omijał wszystkie przeszkody. Przez
pierwsze dwadzieścia minut w ogóle się nie odzywałam, byłam zła na niego i na
siebie. Przede wszystkim na siebie. Zdawałam sobie, bowiem sprawę, że
umawialiśmy się, co do tych walizek, co więcej Leoś proponował pomoc, ale ja z
niej nie skorzystałam, a dodatkowo nakrzyczałam na niego zupełnie za nic.
Przecież to nie jest wina Verdasa, że należę do osób upartych jak woły, osły
czy nie wiem, co jeszcze. Ale jestem też wytłumaczona. Otóż niedługo odwiedzi
mnie ciotka z Ameryki, czyli tak zwana miesiączka, a jak wszyscy wiemy, kobieta
w tym okresie jest drażliwa. Wyjaśniłam to oczywiście partnerowi, co skwitował
tylko uśmiechem. Dopiero po chwili dodał coś w stylu, że będzie miał
przechlapane. Mam nadzieję, że jednak nie będzie tak źle.
- Kochanie, ja jadę do firmy. Czekać za Tobą czy dojedziesz?
– Zadał mi pytanie, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. Zapukał do drzwi łazienki
i po chwili ujrzałam jego głowę, której wzrok był we mnie uparcie wpatrzony.
- Dojadę, możesz jechać. – Odwróciłam się w jego stronę i przeszłam
kilka kroków, by słodko ucałować jego usta i policzki. – Widzimy się na
miejscu. Bądź grzeczny i pamiętaj, że Cię kocham. – Szepnęłam, patrząc mu w
oczy. Odpowiedział oczywiście to samo, zapewniając, że nic nie zmaluje i mogę
być spokojna. Skradł mi ostatniego buziaka i już po chwili słyszałam
charakterystyczny dźwięk kroków stawianych na schodach, a następnie otwierania
i trzaśnięcia drzwi. Wróciłam do lustra i pociągnęłam rzęsy mascarą. Sama się
sobie dziwiłam, że to robię, ale namówiła mnie Fran jeszcze przed wyjazdem,
także od tamtej pory tusz i błyszczyk są nieodłącznymi elementami w mojej
torebce i kosmetyczce
Ostatni raz wygładziłam czarną spódnicę sięgającą kolan i
spojrzałam na swoje odbicie. Przydługawa grzywka zachodziła mi na oczy i klęłam
w myślach, że jeszcze nie udałam się do fryzjera. Muszę to zrobić jak
najszybciej, bo wyglądam jeszcze gorzej niż zwykle. Założyłam kolczyki i medalik, który dostałam
jeszcze od mamy, po czym psiknęłam się perfumami. Odpięłam guzik czerwonej
koszuli, znajdujący się przy samej szyi i z zadowoleniem stwierdziłam, że tak
jest lepiej, toteż odpięłam kolejny. Teraz medalik znajdował się na mojej
skórze, a nie na czerwonym materiale i wszystko komponowało się lepiej niż
chwilę temu. Sięgnęłam po brązowy płaszczyk i założyłam wygodne buty, po czym
wyszłam z domu, uprzednio zabierając torebkę. Wsiadłam do czekającego już żółtego samochodu
z napisem ‘taxi‘, podałam kierowcy
adres i chwilę później mknęłam znajomymi uliczkami przedmieścia wielkiej
metropolii.
Dwadzieścia minut później wchodziłam już do budzącego podziw
budynku. Przywitałam się z ochroniarzem i ruszyłam do windy, aby udać się na
odpowiednie piętro i odszukać prezesa.
Stałam oparta o ścianę, wpatrując się w zmieniającą się czerwoną cyfrę
na czarnym wyświetlaczu, znajdującym się nad stalowymi, rozsuwanymi drzwiami.
Wyszłam z windy, kiedy ta stanęła na odpowiednim piętrze, spojrzałam na puste
miejsce pracy Fran, które świadczyło o tym, że jest właśnie przerwa na śniadanie.
Skręciłam w stronę swojego gabinetu i zauważyłam ukochanego, rozmawiającego z
Diego. Nie chcąc im przeszkadzać wycofałam się i postanowiłam poszukać
przyjaciółki.
- … Co za pokraka? Co ona sobie myśli, ja i ona? –
Usłyszałam i stanęłam jak wryta, schowana za rogiem. Oparłam się o białą ścianę
i postanowiłam słuchać dalej, wiedząc, że głos należy do Leona. – Przecież ona
nawet nie jest w moim stylu. Brzydka, nie dba o siebie. A co mi po jej
charakterze, kiedy to wstyd się z nią pokazać na mieście? – Oczy mi się
zaszkliły i czym prędzej udałam się do wyjścia. Nie chciałam więcej tego
słuchać. Oszukał mnie, a ja mu ufałam! Ale ze mnie idiotka! Jak mogłam w ogóle
się łudzić, że ktoś taki jak Leon Verdas mnie pokocha?! Wiedziałam, że jest
złym człowiekiem, ale ślepo wierzyłam, że się zmienił, że mnie kochał. Nie
myślałam, że ponownie zostanę skrzywdzona. Verdas pozwolił mi uwierzyć w lepsze
jutro, a teraz to wszystko zniszczył! Jak ja mogłam być tak naiwna?
Wchodząc ponownie do windy wpadłam na wychodzącą z niej
przyjaciółkę, która kiedy tylko mnie zobaczyła to przytuliła mnie mocno, nie
pytając o nic.
- Chcę jechać do domu. – Wychlipałam, czując, że za moment
do reszty się rozkleję. Pani Hernandez bez słowa wciągnęła mnie do windy i
wcisnęła przycisk z jedynką. Kiedy drzwi się zamykały zauważyłam uśmiechniętego
narzeczonego, który zobaczywszy moje zaczerwienione oczy stanął jak wryty i
patrzył na mnie przerażonym wzrokiem. Nie chcąc się katować odwróciłam głowę.
Pół godziny później byłam już w domu i wyciągnęłam walizki Leona. Jak opętana
wrzucałam do nich jego rzeczy, nie zważając na to, że są to drogie rzeczy i
mogę się pognieść. Miałam to gdzieś. Kiedy wszystkie jego rzeczy znalazły się w
torbach zniosłam je na dół, a właściwie spuściłam je na dół i zeszłam za nimi,
aby ustawić je przy drzwiach. W momencie, gdy to robiłam drzwi się otworzyły i
stanął w nich Leon.
- To Twoje rzeczy – wyszeptałam, nie mając siły na nic. Z
jednej strony chciałam mu pokazać, że jestem twarda, że mnie to nie ruszyło,
ale do cholery jak miałam to zrobić? Kocham go i swoimi słowami zniszczył mnie.
Sprawił, że moje serce rozpadło się na milion kawałków.
- Violu…
- Nie mów tak do mnie! – Wydarłam się. – Nie masz prawa! Nie
chcę Cię więcej widzieć! Nie chcę Cię znać! Żałuję tego cholernego wyjazdu,
żałuję tego, że u Ciebie pracuję, żałuję tego, że Cię spotkałam! I nienawidzę
siebie, za to, że Cię pokochałam! Że Ci zaufałam – rozpłakałam się, patrząc mu
w oczy, w których widziałam łzy i ból. – Jak mogłeś?
- To nie tak – szepnął, wyciągając ku mnie dłoń. Cofnęłam
się od razu, nie chcąc, aby mnie dotykał. Bałam się, że mu ulegnę, że ponownie
dam sobie zamydlić oczy, a nie mogłam na to pozwolić. – Viola – po jego policzkach spłynęła jedna,
jedyna łza. Sięgnął do kieszeni i wyciągnął komplet kluczy do mojego domu.
- Jesteś wolny – rzuciłam. – Ta pokraka już nie będzie Ci
przeszkadzać. – Ruszyłam w stronę swojego pokoju. Kątem oka, kiedy byłam na
schodach widziałam, jak chwyta swoje walizki i zanosi je do samochodu, a
następnie przychodzi po kolejne. Stanęłam na schodach, aby za chwilę się cofnąć
i zamknąć za nim drzwi. Zamknąć kolejny rozdział w moim życiu.
- Kocham Cię – szepnął, zabierając ostatni karton i drzwi
się za nim zamknęły. Zbiegłam ze schodów, przekręcając klucz w zamku i osunęłam
się na ziemię, głośno płacząc.
~*~
Witam Was w ten mniej słoneczny niż ostatnio dzień.
Jak widać pojawiła się 17. I cóż, zdaję sobie sprawę, że ją spieprzyłam. Zwłaszcza opis wydarzeń Federica i Leona też jest do bani. Może trochę odpowiada mi Violetta, ale szału to też nie ma. ;/
Ale nie ma Leonetty. ;) Cel osiągnięty, bo coś za słodko u nich było. Do końca pozostało 13 rozdziałów i epilog. :D
Dobra, ale nie chciałam się rozpisywać o tym, jaką to jestem słabą pisarką.
Otóż ostatnio chodzi mi po głowie, aby zrobić konkurs. To jeszcze nie jest pewne, zaraz się pojawi ankieta, czy ktoś by wziął udział, ale nim to zrobię, chcę wytłumaczyć mniej więcej na czym by to polegało. Jeżeli konkurs faktycznie się odbędzie to w przyszłym tygodniu wstawiłabym szczegółowe zasady i przewidywane nagrody.
Więc tak.
Konkurs by był na One Parta/Shota, zwał jak zwał. Każdy wie, o co chodzi. I on by był zorganizowany z okazji 5 i 6 miesięcy bloga, bo 5 wypada 11.08, a szóstka miesiąc później i wtedy też pojawiłyby się wyniki. Byłoby to tak, ponieważ zapomniałam o dwóch ostatnich miesięcznicach ;d
I teraz tak. Jeśli ktoś by się zdecydował wziąć udział w konkursie to jego praca nie mogłaby być w tym czasie, tj do 11.09 nigdzie publikowana. Dlaczego? Już tłumaczę.
Nie chcę, aby to było tak, że ja sama te pracę oceniam, więc wstawiłabym po kolei wszystkie jednorazówki i 3.09 ruszyłoby głosowanie. Znalibyście tylko tytułu i treści jednorazówek, żeby uniknąć czegoś takiego, że głosuje się na ulubioną pisarkę, bo zdaję sobie sprawę, że często tak jest. I wtedy to Wy mielibyście znaczące słowo odnośnie końcowej kwalifikacji. Ja, żeby nie było, że nic nie robię będę miała do przyznania 10 punktów. Albo mniej, rozpiszę kryteria i punktację to będzie wiadomo. ;) I wtedy do punktów z głosowania zostaną dodane punkty przyznane przeze mnie i tak wyłoni się zwycięzcę. Dlatego też nie mogłoby być wcześniej publikowane, bo wtedy będzie wiadomo, kogo to part.
Jak ktoś ma jakieś pytania to proszę śmiało pisać, chętnie wyjaśnię to na spokojnie.
A, i jest możliwość pisania w parach, nie trzeba mieć oczywiście bloga, ani nic, tylko mail, bądź gg, aby mi to przesłać.
Są chętni?
Pozdrawiam,
Candy.
zajmuję ;*
OdpowiedzUsuńDzisiaj bardzo krótko, tylko dlatego, że wczoraj dodali zwiastun 50TG i kółko go oglądam. Podoba mi się remix Crazy in Love, co z tego, że piosenka ma 11 lat. Stara ale jara. Pominę fakt, że dobór aktorów grających główne postacie, to kompletna żenada. Nie stworzę "prawdziwej" filmowej pary.
UsuńFedemiła cud miód i malina, ale Leonetta już nie tak fajnie. Smuteczek. Jak León mógł powiedzieć coś takiego, nie wiem. Czytałam wczoraj ten rozdział dwa razy i za każdym razem głupi się uśmiechałam, podczas gdy opowiadał León, niestety z Vilu, tak nie było, ale mam nadzieje, że jeszcze wróci mój uśmiech. (I szybko!)
Kochana czekam na kolejny rozdział, w Twoim wykonaniu je uwielbiam.
Nath ;)
Przepraszam za błędy, piszę zbyt szybko, żeby je wyłapać xD
UsuńSpoko, znam ten ból. Jakby mi nie podkreślało na czerwono to też bym ich nie poprawiała ;d
UsuńJa już się do tych aktorów przyzwyczaiłam i szczerze powiedziawszy wolę tego aktora niż Ian'a, który był brany pod uwagę i jest nagrany z nim fragment. Uwierz mi, wyłączyłam po 10 sekundach i zmuszałam się, aby jednak obejrzeć do końca. Ani głos, ani spojrzenie, ani nic. Kompletnie nie pasował, aczkolwiek zgodzę się, że za ciekawi to oni nie są. Sama bym wybrała innych :D
Postaram się, aby uśmiech Ci wrócił ;D
Pozdrawiam ;)
Candy. :D
jeju,ja cie ,o kurcze,o kurczaki,o jacie o Matko Bosko Kochano cieszę się ,że rozdział pojawił się tak szybko :) popsułaś leonette więc teraz nie zostaje mi nic innego jak cierpliwie czekać aż mi ją przywrócisz ! Teraz wpuściłam trochę nutki zaskoczenia,ciekawości i aż się pale żeby przeczytać kolejny rozdział ! dobrze że zostało jeszcze 13 + epilog :) to mnie satysfakcjonuje :D piszesz świetnie więc nie gadaj bzdur ! teraz będę do następnego rozdziału główkować o kim mówił Leon i dlaczego tak łatwo się poddał i co zrobi żeby wrócić :D
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM ! CAŁUJE MOCNO ! ŻYCZĘ WENY !
Agata Jankowska
Rozdział cudowny jak zwykle . Z niecierpliwością czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńja krótko :D rozdizla smutny bo koniec leonwtty :( ale no musi sie coś dziać :P postaaram się coś napisać ale no ... A temat jest jakis ? Można zboczone bo wiesz jaka ja man bujna wyobraźnię :3
OdpowiedzUsuńTy jak coś napiszesz to będzie wiadomo kto ;D Znając Twoją wyobraźnię.
UsuńMożna, tematu brak, ale coś z Violettą, jak już to blog o niej. :D
Ej ni wcale nie .... :P hwheh postaram sie :D na pewno bd coś z Violetta :P postaram sie napisać coś innego i was zaskocze... Sory za błędy ale z telfinu :| wiecie Holiday zero kompa tylko iphon :P ^_^ kocham i czekam na next rozdział <3 :3
Usuńświetny czekam na następny szkoda że Leon powiedział tak o Violettcie ale dobrze zrobiłą bo zachował się jak cham. Niech teraz Violetta zmieni swój styl na bardziej kobiecy i niech Verdas się o nią stara żeby zobaczył co stracił
OdpowiedzUsuńCudowny <33
OdpowiedzUsuńMimo tego, że skłóciłaś Leonettę, to i tak Cię uwielbiam ;**
Czekam a kolejny rozdział ;D
Buziaki ;**
Ps. Cały czas pamiętam o nominacji do LBA, żeby nie było, że zapomniałam ;)
Kochana, obiecuję, że wrócę <3
OdpowiedzUsuńJak on mógł?! Co go do cholery napadło?!
OdpowiedzUsuńLeon jesteś dupkiem.
Żałosnym dupkiem.
Ok, może ją kochasz, ale wyjaśnij kurde w takim razie czemmu tak powiedziałeś?!
Myślisz tak w ogóle?!
Candy, ja cię blagam, co ty kombinujesz?
Kobieto chcesz mnie wykończyć?
Wczoraj kilka razy czytałam, tę piękną scenę z Leonettą, a teraz oczy mi się szklą jak po raz 4 czytam tę!
Niech oni lepiej to sobie szybciutko wyjaśnią.
Bo zatłukę,
Mam nadzieje, że ten rozdział będzie w niedzielę :) Wiem, że są wakacje, ale nie wiem ile wytrzymam, bez poznania powodów Verdasa, dla których tak powiedział, także wiesz.., Fajnie by było :)
Trzymaj się :*
Boski !
OdpowiedzUsuńO nie Leonetta się rozpadła ;( Coś mi się nie chce wierzyć, że Leon tak o Vilu mówił może o jakiejś dziewczynie która się do niego przyczepiła ? Jestem smutna bo już nie są razem, ale z drugiej strony wiem, że musiałaś ich rozdzielić aby się coś działo. Mam nadzieję, że na końcu tej historii i tak będą razem i będą szczęśliwi :D Już czekam na następny rozdział ;***
Kocham Cię <333
Końca Ci nie zdradzę, ale szczęśliwi to jeszcze będą, obiecuję ;D
UsuńNiestety to było o niej, ale... Zresztą, zobaczysz sama ;D
Ja Ciebie też kocham! <33 :*
Zajmuję i wrócę jutro ;*
OdpowiedzUsuńNo wiesz Ty co?! Takie świństwo, kiedy ja się tu zachwycam Leonettą u Ciebie?! Pff, powinnam się obrazić, i powiedzieć, że więcej nie wejdę na tego bloga, ale jestem od niego zbyt uzależniona i nie wytrzymałabym za długo :D
OdpowiedzUsuńI to ja narzekam, że coś psuje? :> To Ty narzekasz, i to bez powodu :p (ja takowy mam :D) Rozdział jest wspaniały, idealny itd., ale byłby lepszy gdybyś nie psuła Leonetty :c Dobra, możesz psuc, ale nie żeby Leon takie świeństwa gadał :D To nie o niej było, prawda? to pomyłka jakaś durna, PRAWDA?! :D
Dobra, kończę ten kom, bo uznasz mnie za niezrównoważoną psychicznie (nie że bez powodu :D)
Rozdział zaczepisty i czekam na next :*
Pozdrawiam! :D
Nicol <3
PS
W konkursie może bym wzięła udział, ale ponieważ nie mogę się zebrać w sobie i dokończyć chociaż jednego z 3 OS'ów to nic nie obiecuję :D
Przykro mi, ale to było o niej... ;d Ale spokojnie, ja już mam plan, jak to naprawić! :D
UsuńOj tam, dasz radę. Ja w Ciebie wierzę i czekam na Twojego parta, jak ogłoszę zasady ;D
Pozdrawiam :D
Candy. :**
Talent !!!
OdpowiedzUsuńJesteś boska !!
Genialnie piszesz , rozdział fenomenalny ;)
Cudo !!
OdpowiedzUsuńLeon jak ty mogłeś !!??
Czekam na next !! ~ Julka ♥
Nieee Leonetta! ;c
OdpowiedzUsuńLeon coś ty powiedział!
Mam nadzieję, że się szybko pogodzą! :D Rozdział jest super!
Czekam na next ;3
www.leonviolettayfranymarcoo.blogspot.com <--------- Zapraszam do mnie ;) Wpadniesz?
Cudowny!!
OdpowiedzUsuńTaa pisze kom drugi raz ;c
Twój blog jest boski! Ty jesteś boska!
WSZYSTKO JEST BOOOSKIE <33333
Dawaj talent ;3
Jestem twym 70 obserwatorem ;>
Ciesz się że zminiłam tą liczbę XDDDD
Warto zahaczyć że jestem zboczona xD
Czekam na next ;3
Leoś... jak mogłeś? ;c
Ibbie ♥
PS: Taaak, hamska reklama :C przepraszam za nią. Ale dziś założyłam bloga. Wpadniesz? ;) http://love-is-in-us.blogspot.com/
Boski :*
OdpowiedzUsuńAle jest mi źle, bo Leonetty już nie ma :'(
Pod koniec trzymałam łzy w oczach, ale później je puściłam. Poleciały dwie, jedna po jednym policzku, druga po drugim jednocześnie. To było smutne, że aż boli! :'(
Candy, Candy, Candy... Boski rozdział, zazdroszczę weny <3
Czekam na next'a i życzę weny! xxx
~KatePasquarelli
Rozdział jak zwykle boski ;)
OdpowiedzUsuńNie ma już Leonetty :(
Szkoda :(
Fedemiła < 333
Zawsze razem ♥
Krótko dziś :**
Dusia
Jak moglas ? Jak moglas zniszczyc Leonette ? Czekam na next, ale oczywiście gdy sie coś dzieje to zawsze muszę dłużej czekqac bo jak? W sobotę wyjeżdżam na dwa tygodnie ;( nie bd wi fi ;(
OdpowiedzUsuńpiszesz cudnie. nie marudz
Nie martw się, to to jest dopiero pikuś w stosunku do tego, co mam zaplanowane na końcówkę ;D
UsuńNiestety, nawet jakbym bardzo chciała pójść Ci na rękę i dodać dzisiaj to nie mam jak, bo nic jeszcze nie napisałam, a niedługo wychodzę, więc przykro mi. Ale może uda Ci się tam jakoś połączyć, jakiś pakiet, albo coś. No i często na mieście idzie złapać wifi, w kawiarniach i wgl. Może Ci się uda. ;)
Życzę miłego wypoczynku ;*
Jaki świetny rozdział !!!!
OdpowiedzUsuńMasz ogromny talent , jestem pod wielkim wrażeniem !
Koniec związku Leona i Violi .... i dobrze coś się musi dziać :)
Natomiast związek Fede i Lu kwietnie :)
Super opowiadanie jest bardzo ciekawe i z każdym rozdziałem coraz bardziej interesujące , oby tak dalej !
Pozdrawiam :*
Świetny rozdziali <3 <3
OdpowiedzUsuńKoniec Leonetty? Nienienienienie :<
No nic ... Czekam na nexta <3
P.S ZAPRASZAM :
http://odcierpieniadomilosci-leonetta.blogspot.com/ :)
Z góry dzięki :**
Słońce wrócę tu jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńWróciłam :d. ( Pff nie ważne, że jest 4:33 :d) Boziuniu jak mnie ty dawno nie było. To, aż karygodne. Jako, że mnie tak długo nie było tutaj, to musiałam przeczytać wszystkie rozdziały od nowa. Wiesz co zaobserwowałam ? Twój warsztat pisarski poprawił się diametralnie. Jestem pod wielkim wrażeniem :*
UsuńCo do rozdziału to na pewno bardzo ciekawy. Federico i Lu przeuroczy aczkolwiek mam ich niedosyt :d Jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ich wątek.
Co do Leonetty... Jak Leon mógł coś takiego powiedzieć?!Niby tak chce ją chronić , a tu dodała takie coś ?! Szczyt chamstwa i prostactwa. Ale z drugiej strony dobrze, że ich rozdzieliłaś, bo życie to nie bajka, każdy o tym wie. Jednak mam nadzieję, że Violetta nie będzie długo cierpieć.
Całuję mocno
Cann :*
Ps Dzięki Tobie mam wenę na nowe opowiadanie, ale fabuły Ci nie zdradzę :d
Wow, kogo tu przyniosło? :d
UsuńZe spokojem, plan w głowie ułożony, na kartkę też spisany, więc mogę Ci powiedzieć, że długo cierpieć nie będzie, ale cii ;D
Co do Lu i Fede to wiem, że jest to Twój ulubiony wątek, więc nic nie zdradzę ;D
Nowe opowiadania i nie chcesz mi nic powiedzieć? No wiesz?! :D
Kocham Cię :**
Candy. <3
Boziu dziewczyno jak mogłaś rozdzielić Leonette? Ale wybaczam Ci to, jeżeli na koniec zrobisz wielki happyend :) Rozdział jak zwykle cudowny :* Muszę w końcu zacząć komentować Twoje małe arcydzieła, żebyś wiedziała, że masz o jedną czytelniczke więcej :D Nie popędzam Cię ani nic, bo wiem jak trudno pisze się rozdział, dlatego życzę weny i czekam z cierpliwie na to aż pojawi się kolejny rozdział :3
OdpowiedzUsuńA mnie się wydaję, że Violetta nie podsłuchała całej rozmowy tylko jej fragment. Leon pewnie mówił o tym, jaka kiedyś wydawała mu się Vilu i gdyby ona nie uciekła, to zapewne usłyszałaby, że kiedy ją lepiej poznał, to kompletnie zmienił o niej zdanie i po prostu się w niej zakochał. Zwykłe nieporozumienie, które niestety przyniosło tragiczne skutki.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział... Z resztą jaj każdy:) czekam z wielką niecierpliwością na next;)
OdpowiedzUsuń