Leon
Wsiadłem do samochodu, ocierając pojedyncze łzy, wypływające
z moich oczy i zastanawiałem się, dlaczego ja jej nie wytłumaczyłem
wszystkiego. Przecież to do cholery nie tak! Mogłem uciszyć ją w jakikolwiek
sposób i powiedzieć całą prawdę, a teraz? Nie mam dziewczyny domu, nie mam nic!
Z całej siły uderzyłem w skórzaną kierownicę swojego
samochodu, która, bądź, co bądź, nie była niczemu winna. To ja jestem
skończonym kretynem i idiotom. Ale z drugiej strony, może dobrze się stało? Ja na
nią nie zasługuję. Jest dla mnie za dobra, powinna znaleźć sobie kogoś innego,
a nie takiego obiboka jak ja. Zawsze byłem powierzchowny, oceniałem ludzi po
okładce, miałem gdzieś ich uczucia. Liczyłem się ja i moja przyjemność. Nic
sobie nie robiłem z tego, że kogoś ranię swoim zachowaniem, a skrzywdziłem
wiele osób, które w żadnym wypadku na to nie zasłużyły. Jestem śmieciem, który
nawet nie nadaje się do recyklingu.
Tyle razy sobie obiecywałem, że nikt już nie będzie przeze
mnie płakał, zwłaszcza ona, a co zrobiłem? Anioł, który jakimś cudem zbłądził i
zamiast balować w niebie egzystuje tutaj, na naszej planecie wylewa swoje łzy
przez moją osobę. Czy ja jestem tego warty? Nie. To zupełnie tak, jakby płakać
nad rozlanym mlekiem. Czasu się nie cofnie, mleka się nie uratuje, a ja zawsze
będę szowinistyczną świnią.
Kiedy w końcu doprowadziłem się do stanu, w którym można
było prowadzić samochód, nie zagrażając życiu i zdrowiu innym, przekręciłem
kluczyk w stacyjce, uruchomiając w ten sposób silnik. Spuściłem ręczny,
wrzuciłem jedynkę, po czym włączyłem światła i patrząc w lusterko włączyłem się
do ruchu. Pojechałem do swojego starego domu, w którym obecnie pomieszkuje
Diego i Lara. Wiedziałem, że nie mogę jechać do Marco, ponieważ Fran już na
pewno o wszystkim wie i nie dałaby mi żyć, a ja w tej chwili naprawdę nie mam
ochoty na wysłuchiwanie jej ględzenia na temat tego, jakim złym jestem
człowiekiem. Zupełnie jakbym sam o tym nie wiedział. Zdawałem sobie sprawę, że
na pewno tego nie uniknę i jutro z samego rana będę miał delegację w gabinecie,
a wtedy nie skończy się tylko na słowach. Cóż, wolałem jednak przeczekać do
jutra i zgodzić się na tortury niż słuchać tego dziś. Przez całą noc może
wymyślę sposób, w jaki przekonam wszystkich, że to tylko głupie
nieporozumienie.
Kilkanaście minut później byłem na miejscu i niepewnie
pukałem do drzwi swojego starego domu. Otworzył mi uśmiechnięty Diego, który
kiedy tylko zobaczył moje podpuchnięte oczy i posępną minę otworzył szerzej
drzwi, a uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Stary, co jest? – Rzucił cicho, jakby bał się odpowiedzi.
W jego głosie dało się wyczuć zdziwienie i coś na rodzaj strachu. Zupełnie
jakby się o mnie martwił.
- Wyrzuciła mnie z domu. – Odparłem. – Mogę tu zostać na
jakiś czas? Przecież jak pójdę do Marco to jego żona mi głowę urwie. – Spojrzał
na mnie spojrzeniem, które mówiło wszystko. Skinąłem tylko głową, utwierdzając
go w przeczuciu, że Vilu wszystko słyszała. Otworzył buzię, chcąc coś
powiedzieć, ale zaraz po chwili zrezygnował. Wyszła Lara, która na mój widok
zareagowała tak samo jak jej partner. W sumie, nie było, co się im dziwić. Na
pewno wyglądałem strasznie. Diego rzucił coś do dziewczyny, ale nie bardzo
wiem, co to było. Zupełnie ich nie słuchałem, pogrążając się we własnych
myślach. Przerwało mi to dopiero uderzenie w ramię, a potem zostałem pociągnięty
do samochodu po moje rzeczy. A więc się zgodzili i przynajmniej mam gdzie
mieszkać. Jedno dobre, że nie muszę prosić o pomoc rodziców. Jak dobrze mieć
przyjaciół.
Francesca
Od razu po pracy pojechałam do domu mojej przyjaciółki i
zastałam ją w opłakanym stanie. Chusteczki walały się wszędzie, a Leona nigdzie
nie było. Zajrzałam nawet do jego pokoju, ale i tam pusto, a dodatkowo
opróżnione były jego szafki. Zostawił ją
– pomyślałam, układając w głowie przemówienie, które wygłoszę mu jutro. Niech
nie myśli, że ujdzie mu to płazem. Wróciłam do przyjaciółki, siedzącej w
salonie w stercie chusteczek i usiadłam obok niej, przytulając ją mocno.
- Oszukał mnie – wychlipała, czym rozerwała moje serce.
Nienawidziłam oglądać ją w takim stanie. Nie zasługiwała na to. Nikt nie
zasługiwał. No w sumie kilka osób by się znalazło. Na przykład taki Verdas, ale
nim to się zajmę jutro i będzie wyglądał dużo gorzej. Ostrzegałam go, że jak ją
skrzywdzi to go wykastruję, więc teraz mam idealną okazję. Idiota! Spojrzałam
na nią, chcąc pytać o to, co zrobił, ale sama zaczęła mi opowiadać wydarzenie,
którego niestety była świadkiem. Miałam ochotę do niego pojechać i
własnoręcznie wydłubać mu oczy, wyrwać wszystkie włosy, nie tylko te, które
widniały na głowie, ale niestety nie wiedziałam, dokąd poszedł. Wykluczyłam
swój dom, bo nie sądzę, aby sam mi się podsunął na talerzu. Nie jest samobójcą.
Mógł pójść do rodziców, Diego, swojego starego domu, lub tam, gdzie chodził
zwykle. Do klubu, a potem do jakiegoś hotelu, bądź mieszkania nowej panienki.
Nie miałam zamiaru go szukać. Bardziej byłam potrzebna Castillo.
- Co masz zamiar zrobić? – Spytałam, a ona wzruszyła
ramionami.
- Zrezygnuję z pracy. – Odparła po chwili, po czym spojrzała
na mnie. – Dostarczysz mu wypowiedzenie? – Kiwnęłam tylko głową, a ona wstała,
mamrocząc coś jeszcze pod nosem. Podeszła do drewnianej szafki, z której
wyciągnęła długopis, kopertę i dwie kartki papieru. Usiadła przy stole,
odsunęła obrus, aby jej nie przeszkadzał i chwyciła narzędzie służące do
pisania. W prawym, górnym rogu napisała dzisiejszą datę, którą poprzedzała
miejscowość, a nieco niżej, mniej więcej na środku drukowanymi literami wpisała
słowo WYPOWIEDZENIE.
Kilka minut później złożyła podpis pod kilkoma słowami,
które miały zakończyć jej pracę w VerdasCorporation. Już miałam się jej pytać,
po co jest jej druga kartka, kiedy ponownie wpisała miejscowość i datę, ale
zaczęła słowami Kochany Leonie. Odwróciłam
wzrok, dając jej swobodę wyrażenia myśli, a następnie wstałam, kierując się do
kuchni, gdzie wstawiłam wodę na kawę. W momencie, kiedy zadzwonił czajnik,
oznajmiając mi, że woda już się zagotowała do pomieszczenia weszła Violetta i
podała mi kopertę podpisaną jego imieniem. Wypiłyśmy razem kawę, której swoją
drogą nie powinnam nadużywać i pojechałam do domu.
Leon
Z samego rana pojechałem do firmy, wiedząc, że kiedy jeszcze
mieszkała sama i jeździła autobusami zawsze była wcześniej. Chciałem z nią
porozmawiać i wszystko wyjaśnić toteż skoczyłem jeszcze do sklepu po jej
ulubione łakocie- galeretowate cukierki z nadzieniem owocowym. Kupiłem ich cały
zapas, wiedząc, że potrzebuję silnych argumentów by, choć na mnie spojrzała. Dojechałem
windą na swoje piętro i ruszyłem do swojego gabinetu, który bezpośrednio łączył
się z jej. Był oddzielony tylko drzwiami. Stanąłem zrezygnowany, kiedy okazało
się, że tu nikogo nie ma, że jej nie
ma. Cofnąłem się do recepcji, gdzie już była Frnacesca. Podała mi
korespondencję i spojrzała na mnie pogardliwie.
- Jak mogłeś, Leon? – Usłyszałem, kiedy już odchodziłem.
Stanąłem i zwróciłem twarz w jej stronę.
- Ale ja przysięgam, że to nie jest tak, jak to wygląda. To
nieporozumienie. – Szepnąłem na tyle głośno, że mnie usłyszała, jednak nawet na
to nie zareagowała. Westchnąłem, idąc do siebie.
Usiadłem przed swoim biurkiem, przeglądając koperty, kiedy
zauważyłem moje imię pisane pochyłym pismem Castillo. Drżącymi rękoma
otworzyłem kopertę, wyciągając dwie kartki. Niepewnie otworzyłem pierwszą, a
słowo, świadczące o tym, że zrezygnowała z pracy zwaliło mnie z nóg.
Uzmysłowiło mi, że ją straciłem. Łudziłem się, że jednak ją spotkam. Tu nie
miałaby wyboru, musiałaby mnie widywać, rozmawiać ze mną i w ten sposób krok po
kroku odzyskałbym jej zaufanie i pozwoliłaby mi się wytłumaczyć, a tak? Przecież
ona mnie nie wpuści do domu! Zawołałem do siebie jej przyjaciółkę. Kiedy
przyszła podałem jej kartkę.
- Wzywał szef? – Spytała chłodno, trzymając biały skrawek
papieru i nawet na niego nie patrząc. Wiedziała?
Walnąłem się w głowę. Przecież, że wiedziała. Jest dla niej jak siostra!
- Przekaż Violetcie, że tego nie przyjmuję. Ma urlop. Nie
chcę żeby odchodziła.
- Co, teraz Ci jej brakuje? Jesteś egoistą, Leon! Ona nie
chce tu pracować, a to wszystko przez Ciebie! – Wybuchła, a ja słuchałem wszystkiego
w milczeniu.
- Fran! – Przerwałem w końcu. – Możesz mnie uderzyć,
wykastrować tak, jak obiecałaś. Zrób ze mną, co tylko chcesz, ale ona ma
wrócić. To jest tylko nieporozumienie! – Prychnęła tylko i odwróciła się na pięcie,
mrucząc pod nosem, że nie warto sobie brudzić rąk. Zgadzałem się z tym. Po co
miała odpowiadać za coś, co tak naprawdę od dawna mi się należało? Zniszczyłaby
sobie tylko życie. Sobie, dzieciom i Marco. Ona miała rodzinę i nawet, jeśli
bardzo chciała mnie zniszczyć nie mogła im tego zrobić.
Przypomniałem sobie po chwili, że w kopercie była jeszcze
jedna kartka. Sięgnąłem po nią i od razu rzuciły mi się w oczy plamy,
świadczące o tym, że autorka płakała, pisząc ten list. Po raz kolejny w tym
dniu przekląłem siebie w duchu, zastanawiając się po co ja jeszcze żyję?
Zacząłem czytać.
Piszę ten list, bo doskonale
zdaję sobie sprawę, że nie dałabym rady Ci tego powiedzieć prosto w oczy.
Zawiodłam się na Tobie. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo mnie
skrzywdziłeś. Ale czy Cię to w ogóle obchodzi?
Czy chociaż raz, przez ten cały
czas pomyślałeś o mnie? Czy po prostu zrobiło Ci się mnie żal po tym, jak
zobaczyłeś mnie taką obnażoną, zranioną? A potem wszystko przyszło łatwo,
prawda? Byłeś miły i osiągnąłeś swój cel, miałeś gdzie mieszkać, zaufałam Ci i
zrobiłabym dla Ciebie wszystko. Tak, dobrze przeczytałeś. Wszystko. Byłam w
Tobie tak zakochana, że podarowałabym Ci gwiazdę z nieba, gdybyś tylko o to
poprosił. Byłam gotowa Ci się oddać, abyś zmazał ślady pozostawione na moim
ciele przez Thomasa. A teraz? Cieszę się, że do niczego nie doszło.
Żałuję tego, że pozwoliłam Ci
się tak do mnie zbliżyć, żałuję tego, że pozwoliłam Ci na to, abyś mnie poznał,
by potem zniszczyć mnie w najgorszy z możliwych sposobów.
Zabiłeś mnie, Leon. Zniszczyłeś
moje wnętrze, rozdeptałeś serce. Jesteś jeszcze gorszy od Thomasa, chociaż on
zranił mnie w każdy możliwy sposób, to jednak zostawił serce. Zostawił ten
narząd, który pozwala żyć w spokoju, a Ty wykorzystałeś moją sytuację i
wyrwałeś tę pompę z mojej piersi, po czym rozdeptałeś ją na moich oczach,
śmiejąc mi się w twarz.
Nienawidzę Cię i nigdy Ci tego
nie wybaczę.
Nie chcę Cię więcej widzieć i
chciałabym, abyś chociaż to uszanował.
Teraz już wiem, że Twoje Kocham
było tylko bujdą. Bajką, w którą pozwoliłeś mi uwierzyć, aby na końcu
wykorzystać to przeciwko mnie. Słowo, które powinno być mówione szczerze, które
powinno dawać radość sprawiło, że jestem w tym właśnie miejscu. Na samym dnie.
Dziękuję Ci, mój przyjacielu.
Kolejna sprawa, przez którą się
nienawidzę. Nie mogę znieść myśli, że kiedykolwiek uważałam Cię za mojego
przyjaciela, że kiedykolwiek uwierzyłam w to, że Ty jesteś inny, że te
Panienki, które przewinęły się przez Twój gabinet to tylko pomyłka. Jakże byłam
głupia. Teraz już wiem, że to ja jestem pomyłką. I naprawdę dziękuję Ci za to,
że dowiedziałam się teraz, a nie po tym jak wylądowalibyśmy w łóżku, kochając
się. Przepraszam. Jak bym Cię kochała. Ty byś mnie pieprzył, jak każdą swoją
poprzednią partnerkę.
NIENAWIDZĘ CIĘ!
Violetta
~*~
Zgodnie z obietnicą jest rozdział ;D Kiedy następny to nie mam pojęcia ;D Nie będę przedłużać, bo nie mam na to siły. Jestem wykończona dzisiejszym dniem.
Przepraszam za denną jakość.
Jak smutno
OdpowiedzUsuńLeon idioto weź się w garść i jej to wszystko wytłumacz.
Czekam na next!!!
Super rozdział, ale meeeega smutny :c
OdpowiedzUsuńNo, no, no. Verdas, masz przerąbane.
Ogarnij się i jej to jakoś wytłumacz, zrób wszystko !
Czekam na next ;3
Pzdr,Liv ;*
O kurwa... Ten list. :O Jezu ratuj leonette a nie ^^ sorki krótko ale Holiday :D
OdpowiedzUsuńWrócę później Słońce :*
OdpowiedzUsuńSweetie co ja mogę powiedzieć ? Rozdział wspaniale napisany. Czytając go miałam łzy w oczach, co czytają zdarza mi się bardzo rzadko. Wspaniale dobierasz słowa przez co poradzę w depresję. A tak poważnie to masz wielki talent , a o tym chyba wiesz bo już Ci to mówiłam setki razy prawda ? Leon powinien od razu biec do Violetty i jej wytłumaczyć wszystko, a nie czekać jak książę na to , że mu wybaczy! Jak mógł coś takiego w ogóle powiedzieć, okey rozumiem , że kiedyś nie zbierała się zbyt kobiecość, ale no sory nie patrzy się na wygląd! To okropne! I przez tego bendzwała Viola cierpi ;( I jeszcze zrobił to wiedząc jak zranił ją Thomas !Ugh !!! Wszystko się we mnie teraz gotuje! Spalić go na stosie razem z tym Thomasem i będzie spokój !
UsuńA tak przy okazji to pomysł na opowiadanie mnie męczy , ale nie wiem czy powinnam je napisać :/
Całuję mocno,
Cann :*
Ps Mam nadzieję, że się jednak pogodzą :*
Ps2 Zapomniałam. Zakazuję Ci mówić, że rozdział jest senny !!!! Zrozumiano ?!
UsuńCann :*
Cudowny rozdział taki smutny ;(
OdpowiedzUsuńNie wiem o co chodźi Leonowi że mowi że to nie tak, więc już czekam na kolejny rozdział ;*** Diego go przystanął i Fran zła hehe :D
Buziaki do następnego <333
jejku :( smutne :( mam nadzieję że szybko ich pogodzisz :) już tak mało do końca rozdziałów zostało, a piszesz cudoooownie! Ale przecież to wiesz.. Także, byle szybko kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńJaki cudowny *.*
OdpowiedzUsuńLeon, tu durniu! Masz mi wszystko wyjaśnić!
I Violettcie, a nie będziesz teraz się nad sobą użalał.
A ten list...
Czekam na next ;*
Jest źle. Bardzo źle.
OdpowiedzUsuńAle nie ma się co martwić :) Przecież w 20 rozdział była/jest planowana scena dla dorosłych, także mam nadzieję, że Leon zdąży do tego czasu wszystko Violi wyjaśnić.
Krótko, bo jest tak jakoś cholernie wcześnie opiszę rozdział jednym słowem CUDOWNY!
I z niecierpliwością czekam na następny :)
Smutne :(
OdpowiedzUsuńLeon idź do Violetty i powiedz prawdę!
Biedna Castillo ^_^
List ...
Czekam na kolejny !
Smutne ;(
OdpowiedzUsuńKurde noo Leon weź się w garść i jej wszystko wytłumacz!
Ten list...
Biedna Vilu...
A rozdział ogółem cudny! Jak zawsze :D
Czekam na next i w wolnej chwili zapraszam do siebie.
Bella
superowy rozdział
OdpowiedzUsuńO ja cię ! Rozdział no coż BOSKI !
OdpowiedzUsuńSerce mi krwawiło kiedy czytałam list od Violetty ... z jej strony tak właśnie to wygląda..
Uważam ,że Leon jest głupi ... mógł od razu walczyć i próbować się wytłumaczyć.. a głupek łudził się ,że ona pzyjdzie do pracy... teraz się zastanawiam co będzie dalej skoro nie przyjął jej wypowiedzenia...spotkają się... w sumie to pewne że się spotkają,ale w jakich okolicznościach.. ? czy Leon jej wytłumaczy .. ? Teraz z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ! Uwielbiam twój styl pisania.. to już 18 rozdział a sprawiasz że ta historia nam się nie nudzi tylko wprost przeciwnie świetnie podtrzymujesz napięcie... twoje pomysły są zaskakujące i powalające :) Jestem bardzo zadowolona ,że trafiłam na twój blog :) POZDRAWIAM,CAŁUJE I ŻYCZĘ WENY ! <3
Agata :*
Nqjlepszy!!!!
OdpowiedzUsuńLeon to idiota ale Violetta mogla chociaz posluchac wyjasnien nie to ze go bronie ale nie powinna odrazu wszystkiego rzucac
Czekam na Nexta. :-*
Superoski! Leon na twoim miejscu pojachałabym do Vilu przywiązała ją do ściany zakleiłe usta i się tłumaczyła^•^
OdpowiedzUsuńO ja!!! Świetne! *.*
OdpowiedzUsuńOj, Leon, Leon....
OdpowiedzUsuńMasz jej to wytłumaczyć, rozumiesz?!
Rozdział smutny, ale piękny :)
Zajmuję.
OdpowiedzUsuńNath, przepraszam, że z anonima, ale na tablecie nie mogę się zalogować -.p
Po kilkunastu dniach powracam, a to wszystko przez brak czasu. Na dodatek rodzina przyjechała, to nie wypada ciągle siedzieć przed komputerem.
UsuńLeón zachował się jak buc, nie próbował niczego wyjaśnić, kompletnie nic. Zawiódł mnie tym, powiem szczerze, że myślałam iż jest bardziej "pomysłowy". Teraz w głowie mam mętlik. Skoro on nie przyjął wypowiedzenia, to ona... Mam dwie wersje, ale nie będę ich zdradzać, bo to tylko moje domysły.
Z kolei cieszę się, że Diego (tak, jestem jedną z nielicznych osób, które lubią gościa) chce mu pomóc.
Muszę przyznać, że czytając list napisany przez Castillo do swojego szefa wzbudził we mnie wiele emocji, a co gorsza wzruszył mnie, a ja nie lubię szlochać czy płakać.
Pozdrawiam,
Natalia :*
OJ OJ TEN LEON !
OdpowiedzUsuńniech Leon się potnie! A rozdział cud miud malina ;***** życze dużo weny! Ciao
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńBiedna Viola bardzo mi jej żal , musi cierpieć :/// po raz kolejny zawód :/
Leon weź się w garść człowieku i walcz o ukochaną !
Genialnie to napisałaś ! <3
Czekam cierpliwie na kolejne rozdziały :)
Nie wiem jakim sposobem nie skomentowałam poprzedniego rozdziału - ba, nawet go nie czytałam! Nie wiem, jestem głupia i tyle, co mogę więcej powiedzieć?
OdpowiedzUsuńKochana, będzie krótko, bo mam do nadrobienia kilka blogów...
Powiem ci tylko, że piszesz genialnie, a ja zazdroszczę ci talentu i dziękuję, że mogę czytać taką wspaniałą opowieść o Leonettcie mimo, że jakoś jej nie uwielbiam ;))
Czekam na kolejny rozdział, kocham cię <333
Boski rozdzial.. Mam pytanko czy bedzie kontynuacja os o przedszkolakach?
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie, ale nie umiem powiedzieć kiedy. ;)
Usuńale wy jesteście tępi! Rozdział jakby pisała go jakaś krowa! Najwyraźniej pisała go krowa! Rozdział jest Fuu... Cały blog jest na 100% gupi! Niech ta debilka go usunie! Kto się zgadza?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwitajcie to znowu ja. Chcę was zawiadomić iż hejt nie jest bez powotu mianowicie prowadze ankiete internetową ptd: Co zrobić z hejterem? Mam nadzieje że nikogo nie uraziłam a rozdział i blog świetmy! Kocham
OdpowiedzUsuńOsobiście, jeżeli hejt jest uzasadniony to biorę go pod uwagę, jeżeli nie, to go po prostu ignoruję, ewentualnie sama pocisnę, a uwierz u Ciebie mogłabym się doczepić do ortografii ;D
UsuńTo tyle, jeśli chodzi o mnie. Moim zdaniem krytyka powinna być uzasadniona, jeżeli nie jest to znaczy, że jest nieprawdziwa, a przez hejtera przemawia zazdrość. :D
Droga Cendy zgadzam się z tobą. A moja ortografia. Po 1 pisze z telefonu a po 2 nikomu nie mówię ale jestem dysortografem!
OdpowiedzUsuńSłoneczko Ty moje, wróciłam w końcu, ale niestety bo tych kilometrach jestem padnięta, więc pozwól, że tylko zajmę sobie miejsce. <3
OdpowiedzUsuńŚciskam. ;*
I to przekreślone "Kochany Leonie."...
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały!
Haha, wykastrować Leona!
Nie, w życiu, tyle bólu...
Ale ta Leonetta... No cóż.
Cudowny rozdział!
Kiedy kolejny?
Wpadnij: http://violetta-story.blogspot.com
Kiedy będzie dostępny rozdział 19?
OdpowiedzUsuńNeeeeeeeeeeeeeeeeext!
OdpowiedzUsuń