OS pisany z moją kochaną Suzy, z bloga I will always love you.
Przeczytaj notkę na końcu.
Violetta
- Dlaczego nigdy nie mogę niczego znaleźć w tej torebce! –
Krzyknęłam po dziesięciu minutach szukania telefonu i kierowania się w stronę
przedszkola mojej córeczki – no normalnie beczka bez dna! – Powiedziałam i
nadal grzebałam w skórzanej torbie. – Nareszcie! – W końcu znalazłam i już
miałam zadzwonić do biura, kiedy okazało się, że jest rozładowany. Zrezygnowana
założyłam czarny pasek na moim ramieniu i dalej kierowałam się w stronę
przedszkola mojej córki
- Zaraz spóźnię się po Lily. – Mruknęłam pod nosem. Telefon rozładowany no, bo jak zawsze zapominam podłączyć ładowarkę, dziś miałam mieć spotkanie z współpracującą nową firmą, ale musiało mi się auto popsuć i nie dojechałam. Zadzwonić nie zadzwoniłam, bo po pierwsze z czego, a po drugie nie miałam numerów, bo tym zajmuje się moja sekretarka, która jak na złość dziś nie przyszła do pracy. Mam dziś strasznie pechowy dzień. Ugh... Jeszcze dziś rano w biurze się dowiedziałam, że coś dzieje się z projektem nowego budynku i to zapewne opóźni pracę, a ja i tak już bardzo mało czasu spędzam z Lily. Mam własną firmę, która zajmuje się aranżacją wnętrz i wszystko zależy od wykonawców z budowy, a ci nie dość, że mają dwutygodniowy poślizg to jeszcze teraz coś jest nie tak! Taksówkarze mają jakiś strajk, więc wszędzie chodzę na piechotę przez to wszystko połowę dzisiejszych zajęć zawaliłam, ale po dziecko spóźnić się nie mogę. Zawsze to ona jest na pierwszym miejscu i nic nie poradzę. Ona ma tylko mnie. Ojca nie zna, ale nie pyta o niego, bo wie, że nie lubię tego tematu. Bardzo ja kocham i nie chcę żeby jej czegokolwiek brakowało, dlatego próbuję wszystko łączyć tak, żeby nie była poszkodowana. W trakcie jej pobytu w przedszkolu ja pracuję i załatwiam wszystkie sprawy, a później jestem mamą, takie dwa etaty. Oczywiście czasami mi się to wszystko nie udaje, dlatego pomaga mi moja najlepsza przyjaciółka, Naty, która często zajmuje się Lily. Przeważnie jestem osobą miłą i otwartą, ale po takim dniu jak dzisiejszy, który dodatkowo się jeszcze nie skończył mam wszystkiego dość! Kolory nie takie, jakie miały być, dodatki do jednego z pomieszczeń zupełnie się nie zgadzają, i te wszystkie rzeczy jak na złość skumulowały się teraz, w jednym dniu. Takie szczęście to mogę mieć tylko ja. Marzę o relaksującej kąpieli, albo o rozmowie w miłym towarzystwie. A jeżeli dziś stanie się jeszcze coś, co może mnie jeszcze bardziej zdenerwować to nie wiem czy ręczę za siebie. W pewnym momencie poczułam jak z kimś się zderzam.
- Zaraz spóźnię się po Lily. – Mruknęłam pod nosem. Telefon rozładowany no, bo jak zawsze zapominam podłączyć ładowarkę, dziś miałam mieć spotkanie z współpracującą nową firmą, ale musiało mi się auto popsuć i nie dojechałam. Zadzwonić nie zadzwoniłam, bo po pierwsze z czego, a po drugie nie miałam numerów, bo tym zajmuje się moja sekretarka, która jak na złość dziś nie przyszła do pracy. Mam dziś strasznie pechowy dzień. Ugh... Jeszcze dziś rano w biurze się dowiedziałam, że coś dzieje się z projektem nowego budynku i to zapewne opóźni pracę, a ja i tak już bardzo mało czasu spędzam z Lily. Mam własną firmę, która zajmuje się aranżacją wnętrz i wszystko zależy od wykonawców z budowy, a ci nie dość, że mają dwutygodniowy poślizg to jeszcze teraz coś jest nie tak! Taksówkarze mają jakiś strajk, więc wszędzie chodzę na piechotę przez to wszystko połowę dzisiejszych zajęć zawaliłam, ale po dziecko spóźnić się nie mogę. Zawsze to ona jest na pierwszym miejscu i nic nie poradzę. Ona ma tylko mnie. Ojca nie zna, ale nie pyta o niego, bo wie, że nie lubię tego tematu. Bardzo ja kocham i nie chcę żeby jej czegokolwiek brakowało, dlatego próbuję wszystko łączyć tak, żeby nie była poszkodowana. W trakcie jej pobytu w przedszkolu ja pracuję i załatwiam wszystkie sprawy, a później jestem mamą, takie dwa etaty. Oczywiście czasami mi się to wszystko nie udaje, dlatego pomaga mi moja najlepsza przyjaciółka, Naty, która często zajmuje się Lily. Przeważnie jestem osobą miłą i otwartą, ale po takim dniu jak dzisiejszy, który dodatkowo się jeszcze nie skończył mam wszystkiego dość! Kolory nie takie, jakie miały być, dodatki do jednego z pomieszczeń zupełnie się nie zgadzają, i te wszystkie rzeczy jak na złość skumulowały się teraz, w jednym dniu. Takie szczęście to mogę mieć tylko ja. Marzę o relaksującej kąpieli, albo o rozmowie w miłym towarzystwie. A jeżeli dziś stanie się jeszcze coś, co może mnie jeszcze bardziej zdenerwować to nie wiem czy ręczę za siebie. W pewnym momencie poczułam jak z kimś się zderzam.
W tym samym czasie… Leon
- Nie, nie, nie! – Rzuciłem dość głośno, idąc parkiem w
stronę przedszkola, do którego uczęszczał mój pięcioletni synek, Christopher. –
Cama, ale to było nie do przyjęcia, rozumiesz?! Natychmiast to wycofaj,
przecież to się zawali. Trzeba nanieść poprawki. I co się dzieje z tą
dekoratorką, wciąż poza zasięgiem? – W skupieniu słuchałem odpowiedzi na zadane
pytania, kręcąc raz po raz głową. Przecież z tymi ludźmi nie da się pracować.
Tysiąc razy mówiłem, że projekt Młodego jest zły, że on jest tylko stażystą i
to logiczne, że będziemy po nim poprawiać, ale nie. Wysłali go bez mojego
zatwierdzenia, narażając firmę na stratę grubych pieniędzy. Ale czy zdanie
prezesa się kiedykolwiek liczyło? – Moja droga, tyle razy Ci już mówiłem, że
Chris jest najważniejszy i nie zostawię go teraz, aby przylecieć i odkręcić bałagan,
który zrobiliście. Przed tym całym zamieszaniem powiedziałem, co macie zrobić.
Nie posłuchaliście to teraz posprzątajcie ten burdel, co zrobiliście. I to ma
być zrobione do szesnastej inaczej polecę wam po pensji. – Warknąłem,
rozłączając się. Zostawić syna na pastwę losu, też mi coś. Może gdyby Francesca
tutaj była i mogłaby się nim zająć, to miałbym więcej czasu dla pracy. Jest
jednak inaczej. Wychowuję syna sam od samego początku. Mały nie zna swojej
mamy. I właściwie nie często o nią pyta, chociaż czasami zastanawia się,
dlaczego jej nie ma, czy dobrze jej wśród aniołków i takie tam.
Zostało mi jeszcze pięć dni na dokończenie tego projektu.
Generalnie to wczoraj miał on być na biurku w gabinecie jakiejś kobiety, która
miała zająć się wystrojem wnętrz. Niestety nie można się z nią skontaktować,
toteż nie przekazałem jej, że jednak nie damy radę wcześniej i wraca pierwszy
termin. Nawet w sekretariacie nie odbierają. Nie rozumiem jak można być tak
nieodpowiedzialnym i olewać swoją pracę. Przecież to jest w jej obowiązku
odbierać telefony, a przede wszystkim w obowiązku jej sekretarki. Jakby Cama
dopuściła się czegoś takiego to zapewne bym ją zwolnił dyscyplinarnie przecież,
kto to widział? Zupełny brak szacunku do mojej osoby i mojego czasu.
Śpiesząc się, mijałem przechodniów w ogóle na nich nie
patrząc. Znałem miasto jak własną kieszeń. Idealnie zielona trawa, duże drzewa
i brązowe ławki, na których często siadałem, obserwując jak mój syn bawi się na
placu, jak biega z innymi dziećmi, uśmiecha się. Uwielbiałem ten widok. Był dla
mnie ważniejszy niż jakikolwiek inny. Szczęście mojego dziecka.
Christopher był słodkim pięcioletnim chłopcem, o brązowych
włosach i zielonych oczach. Jak na swój wiek był bardzo rezolutny i bystry.
Często wymyślał różne intrygi, próbując znaleźć mi nową żonę, a sobie mamę.
Praktycznie zawsze dotyczyły one Ludmiły, mojej przyjaciółki, a jego matki
chrzestnej, która właściwie zastępowała mu rodzicielkę i chodziła na różne
uroczystości z okazji dnia matki, dziecka, które odbywały się w przedszkolu.
Chris spędzał z nią dużo czasu i bardzo lubił jej towarzystwo. Do dziś lubi,
ale przestał nas swatać. Ludmiła pół roku temu wyszła za mąż i chłopczyk
stracił zapał, zrozumiał, że nic z tego nie wyjdzie. Teraz razem z nią czeka na
narodziny dziecka blondynki, która powiedziała mu, że będzie jego bądź jej
starszym bratem. Nie chce mu powiedzieć, jaka jest płeć dziecka, aby zrobić mu
niespodziankę, toteż Mały codziennie do niej dzwoni i pyta o samopoczucie jej i
jego rodzeństwa, które już kocha. Ile razy jesteśmy w domu jego ciotki i jej
męża, czy oni są u nas ten przytula się do jej brzuszka i mówi do niego, jak to
już nie może się doczekać aż będą razem śmigać po parku, opowiada o tym, jak
będzie go uczył robić babki z piasku, po czym dodaje, że można je robić tylko z
mokrego, bo suchy się nie lepi. Obserwujemy go z Fede z uśmiechem, sądząc, że
będzie świetnym starszym bratem. Ludmiła często głaszcze go przy tym po główce.
Traktuje go jak swoje dziecko i wszyscy o tym wiemy oraz to akceptujemy. W
końcu od lat zastępuje mu matkę.
Rozmyślając tak przez całą drogę, wspominając przeszłość nie
zauważyłem nawet, że doszedłem do dużego budynku przedszkola. Spojrzałem na
pomalowane w różne wzory ściany i uśmiechnąłem się szeroko, przyspieszając jeszcze
bardziej. Zauważyłem drzwi i w tym momencie na kogoś wpadłem.
Narrator
- Jak pan łazi? – Zapytała wkurzona na faceta, z którym się
zderzyła.
- Ja?! To pani na mnie wpadła, jak taka pokraka! – Krzyknął zdenerwowany szatyn, patrząc na nią
groźnie i powoli podnosząc się. Zmierzył ją wzrokiem i jak dżentelmen podał jej
rękę, którą ujęła.
- Ja pokraka? To pan
zachowuje się jak frajer! A teraz dziękuję za pomoc, spieszę się.
- Niech sobie pani wyobrazi, że ja też! - Warknął zły,
puszczając jej dłoń. Spojrzał na drzwi przedszkola i zauważył wychodzącego z
budynku syna.
- Pępek świata się znalazł. – Burknęła, wyczekując córki.
Zignorował zupełnie jej słowa, kucając i łapiąc syna, który wbiegł w jego
ramiona, krzycząc głośno. Wstał z nim, okręcając się lekko i całując jego
czółko i główkę. Kobieta nadal stała czekając na córkę, ale kątem oka
obserwowała zmianę nastroju szatyna. W jednej chwili był wkurzonym, spiętym
facetem, a teraz był aniołkiem. Czuły, roześmiany witał się z synem. Szatynce
zaimponowało to. Po chwili zobaczyła córkę, która z radością biegnie ku niej.
Lily wtuliła się w nogi mamy, a ta pogłaskała jej głowę i przywitała się z nią.
- Cześć, Lily. – Uśmiechnął się młodszy Verdas. – Mówiłaś,
że wychodzisz później, poczekałbym. – Dodał zalotnie tak, jak uczył go ojciec.
Leon spojrzał na niego i na kobietę z dziewczynką z niezrozumiałą miną.
- Nie trzeba było. – Powiedziała słodko i popatrzyła na mamę
– mamo, to jest mój nowy przyjaciel. – Powiedziała Lily – Chris to moja mama. –
Powiedziała – i tak jak mówiłam, jest wolna – szepnęła mu na ucho. – Przedstawmy ich sobie, bo będą tu stać jak
kołki.
- Tato, to moja przyjaciółka, opowiadałem Ci. A to jej mama.
A teraz idziemy na kawę, tylko się zachowuj. – Zaśmiał się uroczo, zacierając
rączki, a po chwili dołączył do niego szatyn. Pogłaskał malca po głowie i
spojrzał na kobietę.
- Leon. – Ponownie wyciągnął ku niej dłoń, a kiedy ją ujęła
pocałował lekko zewnętrzną część jej drobnej rączki. - Skarbie, ale nie
wiadomo, czy Pani ma czas.
- Violetta – przedstawiła sie szatynka.
- Mamo, proszę zgódź się! Chce się jeszcze pobawić z
Chrisem, a wy sobie pogadacie, bo w końcu oboje wychowujecie nas samotnie.
Bliżej się poznacie... Proszę! – Powiedziała mała, skacząc i ciągnąc
rodzicielkę za rękę.
- Lily, nie wiem czy to dobry pomysł...
- Ja nie mam nic przeciwko, jeśli o to chodzi. – Spojrzał na
syna, przygryzając wargę. Już dokładnie wiedział, o co chodzi. Kręcił głową
rozbawiony, a po chwili ukucnął i przywitał się z małą dziewczynką. – Miło mi
Cię poznać, Lily. Chris dużo o Tobie mówił.
- Tato! – Jęknął niezadowolony maluch, którego zawstydziły
słowa ojca toteż szybko ich rozdzielił i spojrzał swoimi zielonymi oczyma na
Violettę. Wiedział, że temu mało kto się opiera. – No proszę. Obiecuję, że
przez całą rozmowę będziemy grzecznie się bawić na placu. – Ułożył rączki jak
harcerz do przysięgi. – Tato, pójdziemy do tej kawiarni obok placu, gdzie
zawsze dobrze? – Skierował wzrok na ojca, wyczekując jego odpowiedzi. Ten
nieznacznie kiwnął głową, mówiąc, że jeżeli kobieta się zgodzi to on chętnie
pójdzie.
- Nie mogę sie oprzeć tym oczom. Przekonałeś mnie Chris. –
Uśmiechnęła się sie do niego serdecznie, a kiedy spojrzała na jego ojca jej
uśmiech trochę zbladł. Mały wziął rączkę Lily i razem wesoło szli, podskakując
w stronę kawiarni. Violetta roześmiała się sie na ten widok i razem z Leonem
zaczęli powoli iść za swoimi pociechami.
- Albo mi się wydaje, albo próbują nas swatać. Nie wiem jak
Lily, ale u Chrisa to norma. – Zwrócił się do szatynki, spoglądając to na nią
to na dzieci, idące z przodu. – Chris, tylko uważaj na Lily! I pamiętaj żeby
zatrzymywać się przed ulicami. – Polecił poważnie, wiedząc, że syn go posłucha.
Wychowywał syna sam i z tego powodu chłopczyk miał już wpajane pewne zasady.
Doskonale wiedział, kiedy może sobie pozwolić na więcej, a kiedy bezwarunkowo
musiał słuchać ojca. Słysząc jego słowa, obrócił tylko główkę, posyłając im
uśmiech, który miał komunikować to, że wie o tym doskonale. Leon pokręcił
głową, ale odwzajemnił uśmiech.
- Wychowuję Lily sama, więc raczej nie ma mnie z kim swatać.
Najczęściej przychodzą do nas moje przyjaciółki, więc sam wiesz. – Powiedziała
i roześmiała się – muszę przyznać, że wspaniale wychowujesz Chrisa. Słucha się
ciebie i widać, że jesteś jego autorytetem. Lily opowiadała mi, że jest bardzo
dojrzały jak na swój wiek i cieszę się, że zaczęli się przyjaźnić, bo jak
słyszę, co niektórzy w ich przedszkolu robią to aż mi się wierzyć nie chce. Też
lubisz chodzić na ten plac zabaw? – Zapytała widząc z oddali miejsce, do którego
zmierzali.
- Tak jak Ty ja też wychowuję go sam, dużo pracuję, chociaż
w sumie i tak za mało wedle niektórych. Poświęcam mu każdą wolną chwilę i nie
wyobrażam sobie życia bez niego. To prawda, że jest bardziej dojrzały niż inne
dzieci, ale Lily też, prawda? Nie mają jednego rodzica, toteż szybciej dorośli.
Musiałem go nauczyć pewnej dyscypliny, bo nie chcę, aby sprawiał kłopoty w
przedszkolu, opiekunce, czy Ludmile, która jest w ciąży. To z nią mnie zawsze
próbował złączyć. Jest jego chrzestną i zastępuje mu matkę. – Wzruszył
ramionami, uśmiechając się lekko. – Co do placu, to jest mi on obojętny. Chris
tu lubi przychodzić. Może biegać, nie musi aż tak uważać, jest piaskownica,
huśtawki i blisko kawiarnia, więc można się najeść, czy umyć. – To była prawda.
Chłopiec uwielbiał to miejsce i właściwie było to na rękę jego ojcu. W
momencie, kiedy temu młodszemu spadł lód, czy po prostu wybrudził się w
piaskownicy szli na herbatkę, albo czekoladę i zahaczali o łazienkę, gdzie
starszy Verdas doprowadzał młodszego do normalności, o ile to było możliwe.
Plac był wspaniale wyposażony. Był ogrodzony, toteż nie wchodziły tam
bezpańskie psy, ani nie jeździli tam rowerami. Miał piaskownicę, karuzelę,
drabinki i wiele, wiele innych. Dzieci mogły się tam wyhasać na całego, aby
potem w domu grzecznie zjeść kolację i iść spać. – Również cieszę się, że
zakolegował się z Twoją córką. Nie muszę się martwić, o jego bezpieczeństwo, bo
tak jak mówisz, niektóre dzieci cuda wyprawiają w przedszkolu.
- Tak, Lily jest bardzo odpowiedzialna i dorosła jak na swój
wiek. Tak samo jak ty musiałam ją tego nauczyć. Teraz to już nawet nie pamięta,
że to jakaś zasada, po prostu to wie i pamięta o tym. Z pracą mam podobnie jak
ty, ale ja często mogę pracować w domu, więc spędzam czas z Lily. – Stwierdziła
i spojrzała na dzieci. – Pamiętajcie żeby uważać na siebie! I nie wychodźcie za
bramę placu, dobrze? W razie, czego jesteśmy tam. – Violetta dała ostatnie
wskazówki dzieciom, gdy byli już przy placu zabaw. Oni grzecznie przytaknęli i
obiegli na huśtawki. Usiedli na nich i zaczęli się bujać i rozmawiać. Violetta
i Leon jeszcze przez chwilę na nich popatrzyli, pomachali i i razem poszli do
kawiarni.
- Chris też niby pamięta, ale czuję się bezpieczniej jak mu
to jeszcze przypomnę. Bądź, co bądź to jeszcze dziecko i jak jest czymś
zafascynowane to często się zapomina. – Uśmiechnął się mężczyzna, patrząc na
kobietę i odsuwając jej krzesło. Kiedy usiadła, on zajął miejsce na przeciwko
niej i spojrzał w okno, wyglądając pociech. W momencie jak je zobaczył
przeniósł swój wzrok na kobietę. – Też mogę pracować w domu i często o robię
jak Chris śpi. Ale prowadzę swoją firmę i często jestem potrzebny. – Mruknął
niezadowolony, odbierając od kelnera karty dań. Jedną z nich podał swojej
towarzyszce.
- Doskonale Cię rozumiem! Też prowadzę własną firmę i nie
powiem, mam czasami ochotę niektórym poobrywać głowy. Zwłaszcza, kiedy dzwonią,
że jestem niezbędna, ja załatwiam opiekunkę dla Lily, denerwuję się, bo nie
wiem, co się tam dzieje, bo nikt nie jest w stanie mi powiedzieć, jadę tam na
złamanie karku , a później okazuje się, że to drobnostka i już jest ok. Wtedy
to mam ochotę zrobić masowe zwolnienia. – Powiedziała i widać było, że nie
kłamie. – Wielu rodziców nie umie w ułamek sekundy zmienić swojego humoru, bo
przyszło dziecko. Ty opanowałeś to do perfekcji. To bardzo dobrze o Tobie
świadczy. A tak poza tym, czym się zajmujesz?
- Właśnie tak. Albo jak nie wykonają Twojego polecenia i
zrobi się przez to straszny bałagan, a potem dzwonią, bo musisz przyjechać i to
ogarnąć. – Westchnął na wspomnienie dzisiejszej sytuacji. – Jestem inżynierem.
Wiesz, plany domów, konstrukcje, a potem firma przyjaciele je buduje. Mamy taką
pod tym względem spółkę. A Ty? – Spojrzał na nią zaciekawiony. Jeszcze nigdy
tak dobrze nie rozmawiało mu się z kimś innym niż Ludmiła, czy Fede.
- Jestem dekoratorką wnętrz. Mam mała firmę i jeżeli jest
jakieś duże zlecenie to ja je biorę i wszystko scalam. Kiedy budynek jest
gotowy do malowania i robienia różnego rodzaju rzeczy to wkraczam z ekipą i
robię różne rysunki, plany wszystko musi wyjść perfekcyjnie. Najbardziej nie
lubię jak zleceniodawca mówi mi, że projekt będzie w jakimś konkretnym
terminie, my czekamy, a później okazuje się, ze ktoś coś wcześniej zepsuł i
trzeba czekać i wstrzymywać pracę. – Powiedziała, przypominając sobie sytuację
z wczoraj.
- Tak, to też jest straszne. Jestem właśnie w takiej
sytuacji. Pierwotnie termin był na koniec tego tygodnia, ale wszystko szło
dobrze i moja sekretarka zadzwoniła i powiedziała, że będzie na wczoraj.
Tymczasem projekt wykonywał stażysta i miałem go dostać do poprawki, ale jakimś
cudem go nie dostałem do tej pory, co więcej podobno go wysłali, teraz to
odwołują, a nie możemy dodzwonić się i powiadomić o opóźnieniu. Nie znoszę
pracować z ludźmi, z którymi nie ma kontaktu. – Mruknął niezadowolony. –
Przepraszam, zadzwonię do nich i dowiem się czy mogę już odebrać te plany, ok?
– Kiwnęła nieznacznie głową. Z Leonem rozmawiało się jej świetnie. Zachowywali
się jak starzy przyjaciele, a znali się pół godziny. Mieli ze sobą wspólne
tematy, tak samo samotnie wychowywali dzieci i mają podobne problemy. Violetta
czuła, że Leon nadaje się na przyjaciela i sądzi, że pomyliła się dziś, co do
niego. Teraz, kiedy siedzą tak razem, zauważyła jak szatyn kocha syna, troszczy
się o niego. Bardzo jej to imponuje.
W pewnej chwili
spojrzała w okno i zobaczyła, że nie ma tam dzieci. Zaniepokoiła się, ale zaraz
okazało się, że biegną w kierunku kawiarni. Już po chwili oboje zmachani i
uśmiechnięci byli koło nich.
W tym samym czasie…
- Oni do siebie pasują. – Stwierdziła Lily, patrząc na mamę
i Leona, którzy weszli do kawiarni i usiedli razem przy oknie. Prawdopodobnie,
by mieć oko na swoje pociechy.
- Racja. – Odparł pięciolatek. – Szli spokojnie przez całą
drogę. A widziałaś ich miny, jak się odwróciliśmy? – Uroczo przygryzł wargę,
przypominając sobie zadowolone spojrzenia swojego ojca i matki dziewczynki.
Uśmiechnął się szeroko. – Pomożesz mi? Będziemy się częściej spotykać we
czwórkę. Co powiesz na wesołe miasteczko po obiedzie? Namówię tatę, Ty mamę i
się przypadkowo spotkamy? – Spojrzał jej prosto w oczy, dodając, że obiad jedzą
o czternastej, jak Leon wraca z pracy.
-Czyli swatamy rodziców? Mi się to podoba, twój tata jest
fajny i przystojny. Pasują do siebie. A poza tym gdyby wzięli ślub bylibyśmy
rodzeństwem i może moja mama urodziłaby nam rodzeństwo. Mama już dziś pewnie
nie idzie do pracy, więc ją poproszę. Spotkajmy się przy kole młyńskim.
Usiądziemy obok siebie, a oni obok siebie, a mama ma lęk wysokości i przytuli
się do twojego taty. A teraz goń mnie! – Krzyknęła wesoło, klapnęła lekko
chłopca w ramię i zaczęła uciekać.
- Ej, to nie fair! Oszukujesz! – Krzyknął chłopczyk i zaczął
gonić przyjaciółkę. Przebierał swoimi małymi nóżkami, przecinając zieloną trawę,
aż w końcu ją dogonił. – Dobra, tam się spotkamy. A teraz Ty gonisz! – Zaśmiał
się i zaczął uciekać, chowając się za karuzelą i drabinkami, aby nie miała zbyt
prostej drogi do niego, a przy okazji łatwiej mu było uciec.
- Dobra, nie mam już siły. – Powiedziała Lily, zatrzymując
się na środku placu zabaw podczas zabawy w berka. – Idziemy do piaskownicy? –
Zapytała chłopca, który stanął obok niej – tam obgadamy szczegóły naszej akcji
– dodała szatynka.
- Jestem za. – Rzucił zmęczony chłopczyk, opierając dłonie
na kolanach i oddychając głęboko. – Ale może najpierw chodźmy do rodziców się
czegoś napić, co?
- Dobry pomysł. Zobacz jak ładnie razem wyglądają, trochę
jakby byli na randce. Coś czuję, że nawet bez naszej pomocy zakochają się w
sobie… - Powiedziała dziewczynka, ściągając na siebie uwagę kolegi z
przedszkola – ścigamy się do kawiarni? – Zapytała z uśmiechem łobuza.
- Możemy się ścigać. – Odparł chłopczyk, ustawiając się w
pozycji startowej. – Uwaga i start! –
Krzyknął niespodziewanie i ruszył przed siebie, oglądając się czasami za
siebie, by sprawdzić, czy przyjaciółka biegnie za nim. Po chwili wbiegli razem
do kawiarni, robiąc przy tym sporo hałasu i zamieszania, po czym przytulili się
do kolan swoich rodziców.
Leon chwycił syna i posadził
sobie na kolanach, uśmiechając się szeroko. Rodzice zamówili im lody i coś do
picia i razem rozmawiali.
- Mamo, mogę iść jeszcze się pobawić?- zapytała Lily.
- Wiesz co, już raczej nie. Musimy wracać do domu. –
Violetta widziała, że mała posmutniała.
- Nie martw się, Lily. My też już idziemy, bo muszę odebrać
dokumenty. – Odparł dorosły mężczyzna i poczochrał włosy swojego syna. – Jutro
spotkacie się w przedszkolu i będziecie mogli się pobawić, a po zajęciach,
jeżeli nic się nie wydarzy to możemy też tutaj przyjść. Jeśli Twoja mama nie ma
nic przeciwko. – Posłał jej szeroki uśmiech i przeniósł wzrok na szatynkę, do
której również się uśmiechał. Odwzajemniła jego uśmiech i przeniosła wzrok na
córkę
- Widzisz Lily? I tak już Leon i Chris muszą iść. Zobaczycie się jutro. - Powiedziała i po kłótni zapłaciła wraz z Leonem za desery, a później razem wyszli z kawiarenki
- To do zobaczenia - rzekła i cmoknęła szatyna w policzek – cześć Chris!- krzyknęła Lily i każdy poszedł w przeciwną stronę. Leon z Chrisem odpowiedzieli z uśmiechem, a chłopczyk jeszcze zawołał za przyjaciółką. Podbiegł do niej i przytulił.
- Widzisz Lily? I tak już Leon i Chris muszą iść. Zobaczycie się jutro. - Powiedziała i po kłótni zapłaciła wraz z Leonem za desery, a później razem wyszli z kawiarenki
- To do zobaczenia - rzekła i cmoknęła szatyna w policzek – cześć Chris!- krzyknęła Lily i każdy poszedł w przeciwną stronę. Leon z Chrisem odpowiedzieli z uśmiechem, a chłopczyk jeszcze zawołał za przyjaciółką. Podbiegł do niej i przytulił.
- Jutro omówimy plan. – Szepnął jej cichutko na uszko. L eon patrzył na niego z uśmiechem, podobnie
jak Violetta. W pewnym momencie przenieśli na siebie spojrzenia i uśmiechnęli
się szeroko. Widać było, że młodzi się lubią. Zresztą nie tylko młodzi. Starsi
też nie stronili od siebie. Christopher odsunął się od przyjaciółki – cześć, do
widzenia Pani Violetto. – Powiedział raz jeszcze i podbiegł do ojca, z którym
za rękę udał się do firmy.
~*~
Dziękuję za ponad 50 tysięcy wyświetleń. To naprawdę wiele dla mnie znaczy, nie myślałam, że osiągnę tak dużo w tak krótkim czasie.
Wiem, że OS miał być pt. Ochroniarz, ale tego nie mam napisanego, a ten pisałyśmy z Suzy już wcześniej i wystarczyło go dokończyć, więc żeby było szybciej poprosiłam o to, abym mogła go wstawić z tej okazji, za co jej serdecznie dziękuję!
Co do tej całej sprawy z Julią (Leoś moim mężem ♥) to cóż. Stoi ona nadal w miejscu. Dziękuję tym, co ze mną są. Jednak proszę Was o to, aby uważać na to, co się pisze. Internet to taka przestrzeń, z której nic nie ginie i wszystko jest monitowane przez policję. Dziewczyny, uważajcie. Bo czasami jej by coś się stało, a to Wy będziecie o to podejrzane, bo kiedyś coś napisaliście. (Dla przykładu powiem, że niedawno w moim mieście była sytuacja taka, że ktoś napisał na kogoś, że jest kaleką i go obrażał na fb. Dopatrzyła się temu policja, która oczywiście ma do tego wgląd i facet, ze względu na to, że to nic takiego został tylko wyrzucony ze studiów). Po co Wam to?
Julio, jeżeli to czytasz to wiedz, że nie przyjmuję przeprosin, które napisałaś Miśce, żeby napisała mi. To w Twoim interesie jest żeby mi je przekazać, nie w jej. To Ty zrobiłaś coś złego, co podlega karze i dobrze o tym wiesz. Nie masz 3 lat. Nie wiem, bałaś się napisać? Prawdę mówiąc, nie obchodzi mnie to. Powinnaś wziąć odpowiedzialność za swoje czyny, przeprosić i sprostować to u siebie. O nic więcej nie prosiłam. Nawet na to nie było Cię stać. Lepiej było zachować się jak tchórz i usunąć aska. Nie wiem, czy Ci współczuć, czy się śmiać.
Mam też prośbę do Was. Jeżeli którekolwiek z Was zauważy, że ktoś kopiuje moją historię, czy też tak jak wyżej wymieniona Julia przywłaszcza sobie bloga to proszę o informację. Nie siedzę na blogach całymi dniami, żeby zawsze to kontrolować. Jeżeli sytuacja się powtórzy to blog będzie najprawdopodobniej dla wybranych. I z góry mówię, że nie każdy, kto zostawi maila będzie zaproszony. Nie mam żadnego kontaktu do osoby, która skopiowała, a nie chciałabym jej zapraszać, bo to miałaby być dla niej kara. Toteż zaproszenie dostaną te osoby, które podadzą maila i skomentowały któryś rozdział.
Póki co, jednak tego nie robię i mam nadzieję, że robić nie będę musiała. Za opóźnienie w rozdziale możecie podziękować koleżance. Przykro mi, ale nie miałam chęci się zabrać do pisania. Dalej nie mam, więc nie wiem, kiedy pojawi się coś nowego.
To chyba wszystko.
Kto przetrwał do końca niech w komentarzu napisze "Przetrwałam".
Pozdrawiam,
Candy.
Zajebiste :3
OdpowiedzUsuńjeju ale to jest słodkie ^ :D
hehe jak takie slodkie dzieci potrafią tyle zdzialąć <3 :D
nie mogę się doczekać następnego :** :D
hehe " Przetrwałam"
<3 kocham cię i wiem są wakację więc się baw !! :D
Przetrwałam ! :)
OdpowiedzUsuńCudowny jest ten os ♥♡♥ postarałyście się dziewczyny :-)
Ten pomysł z dzieciaczkami cudny ! <3
Candy bardzo mi przykro , że coś takiego Cię spotkało. Jestes super bloggerką i życzę Ci jak najlepiej.
Świat schodzi na psy.-_- . Mam nadzieję , że sprawa się wyjaśni i dziewczyna pójdzie po rozum do głowy.
Mimo wszystko Życzę udanych wakacji :-):-)
Pozdrawiam :-*:-*
przetrwałam :D
OdpowiedzUsuńświetny OS, nie mogę się doczekać następnej części :) naprawdę.
niesamowity pomysł, jestem pod szczególnym wrażeniem :)
pozdrawiam i życzę 'weny' na kolejne rozdziały, jak i następną część tego cuda :)
Genialne! ♥
OdpowiedzUsuńZaczyna się swatanie Leona i Violetty, przez ich własne dzieci :D
Wy to dopiero pomysłowe jesteście ;D
Będzie zabawa xD
Pozdrawiam, całuję i oczywiscie 'Przetrwałam' :*
"Przetrwałam" suuper One Part, po prostu kochaane te dzieciaki :D nie mogę się doczekać zarówno koliejnej części jak i rozdziału :D
OdpowiedzUsuńjulka001
Napisałyście wspaniałego OS
OdpowiedzUsuńChris jest taki słodziusieńki.
I Lily też jest słodziusieńka.
Wpadłyście na oryginalny pomysł.
I jest bardzo dużo przemyśleń z perspektywy bohaterów.
A ja to uwielbiam.
Życzę dużo dużo weny i czekam na następny.
"Przetrwałam".
Przetrwałam ; p
OdpowiedzUsuńOS chyba najlepszy jaki do tej pory czytałam!!!
Lily i Chris najlepsi ♡♡♡
Czekam z niecierpliwością na 2 cześć !♡
Buziaki ;**
Przetrwałam .!
OdpowiedzUsuńŚwietny OS *-*
I ogólnie blog jest wspaniały *.*
Czekam na 2 część <3
I na rrozdział :*
Pozdrawiam . Buziaki :-* :-*
Paula <\3
hah <3
OdpowiedzUsuńPrzetrwałam :*
Świetny OS :*
Przetrwałam :*
OdpowiedzUsuńSuper OS już czekam na następny :)
Takie dzieci i już takie plany hehe :D
Buziaki <3
Super ! Jej to było takie słodkie,zabawne ,ale też niewinne ! Jej nie mogę się doczekać następnej części ! Jestem ciekawa ich reakcji kiedy dowiedzą się ,że to oni mieli wejść w współprawcę... oj będzie się działo XD Ciekawi mnie też czy plan maluchów wypali i jak szybko i w jakich okolicznościach dojdzie do tego ,że się pokochają :) Jej <3 piszczę z radości !
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam ! Weny życzę ! Agata
Cudowny OS !!
OdpowiedzUsuńPrzetrwałam !!! ;)
Czekam na rozdziałek i kolejną część !! ~ Julka ♥
Zajebisty . Uszanowanie dziewczyny
OdpowiedzUsuńPrzetrwałam
OdpowiedzUsuńOne Shot boski :)
Nie ma to jak dzieci które chcą ze swatać swoich rodziców ^_^
Czekam na kolejną część i rozdzialik :)
Kocham <3 **
Przetrwałam ;3
OdpowiedzUsuńOjejku to było wspaniałe ! Małe dzieci a takie mądre <3
Przetrwałam :D
OdpowiedzUsuńOne shot jest świetny <3
Czekam na kolejną część i mam nadzieję, że rozdział niebawem się pojawi :*
Życzę weny! xxx
~KatePasquarelli
PRZETRWAŁAM! Nie rób nam tego :< czytam Twojego bloga od początku i gdybym musiała teraz to przerwać to naprawdę bym oszalała..! I nie przejmuj się tą dziewczyną, nim jest warta jakiejkolwiek uwagi :) PISZ DALEJ! WENY, KOCHANA! <3 ~ Wierna Czytelniczka :)
OdpowiedzUsuńPrzetrwałam!
OdpowiedzUsuńJestem leń! Nie komentuje ale czytam od początku wszystko! Uwielbiam twojego bloga i jeżeli zobaczę że ktoś kopiuje twoje opowiadanie bądź przywłaszcza twojego bloga poinformuje cię.
Przetrwałam<3
OdpowiedzUsuńOoooo<3
-Jutro omówimy plan-szepnął jej cichutko na uszko.
Jakie te dzieci słodkie :D
Christopher i Lily<3
Piękne imiona :D
Nie przejmuj się tą dziewczyną.
Pewnie to jakaś małolata, która z pewnością Ci zazdrości talentu i bloga.
Po prostu sama nie umie czegoś wymyślić, więc kopiuje od Ciebie.
Jak mogę ją opisać w jednym słowie?
Hmmm...
Już wiem! :D
Żałosna,żałosna i jeszcze raz żałosna!
Ona chce tylko zwrócić na siebie uwagę :D
Więc nie przejmuj się<3
Jesteśmy z tobą<3
Te Amo<3
Tini Blanco<3
Przetrwałam
OdpowiedzUsuńprzetrwałam
OdpowiedzUsuńA fajna historia :)
Te dzieci są takie mądre :D
To do następnego ;*
Przetrwałam xd
OdpowiedzUsuńAle super ten OP :*
Lily i Chris są tasy słodcy ! <3
León i Violetta idealne do siebie pasują ;3
Jestem tu nową czytelniczką :) Nie dawno skończyłam czytać wcześniejsze rozdziały i OS i jestem zachwycona Tobą ! <3 Naprawdę świetnie piszesz dziewczyno ! :*
A co do Julii to jest bardzo złym człowiekiem . ;p Jak ona mogła przywłaszczyć sobie twojego bloga - twoją własność . Ja tego nie pojmuję ... I nie nawidzę takich ludzi -.- Ktoś się stara a tu nagle .. Bum ! I jakaś osoba przywłaszcza sobie czyjegoś bloga ! ;p
Czekam na kolejną część tego cudownego OP i pozdrawiam :*
Rozaliaa Blanco ♥
Przetrwałam :D
OdpowiedzUsuńTen OS się świetnie zapowiada :3333333
Lily i Chris są tacy uroczy <333333333
Przepraszam że nigdy nie komentuję :C
Ale mi sie nie chcę, i nie mam czasu...
Dzieci! Jestem z wami ♥
Czekam, na rozdział (może wróci chęć) i na kolejną część:D
Gabson <3
Przetrwałam !
OdpowiedzUsuńOS cudowny !
Taki oryginalny :*
Podoba mi się wszystko :)
Przetrwałam :D Hehhe :)
OdpowiedzUsuńOczywiście rozumiem cię co do tej całej akcji.
Nigdy nie komentowałam chociaż czytam na bieżąco :)
Cudowny OS :*
Pozdrawiam :**
Jejku *-*
OdpowiedzUsuńTo było bardzo urocze *-*
Piękny OS, ja już chcę następną część !
Przetrwałam xdd
Marthy ;*
Aaaa <3
OdpowiedzUsuńŚlicznie *-*
Najlepszy OS jaki w życiu czytałam :)
Zapraszam do siebie --> http://cicheaniolylondyn.blogspot.com/
http://historieleonettypolska.blogspot.com/
Przetrwałam :)
OdpowiedzUsuńNajlepszy OS jaki czytałąm od ostatniego miesiąc, jak nie więcej :)
Naprawdę wam się udał :)
Przetrwałam !XD
OdpowiedzUsuńŚwietny OS ;))))
Przetrwałam ;)
OdpowiedzUsuńOS BOSKI !
Słooooodkie <3 gdyby nie rodzice dzieci były by świetną parą <3
zapraszam do mnie leonetta-odpierwszejchwili.blogspot.com
PRZETWAŁAM:)
OdpowiedzUsuńGenialny OS. Jeden z najlepszych, a czytam ich wiele.
Co do rozdziału rozumiem sytuację i poczekam na niego ile będzie trzeba:)
Super os nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńP.S - Zapraszam na mojego bloga. Mam nadzieję, że będą komentarze ;*
http://odcierpieniadomilosci-leonetta.blogspot.com/
Przetrwałam!♥
OdpowiedzUsuńTak...OS jest cudny uroczy wspaniały wciągający trzymający w napięciu słodki i... Jakie są jeszcze określenia? No cóż, nie wiem, ale wiem to że tego się słowami nie da zastąpić!;*
A co do Julki... No, nie zachowała się dobrze i w sumie racja z tym, że powinniśmy uważać na słowa. Cieszę się przede wszystkim, że nas przestrzegłaś, wiele osób po prostu zachowuje to dla siebie. Tak więc dziękuję! :)
Nie przejmuj się! Pozdrawiam i życzę weny!;*
Mańka ♥;*♥;*♥
opowiadanialeonivilu.blogspot.com---------> Zapraszam do mnie!;*♥
Przetrwałam !!! Zejebisty rozdział. Czekam na next rozdział i. on Shota :* Pozdro <3
OdpowiedzUsuńSuper OS!!Chciałabym,aby była dalsza część.<3 Świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńŻyczę bardzo dużo weny.<3
Przetrwałam ^^
OdpowiedzUsuńBardzo fajny OS :) Historia jest bardzo oryginalna, a dla mnie to jest ważne :) Do tego wszystko jest pięknie opisane. Z niecierpliwością wyczekuję następnej części <3
A co do tej sprawy z askiem... Uważam, że to podłe przywłaszczać sobie cudzego bloga. Ja bym się na to nie zdobyła. Mam nadzieję, że złodziejka niedługo przeprosi.
K.C.
Kiedy nastepna czesc?
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam pojęcia. Suzy była na wakacjach i nie było możliwości, aby napisać kolejną część, jednak takowe są zaplanowane, więc kiedyś się na pewno pojawią ;D
Usuń