poniedziałek, 11 września 2017

24. Odczep się od mojej kobiety! |Przeczytaj informacje na końcu

Violetta
Po powrocie do domu niemal od razu skierowałam się do kuchni, aby dokończyć obiad, który zaczęłam rano. Leon poszedł do salonu, gdzie rozłożył dokumenty i zaraz po tej czynności przyszedł do kuchni. Już w oddali słyszałam jego kroki toteż nie byłam zaskoczona, kiedy poczułam jego dłonie na mojej talii, a później brzuchu. Ułożył głowę na moim ramieniu i delikatnie cmoknął mój policzek. Uśmiechnęłam się mimowolnie i przekręcając głowę w bok, szybko musnęłam jego usta.
- Nie rozpraszaj mnie, bo przypalę obiad – szepnęłam prosto w jego usta i odwróciłam się w stronę garnków, czując, że Leon nic nie robi sobie z moich słów.
- Ale Kochanie – zaczął, po czym zamilknął, jakby szukał odpowiednich słów – co Ty na to, abyśmy przetestowali wytrzymałość nowych mebli w kuchni? – Wymruczał mi na uszko, przygryzając jego płatek, czym spowodował, że zadrżałam. Ewidentnie próbował mnie tym zachęcić do zabawy, ale ja nie miałam zamiaru się zgodzić. W końcu jeszcze niespełna godzinę temu prawie miział się z jakąś laską. I mówcie sobie, co chcecie. Ja WCALE nie jestem zazdrosna.
- O ile sobie przypominam Ty masz dużo pracy, a ja robię obiad. Nie ma opcji – stwierdziłam, łapiąc jego dłonie i próbując je zdjąć ze swojego brzucha. Z marnym skutkiem, ale próbowałam.
- Obiad możemy zamówić, a praca nie zając. Nie ucieknie – szeptał mój narzeczony, całując już teraz moją szyję. Mimowolnie odchyliłam głowę, ułatwiając mu tym samym dostęp. Uśmiechnęłam się pod nosem złośliwie i odłożyłam łyżkę, którą mieszałam zupę. Odwróciłam się do niego przodem, zarzuciłam mu ręce na szyję i wpiłam się w usta. Nie musiałam długo czekać, aby odwzajemnił pocałunek. Już po chwili poczułam jak jego  silne dłonie unoszą mnie i po chwili wylądowałam na blacie. Zarzuciłam mu nogi na biodra, przywierając do niego jak najmocniej i delikatnie zaczęłam się o niego ocierać. Jedną rękę również zabrałam z jego karku i ułożyłam na przyjacielu, którego postanowiłam nieco pobudzić. Czułam przez materiał spodni jak rósł oraz słyszałam odgłosy zadowolenia, wydobywające się z ust mojego kochanka, który sięgnął dłońmi do zamka mojej sukienki. Odepchnęłam go lekko, aczkolwiek zdecydowanie i zeskoczyłam z blatu.
- Wracaj do pracy. Albo sprawdź, czy ta Twoja lafirynda nie będzie chętna – rzekłam ironicznie i szybko musnęłam jego usta, po czym wróciłam do gotowania. Słyszałam jęk niezadowolenia, ale nie spojrzałam na niego. Odwróciłam się dopiero, kiedy wychodził. Biedaczek.
***
Następnego dnia postanowiłam, że wyciągnę Leona na zakupy do centrum handlowego, które było otwarte na tyle długo, że spokojnie mogliśmy to ogarnąć po naszej pracy. Już wczoraj wyszliśmy przed czasem. Nie możemy dawać złego przykładu. Wiedziałam, że mój partner nie jest chętny na ten wypad, ale obiecałam mu, że pójdziemy do sklepu z bielizną, więc się zgodził. Sam jeszcze nie wie, na co. Dalej jestem na niego zła, za wczorajszą akcję, więc mam zamiar trochę go pomęczyć na zakupach.
Czas w pracy minął mi na planowaniu mojej słodkiej zemsty. Postanowiłam przeciągnąć go po wszystkich sklepach z ciuchami i butami, zmuszając go do dźwigania zakupów. W następnej kolejności postanowiłam zahaczyć o drogerie i perfumerie. Dopiero na sam koniec postanowiłam pójść do obiecanych sklepów z bielizną. A i tam miałam zamiar pogrymasić i przede wszystkim pokazywać mu się w dosłownie każdym komplecie i jednocześnie nie pozwalając mu się dotknąć. Myślicie, że przesadzam? Nie? To dobrze. Ja również uważam, że to adekwatna kara.
Kiedy w końcu nadeszła godzina zero weszłam do gabinetu ukochanego i usiadłam mu niewinnie na kolana, przytulając się leciutko.
- Idziemy? – Szepnęłam mu na uszko i cmoknęłam go w usta, po czym spojrzałam mu niewinnie w oczy.  Zmarszczył nos, zupełnie jakby się zastanawiał, ale po chwili pokiwał głową. Zadowolona z siebie zeskoczyłam z jego kolan i ruszyłam do wyjścia. Zatrzymałam się przy drzwiach, słysząc jego śmiech. Spojrzałam na niego z niezrozumieniem w oczach, ale nie skomentował swojego zachowania. Chwilę później byliśmy już w windzie, kierując się do wyjścia z budynku.
***
Od dobrych trzech godzin chodzimy po sklepach. Kiedy patrzę na Leosia i jego minę chce mi się śmiać, ale się powstrzymuje i czerpię z tych zakupów tyle, ile się da. Przed chwilą nawet zmieniłam nieco plany i zahaczyłam o sklep dziecięcy. Skoro Leon chce mieć ze mną dzieci to stwierdziłam, że czemu nie. Niech się przyzwyczaja. Niewiele myśląc kupiłam 2 pary malutkich bucików. Jedne w kolorze żółtym, a drugie w niebieskim i w głowie już sobie ułożyłam, kiedy ich użyję i w jaki sposób. Myślę, że to będzie fajna niespodzianka. Leon widząc, co kupuję zrobił dziwną minę, ale poinformowałam go, że nie jestem w ciąży. Chwyciłam go za krawat i pociągnęłam do kolejnego sklepu. Tym razem tego z bielizną. Zmęczony już Leoś usiadł przed przymierzalniami i nawet nie pomagał mi wybierać kompletów. Zrobiło mi się go na tyle żal, że postanowiłam, iż to jednak będzie ostatni sklep.
Przeglądając tak bieliznę zauważyłam przyglądającego mi się mulata. Kiedy się uśmiechnął, niepewnie odwzajemniłam uśmiech, po czym wzrokiem poszukałam narzeczonego. Chwilę później nieznajomy stał już obok, wyciągając w moim kierunku bardzo wycięty komplecik. Przełknęłam ślinę, kręcąc głową.
- Wydaje mi się, że to nie jest mój styl – stwierdziłam niepewnie. Bałam się go. Jego oczy nie wskazywały na to, że jest to miła osoba. Złapał mnie za rękę a drugą przejechał po mojej twarzy. Cofnęłam się o krok, ale zaraz poczułam szarpnięcie i znalazłam się w ramionach nieznajomego.
- A mnie się wydaje, że będziesz w nim świetnie wyglądała. Przekonamy się? – Wymruczał mi do ucha. Odwróciłam głowę, nie chcąc na niego patrzeć. Cała się trzęsłam. Byłam sparaliżowana. Nie mogłam z siebie wydobyć żadnego dźwięku. Czując jego rękę na moim pośladku w moich oczach zebrały się łzy. Cholera, Leon, gdzie Ty jesteś?!
Jak na zawołanie pojawił się mój książę, który oderwał ode mnie mężczyznę i uderzył go w twarz, po czym próbował się na niego rzucić. Szybko wtuliłam się w niego, powstrzymując ukochanego od niepotrzebnej bójki. Nie chciałam, aby miał problemy.
- Nigdy więcej nie waż się jej dotknąć – wycedził, przytulając mnie mocno. Czułam, jak ma napięte wszystkie mięśnie. Był zdenerwowany. – Słyszysz? Odczep się od mojej kobiety – dodał, zabierając komplet, który wciskał mi nieznajomy. Odłożył wszystko na miejsce i pociągnął mnie w stronę krzeseł, gdzie zostawił nasze pakunki. Pospiesznie wyprowadził mnie ze sklepu, warcząc do mijanej kierowniczki, że wniesie skargę. Zwolnił dopiero, kiedy byliśmy w odległości stu metrów od sklepu. – Wracamy do domu? – Pogłaskał mnie po policzku, patrząc mi głęboko w oczy. Był przejęty. Pokręciłam przecząco głową.
- Obiecałam Ci sklep z bielizną. – Szepnęłam, starając się uspokoić. Musnęłam jego policzek – dziękuję. – Uśmiechnęłam się lekko. Byłam mu tak wdzięczna, że zapomniałam już o tym, że mam się zemścić i postanowiłam go nagrodzić. W domu. Z nową bielizną.
- Ale nie musisz – szepnął tak jak ja. Odwzajemnił uśmiech, a ja chwyciłam go ponownie za krawat i pociągnęłam w stronę kolejnego sklepu z bielizną. Tym razem jednak nie usiadł. Był obok mnie, chcąc uniknąć podobnej sytuacji. Wybrałam kilka kompletów. W tym jeden jeszcze bardziej wycięty niż proponował mi zaczepiający mnie mężczyzna.
- Chcesz zobaczyć? – Spytałam, machając mu seksowną bielizną przed nosem. Zagryzł wargę.
- Obawiam się, że jak Cię zobaczę to będę miał problem, aby spokojnie wyjść i dotrzeć do domu. – Stwierdził, a ja się zaśmiałam. Nie powiem. Było mi to na rękę. Zabierając po drodze jeszcze kilka par biustonoszy i koronkowych fig. Przymierzyłam szybko wszystko i z zadowoleniem stwierdziłam, że wszystko pasuje. Ubrałam się i wyszłam, kierując się po ukochanego. Razem udaliśmy się do kasy, a następnie do domu.
***
Po wejściu do domu, wzięłam od ukochanego torby i poszłam do naszej sypialni, aby wszystko pochować. Kierując się na górę, poprosiłam, aby Leon wybrał jakiś film, który moglibyśmy dzisiaj obejrzeć. Ja w tym czasie postanowiłam się przyszykować. Pochowałam rzeczy, zostawiając najbardziej seksowny komplet, który dzisiaj kupiłam, a z szafy wyciągnęłam satynowy szlafroczek, który ledwie zakrywał pośladki. Z tym zestawem pomaszerowałam do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i się ubrałam. Zeszłam na dół, pilnując, aby szlafroczek wszystko dokładnie zakrywał. Leon siedział na przygotowanej sofie.
- Wybrałem „to tylko sex” – stwierdził, kiedy weszłam. Kiwnęłam głową.
- Idź pod prysznic, ja przygotuję przekąski – poinstruowałam go. Bez zbędnych komentarzy skierował się na górę, a ja do kuchni. Chwilę później wszystko zaniosłam już do salonu, gdzie dwadzieścia minut później doszedł Leon.
***
Przez cały film grzecznie leżeliśmy, wtuleni w siebie, zajadając się od czasu do czasu przekąskami, pijąc wino, bądź skradając sobie pocałunki. Kiedy wyświetliły się napisy końcowe wyswobodziłam się z objęć ukochanego i wstałam. Podeszłam do lampki nocnej i ją zapaliłam.
- Kochanie… - szepnęłam, zwracając na siebie uwagę Leona. Zaczęłam powoli rozwiązywać szlafrok – pograjmy w tenisa – dodałam, kiedy zbędny ciuszek leciał na podłogę, sprawiając, że stałam przed nim w samej skąpej, czarnej bieliźnie. Widziałam jak jego oczy momentalnie pociemniały. Zagryzłam wargę, patrząc jak Leon jakby w amoku pokonuje dzielącą nas odległość. Nie musiał nic mówić. Jego mimika doskonale pokazywała to, co teraz czuł. Cieszyłam się, że tak na niego działam.

- Dzisiejsza? – wychrypiał zmysłowo. Skinęłam głową i okręciłam się dookoła siebie, pokazując mu się z każdej strony. Leon wyłączył telewizor, po czym zgasił światło. Ułamek sekundy po tym, jak w pokoju zrobiło się ciemno poczułam na swoich ustach żarliwy pocałunek ukochanego i zostałam podniesiona w górę. Leon ruszył w dobrze znanym nam kierunku. Prosto do naszej sypialni.

~*~
Witajcie!
1. Rozdział napisałam już w sobotę. Chciałam Wam dać jednak trochę czasu na przeczytanie poprzedniego. :) Chcę jak najszybciej skończyć pisać to opowiadanie. Póki mam czas i w miarę wenę. Wstawiać mogę zawsze jak będę uważała za słuszne. Ale mieć napisane, to mieć napisane. Następny również już jest napisany. Zaplanowałam publikację na sobotę. Ale zawsze możecie mnie spróbować przekonać, abym zrobiła to wcześniej. Mała podpowiedź dla Was. Jak już napiszę kolejny rozdział to odblokowuje linki w spisie treści. Strony są błędne, bynajmniej dopóki nie opublikuję posta ale to dla Was może być znak, że mam już napisane i publikacja jest zaplanowana. :D Do dzieła! ;)

2. Przemyślałam sprawę one shotów. Będę je stopniowo przenosiła na wattpada. Na zmianę z czymś nowym, więc zapraszam. Utworzyłam już książkę i dzisiaj pojawiło się odświeżone w minimalnym stopniu "Porwanie". Tam na pewno skończę "Żyjąc złudzeniami". Nadal nie wiem, czy tutaj je wstawię. Inaczej, na pewno nie zrobię tego przed ukończeniem tej historii. Nie wiem dalej, co z przedszkolakami. Niestety nie mam odpowiedzi od Suzy.
Zapraszam na Jednorazówki i krótkie historie  :D Nowe historie na pewno nie będą o Violettcie. ;)

3. W związku z tym, że tak jak pisałam w komentarzu, z moją przyjaciółką założyłyśmy bloga, ale nie z opowiadaniem. Będziemy w nim pisać różne, naprawdę różne rzeczy. Łącznie z takimi, o które nas poprosicie. Blog nie będzie miał nic wspólnego z opowiadaniami. Ale będzie dla Was. Dla wszystkich. Będziemy pisać na co zwracać uwagę, pomagać ogarnąć materiał ze szkoły (jeżeli zajdzie taka potrzeba) i wiele, wiele innych. I to dosłownie. Rozmawiałam z przyjaciółką, która do soboty nie miała pojęcia o istnieniu tego bloga i stwierdziłyśmy, że nie mamy prawa odbierać Wam informacji o nim, tylko dlatego, że ja nie chciałam, aby ona wiedziała, że piszę opowiadania, że chciałam, aby to było coś mojego. Moja tajemnica przed całym światem.
W związku z tym, chciałabym Was zaprosić na naszego bloga, który dopiero zaczyna swoją karierę, ale myślę, że wspólnie z Wami, czytelnikami go rozkręcimy. Pamiętajcie, on jest przede wszystkim dla Was. 
Zapraszamy na "Other side of everything". Na razie jest tam niewiele, ale się rozkręcimy, obiecuję. Wiem, że Joa143 jest w trakcie pisania posta, więc... Zapraszam, bo w najbliższym czasie pojawi się coś nowego :)

Pozdrawiam,
Candy.

7 komentarzy:

  1. Jak zwykle wspaniały!!!❤ Dlaczego dopiero w sobotę?! Mamy poniedziałek to prawie cały tydzień czekania a to łamie mi serce :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może opublikuje wcześniej... Ten miał być w środę ;) nie trać wiary. ;)
      Dziękuję ;)

      Usuń
  2. Cudny rozdział:D naprawdę cieszę się że wróciłaś. Może jednak uda się Ciebie przekonać do wstawienia rozdziału wcześniej:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest napisany, więc macie duże szanse ;)
      Dziękuję :)

      Usuń
  3. Super!:D
    Cieszę się że nie zrezygnowałaś z końca tego bloga. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, bardzi się cieszę, że jesteś 👌🏻😀 a może rozdział jednak wcześniej?

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo po prostu nic dodać nic ująć😘😘😘😘😘😘😘😘 cieszę się że wróciłaś😊😊😊😊😊😊😊😊😊wstawiaj szybciutko kolejny zarąbisty rozdział pozdrawiam 😘😘😘😘🤗🤗🤗🤗

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy