Violetta
Leon od samego rana był dzisiaj jakiś taki nieobecny. Na
śniadanie przypalił tosty, do herbaty dosypał soli, a płatki z mlekiem jadł
widelcem. Dochodziła dwudziesta, a on nie wydusił z siebie ani słowa. Tępo
wpatrywał się w widok za oknem, w meble, albo w ściany. Coś mu ewidentnie
zaprzątało głowę i nie chciał mi powiedzieć, co to było.
- Wyprowadzam się. – Rzucił w końcu, wieczorem. Spojrzałam
na niego jak na idiotę, ale nic nie powiedziałam. Czekałam na jakieś
wyjaśnienia, chociaż tak właściwie to nic nie był mi winien. Skakałam wzrokiem
po jego twarzy, próbując doszukać się w tym wszystkim czegoś, co wyjaśniłoby mi,
dlaczego. – Nie mogę Ci wciąż siedzieć na głowie, Violka. Masz prawo do
własnego życia. – Ale ja mam własne życie, Ty nim jesteś! Rozpaczliwie chciałam
mu to wykrzyczeć, rzucić się na szyję, pocałować i już nigdy nie wypuścić ze
swych ramion.
- Ale – zaczęłam nie do końca pewna tego, co chciałam mu
powiedzieć. Musiałam dobrze przeanalizować każde słowo, aby przypadkiem nie
palnąć jakiejś głupoty i go nie wystraszyć. Musiałam go tu zatrzymać.
Przyzwyczaiłam się do wspólnych posiłków, oglądania telewizji, a nawet
zasypiania razem. Był moim przyjacielem, ale był też kimś więcej. Przez ten
cały czas, zdążyłam się do niego przyzwyczaić. Od dawna byłam w nim zakochana,
ale teraz, kiedy spędzaliśmy ze sobą tyle czasu zbliżyłam się do niego, a on do
mnie. Był inny niż kiedyś. Był mniej obcy, a bardziej mój. Potrzebowałam go jak
człowiek potrzebuje tlenu. Był moją własną odmianą kokainy, moim słońcem.
Obawiałam się, że jak go stracę to stracę też część siebie, a być może coś
więcej. Nie byłam pewna czy ponownie umiałabym bez niego funkcjonować.
Uzależniłam się i to mnie przerażało. – Nie przeszkadzasz mi, Leonie. Przyzwyczaiłam się do tego, że nie jestem
sama. Lubię to uczucie, bardziej niż możesz to sobie wyobrażać. Poza tym,
przyzwyczaiłam się do Ciebie. – Patrzyłam mu prosto w oczy, próbując odnaleźć w
nich cień wsparcia. Ale nie znalazłam tego. Patrzył na mnie bez wyrazu, chłonąc
każde moje słowo. Czemu mi to robił? Czy on naprawdę nie widział, jak ciężko mi
przychodzi powiedzieć mu to, co chcę mu teraz powiedzieć? Czy on nie widzie
tego, co do niego czuje? Czy on nie zwraca na to uwagi? Odpowiedź jest prosta.
Nie widzi, nie zwraca uwagi, bo jestem mu obojętna. Ignoruje to, co przecież
jest oczywiste. Dlatego się wyprowadza. Nie powie mi przecież prawdy, bo wie,
że mnie to zaboli. Nie chce ze mną mieszkać, bo nie chce abym się zaangażowała,
ograniczała go w jakiś sposób. Chce być wolny, tak jak kiedyś. – Proponowałam Ci
kiedyś wprowadzenie się. To jest nadal aktualne – szepnęłam cicho, jakbym nie
do końca była pewna, czy chce, aby to usłyszał. Bo, czy jeśli chciał się
wyprowadzić, aby z powrotem zacząć żyć, odnaleźć szczęście to miałam mu prawo
tego zabronić? Nie.
- Violu, naprawdę doceniam to, co powiedziałaś. Ja też się
przyzwyczaiłem i naprawdę chętnie bym został, ale bądźmy realistami. To, co
powiedziała Lara to prawda. Ale nie jestem Ciebie warty. Ty niedługo poznasz
kogoś odpowiedniego, a ja nie jestem w stanie patrzeć jak jakiś inny facet Cię
przytula, całuje. Nie wspominając nawet o innych rzeczach. – Powiedział to!
Znaczy, nie powiedział, ale przyznał się. Zakochał się! We mnie. Matko, jaka
jestem szczęśliwa. Mam ochotę skakać, piszczeć i nie wiem, co jeszcze. Ale
jeżeli to zwykłe kłamstwo? Co jeżeli ma w tym jakiś swój ukryty cel? Przecież
to niemożliwe, żeby on, Leon Verdas zakochał się we mnie. Szarej myszce, Violettcie Castillo. To
wszystko musi mieć drugie dno. Tak, na pewno tak jest. Ale z drugiej strony… To
Leon, mój przyjaciel. Czy przypadkiem nie powinnam mu ufać?
- Verdas, nie bądź śmieszny. – Starałam się to wszystko
odwrócić w żart. – Widziałeś mnie? Bo ja siebie w lustrze widzę codziennie. Po
pierwsze nie mogłeś się zakochać, a po drugie nie sądzę, abym kogoś znalazła. Z
różnych powodów. Po pierwsze nie sądzę, aby ktoś mnie ze chciał, a po drugie ja
nie chcę nikogo poza Tobą. Chcę Ciebie, chociaż to niedorzeczne i absurdalne. –
Spojrzałam na niego niepewnie, jednak nie wytrzymałam tego przeszywającego
spojrzenia i przeniosłam wzrok na ścianę salonu. Jej kremowy kolor wydawał mi
się teraz dziwnie interesujący, a moje wprawne oko szukało w nim niedoskonałości
powstałych przez te lata, odkąd gościł on na ścianie. Zdecydowanie przydałby
się remont.
- Castillo, a Ty nie bądź naiwna. – Powrócił jego zabawny
ton głosu, który tak kochałam. Uśmiechnęłam się pod nosem, czekając na jego
dalsze słowa. I tym razem mnie nie zawiódł, kontynuując – nie tylko wygląd się
liczy. A serce masz najwspanialsze, jakie kiedykolwiek spotkałem. Nie znam
nikogo, kto miałby w sobie tyle empatii i radości, pomimo trudnej sytuacji.
Naprawdę chcesz, abym z Tobą zamieszkał?
- Muszę to powiedzieć? Serio? – Spojrzałam na niego, kręcąc
głową. – Wprowadź się do mnie, Leon. Chcę tego. – W ciągu ułamka sekundy
znalazł się obok, przytulając mnie do swojej piersi. Słyszałam bicie jego
serca, oraz zapewnienia, że będzie się dokładał do rachunków, pomagał mi i co
tam jeszcze będę chciała. Zupełnie jakby teraz tego nie robił. Zaśmiałam się
perliście. – Widzisz? – Spojrzałam mu w oczy, przekrzywiając głowę na bok. –
Będzie taniej, łatwiej, być może wygodniej i bezpieczniej. – Wyrecytowałam,
jakbym wcześniej to ćwiczyła. Musnęłam delikatnie kącik jego ust. – Dziękuję,
ze się zgadzasz i wciąż będziesz blisko mnie. To wiele dla mnie znaczy. –
Uśmiechnął się szeroko.
- Przygotuję kolację. – Rzucił, puszczając mnie. Chciałam mu
powiedzieć, żeby tym razem niczego nie przypalił, ale się powstrzymałam. Po co
psuć mu nastrój i przypominać to, co robił rano. Zwłaszcza, że teraz jest tak
dobrze, że znowu się uśmiecha, a przez to i ja mam banana wyrysowanego na
twarzy. – A. I serio. Jak sobie kogoś znajdziesz, to ja się wyprowadzam. Nie
żartowałem z tą kwestią. – Stwierdził przy drzwiach, nawet na mnie nie patrząc.
Jakby to było możliwe, że ja sobie kogoś znajdę. Że zrobię to będąc zakochana w
nim. Najprzystojniejszym i największym podrywaczu, jakiego znałam. Pokręciłam
tylko głową, nie komentując już tego. Po niby, po co? On swoje, a ja swoje.
***
Następnego dnia wstałam wcześnie, czując zapach jajecznicy z
pomidorami, co oznaczało, że Leon już nie spał. Niechętnie zwlokłam się z łóżka
i zarzucając na siebie szlafrok udałam się na dół.
- Mm, pięknie pachnie. – Przysiadłam na kuchennym krześle
przy kwadratowym stole, pokrytym białym obrusem w zielone kropki. – Nie przesoliłeś,
ani nie przypaliłeś? – Spojrzał na mnie z irytacją w oczach, uśmiechając się
delikatnie i pokręcił głową. Wrócił wzrokiem do nagrzanej patelni, na której
znajdowało się nasze pożywienie, a ja w spokoju mogłam przyglądać się jego
zgrabnej sylwetce. Wiedziałam, że pod tą szeroką koszulką czai się idealnie
wyrzeźbione męskie ciało, którego pozazdrościć mu mógł nie jeden aktor. Silne
ramiona, w których tak lubiłam przebywać okrywały rękawki czarnego T-shirtu.
Szare, dresowe spodnie dodawały mu uroku. Był ubrany zupełnie normalnie, a i
tak wzbudzał we mnie nieprzyzwoite uczucia. Po chwili postawił przede mną
szklankę z sokiem i pusty talerz, który chwilę później napełnił się
żółtyo-biało-czerwonym daniem. Chwyciłam suchą kromkę chleba i widelec.
Zaczęłam jeść, zerkając na niego. Jajecznica przyjemnie pachniała, a smakowała
jeszcze lepiej. Uwielbiałam jeść to ciepłe danie, które z pozoru było banalnie
proste do przygotowania. Przynajmniej zawsze mi się tak wydawało. Proste,
szybkie i smaczne. Jednak Leon dodawał coś, co sprawiało, że była jeszcze
smaczniejsza. I nie chciał mi powiedzieć, co to było. Nie raz próbowałam go
podejść, ale nie udało mi się to nigdy. Cóż, tajemnica kucharza. Też taką mam
odnośnie naleśników. Odkąd Verdas po raz pierwszy je spróbował nie jada innych.
Twierdzi, że nie mogą się równać smakiem z moimi. Nawet przestał je robić sam.
Zawsze przychodzi do mojej sypialni i robi słodką minkę, prosząc mnie o przyrządzenie
ich. Nie ma szans żebym mu się w jakiś sposób sprzeciwiła. Zwłaszcza, gdy tak
na mnie patrzy. Dlatego często stawia na swoim.
- Jak się spało? – Wyrwał mnie z zamyślenia jego głos.
- Przyjemnie, aczkolwiek bywało już lepiej. – Odparłam. –
Nie miałam się, do kogo przytulić. – Wyjaśniłam, widząc jego niezrozumiałe
spojrzenie. Skwitował to tylko uśmiechem, co zupełnie mnie nie dziwiło.
Ostatnio często to robił, a to nieźle działało mi na nerwy. Wolałam żeby coś
powiedział, cokolwiek. Ale nie. On wolał milczeć i zbywać mnie uśmiechem. Czy
ktoś jeszcze mi powie, że faceci nie są irytujący? Nie ma chyba na świecie
takiej kobiety. Owszem, są potrzebni i da się z nimi przyjemnie spędzić czas.
Czasami bardzo przyjemnie, jednak zazwyczaj nie da się ich zrozumieć. Zupełnie
jakby byli z innej planety. Czy tylko ja tak mam? Czy tylko ja nie potrafię
zrozumieć mężczyzn? A może nie umiem zrozumieć Leona, może tylko on tak na mnie
działa? Tysiące pytań, żadnych odpowiedzi. Może, więc to prawda, co mawiają? Że
kobieta pochodzi z Wenus, a mężczyzna z Marsa? Tak. Zdecydowanie. Coś w tym
musi być.
~*~
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Miałam problem przez cały dzień z prądem. Enea nie mogła sobie chyba poradzić z awarią, bo samochody często jeździły, a prąd co chwilę był wyłączany. Bateria nie ma już swojej żywotności, więc nie dało rady napisać na niej. Zresztą i tak nie miałabym jak tego wstawić, bo bez prądu nie ma Internetu.
Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo źli.
zajmuję <3
OdpowiedzUsuńNa początku troche radośći
UsuńYEAH!!!!!!!!!!!
Jestem pierwsza :D
OŁ YEAH ^^ :D
hehe a teraz powaga ?
Nie nie da się :D
Jesteś Kochana
Jak ty piszesz tak zajebiste rozdziały ?
Yhhh Jestem twoją fanką !!!
I chce też tak pisać jak ty <3
Mmmmm genialne :D
# jak ja cię podziwiam #
Vo do rozdizalu ? Hymmm bardzo mi się podoba ^^
Leoś zamieszka z Violą :)
jejciu ale ich miłość jest tajemnicza u cb <3
można się po nich wszystkiego spodziewać ^_^
Oboje coś do sb czuja ale no...... nikt nie chce tego pierwszego kroku zrobić!!!
Leoś czynny się liczą a nie słowa !! :D
Daj czadu ;***
<3 Kocham cię :*
i czekam na next :**
Loffciam <3
Chciałabym sobie przypisać zasługi względem mojej poprzedniej uwagi, że to z jej powodu zainwestowałaś w opisy wrażeń :dd Moja nie moja uwaga to gratuluję i tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńTu z kolei jeszcze inna poradka - zawieraj więcej konkretów na jeden rozdział. Rozumiem, że ludzie Cię gonią z tempem publikacji. ale może każdy rozdział powinien być oparty na jakimś środku fabularnym.
Wkradło się trochę błędów ale na to nawet nie patrzę, kwestia wybetowania.
Jest miluchno, słodko i ogólnie raduje się me serce widząc kolejny rozdział w zupełności poświęcony leonetcie :) Czekam na next i oczywiście na stałą metamorfozę Vilu.
xoxo
Cudowny <33
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam Leonettę w Twoim wydaniu ;D
Czekam z niecierpliwością na next ;p
Buziaki ;**
superowy
OdpowiedzUsuńtak bardzo wspaniały <3 cudowny <3 i nie ma słów żeby go bardziej opisać :* doczekałam się wreszcie *.* czekam na więcej i szybko nie kończ <3 next!
OdpowiedzUsuń~ Wierna Czytelniczka <3
Jejeu *o*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów, ale bardzo dużo u mnie się działo.
Jeśli chodzi o rozdział to cudowny, z resztą jak każdy, eh co ja mam Ci więcej powiedzieć?
To jest cudo i nawet nie mów ze tak.nie jest!
Czekam na next i w wolniej chwili zapraszam do siebie.
Rose
Cudowny ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńLeoś się do Violi wprowadził.
Codziennie takie śniadania i oni sami :D
Tak fajnie to opisujesz, bosko :*
I to uprzedzenie, że jak kogoś sobie znajdzie to on się wyprowadza hehe ;)
No Violka Go kocha, a on z takim czymś wyskakuje.
Jeszcze raz rozdział boski i czekam na next !
Pozdrawiam <333
świetneeee <33333
OdpowiedzUsuńzakochałam się w Twoim opowiadaniu <3 na serio! ;*
może też wpadniesz i poczytasz?
zapraszam :)) http://swiat-jest-piekny-by-violetta.blogspot.com/
I tak praktycznie cały rozdział upłynął nam na rozmowie o przeprowadzce xd Nie no, jeszcze jajecznica była, zapomniałam ;) Ale mi się tam bardzo podobał <3
OdpowiedzUsuńI znowu krótko, bo szkoła. Tak, tak, ględzę ci o tym za kazdym razem, ale kurde aww musze się nauczyć na niemiecki i zrobić rysunek z matematyki. I poprawić sprawdzian + napisać jeszcze jeden. Cały tydzień zawalony, także ten xD
Dobra.
Super, że Violka w końcu powiedziała Leonowi co czuje. Tak ma być ;)
Kocham cię i czekam na kolejny rozdział <3
Ale zajebisty rozdział :D Oni mają wreszcie się pocałować ROZUMIESZ TO ??
OdpowiedzUsuńOni są dla sb stewożeni i kiedyu kolejny rozdział ?
Życze dużo weeny i prosze o szybkie dodanie rozdziału :*
super kiedy leon i viola wyznaja sobie milosc
OdpowiedzUsuńexstra co dalej
OdpowiedzUsuńKiedy rozdzial?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę wielki talent. Z góry przepraszam za reklamę ale dziś założyłam bloga. Zależy mi nad oceną: http://leon-violetta-magia.blogspot.com/
Dax <3
suuuuuuuuper
OdpowiedzUsuń