Dla tych, którzy obstawiali właśnie tę wersję wydarzeń... ;) Miłego czytania życzę wszystkim :**
Diego
Wstałem rano i udałem się do kuchni, aby przygotować
śniadanie i wstawić wodę na kawę, która miała sprawić, że niejedno z nas będzie
mogło normalnie funkcjonować. Wchodząc do kuchni, zauważyłem przyjaciela,
siedzącego przy ruchomej części blatu na srebrnym krześle z czarnym, skórzanym
siedziskiem. Przyjrzałem się dokładnie zszarzałej twarzy, pokrytej kilkudniowym
zarostem. W ciągu ostatnich kilku dni postarzał się bardziej niż w przeciągu
całego swojego życia. Jak mawia Lara, jego oczy już nie świecą jak dawniej,
kroki stawiane przy przemieszczaniu się po mieszkaniu nie są takie pewne i
swobodne, a raczej wymuszone. Snuje się jak cień. Mało je, mało pije. Nie
chodzi do pracy, a jak już tam jest to i tak nic nie robi, bo nie jest w
stanie. Można do niego mówić, a jedyną odpowiedzią jest tępy wzrok skierowany w
podłogę, w ścianą i czasami, ale to bardzo rzadko w rozmówcę.
Tyle razy planowałem się na nim zemścić, a kiedy odpuściłem
zrobiło to za mnie życie. Verdas się zakochał i schrzanił wszystko. W swoim
dotychczasowym bycie nie musiał walczyć, albo musiał, ale to na początku. Na
dalszej drodze zgubił tę umiejętność i teraz nie wie, co zrobić. Kobiety zawsze
rzucały mu się do stóp i wybaczały wszystko. Nieważne, czy je zdradził, oszukał
czy obraził. Zawsze chętnie ponownie witały go w swoich ramionach. Aż przyszła
taka Castillo, która już drugi tydzień się do niego nie odzywa, a ten idiota
nie umie wsiąść w samochód, pojechać do niej i zawalczyć o własne szczęście.
Przecież to nie może być takie trudne! Zwłaszcza, że tym razem nie stało się
nic takiego.
Jednak to przecież Leon Verdas. On nigdy nie słucha innych,
zawsze sam wie wszystko lepiej, a potem jest tak, że straszy ludzi we własnej
firmie. Z tym trzeba coś zrobić!
- Pojedź do niej – podjąłem kolejną, zapewne nieudaną, próbę
namówienia go by wziął się w garść i chociaż spróbował z nią porozmawiać, ale
szanowny pan prezes nawet na mnie nie spojrzał. Mieszał łyżką w misce z mlekiem
i płatkami, które były już tak przemoczone, że to wszystko przypominało jakąś
breję, a nie normalne płatki. Zresztą mleko też było już na pewno zimne. W
końcu robił to już, kiedy przyszedłem, a zdążyła się zagotować woda, a kanapki
od pięciu minut stoją na kuchennym stole, stojącym nieopodal wejścia. Z westchnieniem postawiłem czarną ciecz przed
jego nosem, wiedząc, że właśnie to pije rano.
- W życiu mnie nie wpuści. Nie widziałeś jej miny – odparł po
chwili, odsuwając białą miskę. Podziękował za kawę, a w całej jego wypowiedzi
brakowało jeszcze stwierdzenia, że Violetta go nienawidzi. Podniósł głowę,
spoglądając na mnie, a z jego prawego oka wypłynęła jedna, samotna łza. Tak
samotna, jak on sam, kiedy nie było przy nim Castillo. Patrzyłem na niego z
politowaniem, ganiąc go wzrokiem, że nawet nie spróbuje, a przecież to jest
teraz najważniejsze. Powinien za wszelką cenę pokazać jej, że nie odpuści, że
nie kłamał i że ją kocha, a nie siedzieć tu i użalać się nad sobą. W końcu to
on spieprzył sprawę, nie ona. A tymczasem on jak taki kretyn siedzi tutaj,
pozwalając jej myśleć, że to, co usłyszała jest jego zdaniem na jej temat. I
oczywiście mu to powiedziałem, ale ten, jak zawsze, nic sobie z tego nie zrobił
tylko wziął postawioną przed chwilą przeze mnie kawę, dolał do niej mleka,
dosypał cukru i poczłapał w nieznanym kierunku. – Przepraszam, ale nie umiem bez niej
funkcjonować, a wiem, że muszę się nauczyć, bo nigdy jej nie odzyskam - usłyszałem jeszcze.
Ludmiła
Ostatnie dni minęły wspaniale. Codzienne śniadania do łóżka
i czułe słówka na dobranoc. Uwielbiam początkowe fazy związków. Zawsze jest tak
kolorowo, tak idealnie. Człowiek mógłby się do tego przyzwyczaić i chętnie by
to robił, gdyby po jakimś czasie nie wracała szara rzeczywistość. Każdy, bez
najmniejszego wyjątku zdaje sobie sprawę z tego, że związek przez pierwsze dwa
miesiące jest idealny, jeżeli partnerom zależy, oczywiście, bo nieraz już od
początku jest źle, a wtedy to znak, że trzeba to jak najszybciej zakończyć. Po
co się męczyć? Na szczęście mnie to nie dotyczy, bo moja przygoda z Federico
zaczyna się idealnie. Zobaczymy jak długo to potrwa, kiedy te moje kolory znowu
wyblakną. Każda dziewczyna marzy, aby nigdy to się nie stało, ale z wiekiem
przekonuje się, że to jest nieuniknione. Nie ma na świecie faceta, który pomimo
upływu lat wciąż zachowuje się tak samo. Zresztą i my się zmieniamy. Często popadamy
w rutynę, depresje i inne stany, które powodują, że jesteśmy inne niż na
początku znajomości. Tak samo jest z nimi. Pod tym względem się nie różnimy. I
z tej chociażby przyczyny należy wiedzieć, że nic, co dobre nie trwa wiecznie.
Wszystko się w końcu przeje, znudzi się i pójdzie w odstawkę. Chłopak jest
cudowny, kiedy musi zabiegać o dziewczynę, kiedy się o nią stara. Wtedy
naprawdę idzie odczuć, czy jest między kochankami jakaś chemia. Ale jeżeli już
mężczyzna zdobędzie kobietę? Wtedy zatraca się w nich instynkt zdobywcy, a
niejeden naukowiec twierdzi, że jest on kluczowy. Dlatego też postanowiłam, że
nie poddam mu się tak łatwo i codziennie, na nowo będzie musiał się starać.
Wiadomo, że nie mogę przesadzić, bo go zniechęcę, ale… Kiedy widzę ten
zadowolony wyraz twarzy, kiedy na nowo musi o mnie zabiegać to wiem, że
wszystko jest w porządku i przyjęłam dobrą taktykę. Nie poszuka sobie
przynajmniej kolejnej laluni, o którą znowu będzie się musiał starać. Kobieta
ma ciężkie zadanie, chcąc zadowolić mężczyznę. No bo, gdzie jest ten środek,
aby go zachęcić, ale nie zniechęcić?
- Kochanie, jedz, bo spóźnisz się do pracy – usłyszałam, a
po chwili poczułam słodki pocałunek złożony przez bruneta na mojej szyi, a jego
dłonie zakleszczyły mnie w silnym objęciu, układając się na brzuchu.
Przylgnęłam plecami do jego idealnie wyrzeźbionego torsu, mącąc stopami już i
tak pomiętą kołdrę w swojej sypialni. Odchyliłam głowę, spoglądając w jego
tęczówki, w których nie raz się zatopiłam, zapominając o całym świecie. Tylko
jego oczy tak na mnie działają. I muszę przyznać, że jest to wspaniałe uczucie.
- Ty też mógłbyś iść w końcu do siebie i się ubrać, a nie
mnie tu rozpraszasz – skwitowałam, muskając delikatnie jego usta.
- Byłem u siebie, ale wracając z łazienki zauważyłem, że
odpłynęłaś, więc nim wszedłem ponownie do swojej sypialni zajrzałem do Ciebie –
wyjaśnił, puszczając mnie. Wstał i spojrzał w lustro, przytwierdzone do
toaletki, stojącej przy moim łóżku i przeczesał sobie włosy dłonią, czym
wywołał uśmiech na mojej twarz. –
Łazienkę już masz wolną – spojrzał jeszcze na mnie, przesłał buziaka i opuścił
moje królestwo, udając się do siebie. Wychodząc, rzucił jeszcze, że wróci późno
i że mnie kocha. Czy to nie jest słodkie?
Violetta
Ponownie przeglądałam oferty pracy. Już nie było ważne, w
jakim kierunku pójdę. Będę stała na zmywaku, siedziała w biurze, czy
sprzedawała warzywa. Liczyło się tylko to, aby mieć zatrudnienie. Kończą mi się
oszczędności, a przecież nikt nie zwróci uwagi na to, że jestem bezrobotna, nie
mam rodziny i chodzę w starych rzeczach. Stwierdzą, że to tylko przykrywka, bo
nikt o zdrowych zmysłach się tak nie ubiera, chcąc coś poszukać. W dzisiejszych
czasach ludzie bardzo dużą uwagę na wygląd. Jak mawiał mój nauczyciel my sami,
idąc do banku i widząc dwóch facetów w dwóch okienkach wybierzemy tego, który
wygląda odpowiednio do swojego stanowiska, a to znaczy garnitur. I nie będzie
nas obchodził fakt, że jest do niego długa kolejka, bo przy drugim okienku
siedzi mężczyzna łysy, a w dodatku w dresie. To idealnie pokazuje, że trzeba
się ubierać odpowiednio do swojego stanowiska, więc może i ja w końcu powinnam
coś ze sobą zrobić? Może Leon ma rację? Przecież wyglądam jak pokraka, nie da
się tego ukryć. Przecież widziałam wzrok mężczyzn, kiedy ubrałam sukienkę
kupioną przez Francescę i zrobiłam delikatny makijaż. Patrzyli na mnie zupełnie
inaczej, jakbym była jakimś nadprzyrodzonym zjawiskiem. A może faktycznie tak
było? Przecież sama się w lustrze nie poznałam, coś więc w tym musiało być.
Moje rozmyślania przerwał mi dzwonek do drzwi wejściowych.
Niechętnie wstałam z kanapy, patrząc jeszcze na stertę gazet z ogłoszeniami i
poszłam zobaczyć, kogo niesie o tej porze. Nie żeby było późno, ale raczej nikt
nie przyjeżdża do mnie po godzinie dziewiętnastej. W ogóle nikt poza Fran do
mnie nie przyjeżdża, a ona teraz je smaczną kolację z mężem. Zazdroszczę jej.
- No, już! – Krzyknęłam, słysząc dobijanie się do drzwi,
które niw ustawało. Spojrzałam w wizjer i spostrzegłam znajomą twarz – Diego –
szepnęłam do siebie, zastanawiając się, co on tu robi. Przecież już u nich nie
pracuję, chociaż wiem, że Leon nie przyjął wypowiedzenia. Ale skoro jestem na
urlopie to mam pensję. Tylko, że zawsze przelewano mi ją na konto. O co w tym
chodzi?
Po chwili namysłu otworzyłam drzwi i wpuściłam przystojnego
bruneta do środka, gestem zapraszając go do salonu.
- Przepraszam za najście, ale musimy porozmawiać. –
Westchnął, idąc we wskazanym przeze mnie kierunku, a po chwili się zatrzymał i
puścił mnie przodem, abym poprowadziła. Zupełnie jakby nie wiedział, dokąd iść,
a przecież stoi przed odpowiednim pomieszczeniem.
- To ja przepraszam, za bałagan, ale przeglądam ogłoszenia o
pracę – odparłam, a on się skrzywił.
- Gazety na stole to nie bałagan – skwitował. – Zresztą masz
pracę. Wciąż jesteś zatrudniona u nas i wierz mi, niepotrzebnie rezygnujesz.
Leon boi się przyjechać, ale ja już dłużej nie mogę na niego patrzeć. –
Przerwałam mu, pytając, czy chce cos do picia i mówiąc, że nie chcę rozmawiać o
Verdasie, ale zbył moje słowa, sądząc, że muszę go wysłuchać. – Wiesz jak
brzmiało to zdanie, które wtedy usłyszałaś? – Pokręciłam głową. – Minęło trochę
czasu, więc wybacz jak nie zacytuje go dokładnie, ale szło to mniej więcej tak.
‘Kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem w firmie pomyślałem, co za pokraka, ale
później… Stało się, zakochałem się. Jest najwspanialszą osobą, jaką znam’ i
ogólnie nie mógł się Ciebie nachwalić. – Westchnął – pamiętasz jeszcze, jaki
był szczęśliwy? – Spojrzał na mnie, a mnie zaschło w gardle i nie umiałam się
nawet odezwać toteż skinęłam tylko głową. Widziałam, jak sięga do kieszeni i
wyciąga telefon, a potem coś klika i podstawia mi bod nos – a tak wygląda
teraz. – Dokończył, a ja przyłożyłam rękę do ust, aby zatuszować, choć trochę
swoje zdziwienie i przerażenie. To nie był mój Leon. Do oczu napłynęły mi łzy,
a na usta cisnęło się tylko jedno pytanie: dlaczego?
- Co ja mam teraz zrobić? – Szepnęłam łapiącym się głosem.
Nie chciałam doprowadzać go do takiego stanu. Myślałam, że on mnie oszukał, a
tym czasem przyznawał się, że mnie kocha, chociaż na początku wydawało się to
niemożliwe. Fakt, wciąż bolało to, że on też miał mnie za dziwadło, ale czy nie
właśnie tym byłam? A on w tym dziwadle się zakochał, sprawił, że uwierzyło w siebie.
A ja? Odwdzięczyłam mu się w taki sposób. Przecież to trzeba naprawić!
- Mam pewien pomysł…
~*~
Dzisiaj krótko i zwięźle, bo muszę jeszcze dokopać się do homologacji, gdyż jutro jadę na przegląd. Ugh. Samochód to wieczna skarbonka. ;/ I zjadacz czasu, kiedy trzeba załatwiać przeglądy, mechaników i tak dalej.
Mniejsza, ja nie o tym. Pojawił się wyczekiwany rozdział 19. Miałam nadzieję, że wyrobię się wcześniej niż w końcówce planowanego czasu, ale nie wyszło. Postaram się, aby w tym tygodniu pojawił się jeszcze jeden rozdział, gdyż w sobotę wyjeżdżam i nie będzie mnie przez tydzień. W sumie, co do tygodnia to też nie wiem jak będzie. Jak już pisałam to, że skończyłam szkołę, nie znaczy, że mam teraz więcej czasu. Wręcz przeciwnie. Jest go znacznie mniej, a ja naprawdę staram się robić to, co mogę, ale wybaczcie, nie będę każdych wolnych pięciu minut przeznaczała na bloggowanie. Mam też swoje życie.
To chyba tyle. Postaram się, aby rozdział pojawił się w piątek, ale NIC nie obiecuję. Być może będzie tak, że będę miała tylko fragment i napiszę końcówkę na wakacjach, a być może i tam nie będzie na to czasu. Laptopa nigdy nie brałam i nie mam zamiaru tego zmieniać ;d
Do następnego ;**
Pozdrawiam <3 :**
Nwm nawet kiedy skończyłam czytaćxD Świetne. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :3
*UWAGA REKLAMA*
Zapraszam
http://nosotros-juntos-somos-mas.blogspot.com/
Chętni mogą się zgłosić :3
Świetny rozdział ! Zawsze brałam Leona za mądrego faceta,ale teraz widzę że to total głupek ! Powinien walczyć... nie pozwolić ,aby go wyrzuciła... cieszę się ,że Diego wziął sprawy w swoje ręcę ! Ciekawe jaki ma plan.. :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ! :D POZDRAWIAM,CAŁUJE I ŻYCZĘ WENY !
OdpowiedzUsuńCudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !! Julka ♥
cudowne ! <3 świetnie piszesz. zaałamany Len :(((
OdpowiedzUsuńjeju ma zarost? :(
z niecierp. czekam na nexta <3
bOSKI
OdpowiedzUsuń<3
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńLeon załamany, no pięknie :(
będzie dobrze c:
życzę weny ;*
pozdrawiam :*
i udanych wakacji :*
Cudowny !
OdpowiedzUsuńRozdział boski jak zawsze :D O Leoś nie umie żyć bez Violi i tak się zapuścił ;( Ale to dowód na to, że ją kocha i nigdy nie przestanie :) Miałam przeczucie, że Diego weźmie sprawy w swoje ręce ;) O i już mają pomysł *-* Ja już czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że pojawi się jeszcze w tym tygodniu ;***
Kocham Cię <333
super rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na następny
pozdrawiam Olivia :*
Jakie to cudowne <33
OdpowiedzUsuńLeoś nie umie funkcjonować bez Vilu, a ja bez tego bloga xDD
Czekam na next ;p
Buziaki ;**
Ps. Miłych wakacji ;D
Swietny rozdzial !!
OdpowiedzUsuńLeon biedaczysko :/
Diego stara sie mu pomoc to mile z jego strony :)
Wspanialy blog !!
Genialny rozdział :*
OdpowiedzUsuńZrób znów Leonette :c *-*
Czekam na nnext ;)
Paula <\3
Świetnie, genialnie, bosko i wgl....! <3
OdpowiedzUsuńJa poczekam na rozdział tyle ile będzie trzeba <33
Udanego wyjazdu :*
ps. zapraszam do siebie, chciała bym znać twoją opinie na temat moich rozdziałów :*
Cudowny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńBiedny Leon cierpi z powodu rozstania :/ Jak on ją kocha <3<3 poezja !!!
Diego okazał się być dobrym przyjacielem :) Może dzięki temu Vilu zrozumie i wybaczy ;)) Genialnie piszesz <3
Czekam cierpliwie na kolejne rozdziały :)
Miłych wakacji <3
Diego is good friend ;*
OdpowiedzUsuńLeon załamany ;/
czekam na next :3
a rozdział jest cudowny ;*
www.leonviolettayfranymarcoo.blogspot.com <------ Zapraszam do mnie :*
superowy rozdział
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńSzukałam dzisiaj w blogowym świecie perełek, więc bardzo cieszy mnie to, że tak ową odnalazłam ;)
Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem i zostałam tu na dłużej, aby przeczytać rozdziały, które bardzo mnie wciągnęły ;)
Twój blog, cudeńko ;*
Naprawdę, piszesz genialnie więc z przyjemnością się czyta ;*
Oczywiście dodaje Twój blog do listy moich ulubionych ;) I życzę weny na kolejne rozdziały na które z pewnością będę cierpliwie czekała ;)
Pozdrawiam,
Rachel ;*
Cudowny fantastyczny wprost brak mi słów.
OdpowiedzUsuńMasz wielki talent.
kocham twojego bloga.
Nie mogę doczekać się nexta.
Ciekawe co Diego wymyślił.
Fantastyczny i nie wiem co więcej powiedzieć...
OdpowiedzUsuńA co do następnego rozdziału to może być w piątek, za tydzień lub nawet za miesiąc, bo opłaca się czekać;)
Wkońcu ! <33 Boskie !
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to będzie właśnie tak ! <3
Z niecierpliwością czekam na next. !
P.S Świetnie piszesz ;*
Cudne <3 No więc się rozpiszę... xD
OdpowiedzUsuńWięc gdy trafiłam na twojego bloga sądziłam, że to typowa opowieść o tym, ja nie może Vilu wybrać pomiędzy Leonem i Diego itd.
Jednak gdy zaczęłam czytać...Szablon miał sens. Leon i Diego ,,przyjaciele" w wojnie, i Violetta, zamyślona nad swoim życiem, uśmiecha się, ponieważ wszystko się układa.
no więc już doszłam do aktualnego rozdziału. Bo piszesz wspaniale. Widać, że jesteś bardzo dojrzała. Nie tak jak inni, w każdym rozdziale 5 razy ,,przeleci" Violettę i nadal jest napalony. Rzeczywisty świat pokazujesz w swojej opowieści, i to jest pięknę. Dziękuję, że dla nasz piszesz ;)
PS. ale się rozpisałam -.- xd
UsuńRozdział cudowny *.* Mój biedny Leoś. Ale Viola i Diego mają plan. I taka słodka Fedemiła... Wspaniale opisujesz ich wszystkie emocje. Kocham to jak piszesz, jesteś wspaniała. Zazdroszczę ci talentu <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;*
https://www.youtube.com/watch?v=5iimxAJPPLY ten utwór odzwierciedla wszystkie moje odczucia po przeczytaniu tego rozdziału .. Aj Lion
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńCO ZA POMYSŁ, CO ZA POMYSŁ :p
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :)
Ahh, cudowna Fedemiła :3
Wpadnij do mnie na nowy rozdział, przeczytaj i skomentuj proszę. Może zostaniesz na dłużej?
http://violetta-story.blogspot.com
Kochaam to opowiadanie !
OdpowiedzUsuńOjeju biedny Leoś :(
Lusia :*
Plan <3
Poprostu genialny jak zwykle rozdział ♥
Rany <3
OdpowiedzUsuńCudne <3
Diego jest taki słodki i troskliwy ^^
A Leoś się zapuścił i się nie stara ;c
No weź się ogarnij chłopie! ;*
U Fedemiły tak słodko *o*
A Viola już chce szukać pracy ;c
Może wygląd zmieni? ^^
Czekam na to ^^
I Diego jej wszystko wytłumaczył ^^
W takim razie Leoś był słodki *o*
I teraz Dieletta (jako przyjaciele?) mają plan <3
No to teraz tylko pozostaje mi czekać niecierpliwie na nexcika *o*
Buziaki ;*
Katarina
P.S. Zapraszam do siebie ;3
http://love-story-of-leon-y-violetta.blogspot.com/
Super, genialny, cudny i w ogóle ekstra plisssssss next jak najszybciej :*
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńPRZEPRASZAM: Będę robić, hamską reklamę, wiem, nie dałam niewiadomo jakiej opini posta, ale zaczynam z nowego konta, więc proszę skomentujesz? Może na starym koncie (Gabson Verdas) mnie czytałaś i lubiłaś. Zapraszam: http://leonetta--love.blogspot.com/
Miyu ♥
Świetny ! Aż oczu nie mogłam oderwać ! Czekam na next'a.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://leonettacaxi-miloscjestwszystkim.blogspot.com/ Razem z moją kumpelą Andziąą postanowiłyśmy stworzyć go i proszę ! Wejdziesz ? Zostaniesz ? Skomentujesz ? proszę liczy się twój komentarz !
super
OdpowiedzUsuńW jeden dzień wszystko przeczytane (prócz OS), ale dziewczyyynooooo... KOCHAM CIĘ! Takie opisy jakie Ty strzelasz są po prostu genialne! Co tam... CAŁOŚĆ jest genialna!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! <3
Genialne! Pragnę polecic wszystkim miłośnikom Leonetty opowieśc, na krórą natrafiłam wczoraj: http://sanadziejaumieraostatnia.blogspot.com !!! Blog jest nowy, ale bardzo mnie wciągnął!!!
OdpowiedzUsuńJESZCZE JUTRO! <3
OdpowiedzUsuńCzytałam to, ale nie skomentowałam... dziwna jestem XD
OdpowiedzUsuńRozdział był genialny. Leon nie wytrzymuje bez Violetty, ja się nie dziwię, w końcu ją kocha. Dobrze, że ma kogoś takiego, jak Diego :)
Dzisiaj krótko, bo mam jeszcze 9 blogów do nadrobienia... sama rozumiesz :))
Czekam na kolejny, kocham <333
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWczoraj pierwszy raz weszłam na Twojego bloga, a dziś już skończyłam go czytać. Piszesz naprawdę bardzo dobrze zarówno rozdziały jak i One Shot'y. Co tu dużo mówić jesteś świetna. Podoba mi się twój pomysł na tą historię, a dzięki temu, że wszystko tak dokładnie opisujesz można zobaczyć dokładnie to co chcesz nam przekazać.mam nadzieję,że opowiadanie będzie długie bo czytam je z przyjemnością i nie chcę, aby się szybko skończyło.
OdpowiedzUsuńNie chcę Cię zanudzać, więc już powoli będę kończyła, ale wiedz,że naprawdę masz talent. Chciałabym abyś czytając ten komentarz uśmiechnęła się do monitora i pomyślała że ktoś (ja jestem jednym z tych "ktośów") kto uwielbia czytać twojego bloga, po zakończeniu czytania rozdziału napisze Ci pozytywny komentarz i będzie wyczekiwał kolejnego postu.
Pozdrawiam i całuję Vilu Verdas :***
Nie moge doczekac sie nastepnego
OdpowiedzUsuń