Szatyn spojrzał na ukochaną z przerażeniem wymalowanym na
twarzy. Nie wiedział, czego się spodziewać. Powiedziała to takim tonem, że był
niemal pewny, że to, co powie mu się nie spodoba. Z ciekawością wpatrywał się w
twarz dziewczyny, z której zazwyczaj czytał jak z otwartej księgi. Nie tym
razem. Ta strona była zablokowana.
- Słucham – powiedział niepewnie, a kiedy Violetta chciała
wydusić z siebie słowo przerwał jej. – Albo poczekaj, ja pierwszy. – Stwierdził
i czekał na przyzwolenie Castillo. Kiedy ta kiwnęła głową kontynuował – wiem,
że Cię zawiodłem. Wiem, że marzyłaś o spokojnym życiu w czasach, kiedy
tworzylibyśmy prawdziwą rodzinę. Teraz, kiedy już wiesz nie będę Cię
zatrzymywał – zawahał się patrząc w oczy kobiety, które wyrażały strach, smutek
i ból. Nie doszukał się w nich miłości – kocham Cię i chcę abyś była
szczęśliwa. Nie ważne ze mną czy z kimś innym. Po prostu szczęśliwa i…
Bezpieczna. Dlatego jeżeli będziesz chciała mnie zostawić zrozumiem. Dla
Twojego bezpieczeństwa to Ty się wyprowadzisz i obiecuję, że więcej o mnie nie
usłyszysz. – Dokończył łamiącym się głosem, zsunął dziewczynę ze swoich kolan i
ostatni raz pocałował ją w policzek. Udał się w stronę drzwi.
- Leon – zatrzymała go cichym wołaniem. Jednak on usłyszał.
Stanął i spuścił głowę przechylając ją delikatnie na lewo. Miał nadzieję, że
powie, że go kocha, że chce, aby został i dalej chce z nim być – Byłam w ciąży.
– Szepnęła najciszej jak się dało, ale on ponownie usłyszał. Zacisnął pięści i
szybkim krokiem wyszedł z gabinetu. Dziewczyna wybuchła głośnym płaczem. To
koniec.
***
Lara chodziła to w jedną, to w drugą stronę pilnując
pomieszczenia gdzie przetrzymywany był Fruler. Zastanawiała się, co teraz
będzie. Doskonale wiedziała, że dla jej szefa ta sprawa jest ważniejsza niż wszystko
inne. Zdawała sobie sprawę z tego, że Violetta jest dla niego najważniejsza.
Kiedyś, kiedy jeszcze się w nim podkochiwała powiedział jej to. Później się
okazało, że ona wcale go nie kocha. Po prostu jest mu wdzięczna za to, co dla
niej zrobił. Od tamtej pory często rozmawiali. Lara pomagała mu czasami przy
niespodziankach. Wiedziała nawet to, że szatyn chciał się oświadczyć. Trzymała
za nich kciuki i obiecała sobie, że zrobi wszystko by on był szczęśliwy.
Zasługiwał na to. A z jego opowieści mogła wywnioskować, że ona też zasługuje.
Po chwili przed nią wyrósł bliski jej sercu mężczyzna. Był załamany i płakał?
Przecież on nie płacze, przemknęło przez myśl młodej dziewczynie. Kiedy ją
zobaczył bez słowa podszedł do niej i przytulił z całych sił „to koniec” a ona już wiedziała, o co
chodzi. Nie chciała jednak w to wierzyć, postanowiła sama sprawdzić, kiedy
skończy z nim rozmawiać. Chłopak wytłumaczył jej, o co chodzi, powiedział, że
go nie zatrzymała, pozwoliła odejść. Podopieczna próbowała mu wytłumaczyć, że
dziewczyna chce to przemyśleć, żeby nie skreślał jeszcze ich związki, wspólnych
marzeń, wspólnej przyszłości. Jednak, kiedy o niej wspomniała zobaczyła w jego
oczach gniew, którego nie widziała nawet, kiedy szukali Castillo. Wiedziała
już, że nie powiedział jej wszystkiego. Stanowczo zabronił mu przeszkadzać i
wszedł do pokoju Teodora.
***
Lara szybkim krokiem skierowała się do gabinetu Verdasa.
Chciała mu pomóc, więc postanowiła porozmawiać z Castillo. Była wręcz pewna, że
Leon źle odebrał całą tę sytuację, dlatego nie zdziwiła się, kiedy zobaczyła
zapłakaną Castillo. Nie bardzo wiedziała jak ma się zachować, więc niepewnie
podeszła i przytuliła dziewczynę. Starała się ją uspokoić, co przyniosło
niewielkie rezultaty dopiero po dłuższej chwili.
- Naprawdę chcesz go zostawić? – Spytała młodsza kobieta,
kiedy Violetta była już w takim stanie, że mogła rozmawiać. Ukochana Verdasa
spojrzała na nią zdziwionym wzrokiem. – Leon powiedział, że dał Ci wolną rękę,
a Ty pozwoliłaś mu odejść. – Dodała niemrawo.
- Nie odezwałam się w ogóle na ten temat. – Odpowiedziała po
chwili starsza z kobiet. Chciała kontynuować, ale Lara jej nie pozwoliła.
- Zanim podejmiesz decyzję chcę Ci coś powiedzieć, mogę? –
Spojrzała na nią niepewnie. Violetta po chwili kiwnęła głową. – Nie pozwól mu
odejść. Kocha Cię nad życie, wiesz? Uświadomił mi to, kiedy dwa lata temu
próbowałam go pocałować. – Przerwała na moment oczekując reakcji dziewczyny. –
Odsunął się i powiedział, że za żadne skarby Ci tego nie zrobi – uśmiechnęła
się do wspomnień. – Wtedy go kochałam. Uratował mi życie. I to dosłownie. Teraz
traktuję go jak opiekuna, starszego brata, więc nie musisz się martwić. Wiem,
że on też uważa mnie za przyjaciółkę, traktuje jak młodszą siostrę. –
Wyjaśniła. Nie chciała być źle zrozumiana. Podejrzewała, że Castillo nie znała
tej historii, w końcu nie wiedziała nic na temat tego życia Verdasa. – Jak byłam mała ojciec mnie katował. Z nim
straciłam dziewictwo. – Zaczęła cicho i poczuła jak w jej oczach zbierają się
łzy. Spojrzała ponownie na Violettę i widziała w jej oczach współczucie,
zrozumienie. – Leon pewnego dnia znalazł mnie poturbowaną i zgwałconą przez
własnego ojca i jego kolegów. Nauczył jak się bronić, jak znowu żyć. Dlatego go
pokochałam. Zawsze był ostatni, jeżeli chodzi o zabijanie. Pozwalał żyć dopóki
nikt nie wchodził sobie w drogę. Nie będę Ci mówiła, jaki był opiekuńczy i
kochany, bo to sama wiesz. Lepiej nawet niż ja. Chodź – chwyciła ją za rękę. –
Pokażę Ci coś – pociągnęła ją i usadowiła przed laptopem Verdasa. Uruchomiła sprzęt.
– Kiedy się po raz pierwszy spotkaliście? – Zapytała, a kiedy Castillo podała
jej datę ta wpisała hasło. – Nigdy nie chciał powiedzieć mi ciągu liczb, ale
powiedział, że chodzi o pewną bardzo ważną datę. – Wyjaśniła zdziwionej
Violetcie, kiedy ładowało się oprogramowanie. Poszukała odpowiedniego folderu z
monitoringiem i puściła nagrania z zeszłego tygodnia. Chciała pokazać
dziewczynie jak bardzo tęsknił za nią szatyn. Co robił. Za wszelką cenę chciała
jej uzmysłowić żeby go nie zostawiała, że zrobi wtedy najgorszy błąd w swoim
życiu. Violetta z wielkim zainteresowaniem patrzyła na swojego chłopaka, który
nie raz krzyczał na innych, przytulał lub płakał w ramionach Marco, Lary czy
sam. Serce jej się krajało widząc go w tym stanie. Widziała jak przewracał w
ręce jakiś kawałek papieru. Chciała zapytać, co to takiego, ale nie musiała.
Lara już podała jej skrawek papieru. Był to list, który znalazł Verdas w dniu
porwania. Z drżącymi rękoma zabrała się za czytanie, a po jej policzkach
zaczęły lecieć łzy. Przypomniała sobie wszystkie te rzeczy, które działy się w
tamtym domu. Teraz zrozumiała, dlaczego Leon ją przepraszał. Obwiniał się.
Spojrzała z zapytaniem na Larę, a ta pospieszyła jej z wytłumaczeniem.
Opowiedziała o spotkaniu, które odbyło się zanim Teodor zawitał w domu, w
którym mieszkała z Leonem.
- Gdzie on teraz jest? – Spytała cicho, starając się, aby
jej głos się nie załamał.
- U niego – ruchem głowy wskazała na list. – Co mu
powiedziałaś zanim wyszedł? Jak wspomniałam o Waszej przyszłości to w jego
oczach zobaczyłam straszną złość i ból. Nawet jak Cię szukał nie wyglądało to
tak źle.
- W dniu, kiedy to się stało chciałam… Chciałam mu
powiedzieć, że byłam w ciąży. – Castillo zalała się łzami, a Lara ją
przytuliła. Już wiedziała. Verdas teraz już nie tylko mścił się za Violettę,
ale także za ich nienarodzone dziecko. Wzdrygnęła się na myśl, co tam się
dzieje. Poczekała aż jej towarzyszka się uspokoi i pociągnęła ją za rękę.
***
W tym czasie Leon wyżywał się na więźniu. Dosłownie rzucał
nim o ścianę, a kiedy stwierdził, że to za mało wziął pistolet i strzelał w
każdy kawałek ciała Frulera. Na podłodze widniała już wielka kałuża krwi, ale
dla Leona to było wciąż za mało. W jednej chwili stracił ukochaną kobietę i
dziecko, które było owocem ich miłości, a które zabił mężczyzna leżący przed
nim i jęczący z bólu. Verdasa bolało serce i piekły oczy, ale za żadne skarby
świata nie chciał pokazać słabości. Nie tutaj, nie przed nim. Powstrzymywał się
by nie zacząć krzyczeć i w spokoju i ciszy wykonywał kolejne tortury. Kiedy
zauważył, że Teodor stracił przytomność wyszedł i zamknął drzwi na klucz. Po
chwili wrócił z wiadrem lodowatej wody i umytą twarzą. Wylał wiadro na
mężczyznę leżącego w kącie i powrócił do zadawania bólu. W pewnym momencie
chwycił za nóż i wbił go w krocze szefa konkurencji. Poruszył w obie strony, a
krzyki wydobywające się z ust oszpeconego mężczyzny potwierdziły to, co zrobił.
Teraz już nigdy nikogo nie wykorzysta. Uśmiechnął się i odsunął kawałek. Znów
zaczął strzelać. W pewnym momencie usłyszał dźwięk otwieranych drzwi.
- Lara, prosiłem żeby nikt mi nie przeszkadzał – warknął nie
patrząc na osobę, która właśnie weszła. Dziewczyna powoli podeszła bliżej i
dotknęła jego ramienia. Violetta, pomyślał Leon i odwrócił głowę w jej stronę.
Lara stała na zewnątrz i przyglądała się temu z uśmiechem na ustach w małym
oknie w ścianie pokoju.
- Mogę? – Szepnęła Vilu wskazując na broń trzymaną przez
ukochanego. Bez słowa dał jej pistolet. – Pomożesz? – Odwróciła głowę w jego
stronę i uśmiechnęła się delikatnie. Szatyn stanął za nią i razem chwycili
broń.
- Co chcesz zrobić? – Wyszeptał jej do ucha powodując, że po
jej ciele przebiegł przyjemny dreszcz.
- Zabić – odpowiedziała krótko. – Za to, co zrobił mi, co
zrobił nam – dodała. – A Ty już go dość wymęczyłeś. – Leon pomógł jej wycelować
i kiedy wszystko było już gotowe dał jej znak, że może działać. Strzeliła.
Puścił ją, a ona poszła odłożyć broń i wróciła. Stanęła przed nim patrząc mu w
oczy. – Nie chcę żebyś odchodził. Nigdy nie chciałam, a po rozmowie z Larą
jestem tego jeszcze bardziej pewna. – Powiedziała prosto z mostu, a w momencie
wymieniania imienia nowej przyjaciółki wskazała głową na miejsce gdzie stała
dziewczyna, powodując tym samym obrót głowy ukochanego w tamtym kierunku.
Posłał przyjaciółce uśmiech i znowu spojrzał w oczy ukochanej. Wyciągnęła rękę
w jego kierunku i położyła mu ją na policzku. Chłopak przechylił głowę w tę
stronę i z uśmiechem przymknął oczy. Po chwili oprzytomniał, wykonał krok do
przodu i położył swe dłonie na talii Castillo, a ona zarzuciła mu ręce na szyję
złączył ich wargi w króciutkim, delikatnym pocałunku, który wyrażał ich
tęsknotę za sobą. Usłyszeli pisk Lary i ze śmiechem spojrzeli w tamtym
kierunku. Chwycili się za ręce i opuścili pomieszczenie, gdzie przebywali.
Szatyn podziękował przyjaciółce, to samo zrobiła Castillo. Wrócili razem do
domu.
- Przepraszam, ale nie miałem czasu posprzątać. – Wyjaśnił
Leon ukochanej. – Byłem zajęty czymś innym.
- Wiem, widziałam. Nie martw się. Posprzątamy razem, a potem
przygotuję coś do jedzenia i obejrzymy film. –Zarządziła szatynka, co spotkało
się z rozbawieniem Verdasa.
- To ja pójdę do sklepu. – Wyjaśnił i podszedł do drzwi. –
Tęskniłem za tym. Za Tobą. – Dodał wychodząc. Dziewczyna zabrała się za
sprzątanie. Zaczęła od kuchni i kiedy ją skończyła wrócił jej ukochany.
Postawił torby z zakupami na blacie i nakazał przygotowanie posiłku, a on sam
zajmie się sprzątaniem. Bez sprzeciwu się zgodziła. Po godzinie siedzieli już w
salonie przytuleni do siebie konsumując naleśniki z owocami i bitą śmietaną. Po
skończonym posiłku zanieśli naczynia do kuchni i wstawili do zmywarki. Leon
poczuł na swoich ramionach delikatny i kojący dotyk swojej ukochanej. Z
uśmiechem obrócił się do niej i pocałował niepewnie. Szatynka odwzajemniła i pogłębiła
pocałunek. Szatyn na moment się zapomniał i przeniósł dłonie na pośladki
dziewczyny. Szybko się oderwała i spojrzała w dół. – Przepraszam. – Podniósł
jej głowę tak, aby patrzyła mu w oczy. – Zapomniałem się. Teraz Ty rządzisz.
Nie zrobię nic dopóki nie będziesz gotowa. Powoli, razem pokonamy strach. Bo
razem możemy wszystko. – Przytulił ją mocno i pocałował w czubek głowy.
Uśmiechnęła się lekko.
- Kocham Cię. – Szepnęli w tym samym momencie i z uśmiechami
poszli oglądać film tak jak zaplanowała dziewczyna. Siedzieli przytuleni do
siebie ciesząc się swoim towarzystwem.
- Dlaczego Ci to zrobił? – Zapytał w pewnym momencie
mężczyzna. To pytanie nurtowało go od początku. Nie chciał martwić ukochanej,
ale musiał wiedzieć. – W liście pisał, że Cię wykorzysta i…
- Wiem, czytałam go – przerwała mu szybko. Zawahała się
chwilę i ponownie w tym dniu po jej policzkach poleciały łzy, które delikatnie
starł Leon. – Po prostu nie wystarczył mu suchy seks. Chciał poczuć się jak Ty.
Chciał abym go pieściła, odwzajemniała pocałunki – mówiła łamiącym się głosem,
a on słuchał w milczeniu. – Nie chciałam tego, więc tego nie robiłam. Za to
obrywałam. – Głos jej się do reszty załamał. Przytulił ją mocno i pozwolił, aby
moczyła mu koszulę. Zrobiła to dla niego. Była za słaba by bronić się przed
wszystkim, ale tam gdzie mogła tam działała. Nie uległa. Głaskał ją po głowie, szepcząc zapewnienia miłości i słowa podziękowania, chociaż nie obyło się też
bez stwierdzenia ‘nie musiałaś, zrozumiałbym’, ale to zignorowała. Mocno wtuliła
się w ramiona mężczyzny jej życia. Tylko w nich czuła się szczęśliwa i przede
wszystkim kochana oraz bezpieczna. Brakowało jej tego przez ostatni czas. Jemu
też. – Kochanie – zaczęła, kiedy się uspokoiła. Spojrzał na nią ze znakami
zapytania wymalowanymi w oczach. – Naucz mnie. Naucz mnie walczyć. Chcę umieć
się bronić, jak Lara. – Zamarł.
I pytanie do Was. Chcecie 4 czy zostawić tak jak jest. Zakończone jest specjalnie tak, że można napisać jeszcze coś. W pewnym momencie myślałam żeby zrobić z tego opowiadanie, bo lubię takie klimaty i mam mnóstwo pomysłów, ale na razie nie mam czasu, więc zostaje OS.
Buziaki,
Candy. <3 :**
PS Chciałam dodać jutro, ale niech Wam będzie :* Liczę na szczere opinie.
OMG! Wiedziałam, że świetnie piszesz, ale nie sądziłam, że jest jeszcze lepiej niż świetnie to jest wspaniałe.
OdpowiedzUsuńKochana Candy Twój OS wzbudzil we mnie wiele emocji. Od smutku do szczęścia. Reakcja Leóna na wieść o nienarodzonym dziecku jest dość drastyczna, jednak musial w końcu wyładować swoje emocje na człowieku który zniszczył życie mu i Violetcie.
Odpowiedź na to czy chcemy 4 część, ja jestem stanowczo na TAK!
Nath :)
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ssssssssssssuuuuuuuuupppppppppeeeeeeeeeerrrrrrr
OdpowiedzUsuńkiedy next
łał boski ty to masz talent a kiedy dodassz
OdpowiedzUsuńrozdział ?
suuper
OdpowiedzUsuńBoski, booskki, boskiiii ja jestem za czwóreczką! :D
OdpowiedzUsuńCudo !!!
OdpowiedzUsuńPomysł bombowy !!
Czekam na czwóreczkę !!!~ Julka ♥
AAAAAAAAAAAAAAAAAA !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJesteś po prostu ŚWIETNA !
odp. to TAK napisz 4 cz.
Boski :) Ja również czekam na numer 4 OS
OdpowiedzUsuńJest to boski OS <3 więc jestem za 4 !! kocham takie romanyczne akcje i takie kriminalne <3 :3 heheh Leon ni ema to jak pozbawić kogoś przyrodzenia :3
OdpowiedzUsuńheehehhe Viola gryzie a ten obcina :3 hehe sory ale musialam <3
Więc podsumuwując czekam na rozdzial i na 4 część :**
buziaczki :** twoja fanka <:D
świetne super rewelacja brak słów normalnie mogłabyś zrobić jeszcze jedną część
OdpowiedzUsuńa opowiadanie to też dobry pomysł
OdpowiedzUsuńTAK chcemy 4 część nie moge się doczekać i czekam na next
OdpowiedzUsuńTalenty żyja w śród nas next tak
OdpowiedzUsuńBoskie no pewnie że chcemy 4 część!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
OdpowiedzUsuńBoże boski popłakałam sie jak w poprzednim tak płakałam że kol. sie ze mnie śmiała piszesz świetnie
OdpowiedzUsuńPS. sory że pisze dopiero teraz
całusy <3<3<3<3