czwartek, 20 marca 2014

OS Leonetta. "Wieczna wojna" cz.1 (?)


On – nieuchwytny szef mafii, o której nikt nie wie. „Idealny” obywatel Miasta Aniołów, bez pamięci zakochany w swojej dziewczynie. Z jednej strony miły, troskliwy, pomocny, kochający – a z drugiej bezwzględny, władczy, nieraz agresywny. Wysoki szatyn o szmaragdowych oczach.
Ona – piękna szatynka o oczach w kolorze czekolady, dobrze wychowana pół sierota. Matkę straciła jeszcze, jako dziecko. Zakochana, marząca o dziecku i życiu w spokoju.
Pozornie mają wszystko.
Pozornie sobie ufają.
Pozornie wiedzą o sobie wszystko.
Pozornie mogą sobie ufać.
Ale pozory często, jeżeli nie zawsze, mylą.

***

Jak co dzień wstał rano i ucałował swoją narzeczoną w czoło starając się jej nie budzić.
Jak co dzień mu się to nie udało. Z uśmiechem na ustach udał się do łazienki wykonać poranne czynności, a ona w tym czasie założyła szlafrok i poczłapała na dół, do kuchni, by przygotować swojemu chłopakowi śniadanie. Szatyn tym razem zszedł szybciej, przez co nie zdążyła, i zaszedł ją od tyłu. Kładąc ręce na jej biodrach przyciągnął ją do siebie, na co dziewczyna zareagowała śmiechem. Bez zbędnych słów wpił się w jej szyję niczym wampir, a czując, że kobieta uśmiecha się i odchyla głowę pozostał w tej pozycji jeszcze przez jakiś czas pozostawiając po oderwaniu się dość sporych rozmiarów czerwony ślad, potocznie zwany malinką.
- Nie ważne gdzie teraz pójdziesz, a i tak nikt się do Ciebie nie zbliży – szepnął puszczając ją, aby mogła dokończyć śniadanie. Violetta będąc już przy blacie podążyła wzrokiem za szatynem, który podszedł do szafki by wyciągnąć z niej dwa kubki na kawę. Wsypał do nich określoną ilość czarnego proszku, poczym zalał to wodą.

***

Śniadanie jedli w ciszy, co chwilę spoglądając na siebie wzrokiem pełnym miłości, zaangażowania. Po skończonym posiłku Leon niechętnie wstał i udał się w stronę drzwi. Przechodząc obok kobiety swojego życia przystanął i pocałował ją w czubek głowy szeptając ciche, ale wyraźne „kocham Cię” i przymykając przy tym oczy. Brązowooka z uśmiechem na ustach uniosła głowę do góry, odpowiedziała mu i złączyła ich wargi w krótkim, ale magicznym i namiętnym pocałunku, który miał potwierdzić jej zapewnienia.
Wyszedł. Wsiadł do swojego sportowego samochodu i odjechał do firmy, w której ona kiedyś była, a do której nigdy więcej już nie trafiła.
Nie znała adresu. On nie mówił, ona nie pytała.

***

Wchodząc do budynku, o ile tak można go nazwać przywitał się z przyjacielem i gestem ręki zaprosił go do swojego gabinetu, aby być może dowiedzieć się czegoś nowego.
- Pewien mężczyzna chce Cię widzieć – oznajmił brunet zamykając za sobą drzwi i zajmując miejsce w wygodnym, skórzanym fotelu.  Nie czekając na odpowiedź Verdasa ciągnął dalej – opowiadałem Ci o nim. Konkurencja, aczkolwiek tym razem groźna. Zabili już nie jednego, który im się sprzeciwił w poprzednich miejscach zamieszkania. – Szatyn uśmiechnął się pewnie do niego, tym samym dając przyjacielowi do zrozumienia, że się nie boi. To jest ich terytorium. Wypracowali sobie pozycję tutaj i nie ma zamiaru przed nikim ustępować. W razie, czego zawsze można pozbyć się niechcianych gości.

***

O umówionym czasie zjawił się w miejscu, które w pewien sposób i jemu, i jego rozmówcy gwarantowało bezpieczeństwo. Była to polanka, oddalona o kilka kilometrów od miasta, z drobnymi skałami wbitymi w ziemię.
- To jak, Verdas? – Zapytał z cynicznym uśmiechem postawny mężczyzna z wielką blizną na prawym policzku. – Usuniesz się grzecznie i z własnej woli, czy mamy ci w tym pomóc?
- Chyba śnisz. A właściwie śnicie. Ty i ta twoja banda. Nie mam zamiaru ustępować. I dobrze wam radzę, nie róbcie nic głupiego. Dopóki nie wejdziecie mi w drogę, możecie tu działać. W innym wypadku, oczywiście niezmiernie mi przykro, ale więcej nie zobaczycie tego miasta… Ani nic innego. – Odpowiedział pewnie i bez zająknięcia chłopak. Zupełnie jakby ćwiczył tę kwestię latami.
- Jak chcesz. Widzę, że nie mamy, o czym rozmawiać – rozmówca szatyna odwrócił się i odszedł kilka kroków – dodał na koniec i zniknął z pola widzenia Verdasa.

***

Dwudziestokilkuletni chłopak wracał właśnie do domu po dość ciężkim dniu w pracy. Nie marzył o niczym innym, jak o ciepłej kąpieli w towarzystwie swojej wybranki, wspólnej kolacji i późniejszych igraszek.
Z uśmiechem na ustach wszedł do domu, jednak, gdy zobaczył to, co zobaczył uśmiech natychmiast zmienił się w przerażenie.
Przewrócone krzesła, zbite Jej ukochane wazony, ślady krwi… - Co tu się stało? – Zastanawiał się biegając po domu i nawołując ukochaną. Z niepokojem przyglądał się wszystkim śladom walki w poszukiwaniu informacji dotyczących pięknej szatynki. Niestety dopiero w sypialni rzuciła mu się w oczy biała jak śnieg koperta z jego nazwiskiem. Szybkim, aczkolwiek niepewnym krokiem podszedł do łóżka, wziął list i zabrał się za czytanie.

„Czyżbyś coś zgubił, Verdas? Ostrzegałem, że będziesz żałował.
Muszę ci powiedzieć, że twoja ukochana ma piękne i ponętne ciało, śliczną buźkę. Szpeci ją tylko ta malinka, zapewne twojego wykonania, chyba, że masz rogi. W każdym razie szkoda by było to stracić, nie? Jesteś taki sam jak twój ojciec. Słaby.
Miłość osłabia, jest naszym słabym punktem. Dlatego przegrałeś. Straciłeś ją, czyli można powiedzieć, że cię zniszczyłem. Teraz sam się usuniesz i pogrążysz w rozpaczy. Nie szło tego uniknąć i usunąć się po dobroci?
Jesteś głupi. Na pewno wiedziałeś, że nie masz do czynienia z amatorami, a mimo to mi odmówiłeś. Co więcej zostawiłeś ją samą, bez wiedzy i umiejętności.
Pożegnaj się z nią.

T. F.

PS W łóżku pewnie dobra, przekonam się nim uśnie na wieki.”

- Violetta – szepnął z przerażeniem zaciskając dłonie w pięści. 



I teraz mam pytanie do Was. I proszę o odpowiedź. 
 Chcecie kolejne?
Czekam na opinie.
Pozdrawiam,
Candy.

PS Dziękuję za ponad 800 wyświetleń, w niecałe 2 tygodnie. :)

18 komentarzy:

  1. Chcemy! Chcemy! CHcemy! Fenomenalne! ;*****

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak! Tak! Tak! Ja chcę nexta!
    Świetny OS! Czytając go pogryzłam już chyba cały długopis... Lepiej dodaj dwójeczkę, bo zjem kolejny długopis z tych emocji: <3

    ~Tini Verdas :*

    PS. Jedzenie plastiku mi nie służy. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, to może na takie okazje lepiej mieć drewniany? :P
      Nie no, żartuję. Nie bierz tego poważnie. Dzień wagarowicza dzisiaj i mi odbija. :D
      Dziękuję!

      Usuń
  3. Jeju jasne że chcemy <#
    genialny Shoot :3 hehe Leos zostawić takie cudo same ? :P
    hehe oszpeczona przez MAlinke :3 dobre ^_^
    dawaj szybcitko next :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać szybko, ale może być to ciężkie, bo nie zaczęłam jeszcze pisać. Pomysł siedzi na razie w głowie. A weekend ciężki. :D
      Dziękuję! ;*

      Usuń
  4. No, no, no. Ciekawie. :)
    Primo chciałam Cię pochwalić, że zastosowałaś się do moich drobnych sugestii. Od razy lepiej. :3
    Mówiłam Ci już kiedyś, że nazwa bloga jest bardzo inspirująca? Nie? A więc czas to zmienić. 'Stracić można wszystko [..]' Jest bardzo intrygujący i dający do myślenia. :D

    Nie mniej jednak przybyłam przeczytać OP, więc pozostaje mi go ocenić. :)
    Wybacz mi, ale nie lubię gangsterskich klimatów, nie mniej jednak Twoją prace czytało mi się z przyjemnością. :) Co do drugiej części to pisz, pisz. Jestem ciekawa co zaprezentujesz nam dalej oraz oczywiście, co z naszą Leonettą? I te tajemnicze inicjały... Sądzę, że masz wiele ciekawych pomysłów do zrealizowania, tylko czekać aż ujrzą światło dzienne na blogu. :D
    Ja oczywiście popracowałabym jeszcze nad opisami, ale wiem jakie są początki. Sama pisałam strasznie (widać niewielką poprawę, ale oczywiście wciąż daleko mi do perfekcji). Praktyka czyni mistrza. Teraz może być już tylko lepiej. :D
    Widać, że wkładasz w to dużo serca. I to jest najważniejsze. :)

    No to co? Weny, weny i jeszcze raz weny. <3
    Całuję Soph. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i dziękuję :D
      Co do początków to masz racje. Pierwsze rozdziały i party są najgorsze. Kiedyś się w to bawiłam jak byłam w podstawówce i w gimnazjum. Przez liceum, jak się skończyło pisać opowiadania, a zaczęło eseje itd. wszystko zanikło. Muszę na nowo się przerzucić i dochodzić do coraz wyższej dyspozycji, że tak powiem. :D
      Pomysł pewien mam, aczkolwiek mam 3 wersje zakończenia w głowie i nie wiem. :D
      Dziękuję po raz kolejny.
      Ściskam, Candy. :*

      Usuń
    2. W takim razie życzę ci, abyś jak najszybciej się przestawiła. :)
      Swoją drogą, zdajesz maturę w tym roku? Wydaje mi się, że gdzieś o tym pisałaś, ale z moją główką to różnie bywa. XD
      Jeżeli mogę ci coś zasugerować, to wybierz najsmutniejsze zakończenie. Według mnie najlepiej się je czyta, ale dość trudno piszę. xD Albo po prostu weź to, które Ci bardziej 'leży'. :)
      Pozdrawiam, Soph.♥

      Usuń
    3. Tak, w tym roku. Temu rozdziały mogą mieć małe obsuwy i wiesz. Chociaż się staram. Teraz na przykład uparcie piszę kolejną część tego czegoś. Próbuję wykorzystać wiosenne przesilenie i pomysł, bo zrodził się taki, żeby nie przedstawiać tego aż tak brutalnie, jak to było w pierwotnym zamierzeniu, ale wiesz. Jak to bodajże u siebie pisałaś, czytają to też dzieci, więc chciałam jakoś uniknąć te bardzo drastyczne sceny, ale jednocześnie je uchwycić. A poza tym mam ochotę wstawić coś z okazji wiosny. Tylko muszę się wyrobić. :D
      Co do zakończenia, to na smutne mam dwa pomysły, ale tak jak mówisz, o tym się ciężko pisze i w sumie nigdy tego nie umiałam. Także nie wiem czy nie zrobię tak, że napisze jednak to szczęśliwe, a potem, za jakiś czas (po maturze) spokojnie usiądę i napiszę drugie zakończenie. Takie wiesz, część 3a i 3b i tyle. Nie wiem, będę myślała bliżej końca. :D
      Dziękuję za sugestię :)
      Trzymaj się, Candy. :*

      Usuń
    4. Nie wiem jak dajesz sobie z tym radę. Ja jestem w drugiej gimnazjum i ledwo mogę usiąść do komputera. xD Z tymi dziećmi możesz rzeczywiście mieć racje, zapomniałam o naszych kochanych milusińskich. Drastyczne sceny zawsze można napisać w delikatniejszych wersjach. :3 Ale no nic, nie ważne jak zakończysz na pewno wyjdzie z tego coś dobrego. :D
      A gdybyś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, z czymkolwiek to śmiało możesz do mnie uderzyć. :) Chętnie pomogę. c;
      Całuję, Soph ♥

      Usuń
    5. Dziękuję, będę pamiętać. :)
      I nawzajem. I nie mówię tu tylko o blogu. Z niektórymi przedmiotami też może będę mogła pomóc. Śmiało. :)
      Pozdrawiam, Candy. :D :*

      Usuń
  5. Genialny ♥♥♥♥
    Dawaj szybko kolejną :D
    Pozdrawiam mocno :***

    OdpowiedzUsuń
  6. SUPER DAJ NOWĄ CZĘŚĆ NIEDŁUGO?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jak zdążę to jeszcze dziś. :)

      Usuń
  7. Cudowny:)
    Genialny^.^
    Extra<3
    Świetny;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny,nakłonił mnie do pisania swojego bloga.;d zapraszam do czytania.c;

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy