Jestem
Camila. Niedawno wróciłam z Włoszech gdzie jako szesnastolatka wyjechałam z
ciocią. Wtedy jeszcze nie wiedziałam dlaczego, lecz szybko się dowiedziałam.
Okazało się, że mój ojciec jest prosto mówiąc narkomanem. Oczywiście ja o
niczym nie miałam pojęcia. Jako, że był uzależniony zadłużył się u jakiegoś
dealera i nie miał pieniędzy aby to wszystko spłacić, więc dupek(wiem, że to
tak czy siak mój ojciec, ale inaczej nie potrafię o nim myśleć, po prostu nie
umiem) sprzedał mnie i matkę, a sam popełnił samobójstwo. (teraz już wiecie
dlaczego o nim tak myślę) Ja jednak o tym nie wiedziałam. Mama wmawiała mi, że
zginą w wypadku samochodowym. Później miałam zakaz wychodzenia sama z domu,
miałam wrażenie, że żyję pod kloszem nad opiekunczej matki. Teraz wiem,
że robiła to dla mojego bezpieczeństwa... Jednak nic nie trwa wiecznie, dlatego
ta cała sytuacja przerosła moją rodzicielkę. Wysłała mnie do swojej siostry z
którą wyjechałam do Europy. Dopiero tam dowiedziałam się całej prawdy i tego,
że mama wysłała mnie dla bezpieczeństwa, a sama oddała się w ręce tego dealera.
I tak jak wcześniej mówiłam. Teraz jako osiemnastolatka wróciłam i szykuję
słodką zemstę... Ten gościu który doprowadził mojego ojca do takiego stanu i
który przetrzymuje i nie wiadomo co robi z moją matką (o ile jeszcze żyje)
zapamięta mnie na długo! (O ile przeżyje) Choćby nawet miałam skończyć za
kratkami, albo nawet zapłacić za to życiem! Ja mu pokaże!
***
Zamieszkałam
w małym wynajętym przez siebie mieszkaniu z łazienką, sypialnią, salonem i
aneksem kuchennym. Marnie to wyglądało, ale nie było drogie. A z resztą po co
mi więcej? Ale mniejsza z tym.
Od razu
postanowiłam, że mój plan rozpoczyna się w moim starym domu, bo w końcu gdzie
najprędzej znajdę jakąkolwiek wskazówkę niż tam? Dobrze pamiętałam gdzie stoi
dom. W końcu mieszkałam tam szesnaście lat, więc trudno było by zapomnieć.
Kiedy stałam już pod drzwiami okazało się, że są zamknięte. Nie myśląc długo,
podbiegłam pod najbliższe okno, biorąc do ręki pierwszy lepszy kamień i
posypała się lawina szkła. Podeszłam bliżej, ostrożnie oczyściłam ramę okna z
resztek szyby i wyskoczyłam do środka. Nie obawiałam się, że ktoś tam będzie,
bo przecież by usłyszał huk szyby.
Byłam w
kuchni. Wszystko leżało tak jak widziałam to poraz ostatni. Sterta brudnych
naczyń w zlewie, dwie szklanki na stole, a przy nich rozsypany cukier. Na
blacie leżało ulubione czasopismo mamy. Pomyszkowałam po szafkach i nawet
otworzyłam lodówkę, co było błędem!
- O matko!-
szybko zamknęłam- Gorzej niż by coś zdechło- powiedziałam do siebie.
Z resztą
czego mogłam się spodziewać, jedzenie psuje się tam najprawdopodobniej od dwóch
dobrych lat, a ja się dziwię, że śmierdzi na kilometr. Dalej zerknęłam do
salonu. Tam w przeciwieństwie do kuchni było czysto. Wszystko wyglądało tak jak
wcześniej, nie licząc grubej warstwy kurzu i pozostałości z kwiatków na
parapecie. Później ruszyłam do góry w stronę mojego starego pokoju. Był w nim
bałagan, ale to była normalka. U mnie porządek trwał góra jeden dzień, a
później znowu wszystko wyglądało tak jak po przejściu tornada. Na tym
skończyłam moje zwiedzanie i zaczęłam zdziałać. Poszłam do sypialni rodziców.
Ukucnełam przy komodzie, otworzyłam szufladę, w której tata zawsze trzymał
swoje papiery. Byłam pewna że tam, coś znajdę i... Nie myliłam się! Pomiędzy
nie popłaconymi rachunkami, starymi listami miłosnymi i innymi
"śmieciami" znalazłam już żótawą kartkę, a raczej jej połowę na
której widniało czyjeś nazwisko, adres i połowa numeru telefonu. Gdyby nie to,
że kartka była rozdarta dowiedziałabym się czegoś więcej i mimo, że
przeszukałam wszystkie inne szafki w poszukiwaniu drugiej połowy to nie
znalazłam.
-No nic- westchnęłam-
Będę musiała się tym zadowolić
Po tych
słowach wstałam i wróciłam do kuchni, a z stamtąd na zewnątrz. Postanowiłam, że
pójdę pod ten adres. Jeżeli jest on aktualny, to jestem bliżej celu niż myślę.
Po dziesięciu minutach byłam na miejscu, a raczej na tym co z niego pozostało.
Miała to być kamienica, niestety są to ruiny. ~On napewno nie będzie tu
mieszkał~ pomyślałam. ~Przecież za pieniądze z narkotyków pewnie ma niezłą
chatę~ i rozmyślałabym dalej gdyby właśnie nie typ wychodzący z tej rudery. Schowałam
się za drzewem obserwując go. Nie miałam 100% pewności, że to on nie miałam
żadnej! Przecież ilu to takich ludzi w dzisiejszych czasach się kręci po
świecie. Jednak umysł podpowiadał mi, aby ruszyć za nim. Z resztą co mi
szkodziło? Przyjechałam tu aby ocalić matkę i zemścić się na nim, więc muszę to
zrobić. Może właśnie to on. I co z tego, że normalny człowiek zgłosił by się na
policję? Ja za dużo łez przez niego wylałam! Sama dam sobie radę!
***
Po jakiejś
godzinie drogi wreszcie się zatrzymał. Myślałam, że ta droga nie będzie miała
końca. Wszedł do jakiegoś schowka koło swojego domu i po chwili spowrotem
wyszedł i przekroczył próg swojego niewielkiego domu. Pobiegłam pod okno i
dyskretnie zaczęłam obserwować tego kolesia. W tedy też ściągnął kaptur z głowy
i dokładnie ujrzałam jego twarz. Byłam pewna, że to on. Nie raz widziałam go z
moim ojcem. Nazywał się Diego o ile się nie mylę, ale mniejsza z tym. Nagle
pojawiła się tam jakaś kobieta. Nie widziałam jej twarzy, bo stała tyłem,
jednak jej rude włosy coś mi mówiły, że to może być moja matka. Z jednej strony
chciałam aby to była ona, a z drugiej nie. Mimo, że na początku byłam pewna
siebie zaczynałam się bać. Nagle zaczą po niej krzyczeć, bić i kopać ją. Nie
wiedziałam o co chodzi bo nic nie było słychać. W końcu zauważyłam twarz
kobiety, a on wyciągnął pistolet z kieszeni.
Zamurowało
mnie, a oczy zaszkliły. Nie wiedziałam, co mam robić. Przecież ten dupek może w
każdej chwili pociągnąć za spust. Nogi mi zmiękły, nie wiedziałam co robić.
Nagle w przeciągu ułamku sekundy do głowy wpadła mi myśl. Wparowałam do tej
szopki. Tam jakieś schody prowadziły w dół. Pobiegłam tam, a moim oczom ukazały
się przeróżne bronie, czyli tak jak myślałam. Wzięłam pierwszą lepszą z półki,
sprawdziłam czy jest naładowana i ruszyłam spowrotem. Popatrzyłam znowu przez
okno. Jeszcze nie strzelił. Oparłam się o ścianę, głośno westchnęłam i od
bezpieczyłam broń. Trzęsłam się jak galaretka, ale wiedziałam, że muszę to
zrobić! Nie myśląc o tym, co się stało wtargnęłam do domu z wielkim hałasem.
-Zostaw moją
matkę!- krzyknęłam celując w niego
Oboje
skierowali wzrok na mnie jednak ten drań ciągle celował w nią
-Ooo Camila,
jak miło cię widzieć wreszcie się zjawiłaś- uśmiechną się szyderczo
-Tak,
zjawiłam się na chwilę...- powiedziałam pewna siebie, mimo że w środku byłam
miękka jak bułka wyciągnięta z mleka- ABY CIĘ ZATŁÓC!- krzyknęłam
-Oj nie
sądzę, aby byłaś w stanie to zrobić... Chociaż... Mam dla ciebie propozycję. Ty
grzecznie od stawisz broń i obie zostaniecie przy, życiu czywiście pod moją
"niewolą" lub... ja zabiję twoją matkę, tu i teraz na twoich oczach,
a ciebie puszczę wolno. I jak?
-Nie-
powiedziałam stanowczo- Zabij mnie, a ją puść wolno- sama się zdziwiłam że to
powiedziałam
-Cami!
Córeczko! Nie!- wykrzyczała moja mama
-Oh Annabel.
Skoro twoja córka tego chce- zwrócił się do mojej mamy
Odsunął się
od niej jakieś dwa centymetry i w tej chwili pociągnęłam za spust modląc się
przed tym, aby miałam cela i kula zamiast w tego drania nie trafiła w mamę. Na
szczęście... To z znaczy ku mojemu szczęściu, przynajmniej w połowie trafiłam w
niego. Facet po chwili leżał w kałuży krwi. Stałam oszołomiona. W końcu
podbiegła moja mama i mocno ją przytuliłam. Obie płakałyśmy. Nie wiem jak mama,
ale u mnie były to łzy radości. Tak radości. Cieszyłam się,że ocaliłam
najważniejszą osobę w moim życiu... I co z tego, że zabiłam człowieka? Nie
czułam i nie czuję wyrzutów sumienia. Wiem jestem okropna.Co prawda śnią mi się
po nocach koszmary i boję się wyroku sondu, który mnie czeka, jednak teraz mam
przy sobie mamę, która jest oparciem w tych chwilach i to jest najważniejsze.
~*~
Oto i piąta praca, za którą także bardzo dziękuję autorce. Was moi drodzy zapraszam do czytania, komentowania i głosowania, w sondzie, która pojawi się po opublikowaniu wszystkich prac konkursowych.
Jakby ktoś chciał przeczytać jeszcze raz i nie chce mu się szukać (choć w sumie to na razie nie trzeba) to jest stworzona zakładka dla konkursowych partów - "Konkurs OS"
Przy okazji, dziękuję za ponad 100 tysięcy wyświetleń! Jesteście WIELCY :D
Przy okazji, dziękuję za ponad 100 tysięcy wyświetleń! Jesteście WIELCY :D
Zajete <3
OdpowiedzUsuńWspanialy OS *,*
UsuńSerdecznie pozdrawiam autorke ♥
Pierwszy raz czytalam opow. z Cami w roli glownej... i bardzo mi sie spodobalo!
Na poczatku myslalam, ze jakos bardziej milosny a tu prosze ^^
Juz dawno nie czytalam opowiadania w ktorym dla bohaterki najwazniejsza jest mama <3
T O J E S T C U D O W N E !!!
Super gratuluje autorce takiego talentu super jest nie czytalam nigdy osa z camila w roli glownej ale i tak jest super
OdpowiedzUsuńSuper!!Ekstra pomysł!!!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba!
Życzę wszystkim dużo weny!!<3