Violetta
Te kilka dni minęło nam bardzo szybko i bardzo przyjemnie.
Codziennie chodziłyśmy na spacery, masaże, a nawet do klubów. Po raz kolejny
Francesca próbowała przekonać mnie do zmiany stylu na bardziej elegancki,
dopasowany. Stwierdziła, że te szmaty, co noszę powinnam spalić. Pff! Jeszcze
czego! Na taki zabieg to trzeba mieć
dużo pieniędzy i wyczucie stylu. A mi brakuje i tego i tego.
Niestety dzisiaj nadszedł koniec naszych wakacji i musimy
wracać do domu, więc spakowałyśmy swoje walizki i ostatni raz poszłyśmy
podziwiać widoki. Ciekawe skąd Leon zna takie miejsca?
Właśnie, Leon. Ten cholerny idiota znowu zakotwiczył w mojej
głowie. I wcale nie ma zamiaru się stamtąd ruszać. Zastanawiałam się nawet nad rzuceniem pracy,
ale przecież nie mogę go zostawić. Jaka byłaby ze mnie przyjaciółka? Żadna,
egoistka jak już.
Leon
W firmie doszło do kolejnej kłótni pomiędzy mną, a Diego.
Matko jak mi brakuje Violetty, która na pewno by to jakoś powstrzymała. Ba, ona
by do tego nie dopuściła, bo miałbym wszystko przygotowane. Diego nie miałby się,
o co przyczepić, a tak? Jej nie ma zaledwie kilka dni, a ja sobie nie radzę. Matko, co się ze mną dzieje?! Ja się nigdy nad
sobą nie użalałem!
- Co, Verdas – wycedził brunet, a ja miałem wrażenie, że
gdyby jego spojrzenie mogło zabijać to leżałbym już trupem, a on sponiewierałby
w jakiś sposób moje ciało. Zero szacunku dla zmarłych. – Zamilkłeś?! Myślałeś,
że jest Ci wierna?
- O czym Ty mówisz? – Zapytałem zdezorientowany. No tak, przez
ostatnie dziesięć minut go nie słuchałem, więc nie wiem, co ma na myśli.
- O Twojej narzeczonej. – Zakpił – wyobraź sobie, że właśnie
straciłeś mieszkanie i pieniądze, które miałeś na koncie. – Co? Nie, to nie
możliwe. Czułem jak tracę grunt pod nogami. Ale zaraz, zaraz. Może nie wszystko
stracone.
- Mam dwa konta, a Lara miała dostęp do jednego. Zresztą
skąd to niby wiesz?
- Bo działa na moje polecenie. Bo pieprzy się ze mną od
początku – ałć, zabolało. – Właściwie to kocha, jesteśmy parą. Od niej wiem o
każdym Twoim ruchu. A najlepsze jest to, że nic nie możesz zrobić, policja nie
pomoże, bo była współwłaścicielką. Jestem genialny, a Ty jesteś bezdomny. I co
teraz zrobisz? – Spojrzałem na niego i za wszelką cenę starałem się by z moich
oczu nie popłynęły łzy. Przecież nie pójdę do rodziców, bo co im powiem? Nie
uwierzą, że Diego to zaplanował, że brał w tym udział. Uważają go za świętego,
ufają mu. Stop! Nie mogę mu przecież wierzyć! Po pracy pojadę do domu i
wszystko wyjaśnię. Teraz niestety nie mogę, bo zaraz mam spotkanie.
- Dlaczego Ty mnie tak nienawidzisz? – Zapytałem po chwili
milczenia. Spojrzał na mnie wielkimi oczyma jak na idiotę i zawahał się chwilę.
- Ludmiła – wycedził i odszedł. A ja bezradny osunąłem się
na kanapę. On wie.
Violetta
Zanim wróciłam do domu poprosiłam Fran by odwiozła mnie
jeszcze do firmy. Chciałam sprawdzić, co się zmieniło, jak sobie radzą. No i
przede wszystkim stęskniłam się za Leonem. Francesca się zgodziła. Chyba sama
stęskniła się za znajomymi z pracy. Zaparkowała samochód w wyznaczonym do tego
miejscu i pośpiesznie opuściłyśmy pojazd udając się do budynku. Niestety nie
miałyśmy identyfikatorów, więc Fran zadzwoniła po kogoś by nas wpuścił.
Przyszła Ludmiła i przytuliła się z nami.
- Dobrze, że jesteście. Nawet nie wiecie, co się tutaj
działo – zaczęła, a ja już jej nie słuchałam tylko pobiegłam do windy i do
Leona. Musiałam sprawdzić, czy wszystko okey. Słyszałam jeszcze ciche pytanie
blondynki, na temat tego, co mi jest. Na górze udałam się do gabinetu numer
trzynaście, a stamtąd zapukałam do czternastki. Nie słysząc nic uchyliłam
niepewnie drzwi i zajrzałam do środka. Zauważyłam Leona, który siedział i miał
schowaną głowę w dłoniach. Niepewnie do niego podeszłam i położyłam mu dłoń na
ramieniu uśmiechając się delikatnie. Powoli podniósł głowę i spojrzał na mnie,
a w jego oczach dostrzegłam ból.
- Co Ty tu robisz? – Zapytał po chwili milczenia i wstał,
aby nie musieć zadzierać głowy.
- Przecież dzisiaj miałyśmy wracać, chciałyśmy sprawdzić, co
w firmie. Co się dzieje? – Mechanicznie starłam pojedyncze łzy, które wypłynęły
z jego pięknych oczu. Przecież on nigdy nie płacze! Leon wskazał dłonią na
kanapę, więc na nią usiadłam. Zaczął mi opowiadać, o kłótniach z Diego o tym,
czego się dziś dowiedział. Wyjaśnił, o co chodziło z Ludmiłą. Nie mogę
uwierzyć, że zrobił to swojemu przyjacielowi, jednak kierowana instynktem
przytuliłam go do siebie chcąc dodać mu w ten sposób otuchy. – Wszystko będzie
dobrze – szepnęłam.
- Nie będzie. On mi tego nie wybaczy – odparł – a jakby tego
było mało za dwadzieścia minut mam spotkanie i nie zdążyłem się przygotować.
Bez Ciebie nie istnieję – dodał, a mi zrobiło się cieplej na sercu. Leon Verdas
mnie potrzebuje.
- Wybaczy. Przyjaciele wybaczają. Tylko go przeproś i daj mu
czas. – Uśmiechnęłam się szerzej, – dlaczego nie powiedziałeś o spotkaniu jak
dzwoniłeś?
- Miałaś wolne, powinnaś odpoczywać, a nie mi pomagać –
zaczął.
- Od tego są przyjaciele, Leon. – Wstałam i podeszłam do
biurka. – To są te papiery? – Uniosłam pewien plik dokumentów, a on kiwnął
głową. – Odwieziesz mnie potem do domu? – Powtórzył czynność, a na jego czole
pojawiła się pozioma bruzda, co znaczyło, że zastanawia się, co planuję. – Idź powiedz
Fran, że walizki wezmę po naszym dzisiejszym spotkaniu. Mam pomysł. Mogę tu? –
Kiwnął głową i już go nie było, a ja siadłam za biurkiem i zabrałam się za
dokumenty. Po dwudziestu minutach przyszedł Leon powiedzieć, że spotkanie za
dziesięć minut. Podałam mu to, co już zrobiłam i wyjaśniłam, co wymyśliłam. Z
uśmiechem na ustach pocałował mnie w policzek.
- Jesteś najlepsza! – Zabrał się za czytanie streszczonych
pierwszych dziesięciu stron. Zostały mi jeszcze cztery, więc powinnam zdążyć. –
Pójdziesz tam ze mną?
- A kawa?
- Jesteś asystentką, a nie sekretarką. Kawy ktoś przyniesie.
Ty przez tę chwilę lepiej poznałaś dokumenty. Pomożesz mi? – Spojrzał na mnie
przenikliwym wzrokiem i już wiedziałam, że się zgodzę. No, bo niby jak ja mam
mu odmówić. Nie dam rady.
***
- Co planujecie z Fran dziś robić, że się spotykacie?
Tydzień Wam nie wystarczył? – Zapytał w trakcie drogi do domu, a ja mimowolnie
się zaśmiałam. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Nie, po prostu wyciągnęła mnie tam na zakupy i namówiła na
jedną sukienkę. Chce mi udowodnić, że w niej znajdę chłopaka, więc idziemy do
klubu. – Wyjaśniłam wzruszając ramionami i obserwując go cały czas. Jego oczy
powiększyły się do wielkości pięciozłotowej monety, co wywołało u mnie śmiech.
- Pójdziemy z Wami. – Oznajmił krótko i teraz to ja byłam
zaskoczona i nie wiedziałam, co powiedzieć. – Nie wiem, co wymyśliła Fran, ale
znam ją trochę, więc wiesz. Trzeba będzie Was pilnować. –Taa, pilnować nas czy
wyrywać sobie kolejną panienkę? Chciałam mu to wygarnąć, ale jakimś cudem tego
nie zrobiłam. Przynajmniej nie w tak ostry sposób jak bym chciała.
- Co najwyżej Fran, ale nią to się zajmie Marco. O mnie się
nie musisz martwić, będziesz mógł zająć się sobą – odparłam – jesteśmy na
miejscu. Dziękuję za podwózkę. Jedź zobacz, co z Larą. – Musnęłam szybko jego
policzek i opuściłam jego Porsche. Pokiwałam mu i poszłam do domu.
- Cześć, Violu – usłyszałam, kiedy zaczęłam odkluczać drzwi
i zamarłam. Wszędzie poznam ten głos, chociaż miałam nadzieję, że już nigdy go
nie usłyszę, że On mi się już nigdy więcej na oczy nie pokaże. Jak widać,
myliłam się. Niepewnie i z przerażeniem w oczach odwróciłam się w jego stronę,
modląc się by to były jakieś moje urojenia, ale nie. Przede mną stał On. Nie
zdążyłam wykonać żadnego ruchu, a chłopak już był przy mnie i wpił się w moje
usta. Próbowałam go odepchnąć, ale był zbyt silny. – Tęskniłem – warknął i otworzył
do końca drzwi i wepchnął mnie do domu. Zaczęłam uciekać, przewracałam przy tym
krzesła, ale to na nic. Złapał mnie…
***
Leon
Podjechałem pod swój dom i zauważyłem, że nic się nie
zmieniło. Uspokojony wysiadłem z pojazdu i udałem się do środka. Powoli
pchnąłem drzwi i już w progu zauważyłem swoje walizki. A więc Diego chyba
jednak mówił prawdę. Teraz przynajmniej wiem, dlaczego Lara nie chciała się
ostatnio ze mną kochać. Głowa ją boli, zmęczona jest. Taaa. W pewnym momencie
usłyszałem ciche jęki. Zaintrygowany udałem się w ich stronę, a one
doprowadziły mnie do drzwi naszej sypialni. Szybko otworzyłem drzwi i to, co
tam zobaczyłem spowodowało, że zachwiałem się i omal nie upadłem. Diego nie
kłamał. Mam teraz na to dowód. Widzę to na własne oczy. Słysząc huk oboje
przerwali i spojrzeli w moim kierunku. Widziałem nienawiść w oczach chłopaka,
ale też coś jeszcze. Czy to była miłość? Tak, zdecydowanie. On ją naprawdę
kochał. Spojrzałem na nią. Jej wzrok wyrażał zakłopotanie, ale twarz zdradzała
zadowolenie. Chciałem mieć pretensje, ale wiem, że nie mam prawa. Sam ją
zdradzałem na prawo i lewo, więc o co miałbym się czepiać? O to, że mi nie
powiedziała, że go kocha? Czy może powinienem ją zapytać, co ja jej takiego zrobiłem? Przecież to jasne i sam
znam odpowiedź. Dlaczego Diego to robi też już wiem. Popatrzyłem jeszcze chwilę
na ten obrazek i pokręciłem głową.
- Życzę Wam szczęścia, zasługujecie na nie. Przepraszam – i wyszedłem.
Tak po prostu. Poczułem ulgę, czy to nie dziwne? Chyba nie. Przynajmniej w moim
przypadku. Ona mnie tylko ograniczała. Teraz jestem wolny i idę dziś do klubu.
Mam, co opijać. Wziąłem swoje walizki, odłożyłem klucze na półkę i wróciłem do
samochodu. Zadzwoniłem do Marco, wyjaśniłem mu krótko, co się stało i
pojechałem do niego. Czekają mnie dłuższe wyjaśnienia, a potem impreza. Już się
nie mogę doczekać, co nie jest dziwne. Dziwne jest to, że najbardziej się
cieszę, że pójdą z nami dziewczyny. W sumie to też nie jest dziwne. Przyjaźnimy się
i to normalne, że lubię spędzać czas w ich towarzystwie, w towarzystwie
Violetty, że za nią tęskniłem jak była z Fran, że dzwoniłem praktycznie
codzienne. To normalne, prawda?
Chyba najgorszy rozdział na tym blogu. Przepraszam, że w ogóle go publikuje, ale obiecałam w weekend, a jakoś nie jestem w nastroju po wczoraj. Następny obiecuję, że będzie lepszy. Przynajmniej się postaram.
Jeszcze raz przepraszam, za to beznadziejne coś.
EDIT: Odnośnie wyglądu, to jeszcze nie jest taki jakbym chciała, ale podoba mi się bardziej niż ten stary, więc na razie taki najprawdopodobniej zostanie. :)
EDIT: Odnośnie wyglądu, to jeszcze nie jest taki jakbym chciała, ale podoba mi się bardziej niż ten stary, więc na razie taki najprawdopodobniej zostanie. :)
Do następnego, teraz OS.
Candy.
kto to przyszedł do violi
OdpowiedzUsuńa tak wogule super rozdział czytam wszystkie
OdpowiedzUsuńCo z Violą ??
OdpowiedzUsuńBędzie na imprezie ?:P czy jak :o
Leoś się zakochał :D
hehe <# Leonetta :D
Ej, weź niech Vilu zmieni styl, tak ładnie proszę xD
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! <3
Ana
Super!
OdpowiedzUsuńCo Violą?
Leoś nareszcie wolny!
I nie, to nie jest normalne Leon! Ktoś się tu zakochuje *-*
Czyżby Violetta miała ubrać np. krótką obcisłą czarną miniówkę? Albo nie! Czerwoną!
Pozdrawiam Suzy
Ej, a może zamówisz wygląd u kogoś, kto się tym zajmuje na bloggerze, nie żeby coś... ale ten tak trochę razi, zwłaszcza to tło...
OdpowiedzUsuńA rozdział naprawdę fajny. Masz ogromny talent. Bardzo się cieszę, że trafiłam na tego bloga. Tak szczerze mówiąć marzy mi się, żeby ten typek albo zgwałcił Violę, albo żeby Leon ją uratował sama nie wiem co lepsze :)
O co chodzi z tą Ludmiłą? To było powiedziane wcześniej, czy dopiero będzie? Na wszelki wypadek sprawdzę wszystkie rodziały.
Jak każda Leonettoniarka (?) cieszę się, z rozstania Leona i Lary, ale... Głównym powodem mojego szczęścia, jest ta miłość, którą darzą się Diego i była narzeczona Verdasa. Nie wiem, dlaczego. To te twoje opowiadanie jest takie genialny, że nawet ich trochę rozumiem, Tylko Diego mógłby dać sobie spokój z jego pieniędzmi, niech Leoś coś z tym zrobi no!
Ach Violetta i jejj styl... Pokłądajmy nadzieję w Francesce! Ona porafi zdziałąć cuda! :)
Bardzo, bardzo mi się podoba i jestem już od dawna, ale dzisiaj mnie wzięło na jakiś dłuższy komentarz :*
Nie wiem, może. Musiałabym poszukać, ale nie bardzo mam czas. Co do tła, to masz rację. Wgrałam nie to co miałam, a że potem nie byłam na blogu to nawet nie zauważyłam, dziękuję. :)
UsuńTrafiłaś. Kolorowo nie będzie, ale więcej nie napiszę. Musisz poczekać.
Dziękuję bardzo. :)
Pozdrawiam,
Candy.
Candy!
OdpowiedzUsuńPrzyznaje, na blogu jestem dopiero 2 raz. Piszesz świetnie. Jedna rzecz mnie ciekawi. Kto przyszedł do Violi? No cóż, niedługo się dowiem ;-)
Nowa czytelniczka, Priss
Jest mi niezmiernie miło. Dziękuję :)
UsuńA kiedy mniej wiecej pojawi sie nowy rozdział? Nie moge sie juz doczekac piszesz niesamowicie *.* <####
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńInformacje, kiedy i co się pokaże masz po prawej stronie bloga. Rozdział najprawdopodobniej w sobotę.
Sorki nie widzialam tego bo czytam na tele i dzieki za.info ;** nie moge sie doczekac <###
UsuńNie ma problemu, nie przepraszaj. :) Nie ma za co. ;**
UsuńNiech Viola przejdzie metamorfozę !
OdpowiedzUsuńRozdział genialny ^^
Super rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
Jestem ciekawa twoich pomysłów:-)
Cudo !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next i OS !! ~ Julka ♥
Boski <33
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale bardzo podoba mi się styl twojego pisania xDD
Czekam na next ;)
Buziaki ;**
Ps. Zapraszam do siebie : leonetta-voyporti.blogspot.com
Hej !!
OdpowiedzUsuńOd dziś jestem czytelniczką twojego boskiego bloga ;)
Bardzo podoba mi się styl twojego pisania.
Czekam na nexta !!
Zapraszam do siebie ludmila-mojahistoria. blogspot.com