Dla tych, którzy przez ten miesiąc tu byli, czytali, komentowali. Dla tych 20 obserwatorów. Po prostu dla Was. Dziękuję! <333
Życzę miłej lektury.
Ona – cicha, pomocna, uczynna, pochodząca z bardzo ubogiej rodziny prymuska. Jej rodzice są po rozwodzie, matka ma wszystko gdzieś. Obiekt kpin elity. Ma tylko dwie przyjaciółki.
On – przystojny, arogancki nieuk. Elita to on, on to elita. Wraz ze swoją świtą uprzykrza życie Castillo i wszystkim tym, co starają się być dla niej mili. Bawidamek, który uwielbia alkohol i dobrą zabawę.
Chemia.
- Verdas, znowu jeden! – Ryknął nauczyciel aż, co niektórzy podskoczyli na krześle. – Jak tak dalej pójdzie to nie zdasz do następnej klasy! – W odpowiedzi usłyszał tylko prychnięcie swojego ucznia, więc bez dodatkowych i zbędnych w tym przypadku słów wrócił do wpisywania ocen. – Castillo pięć. Znowu zapomniałem przygotować dla Ciebie zadania dodatkowego, gratuluję – pochwalił dziewczynę pedagog, a w klasie rozpoczęły się szepty. Vilu pozornie nie przejmowała się nimi, jednak w środku, bardzo głęboko, bolały ją słowa znajomych, chociaż była do nich przyzwyczajona. Od kilku lat to samo, jakby to była jej wina, że pochodzi z biednej rodziny, że chce się wyuczyć, aby jej potomstwo nie musiało przechodzić przez to, co ona. Wsparcie otrzymywała tylko od swoich przyjaciółek. Camila i Francesca to jedyne osoby w szkole, które nie uprzykrzają jej życia, a wręcz starają się jakoś pomóc. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że Fran to siostra Leona, który najbardziej z wszystkich osób w szkole dręczy szatynkę.
Violetta ze względu na problemy finansowe chodziła w starych rzeczach, które zostały jeszcze po jej matce, lub ciotce. Czasami dostawała coś od przyjaciół, ale to oddawała młodszej siostrze by, chociaż ona nie musiała przechodzić tego, co starsza Castillo. W szkole każdy znał sytuację, bo dobre wieści szybko się rozchodzą, a pomimo to wszyscy nabijali się z pocerowanych i spranych rzeczy dziewczyny. No cóż, kwestia wychowania, a je wynosi się przede wszystkim z domu.
Dobre wychowanie
polega na ukrywaniu tego, jak wysoko człowiek ceni sam siebie,
a jak nisko - innych.*
Zadzwonił dzwonek, jak zwykle wyszła ostatnia z klasy, a na korytarzu
czekały już na nią dziewczyny. Niestety niedane jej było spokojne wyjście z
pomieszczenia, bowiem już w drzwiach ktoś podłożył jej nogę powodując, że się
przewróciła i poobijała kolana, a książki, które trzymała znalazły się
rozsypane na podłodze.
- Oo, czyżby pokraka nie umiała chodzić? – Usłyszała kpiący, męski głos i
powoli zaczęła się podnosić powstrzymując łzy, które zebrały się w jej oczach.
Zauważyła, że chłopak schylił się i podniósł jej pamiętnik nim zdążyły to
zrobić dziewczyny. – Proszę, proszę. Co my tu mamy? Jak mi przykro, że nie jest
zamknięty. – Zaśmiał się, a wraz z nim reszta jego świty. – „Znowu to samo. Nie patrzą na to, że robią
mi przykrość. Nie mam pojęcia, co ja im takiego zrobiłam, że mnie tak
nienawidzą. Przecież to nie jest moja wina(...)Nawet Leon, który pomimo to nie
jest mi obojętny. Ciągle pamiętam jak kiedyś się przyjaźniliśmy. Co się wtedy
wydarzyło. Mam z nim najpiękniejsze wspomnienia w życiu, z chwil, kiedy jeszcze
byłam szczęśliwa. A teraz on zmienił moje życie w piekło. Czym ja sobie na to
zasłużyłam?” – Przeczytał na głos i przewertował kilka kartek wstecz. – „Są jak bydło, niewychowane bydło. Gdybym
była taka jak oni to życzyłabym im, aby przekonali się na własnej skórze jak to
jest. Nie znają życia. Sądzą, że pieniądze załatwią wszystko. Banda
niewychowanych idiotów! Mam dość.” – Już chciał czytać dalej, ale siostra w
końcu wyrwała mu zeszyt. Spojrzał na stojąca już dziewczynę, która w tej chwili
nie kryła łez i po chwili odbiegła, a jej przyjaciółki za nią.
- Jesteś idiotą! Wszyscy jesteście! – Usłyszeli jeszcze krzyk panny Verdas,
ale nie bardzo ich to obeszło.
***
Violetta nie poszła na następną lekcję, ale wysłała na nią dziewczyny. Były
jedynymi osobami, które dałyby jej notatki. No i nie chciała, aby one przez nią
traciły zajęcia. Chciała też pobyć przez chwilę sama. Udała się do pobliskiego
parku i usiadła na pierwszej lepszej ławce. Siedziała tam tak długo aż w końcu
się uspokoiła i wróciła na lekcje. Nie chciała dać im tej satysfakcji. Poszła
się usprawiedliwić do nauczycielki, z którą lekcje mieli przed chwilą. W
drzwiach minęła się z resztą klasy.
Ku jej zdziwieniu, kiedy wychodziła czekał na nią Leon.
- Mam nadzieję, że nic nie powiedziałaś, idiotko – warknął podchodząc
bliżej. Castillo odruchowo chciała się cofnąć, ale natrafiła na ścianę. Verdas
był już bardzo blisko.
- Wszystko w porządku? – Usłyszeli nagle zza pleców chłopaka głos
nauczyciela, który pokrzyżował Verdasowi plany i nie mógł powiedzieć tego, co
chciał.
- Tak. – Odpowiedział krótko, a profesor spojrzał na dziewczynę, która pod
wpływem przeszywającego spojrzenia chłopaka niepewnie skinęła głową. Wychowawca
wzruszył ramionami i odszedł, a Leon ponownie spojrzał na dziewczynę – pamiętaj
– syknął przy jej ustach i odszedł.
Tydzień
później. Chemia.
- Leon, tak nie może być! Za dwa tygodnie kończymy semestr, a Ty nie masz
żadnej oceny pozytywnej! Violetta! Pomożesz mu.
- Ale… – próbowali protestować, ale nauczyciel nie dał się przekonać.
- Nie ma innej możliwości. Jeżeli mu nie pomożesz – zwrócił się do Violetty
– on obleje, a Tobie pojadę po ocenie. Szacunek i pomoc przede wszystkim. –
Zawsze to powtarzał, a że wiedział, w jakich stosunkach żyje ta dwójka to
postanowił zacząć działać. Albo będzie lepiej, albo gorzej, o ile to w ogóle
możliwe, w co szczerze wątpił. Według niego gorzej już być nie mogło…
- Dzisiaj po lekcjach w bibliotece – oznajmił chłopak po lekcjach i odszedł
nim zdążyła coś odpowiedzieć. Zdziwiło ją to, że wiedział, że w szkole jest w
ogóle coś takiego jak biblioteka. Ciekawe czy wie gdzie jest czy będzie musiał
się kogoś zapytać.
***
Czekała już piętnaście minut zastanawiając się jak to będzie wyglądać.
Przecież on jej nienawidzi. No i nie wiedziała czy ona sama będzie potrafiła
siedzieć spokojnie biorąc pod uwagę to, co jej robi. Spojrzała na zegarek i
pokręciła zrezygnowana głową. „Świetnie się zaczyna”, pomyślała i zaczęła się
zbierać. W drzwiach spotkała się z Verdasem. Spojrzała na niego zdezorientowana
i bez słowa wróciła do stolika. Nie chciała kolejnej kłótni, więc wyciągnęła
swoje notatki i usiadła oczekując, że chłopak jakoś to wszystko zacznie. Czy
wymagała za dużo? Chyba tak, bo przez następne dziesięć minut milczeli.
- Spóźniłeś się – szepnęła w końcu, a ten spojrzał na nią jak na idiotkę. –
Więc – zaczęła już głośniej, – z czym masz problem?
- Z wieloma rzeczami. – Chciał powiedzieć, że jego jedynym problemem jest
ona, ale się powstrzymał. – Nie rozumiem, o co chodzi z tym strącaniem – wyjaśnił.
– Nie rozumiem, od czego zależy czy reakcja zajdzie czy nie. – Westchnęła z
uśmiechem.
- To przecież łatwe. – Uśmiechnęła się niepewnie, a on ku zdziwieniu obojga
odwzajemnił uśmiech. – Wytłumaczę Ci to dzisiaj i jutro możesz iść poprawić
ostatnią kartkówkę. A jak dobrze pójdzie to wyjaśnię Ci jeszcze zobojętnianie i
hydrolizę. Robi się podobnie, a z tego był sprawdzian. Będziesz miał już dwie
oceny z trzech możliwych poprawione.
- Super. – Skwitował, a Castillo wyciągnęła z podręcznika tablicę
rozpuszczalności i układ okresowy. Zaczęła mu tłumaczyć, które wodorotlenki są
mocne, a które słabe. Tak samo z kwasami. Było to potrzebne do zapisu jonowego.
Potem tłumaczyła mu, że reakcja nie zachodzi, kiedy oba produkty są
rozpuszczalne. W końcu jak sama nazwa mówi to jest strącanie, a więc w wodzie
musi się wytrącić osad. Tłumaczyła mu, więc jak to się sprawdza w tablicy
rozpuszczalności. Chłopak bardzo szybko wszystko łapał, a o to, czego jeszcze
nie rozumiał się pytał. Szatynka stwierdziła, że jednak nie jest taki głupi jak
myślała. Pokusić się można nawet o stwierdzenie, że jest inteligentny. Ale co z
tego, skoro jest pusty? I zapewne jutro wszystko wróci do normy, znowu będzie
nią pomiatać, a ta nić porozumienia, którą właśnie nawiązali zostanie brutalnie
zerwana.
***
Przyjaciółki siedziały w domu brunetki i zawzięcie dyskutowały o ostatnich
wydarzeniach. Było im szkoda Violetty, nie rozumiały tego, jak ludzie mogą
być aż tak okrutni. Nie umiały sobie tego wytłumaczyć. Wychowanie wynosi się z domu,
więc jak wytłumaczyć rodzeństwo Verdas? Bliźniacy, mieszkają razem, mają pełną,
kochającą się rodzinę, muszą przestrzegać tych samych zasad, rodzice mają w
stosunku do nich takie same oczekiwania, a jednak Francesca potrafi się
zachować, jest zdolna do uczucia, przyjaźni, współczucia, a Leon? Leon to jej
przeciwieństwo. Dziewczyny traktuje przedmiotowo, przyjaciół ma takich, jakich ma, nigdy się nie zakochał, tak przynajmniej utrzymuje, jednak wszyscy, którzy go tak naprawdę znają wiedzą, że to nie jest prawda. Kiedyś był zakochany, a może nadal jest? Brunetka sądziła, że w momencie jakichkolwiek
schodów szatyn zostanie sam. Z całej zgrai znajdzie się może jedna osoba, która
mu pomoże. Osoba, którą znają od małego, z którą się naprawdę przyjaźnili
dopóki to słowo nie zmieniło swojego znaczenia. Gdy tak dyskutowały usłyszały
dzwonek do drzwi, a po chwili krzyk pani Veronici, że przyszedł Federico.
- Twój Kochaś przyszedł – zaśmiała się Cama i zaczęła się zbierać by nie
przeszkadzać zakochanym. Niech spędzą trochę czasu ze sobą. Cieszyło ją
szczęście przyjaciółki i to, że jej się układa. Chociaż jej. Na tym polega przyjaźń.
Przyjaciel to taka osoba, która jest zawsze obok. Nie ważne czy chodzi o
chłopaka, rodzinę czy kredkę do oczu. W każdej sytuacji Cię wesprze, wysłucha,
pomoże. Poda chusteczkę, gdy zajdzie taka potrzeba lub po prostu razem z Tobą
pomilczy. W przyjaźni, tak jak w miłości powinniśmy wyzbyć się egoizmu. Słowo ‘ja’
powinniśmy zastąpić ‘my’, nie powinniśmy zazdrościć, cieszyć się z krzywdy, ale
radować się ze zwycięstwa. I tego dużego i małego, bo każdy nasz sukces jest
naszym zwycięstwem.
Ucałowała policzek przyjaciółki i jej chłopaka, który właśnie wszedł do
pokoju i wyszła życząc im dobrej zabawy.
Zadowolony chłopak podszedł do ukochanej, która miała zmarszczone czoło, a
to świadczyło, że o czymś myśli.
- Co się dzieje? – Spytał siadając obok i obejmując ją mocno. Ułożyła głowę
na umięśnionej klatce Federa i wciągnęła powietrze rozkoszując się słodkim zapachem,
którym był wypsikany. W jego ramionach czuła się bezpiecznie, czuła się
kochana. Kiedy pojawiał się on znikały wszystkie troski, każdy ból. Jak nikt
potrafił odczytać, co się z nią dzieje. Wiedział, kiedy jest szczęśliwa,
smutna, zła. Czytał z niej jak z otwartej książki, a potrafiły to tylko dwie
osoby. On i Violetta, która jest na zmiany nastroju bardzo wyczulona.
- Martwię się, bo Leon jest z Violettą. Jeszcze nie wrócił, a wiesz jak to
on… W stosunku do niej…
- Nie chcesz by cierpiała? – Zapytał przerywając jej wywód. Trafił w sedno.
On też wiedział, co się dzieje w szkole brunetki, w szkole, którą sam ukończył
dwa lata temu. Nie rozumiał, co się stało. Nauczyciele zawsze tępili takie zachowania,
a teraz? Cierpi niczemu winna dziewczyna. Znał ją. Francesca mu ją przedstawiła
i osobiście twierdził, że jest na swój sposób wyjątkowa. Oczywiście, do Fran
jej daleko, ale jak inaczej może mówić zakochany po uszy chłopak? W każdym bądź
razie lubił ją i był dumny ze swojej ukochanej, że staje w obronie słabszych,
że nie widzi świata takim, jakim nie jest, że nie patrzy tylko na grubość
portfela, ale przede wszystkim na serce. Pieniądze kiedyś znikną, a osoba
zostanie. I co nam po niej, kiedy okaże się, że bez pieniędzy nie umie sobie
poradzić, jest jak dziecko we mgle? Mamona nie jest dobrym wyznacznikiem. Nigdy
nie była i nigdy nie powinna być, chociaż dzisiaj, w dwudziestym pierwszym
wieku coraz częściej właśnie tym się kierujemy. Rozejrzyjmy się dookoła. Ile
osób przyjaźni się z kimś dla nazwiska, pieniędzy? Ile osób z naszego otoczenia
nazywa się naszymi przyjaciółmi, a ile tak naprawdę może się tak nazywać.
Dzisiaj światem rządzi obłuda, dwulicowość. Dopóki masz coś do zaoferowania
jesteś na szczycie, jesteś ‘cool’. Stracisz to i wtedy stracisz przyjaciół. Ale
spokojnie. Przypomną sobie o Tobie, kiedy będą czegoś potrzebować. I to do
Ciebie należy decyzja czy pomożesz, czy nie. Niby trzeba pomagać, ale granica
pomiędzy pomocą bliźnim, a wykorzystaniem przez nich jest bardzo cienka. Musisz
uważać.
- Po prostu znam swojego brata – zaczęła po dłuższej chwili ciszy. – To nie
jest zły chłopak. I nie mam pojęcia, dlaczego tak się zachowuje. Dla szpanu?
Przecież to nie ma sensu, to nie on. Kiedyś taki nie był. – Przerwała. –
Pamiętam jak był zakochany w niej, jako dziecko. A teraz? Kiedy spotkali się w
szkole średniej? Nie poznaję go. – Po jej bladych policzkach spłynęło kilka
łez, które kciukiem starł brunet. – Cieszyłam się na myśl, że będziemy
rodziną. Być może, bo co o miłości wie siedmio-ośmiolatek. A on to zniszczył. W najgorszy
z możliwych sposobów, a przy tym ją zranił. I wciąż to robi, a ona wciąż go
kocha. – Nie odpowiedział tylko jeszcze mocniej przycisnął ją do swojej piersi.
Rozumieli się bez słów. Zawsze tak było, nawet wtedy, gdy jeszcze nie byli
parą. Pocałował ją delikatnie w czubek głowy.
***
Nie pomyliła się. Następnego dnia Leon poszedł na zajęcia dodatkowe i
poprawił kartkówkę i sprawdzian. Nauczyciel był w szoku. Nie wierzył w to, że
Verdas jest na tyle inteligentny, że tak szybko to załapie, ale udało się.
Szatyn poprawił oceny i pierwsze półrocze zakończył z oceną dostateczną.
Nie pomyliła się także w sprawie prześladowania, aczkolwiek zelżało ono na
sile i teraz było dla dziewczyny znośne. Co ją zaskoczyło to fakt, że to nie
Leon był głównym prowodyrem. W ogóle on rzadziej się w tym temacie udzielał,
wręcz nie raz karcił wzrokiem przyjaciół za docinki w stronę szatynki.
Kolejny tydzień nauki dobiegał końca, ale był to tydzień wyjątkowy. Dziś
odbywała się dyskoteka z okazji zakończenia semestru, więc przez ostatnie pięć
dni wszyscy żyli tym wydarzeniem. Dziewczynom udało się nawet namówić Violettę
by przyszła i pokazała wszystkim, że nie jest tą osobą, za którą wszyscy ją
uważają. W tym celu wszystkie spotkały się w domu Fran i tam razem się
wyszykowały. Castillo wyglądała pięknie w czerwonej sukience bez ramion
rozkloszowanej u dołu, do tego czarne, wysokie szpilki, torebka w tym samym
kolorze i delikatny, srebrny łańcuszek z czarną zawieszką. Całość wyglądała
wręcz idealnie. Dziewczyny potraktowały jej włosy lokówką i podpięły tak, aby
odsłonić jej szyję, a jednocześnie by nie było za sztywno. Czarną kredką
podkreśliły jej oczy, a powieki pokryły makijażem typu smoky, podkład by wyrównać jedynie koloryt skóry i tusz by jeszcze
bardziej wydłużyć rzęsy i podkreślić oko. Pełne usta pokryły czerwoną jak krew
szminką, a bronzerem dokończyły swoje dzieło. Szatynka założyła kolczyki do
kompletu i psiknęła się perfumami kończąc tym przygotowania.
Francesca miała na sobie obcisłą sukienkę w kolorze mięty, włosy podniesione
i częściowo spięte, całość zwieńczał delikatny makijaż.
Camila swoje długie, rude włosy zostawiła bez zmian. Makijażem podkreśliła
swoje atuty i ubrała się w piękną satynową sukienkę koloru granatowego.
Federico zaniemówił, kiedy je zobaczył. Wyglądały jak księżniczki.
Wszystkie trzy. Dziewczyny cieszyły się, że w domu były same. Będą miały
genialne wejście, a Fede będzie miał, kogo pilnować, jak to słusznie stwierdził.
Kiedy weszli wszystkie oczy skierowały się w ich stronę. Zwłaszcza na
Violettę, która zaskoczyła wszystkich swoimi wyglądem. Oczy Leona rozbłysły na
jej widok, co nie uszło uwadze towarzystwu, w którym przebywał. Nie widzieli
wcześniej tego spojrzenia. Znał je tylko Diego, który wiedział, że przyjaciel
po prostu wciąż jest zakochany w Castillo, a teraz, gdy zobaczył ją w takim
stroju wróciły wspomnienia i znowu zapragnął mieć ją u swojego boku. Brunet
cieszył się z takiego obrotu spraw, miał nadzieję, że dzięki temu wróci stary
Leon, bo prawdę powiedziawszy miał dość tego całego wrednego zachowania,
niestety reszta miała inny pomysł.
- Leon jesteś pewny, że żadna Ci się nie oprze? – Zaczął pewny siebie
Miguel. Verdas spojrzał na niego i pewny siebie skinął głową. – W takim razie
załóżmy się. – Wyciągnął w jego kierunku rękę, którą szatyn po chwili zawahania
chwycił. – Jeżeli wygrasz pozwolę Ci spędzić noc z jakąś laską w moim ferrari,
ale jeżeli przegrasz wypadasz z grupy – patrzyli sobie w oczy. Miguel od dawna
chciał się pozbyć lidera, chciał zająć jego miejsce, a teraz nadarzyła się ku
temu okazja. Miał plan i nie ważne, co będzie on i tak wygra. – Musisz przespać
się z Violettą. Oczywiście chcemy dowód na to. Film.
- Daj mi miesiąc. – Skwitował po dłuższej chwili zastanowienia. Nie mógł
przecież stchórzyć. Spojrzał na Diego, który zrezygnowany kręcił głową. Nie
podobało mu się to, co postanowił zrobić Leon, Verdasowi też nie, ale… Nie mógł
stracić swojej pozycji. Nie czekając na odpowiedź podszedł do siostry, Federa,
Cami i Violi i poprosił tą ostatnią do tańca. Zdziwiona dziewczyna przyjęła
propozycję. Akurat puścili wolną piosenkę. Leon ułożył swoje dłonie na talii
dziewczyny, a ona niepewnie przeniosła swoje na jego kark.
- Przepraszam – usłyszała po chwili. – Za wszystko. I dziękuję za chemię… Gdyby
nie to nigdy nie zdałbym sobie sprawy z tego jak bardzo za Tobą tęskniłem. –
Dokończył, a dziewczynie zrobiło się cieplej na sercu. Odzyskała przyjaciela.
Tak przynajmniej myślała.
- Ja też tęskniłam – szepnęła odrywając się od niego i spoglądając w jego
szmaragdowe oczy. Uśmiechnęli się do siebie.
Przyjaciele obserwowali ich z uśmiechem na ustach. Każdy cieszył się z
czegoś innego, bo każdy coś innego wiedział i widział. Po prostu widzieli to co
chcieli widzieć. Fedecesca wzięła z nich przykład i także ruszyła na parkiet
zostawiając tym samym Camilę z Diego, który chwilę wcześniej do nich podszedł.
Porozmawiali chwilę i za rękę udali się na parkiet. Chłopak postanowił nie
mówić nic o zakładzie. Nie chciał zdradzić przyjaciela, ale jednocześnie chciał
chronić dziewczynę. Owszem. Sam jej dokuczał, ale robił to tylko, dlatego żeby
utrzymać się w towarzystwie. Sądził, że to, co wymyślił Miguel było zdecydowanie
ciosem poniżej pasa, nieczystym zagraniem. Ale co mógł zrobić? Wiedział, że nie
tylko on ma wątpliwości. Widział spojrzenie Leona i wie, co ono oznacza.
Niestety nie wie, na ile zepsuty jest jego przyjaciel. Czy posunie się do tego
żeby skrzywdzić ukochaną czy przegra zakład, straci pozycję, ale być może wróci
jego lepsza wersja i wszyscy będą szczęśliwi? Liczył na tą drugą opcję, więc
nie miał powodów by go zdradzać. Miał nadzieje, że chłopak sam się opamięta.
Do końca zabawy bawili się już razem. Uśmiechnięci, po prostu szczęśliwi.
Leon po imprezie odprowadził Violettę do domu, pożegnał się z nią dopiero pod
drzwiami bloku i to po dłuższym czasie. Nie potrafili się rozstać. Nie chcieli.
Tak dobrze wspominało im się swoje dzieciństwo, pierwszy pocałunek, pierwszą
randkę. Tęsknili za tym oboje. Nie było na świecie drugiej takiej osoby.
Wiedzieli o sobie wszystko. Rozumieli się bez słów, ale z czasem ta umiejętność
zanikła, a teraz na nowo mogła rozkwitnąć. Oglądając się, co chwilę za siebie
Leon w końcu wrócił do domu. A Violetta? Dziewczyna po raz pierwszy od dawna
wróciła do domu szczęśliwa i poszła spać z uśmiechem na ustach.
Diego w drodze powrotnej zdobył się na odwagę i wyznał swojej towarzyszce
fakt, że ta nie jest mu obojętna, a nim uciekł musnął jej usta swoimi.
Leon w drzwiach swojego domu spotkał chłopaka siostry, który właśnie
wychodził. Pożegnał się i poszedł na górę. Federico wrócił do siebie, a rodzeństwo
Verdas z uśmiechami na ustach poszli spać.
W końcu wszyscy byli szczęśliwi.
*Jean Cocteau
Części będą jeszcze dwie. Liczę na szczere opinie. To chyba tyle jeśli chodzi o OS.
BLOG MA MIESIĄC! Dziękuję za to, że jesteście. W przeciągu tego miesiąca osiągnęłam:
- 20 obserwatorów
- 6.702 wyświetleń; najwięcej wyświetleń było 23 marca - 712 stan na 11.04.14r. Godz. 00.03
- 120 komentarzy (odjąć te moje odpowiedzi, ale już nie miałam czasu tego robić :D)
- 120 komentarzy (odjąć te moje odpowiedzi, ale już nie miałam czasu tego robić :D)
Jeszcze raz dziękuję!
Kocham Was,
Candy. :*** <333
super !
OdpowiedzUsuńAle boski! Szkoda mi Vilu.Co bedzie jak ona sie dowie.
OdpowiedzUsuńJa to bym sie załamała jak by chlopak nagrał To. xD
Kocham twój blog.
Kiedy bedzie nastepna część??
I rozdział.?? Odpisz prosze
Jestes boska
Pozdrawiam Lola :*
Dziękuję. :*
UsuńWszelkie informacje odnośnie terminów są podawane z prawej strony bloga. Aczkolwiek nie wiem czy tym razem się wyrobię na jutro, bo właśnie wróciłam z pogrzebu i nie mam na to siły, ale nieważne. Postaram się. Najpóźniej w niedzielę będę chciała dodać, a OS jakoś w przyszłym tygodniu. Może czwartek. Nie wiem jeszcze.
Pozdrawiam,
Candy.
Aha okej.Dzięki,że odpisałas.
UsuńZapraszam do siebie,byłoby miło gdybys pozostawila jakis komentarz <3
martinaileonever.blogspot.com
Buziaki :**
Szkoda mi Violi :3 hehe zaklądzik :D ciekawe czy LEoś nakreci Porno z Violetta :3
OdpowiedzUsuńhhehehehhe Diego i Cami <3
Viola sie odstawila i teeraz taka sexi bobma :D sorki al emi odbij a:D :*:*:*:
SUPER shooot i czekam na 2 część :3 :*:*:
Zakładzik :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next część :*
Zapraszam ;
www.dame-lo-que-deseo.blogspot.com
Najlepszy blog jaki czytałam przez ostatni czas.Gratuluję i dziękuje że jesteś.
OdpowiedzUsuńCudo !!
OdpowiedzUsuńCzeka na next !!~ Julka ♥
Genialny <3
OdpowiedzUsuńsuper !:)
OdpowiedzUsuńfajowy!:*
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńkiedy druga i trzecia cześć????
OdpowiedzUsuńCudownie piszesz *.*
OdpowiedzUsuń